O mnie

Próbuję przezwyciężyc swoje lenistwo i zacząć żyć aktywnie, w pełnym tego słowa znaczeniu. Mam nadzieję ze mi się uda. Chcę być szczupła jak kiedyś, źle się czuję z moim obecnym tłuszczem na brzuchu i udach.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 23667
Komentarzy: 593
Założony: 15 sierpnia 2010
Ostatni wpis: 15 listopada 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Anika0810

kobieta, 48 lat, Pod Lasem

167 cm, 61.20 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: doprowadzić się do porządku

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 listopada 2010 , Komentarze (2)

Hej
Juz chyba wiem w czym tkwi mój problem.
Przeanalizowałam jeszcze raz bardzo dokładnie to co jem i..... o zgrozo! Wyszło mi, że jem ostatnio prawie same węglowodany! Juz teraz wiem dlaczego ta uparta waga nie spada. Za mało protein.
Od wczoraj juz sie pilnuję aby troche więcej wędlin mięsa i nabiału a przystopowac z warzywkami i owocami.
Obowiązkowo wczoraj 60 min rowerka, 300kcal . No i mam nadzieję, że waga w koncu ruszy w dół :)
Trzymajcie kciuki. Bo jesli nie to jest przyczyna mojego zastoju to ja juz nie wiem co.

U mnie wietrznie, deszczowo i ponuro. Jestem w domu bo mam ekipę malarską. Trzeba pilnowac :)

Pozdrawiam Was wszystkie.
Czytałam co u Was ale trochę malo mam czasu na odpisywanie.
Myslami caly czas z Wami i kibicuję Wam wszystkim. Gratuluje małych sukcesików i wielkich sukcesów, al tym, które maja problemy takie jak ja, życzę wytrwałości. Trzymam kciuki kochane moje. damy radę. Jak to się mówi; "w kupie raźniej"

2 listopada 2010 , Komentarze (2)

Hej dziewczyny.

Przepraszam, że sie nie odzywałam i nie odpisywałam, ale wczorajsze święto nie było dla mnie łatwe. Kilka poprzedzajacych dni i "przygotowania" do 1 listopada, częste wizyty na cmentarzu sa dla mnie strasznie trudne...

Do tego nie mam nic optymistycznego do powiedzenia. Mimo trzymania diety, około 1000/1200 kcal waga w góre. I to sporo. W tej chwili 64 kg ;( Nie bede zmieniac na pasku bo  ja MUSZĘ wrócić do tamtej wagi... Jutro będe rozmawiac z moim lekarzem. Cos mi sie wydaje, że albo mam problem z tarczycą, albo zastrzyki które musze przyjmować raz w miesiącu hamują spadek wagi... To jest załamujące, naprawdę. człowiek sie stara, pilnuje kalorii, odmawia smakołyków, wylewa siódme poty na rowerku a efekty mizerne, wręcz załamujące...

Gratuluje wszystkim, którym zrzucanie wagi idzie bez problemów.

I mimo wszystkiego... udanego dnia:)

28 października 2010 , Komentarze (3)

hej kochane:)

Mój dzisiejszy dylemat to co z robić z nadmiarem skóry i sflaczałego cielska?? Moje rowerowanie bez obciązenia na spalanie daje efekty. Widzę że boczki biodra brzuch sa mniejsze, ale problem jest że nadmiar skóry nie jest jędrny i taki jakis celulitowaty. Nie będe jeździc z obciążeniem, gdyz nie chcę wyrabiać mięśni. Mam sylwetkę typowo fitness więc jak wyrobie mięsnie to nie będe smukła tylko "napakowana". Kiedy ręka złapię nadmiary tego co pozostało po tłuszczu i wygładze, widze ze w obwodach ubyłoby mi dobre 4 cm... albo i więcej.

Macie na to jakieś sposoby? Stosowałam juz jakies balsamy ujędrniające ale wydaje mi się ze z marnym skutkiem. Gdzie tkwi błąd??

27 października 2010 , Komentarze (4)

Hej:)

Własciwie nie wiem co napisać. Nie chciałabym marudzić, ale tak naprawde to nic innego nie mam do napisania. Waga wciąz na tym samym poziomie. Jestem zmęczona. Wczoraj na rowerku tylko 20 km i niecałe 300 kcl. Nie wysilałam się. Nie chciało mi sie. Juz nie wiem co robić zeby ta waga drgnęła. Nie chcę stosowac drastycznych diet, ale chce schudnąc a to nie łatwe jak sie okazuje. Nigdy nie maiałam takich problemów z wagą. Nie wiem co sie dzieje... może tarczyca? może hormony? a moze jeszcze jakas inna blokada??? Juz sama nie wiem.

Jem dietetycznie, około1000-1200 kcl, jeżdżę na rowerze, do tego zajmuje się sprawami typowo domowymi, pomijając 8 h siedzenia za biurkiem w pracy, to pozostały czas jestem w ruchu az do godziny 22 giej... nosz... nie moge powiedziec że sie nie ruszam. Gdzies tkwi problem, tylko gdzie????

Zaczynając dietę w polosie sierpnia, przy zalożeniach vitalii juz powinnam miec jakies dwa kg do zgubienia, a ja mam  ponad 5!!! Waga niestabilna, skacze jak jej się chce. Raz 60 kg, raz 63, raz 61... nie mam pojecia dlaczego.Poniżej 60 ani rusz!

No to sie pożaliłam

24 października 2010 , Komentarze (3)

Właśnie przejechalam 40 km na rowerze, spalilam 500 z kawałkiem kcl .Ach jak ja lubię to uczucie

Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierają. To dla mnie bardzo ważne.
Dietowo dzisiaj pomijając ziemniaki z sosem na obiad było dzisiaj baaaaaaaaaardzo poprawnie.
Na sniadanie musli
na drugie śniadanie wypadl obiad bo pierwsze przespalismy hihi
obiad rolada z piersi z kurczaka przyrządzona bardzo dietetycznie do tego niedietetyczne ziemniaki z sosem, pyszna marchewka i buraczki. Czuje się usprawiedliwiona bo obiad jadlam u mamy... a to nie często sie zdarza.
podwieczorek kawa z mlekiem :P
kolacja kefir botwinka bakomy (pyyyyyycha) i woda z cytryną...

Kurcze, myslałam ze dietetycznie wzorowo, a wychodzi ze zjadłam za malo... zważywszy na fakt, że spalilam 500 kcl na rowerze to wychodzi, że zjadlam tylko śniadanie :P

czyli co??? mogę iśc ze spokojnym sumieniem do kuchni pobuszować w lodówce???

kolorowych snów i udanego poniedzialku

24 października 2010 , Komentarze (3)

Hej:)
Dzisiaj wygasa mi abonament diety smacznie dopasowanej. Nie udało mi sie na niej schudnąc tak jak było w założeniach. Dieta zaproponowana przez Vitalie nie różnila się drastycznie od sposobu mojego odżywiania, więc postanowiłam zrezygnowac. Dalej będę liczyła kalorie, dalej będę stosowała się do zasad niełączenia, dalej będę pilnowala godzin posiłku, dalej będe jeździła na rowerku, ale już bez smacznie dopasowanej. Wierzę tez że dalej będę mogła liczyć na Wasze wsparcie.
Miłej niedzieli wszystkim zyczę:)

21 października 2010 , Komentarze (2)

Hej współtowarzyszki gubienia kilogramów :))

Poczytałam co u Was i chcialam sie przywitać.

U mnie nic ciekawego. dzisiaj dzień ważenia. Zastój. Waga ani drgnie. Winię za to ta wstrętną kolorową małpę. W spodniach luźno, więc spokojnie poczekam do następnego ważenia, kiedy to juz będe bez obciązenia

Wczoraj bez jazdy. Nie dałam już rady. Miałam tyle sprzątania po wymianie mebli, ustawiania, układania. Zmęczenie wygrało z rowerem. Dzisiaj tez czuje się beznadziejnie, ale napewno przejadę jakiś dystansik, chocby z 10 km;)

20 października 2010 , Komentarze (1)

Hej kochane

Znowu nie mogę pisac komentarzy do waszych pamiętników. Czytam skrupulatnie co u Was ale jak chcę cos napisac to mnie wyrzuca z portalu i muszę się logowac od nowa.

Tak więc przepraszam Was, że nie odpisuję.Ale jestem z wami, z Waszymi radosciami i rozterkami. Całym sercem:)

Co u mnie... no @ cd więc siły trochę podupadły. Wczoraj miałam montowane meble w domu więc za bardzo nie było czasu na rowerek. Dałam rade tylko pół godziny, 14 km przejechac, ale później sprzatanie po ekipie montującej i przesuwanie mebli po pokojach w celu najlepszego ustawienia... mysle ze mozna to zaliczyć jako drugie pół godziny rowerka, tym bardziej, że i sprzątanie i przesuwanie mebli odbywało sie w pojedynke. robiłam to sama więc sie napociłam troche. Padłam jak niezywa o 23,30.

Dzisiaj na razie dietkowo chyba ok. Na sniadanie musli z mlekiem, na drugie sniadanie banan i sliwka...

Trafiłam dzisiaj w kilku pamietnikach na temat malejacego biustu... no i mój też się zrobił jakis taki "skapciały"  . Ale patrzec w lustro na siebie dalej nie lubie. Niby troche juz schudłam ale to ciało wciąz jakieś takie "babciowate" i cellulit na posladkach, pomimo, że one nawet fajne sie zrobiły... Kurcze, mam 34 lata a sylwetkę starej kobiety... ja chcę znów wyglądac jak 10 lat temu!!!

I miałam jeszcze napisac, że wygląd jaki mam wedlug modelu 3D przy wadze 60,50 kg baaaaaaardzo odbiega od mojego rzeczywistego wyglądu. Rzeczywiście wyglądam o wiele gorzej ;(

19 października 2010 , Komentarze (4)

Po tygodniowym opóźnieniu nareszcie dotarła ta wredna małpa. Teraz wreszcie zejdzie cała woda cała opuchlizna, waga wróci na swoje miejsce i bedziemy dalej topic smalec :))

Wczoraj na rowerze równiutkie 30 km i jakies 330 kcl. Aaaaaaaaaaach jak ja lubie ten ból w mięsniach na drugi dzień:)

Słonecznego dnia babeczki

18 października 2010 , Komentarze (2)

Hej kochane:)

@ mi się spóźnia nie wiedzieć dlaczego, spuchnieta jestem jak balon, obzarłam sie w weekend do utraty tchu i mam to w nosie :P. Wczoraj rowerkowanie 35 km w 75 min, jakise 330 kcl.

Plan na ten tydzień: jesć to na co mam ochote i rowerkowac codziennie przez godzinę. Własnie pije drugą już dzisiaj kawę a na śniadanko zjadłam pół porcji musli z mlekiem. Na obiadek bedę jeśc pyzy z sosem buraczki i żeberka. mniaaaaaaaaaam

Piekne słońce za oknem nastraja baaaardzo pozytywnie. Miłego dnia i samych pryjemności :)