Chyba za dużo do myslenia i posypałam się ociupinkę... na szczęscie w porę się pozbierałam.
Załatwiałam dzis ten wózek inwalidzki i wszystko było by pięknie... to okazało sie że poszły ceny w górę i trzeba dopłacić prawie pięc stów...
jakby było mało do myslenia... ehh...
no i się zaczęły nerwy... zaczęło cos za mną chodzić... nie wiadomo co!
Obiad przetrwałam, kolację przetrwałam...
robiłam kolację synowi i....... zjadłam dwie łyżki pasztetu z puszki...kurde, jak mi smakował!!!!
Smakował ale poczułam sie już totalnie gorzej ...normalnie płakać mi sie zachciało...
............................i tak sie wkurzyłam ,że usiadłam na rowerek i zrobiłam jeszcze 20km. Wyładowałam swój stres i powiedziałam sobie tak jak mówiła do siebie Skarlet z "Przeminęło z Wiatrem"---"Nic dzis nie wymyslę, pomyslę o tym jutro":). ...i będzie dobrze:)
A dzis;
1,75l wody+ 1 kawa
Sniadanko; twarożek z otrębami na ciemnym chlebku.
Obiadek; Cos ala' rizotto:); Na wodzie podsmażyłam cebulkę, czosnek, groszek , fasolkę zieloną, parę pokrojonych plasterków drobiowej wędlinki i przyprawiłam warzywkiem. Na koniec dodałam trochę jogurtu naturalnego i wymieszałam to wszystko z kaszą jęcznienną. Mi smakowało:)
Podwieczorek; mała Activia.
Kolacja ; Twarożek chudy + trochę jogurtu naturalnego+ odrobina ciemniego cukru + łyżka
niskosłodzonego dżemu brzoskwiniowego...... i te dwie nieszczęsne łyżki pasztetu
50 brzuszków
30km rowerkiem
Dzis dojechałam do Zakopanego:)
I już jestem w drodze do Suchej Beskidzkiej.... 74,8km.... ciekawe jak tam jest:)
Pozdrawiam Was cieplutko... fajnie że tu jestescie:)
DZIEŃ 20=
20 dzień woda zaliczona
19 dzień bez słodyczy
19 dzień bez białego pieczywa
20 dzień ćwiczenia zaliczone
13 dzień bez białego cukru
:))
Moja wirtualna podróż...