Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 36979
Komentarzy: 678
Założony: 13 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 15 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kizukoo

kobieta, 27 lat, Olsztyn

168 cm, 81.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 sierpnia 2012 , Komentarze (6)

Miałam zacząć od wczoraj, ale oczywiście musiałam się poddać temu głupiemu jedzeniu. Dzisiaj tak samo... W pokoju leży pełno papierków po kawowych michałkach. Są pyszne, ale już mnie mdli jak tylko na nie patrzę. Kurczę no nie mogę, czuję się nażarta jak słoń, a i tak wpierdzielam nawet sama nie wiem czemu. Ale kurczę no nie mogę zaprzepaścić tego, co osiągnęłam. Nie mogęęęęęęęęę! Proszę Was nagadajcie mi jaka ja jestem głupia albo coś, nie wiem, ale potrzebuję Was, bo bez Was nie dam rady. Muszę mieć kogoś, kto we mnie uwierzy i kto będzie mnie wspierał. Błagam Was, zróbcie coś, bo normalnie mam ochotę sama sobie coś zrobić, bo jestem aż tak głupia, żeby zaprzepaszczać, to co osiągnęłam. Aż wstyd się Wam przyznać, co dzisiaj zjadłam... Jestem na siebie tak zła! Jestem beznadziejna...

22 sierpnia 2012 , Komentarze (7)

Witajcie po tak długiej przerwie. ;) Jak mówiłam pojechałam na obóz. Było ciężko, szczególnie na początku, ale wytrwałam do końca. :D Zakwasy miałam dosłownie przez całe 9 dni, masakra. Raz musiałam zrobić 10 okrążeń wokół 400-metrowego stadionu, bo nie było mnie w pokoju na sprawdzaniu czystości i powiem Wam, że to było okropne! Jeszcze założyłam takie niewygodne buty, zamiast normalnych stabili. Ale zadyszki nie miałam, tylko stopy mnie mocno bolały. W ogóle było dużo wysiłku... I normalnie nauczyłam się robić pompki. :D Jestem tym taka podjarana, że czasami od tak robię 10 pompek, żeby uświadomić sobie, że ja naprawdę je robię. :D I poznałam lepiej swoją nową klasę, a także klasę o rok starszą, która była razem z nami. :)
Normalnie schudłabym na tym obozie, ale jadłam strasznie dużo słodyczy i trochę mi się przytyło, przynajmniej tak odczuwam. I teraz nie mogę przestać jeść, ale już od jutra postaram się nad tym zapanować. Mam nadzieję, że się uda. Czyli powracam z normalnym codziennym bilansem. :) To do jutra .:)

9 sierpnia 2012 , Komentarze (10)

Ojaaaaaaaaaaa dziewczyny! Jest tyle do opowiadania, ale dbając o Was trochę Wam oszczędzę. :P Wyjazd cudowny... Nowi ludzie, nowe miejsca, nowe przygody... Wyjeżdżając z Warszawy ocierałam łzy, bo szkoda mi było wyjeżdżać.
Poznałam kilka przecudownych osób, które są starsze ode mnie, ale są naprawdę miłe i ciepłe. Z pewnością będę za nimi tęskniła. Szkoda, że pewnego P. poznałam dopiero wczoraj, bo ma takie niesamowite poczucie humoru, że jak tylko wszedł do pokoju od razu robiło się wesoło. :D
Na początku ogarnąć tę komunikację miejską to była jakaś masakra, ale potem już coraz łatwiej. :P Musiałam sama dojeżdżać do mojej siostry do złotych tarasów, także wiecie, na początku strach, że ja może gdzieś wysiądę gdzie nie powinnam. :p W każdym razie w złotych kupiłam sobie taką cudną sukienkę, spodenki i bluzkę, a to wszystko za 90zl, bo ogromne przeceny były. :D No i jeszcze do tego takie żółte trampki,  taki seledynowy gumowy zegarek i takie kolczyki w kwiatki. :D Po zakupach chodziłyśmy na obiady... Co prawda były dobre, ale wiadomo nie za bardzo dietetyczne. :p Ale przez ten czas nie przejmowałam się dietą jakoś specjalnie. :p A nasze obiady to np. lasagne bolognese z biedry, największa pizza, schnitzel z frytkami i dodatkami, czy też kurczak na ostro lub w 5 smakach w chińskiej knajpce... I to wszystko na 2 osoby, oprócz tego kurczaka. :p I tak się nażerałyśmy! A przerażało mnie to, że ja jadłam więcej od mojej starszej siostry... Ale kiiiiij, było fajnie. :D Chcę tam wrócić, ale wiem, że chyba troszkę przeszkadzałam tam mojej siostrze. :P No cóż....
Ledwo rozpakowałam walizkę, a jutro znów się pakuję i pojutrze rano jadę na obóz. :p Podobno będzie ciężko, aż się boję. Moja siostra mi opowiadała, co na takich obozach się działo, to ojojoj... Ale trudno, co będzie to będzie. :p
Dobra ja już kończę, trochę Was poczytam i idę spać. :D
Do usłyszenia. :D

2 sierpnia 2012 , Komentarze (8)

Ojejku od czego zacząć... Może od tego, że dopiero co wróciłam z pracy. 10 godzin pracy, rąk nie czuję... Przez to jedzenie też tak kiczowato trochę wypadło. :p I gdyby nie te 2 kawy to chyba bym tam nie wyrobiła, tym bardziej, że za długo dzisiaj nie spałam, bo do 3 w nocy pisałam z pewnym M. :p Ale rozmowa nie udała się tak do końca i nie wiem co z nim teraz będzie... Zobaczymy. :p

Menu:
9.00:

2,5 garści musli (280) + szklanka mleka (120) = 400kcal
10.00:
2 domowe ciasteczka = 80kcal
11.00:
pół jabłka (30) + kawa z łyżeczką cukru (30) = 60kcal
13.00:
3 papryki (90) + 1 jabłko (50) + gorący kubek (80) = 230kcal
16.00:
papryka (30) + jabłko (50) + kilka marchewek (50) + kilka malin (50) + szklanka barszczyku (40) = 220kcal
+ jeszcze 1 kawa z łyżeczką cukru = 30kcal
+ 2,5 szklanki barszczyku = 100kcal

Razem: 1120kcal


Aktywność:
- 50 brzuszków
- 10h pracy :p
- 304 podskoki na skakance (do 2. stacji Lizbona - Madryt pozostało 300km)

Płyny:
- 2 kawy
- 1 gorący kubek
- 3,5 szklani barszczyku
Razem: ~1,6L

Ohhhh padam na twarz. Już widzę na ręce 2 odciski, suuuper.
A tak w ogóle, to jutro już Was opuszczam. W najlepszym przypadku odezwę się pojutrze, a w najgorszym, dopiero 9 lub 10 sierpnia, a możliwe, że nawet i 20... Nie wiem jak Wy, ale ja będę tęsknić... Ale czas na nowe przygody, mam nadzieję, że wyjazdy się udadzą. :)

To do przeczytania! :P

kizukoo

1 sierpnia 2012 , Komentarze (8)

Dzień udany jak najbardziej. :) Czyli sierpień dobrze zaczęty. :D Byłam hm... W pracy? Jeśli tak to można nazwać. :p Więc pracowałam jakieś 5-6h przygotowując instalację elektryczną do skupu. Jeszcze duuużo mi zostało, a zależy mi, żeby jak najwięcej zrobić przed wyjazdem, dlatego też jutro z rana lecę 'do pracy'. :P

Przez to miałam kolację w ogródku, czyli świeże owoce i warzywa. :D Ale jeszcze doszła zupa z kubka, szklanka barszczyku i 2 kawy. I wiecie co? Zrobiłam sobie tą kawę, wzięłam łyk i pomyślałam 'O tak, tego mi brakowało'. Nie potrzebowałam żadnej czekolady itp, chciałam KAWY. Szkoda, że kosztuje mnie 2 łyżeczki cukru, ale dzisiaj była tego warta. :D

Dzisiaj na wadze 62.8! Jakim cudem - nie wiem. Chyba naprawdę przedwczoraj rozruszałam metabolizm. :D Ale prawie 1 kg w 2 dni? Dziwne, ale nie narzekam. :D

Dzisiaj w końcu poćwiczyłam! I zaliczyłam pierwszą stację na skakance! :D Gdzieś w połowie już byłam tak wkurzona, bo jakoś mi skakanie nie szło, skakanka cały czas zaczepiała mi się o nogi, ale tak sobie pomyślałam, że niedużo mi zostało do tej pierwszej stacji i jakoś doskakałam do tej Lizbony. :D

Menu:
9.30:

płatki kukurydziane z miodem i orzechami (240) + mleko (120) = 360kcal


12.00:

jabłko = 50kcal

13.00:

omlet z 2 jajek (160) na maśle (40) z 4 plastrami polędwicy (60), ketchupem (20) i 3 marchewkami (40) = 320kcal


16.00:

- jabłko = 50kcal
- 2 papryki = 60kcal
- maliny = 90kcal
- kubek zupy grzybowo serowa z makaronem = 80kcal
- szklanka barszczu = 80kcal
- kawa z 2 łyżeczkami cukru = 40kcal
czyli 400kcal

18.00:

kawa z 2 łyżeczkami cukru = 40kcal

Razem: 1170kcal

Aktywność:
- 110 brzuszków
- 1000 podskoków na skakance, czyli
1. stacja Warszawa - Lizbona (3217km) ZALICZONA!


Następna stacja: Lizbona - Madryt 604km


Płyny:
- 1 herbata
- szklanka barszczu
- szklanka zupy
- 2 kawy
- szklanka wody
Razem: 1,25L

Kurczę jaką mam satysfakcję z tej 'pracy'. :p Ręce bolą, oczy mimo 2 wypitych kaw się kleją, ale humor i satysfakcja jak najbardziej są. :D Jestem ciekawa ile zarobię... Zobaczymy. :D

A tymczasem ja się żegnam. Do jutra więc. :)

kizukoo

31 lipca 2012 , Komentarze (7)

Kurczę cały czas mam na coś ochotę i cały czas podjadam. Denerwuje mnie to. :/ Ale dobra od teraz nic, tylko ostatni dzisiejszy posiłek. Muszę być twarda, muszę muszę!
Dzisiaj wstałam o SZÓSTEJ sama z siebie. Nie dość, że zasnęłam o drugiej bo miałam duszności i nie mogłam spać... I rano musiałam pójść do lekarza po receptę, bo nie miałam dawek w inhalatorze już od kilku dni. I dowiedziałam się, że cztery lata temu wykryto u mnie astmę, suuuuuuper. Jestem umówiona do alergologa na wrzesień, zobaczymy czy znajdą mi coś nowego. :p Jeszcze tylko recepta od dermatologa na maść, kupić buty, spodenki i mogę jechać na obóz. :D Z jednej strony nie mogę się doczekać, a z drugiej się boję, bo to będzie mój pierwszy, a reszty klasy czwarty. :/ No ale co mi tam. :p Ale przed tym Warszawa! :D

Menu:
6.00: (-.-)
2 szklanki płatków kukurydzianych z miodem i orzechami (240) + szklanka mleka (120) = 360kcal


8.00:
jabłko = 50kcal


9.00:
mała papryka (20) + jabłko (50) + serek 0% (65) = 135kcal
ten serek jest przepyszny, smak szarlotki a tylko 66 kcal :)


12.30:
miseczka zupy z fasolki szparagowej = 200kcal


13.00:
pół szklanki maślanki brzoskwiniowej = 100kcal


16.00:
racuchy otrębowe = 360kcal
(potem dodam zdjęcie)

Razem: 1215kcal

Aktywność:
znowu nic :/

Płyny:
herbata: 5 kubków (potem edit)

Eeej zamiast coraz łatwiej, to jest coraz gorzej. Może jestem już znudzona tą całą dietą? Ostatnio mam straszną ochotę jak zwykła nastolatka kupić jakieś słodycze, chipsy, walnąć się na łóżko i włączyć sobie dobry film. Ale nie! Nie pozwalam! Żeby jeszcze tylko nie podjadać... Wiem! Obiecuję, że nie będę już nic dzisiaj podjadać. Obietnica może coś pomoże. :p

No to do jutra. :)

__________________
EDIT:
Jednak nie wstawiam zdjęcia kolacji, chociaż wiecie jak wygląda. :p Ale gdy robiłam te racuchy tak się słabo poczułam, że myślałam, że zaraz padnę. Patrze w lustro a ja taka blada jak ściana, aż sama się siebie przestraszyłam. :p Ale nie wiem dlaczego się tak stało, dziwne to jakieś było. :/
A co do danej Wam obietnicy, to trzymam się! Żułam jedynie gumę bezcukrową, ale to chyba się nie liczy? :p Jak Wam obiecałam, to tak jakby mam powód, żeby nie podjadać... Może składanie obietnic znowu się kiedyś przyda. :D Jeśli na mnie to działa, to na pewno o tym nie zapomnę :p


30 lipca 2012 , Komentarze (7)

Dzisiaj na wadze 63.6, czyli -0.7kg. Szału więc nie ma, ale to i tak dobrze po ostatnim podjadaniu, wykraczaniu poza limit kalorii i braku ćwiczeń. :p
Poszłam dzisiaj do mojej koleżanki i tam trochę zjadłam za dużo... A w tym 2 lody. :/ Ogółem myślałam, że będziemy robić coś konkretnego, a tylko chodziłyśmy po wsi. No ale cóż. :p Mam zamiar ją zaprosić do siebie i może jakiś film obejrzymy czy coś... Się zobaczy. :p

Dzisiaj zjedzone:
- omlet z 2 jajek (160) na maśle (40) z 4 plastrami polędwicy (60), ketchupem (20) i 4 marchewkami (60) = 340kcal
- szklanka maślanki brzoskwiniowej = 190kcal
- ser mozzarella (140) z pomidorami (10) i oliwą z oliwek (100) = 250kcal
- lód bolero = 180kcal
- rożek orzechowy = 210kcal
- trochę zupy warzywnej niezabielanej = 100kcal
- trochę orzeszków w panierce = 80kcal
- papryka zielona =30kcal
- papryka żółta = 20kcal
- jabłko = 50kcal
Razem: 1460kcal :///

Aktywność: ---


Płyny:
herbata : 2 zielone

Myślałam nad zaczęciem celów krótkoterminowych, ale niedługo wyjeżdżam i to chyba nie miałoby sensu. :p Wyjeżdżam w piątek na mszę za babcię, potem może jedziemy do cioci nocować, następnego dnia wracam do domu, pakuję się i wybieram się do Warszawy. :p Później wracam z Warszawy i za dwa dni jadę na obóz na 8 dni. :p Potem po obozie może jeszcze zaliczę Gdańsk. :D Szykuje się fajnie, mam nadzieję, że nic mi nie przeszkodzi w tych planach. :p I odpoczniecie sobie trochę ode mnie. :D

Kurczę nie dość, że dzisiaj tyle zżarłam, to mam ochotę na jeszcze. :/ Ale będę silna! :p

To do jutra. :p

29 lipca 2012 , Komentarze (4)

Dzisiaj było iw sumie jest tak gorąco, że ledwo wytrzymuję. Byłam dzisiaj z dziewczynami na paradzie z okazji country u nas. W sumie szału nie było, nie wiem co ludzi tak ludzi jara w tym. :p Ale przynajmniej z nimi pogadałam, dowiedziałam się co nieco o mojej nowej klasie... No i ogółem było ok. :p
Dzisiaj fotomenu nie robiłam, ale posłużę się niektórymi zdjęciami z wcześniejszych wpisów. :p A i jadłam tak trochę dziwnie przez to wyjście dzisiaj, no ale cóż. :p

Menu:
8.00:

racuchy otrębowe = 360kcal


10.00:
2 jabłka = 100kcal

11.00:
jogurt (130) + garstka płatków kukurydzianych (30) + garść błonnika (80) + jabłko (50) = 290kcal

13.30:

jabłko (50) + 2 marchewki (30) = 80kcal

16.00:
3 garści musli (330) + pół szklanki mleka (60) = 390kcal


Razem: 1220kcal

Aktywność: ---

Płyny:
woda: 1 szklanka
herbata: 1 zielona wypita, 2 się studzą :p

To do jutra. :p

kizukoo





28 lipca 2012 , Komentarze (5)

Okej wczoraj trochę lamentowałam, ale naprawdę szkoda mi tych warsztatów. Chociaż może jest jakaś szansa na pojawienie się tam, ale raczej wątpię. :( Z wyjazdami do mojej siostry i brata też nic nie wiadomo, więc muszę dzisiaj do nich zadzwonić. Ehh tak mało czasu, a tyle do zrobienia. :D A co do braku znajomych na wczorajsze wyjście... Siedziałam wczoraj wieczorem w domu i myślałam o tym country... Weszłam na facebooka i patrzę na listę osób online. Pomyślałam, że co mi szkodzi do kogoś napisać. I napisałam do dziewczyny z mojej przyszłej klasy. A wyszło tak, że jestem umówiona na jutro na paradę z kilkoma dziewczynami z mojej klasy. :D Puknęłam się w głowę i powiedziałam sobie 'takie to trudne było?'. No nie było. :D Po prostu chyba za bardzo boję się ludzi. :p No ale trzeba próbować, bo czasami warto. :D
Dzisiaj musiałam wstać o SIÓDMEJ, bo musiałam iść na miasto. I wiecie co? Spotkałam takiego hmm faceta w sumie i się tak do mnie uśmiechał, hiehie. :D Od razu mi się miło zrobiło. :D Aaaa jak już wracałam minęłam takich dwóch facetów, jeden z samego rana napity jak bela, że aż normalnie wymiotował po krzakach! Błe odrzucają mnie tacy ludzie. No w każdym razie jego kolega był chyba trzeźwy i zaczął tego drugiego ochrzaniać, że co on (niecenzuralne słowa)... :P I potem jak już byłam kawałek przed nimi, to ten trzeźwy mówi do tego pijanego 'no taka ładna kobieta idzie, a ty ...'. A ja od razu banana na twarzy miałam. :D No i potem spotkałam koleżankę z byłej klasy i powiedziała, że się jeszcze zgadamy i się gdzieś umówimy. :D Czyli ogółem pozytywnie. :D

Menu:
7.30:

racuchy otrębowe (355) + odrobina oleju (30) + herbatnik (25) = 410kcal


10.00:

jabłko (50) + 2 nektarynki (100) = 150kcal


12.00:
3 garście musli (330) + pół szklanki mleka (60) + domowe ciastko (40) = 430kcal
wieeeem mało konkretny obiad, ale miałam straszną ochotę na musli :D


15.00:
jabłko = 50kcal

16.00:

grahamka (170) + 4 plasterki jakiejś wędzonki (60) + 2 marchewki (30) = 260kcal
takie 'gołe' te kanapki, ale jak je już robiłam, to okazało się, że nie ma żadnych warzyw do nich :p


Razem: 1300kcal
Dzisiaj trochę więcej przez to, że musiałam wcześniej wstać. -.-

Aktywność:

latanie po mieście w okropnym upale :P

Płyny:
woda: 1,5L
herbata: zielona się studzi :D
<potem jeszcze edit>

A co do poszukiwań tych butów, to się zawiodłam. W dwóch sklepach nie ma takich butów! W jednym babka mówiła, że dostawa się spóźnia, a ja kurczę nie mogę zbyt długo czekać, no ale trudno. Może znajdę coś w Warszawie, do której wyjeżdżam 4 sierpnia. :D Udało się załatwić wyjazd na kilka dni, a potem obóz z moją nową klasą.
Już nie mogę się doczekać tych wyjazdów. :D W Warszawie u mojej siostry raczej nie będzie problemu z jedzeniem, przynajmniej nie aż taki duży. :D Gorzej na obozie, ale tam będę miała codziennie 2 razy treningi po 1,5h i może poranne bieganie, także może nawet coś schudnę? Mam nadzieję. Ciekawe jakie tam jedzenie będzie, mam nadzieję, że nie jakieś tłuste, bo takich zawsze nie lubiłam i lubić nie będę, ble. :p
Dobra kończę już. :p

Do jutra. :)

kizukoo

27 lipca 2012 , Komentarze (8)

Nie noooo! Po pierwsze warsztaty przełożyli na 4 sierpnia, a nie wiem czy wtedy nie wyjadę. Ustalają datę następnego spotkania nawet nie uzgadniając jej z kimś, kto jest odpowiedzialny za wynajmowanie sali, a w przeddzień ją zmieniają! Super po prostu! Ja specjalnie poszłam robić te cholerne zdjęcia, chociaż i tak średnio wyszły.
Po drugie - dzisiaj pierwszy dzień country u nas, a ja co? Nie mam znajomych, jestem no-lifem i nie mam z kim iść. Rodzice mi proponowali mi wspólne wyjście, ale oni są tak staroświeccy, że nie wiem gdzie bardziej bym się nudziła - w domu, czy z nimi.I zostałam w domu. Tym bardziej, że i tak nie będę mogła nic jeść ani pić, a tam jest masa budek z różnym jedzeniem i masa barów. A z moją przyjaciółką nie mogę iść, a dlaczego? Bo ona wychodzi z dziewczynami ze swojej klasy. Z mojej starej klasy raczej nikt nie chciałby iść ze mną, a ludzie z nowej... W sumie chyba jeszcze dla nich za wcześnie na wspólne wyjścia ze mną. SUPER.
Kolejna sprawa, mam zamiar jechać do mojej siostry i do mojego brata na wakacje, ale nie wiem, czy ja się tam tak trochę nie wpycham i czy nie będę im przeszkadzać. A tak poza tym, to mam zaliczyć dwa miasta w bardzo krótkim terminie, tylko ciekawe jak ja mam to zrobić, żeby wszyscy byli zadowoleni? -.-
Jeeeeeeeeeeeeju no jestem tak zła, że to bajka. Aż mam ochotę iść i zjeść całe opakowanie herbatników, które stoi w kuchni. Brrrrrrr, trzymajcie mnie. Nie mogę zawalić, bo zaraz po weekendzie ważenie. Nie mogę, no nie mogę!
Dobra, przestaję marudzić, przejdę do bilansu.

Menu:
8.30

4 pancakesy (280) + 4 łyżeczki dżemu (100) + herbatnik (25) = 405kcal


10.00:
pół owsianki ze zdjęcia (90) + pół pancakesa (30) = 120kcal
owsianka była kupna i była tak słodka, że połowę spuściłam w toalecie :p


12.00:
gołąbek (180) + ketchup (20) + papryka (30) + 3 ogórki kiszone (30) = 260kcal


12.30:

2 herbatniki = 50kcal


16.00:

1,5 szklanki płatków kukurydzianych (180) + jogurt wiśniowy (150) + herbatnik (25) = 355kcal


Razem: 1190kcal

Aktywność:
-1000 podskoków na skakance ( do pierwszej stacji Warszawa - Lizbona pozostało 1000km)
-100 brzuszków
Razem: 22min

Płyny:
herbata: 1 zielona
woda: w trakcie 1,5L butelki (potem edit)

Dobra ja kończę idę się na czymś wyżyć. -.-