Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Rekordy życiowe: Rwanie - 37 kg Zarzut - 52 kg Podrzut - 50 kg Siad przodem - 65 kg Siad tyłem - 75 kg Martwy ciąg - 92 kg [Postaram się aktualizować na bieżąco ;)]

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 173205
Komentarzy: 430
Założony: 22 stycznia 2011
Ostatni wpis: 20 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Enieledam84

kobieta, 40 lat, Wrocław

168 cm, 63.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 lipca 2012 , Skomentuj
Moja droga z panem Weiderem dobiegła końca, czyli 42 dzień szóstki zaliczony. Teraz mogę powiedzieć, że nie jest to li tylko legenda, iż ktoś A6W wykonał od przysłowiowego A do Z.

Z tej okazji małe podsumowanie efektów (bez zdjęć, ale kiedyś...być może i one się tu znajdą). W ciągu tych 42 dni zrzuciłam 3,3 kilogramów...dla tych preferujących ultrakrótkie odchudzanie to mało dla mnie wystarczająco dużo, a co istotniejsze centymetry też spadły w dół. I tak, w:
- tali - 4 centymetry
- pasie - 8 centymetrów,
- biodrach - 5 centymetrów,
- udo - 3 centymetry,
co razem dało 20 centymetrów

Nie uważam, że spadki te są wynikiem wykonywania jedynie A6W...zapewne jakiś procent udziału w nim mają, ale nie jest to nawet 15 procent ;)

W niedziele pierwszy trening bez niego....ehh, smutno trochę ;)

I w końcu dzień odpoczynku będzie prawdziwym dniem odpoczynku, bez machnięcia "szósteczki" z rana ;)
  

23 lipca 2012 , Komentarze (1)
Nie będzie tu mowy o obciążeniach genetycznych czy też rodzinnych. Aczkolwiek uważam, że to interesujący temat. Chodzi mi obciążenie w trakcie treningów Vitalii, które w tym tygodniu są jak najbardziej znośne dla mnie, co oznacza, że nie puchnę przy 10/12 powtórzeniu. Z sześciu kilogramów zjechaliśmy na cztery i tak jest dobrze. 

Teraz przyszło mi do głowy, że powinnam sprawdzić rozpiskę na pozostałe dni, bo mogę się zdziwić i wrócić do szóstki jutro...to byłoby bolesne rozczarowanie, hehe.

Nowe ćwiczenie na brzuch przypadło mi do gustu, nawet bardzo przypadło. Od razu wrzuciłam do ulubionych, a chodzi mi o odwodzenie i przywodzenie nóg w siadzie równoważnym podpartym. W owym ćwiczeniu pracują praktycznie wszystkie mięśnie brzucha, ale i nóg. Krótko mówiąc (pisząc), jest rewelacyjne.

Dzisiaj na obiad mam tradycyjne gołąbki z sosem ze śmietany, kefiru i ketchupu. Uwielbiam to danie :)

Dzisiejsze ćwiczenia:
- trening Vitalii - 98 minut,
- 8 minut ABS level 3,
- dzień 37 A6W,
- 10 minutowy trening brzucha MelB,
- 90 minut ćwiczeń głównie nakierowanych na mm. brzucha i minimalnie nóg (a ściślej mówiąc trzy ćwiczenia w trzech seriach po 20 powtórzeń).

21 lipca 2012 , Komentarze (5)
Siedem dni, a właściwie już sześć (bo dzisiejszy zestaw wykonałam rankiem) pozostało do ukończenia pełnego cyklu A6W. Jeszcze nie mogę na "kwejkowskie" stwierdzenie: 
odpowiedzieć, że nie jest to legenda, ale i tak fajnie dotrzeć tak daleko pomimo, że ćwiczenia te nie należą do zbyt żywiołowych i pobudzających, ba raczej są...w sumie już pisałam jakie ;)

Zrobiłam sobie dzisiaj koktajl z: banana (sztuk jedna), dwóch nektarynek i takiej samej ilości brzoskwiń na kefirze bez dodatku cukru (słodycz owoców niwelowała potrzebę dodawania cukrów prostych). Obiad wysokokaloryczny, czyli placki smażone z sosem meksykańskim i kefirem. Toż to zbrodnia w biały dzień...a jutro grill...uuu.

Dzisiejsza aktywność: 

- trening Vitalii - 101 minut,
- 8 minut ABS level 3 (od wczoraj i w końcu czuję znowu, że moje mięśnie pracują ;)),
- dzień 35 A6W,
- 90 minut ćwiczeń mięśni ramion, nóg, brzucha i pleców.

Dzisiaj zrezygnowałam z MelB. Jutro pewnikiem do niej wrócę, a może i nie...zobaczymy ;)

18 lipca 2012 , Komentarze (2)


Masz ciało 28-latka, a sprawność 26-latka. To perfekcyjny wynik. Należą Ci się wielkie gratulacje. Praktycznie nie można być sprawniejszym, niż jesteś. Istotne jest, aby udało Ci się swoją sprawność wykorzystywać w życiu. Możesz być prawdziwym sportowcem, super atletą lub ikoną zdrowego trybu życia. To wszystko zależy od Ciebie. Brawo! - to wynik mojego dzisiejszego testu trenera (przyznam się traktowanego z przymrużeniem oka, ale tak czy siak fajnie było to przeczytać ;)).

Ćwiczenia siłowe wykonałam bez większego wysiłku (w sumie przy (ponad) dwusetnym podniesieniu sztangielek 2 kilogramowych stwierdziłam, że starczy i wpisałam wynik. W przeciwnym przypadku długo bym nimi jeszcze "machała".), gorzej wypadła u mnie "wytrzymałościówka" i to jest coś nad czym muszę popracować...

Stopa nadal boli, ale po zmianie obuwia ból jest mniejszy i pozwala dotrwać do końca treningu cardio, czyli biegu. Myślę, że to przejściowy problem...czas pokaże.

I na koniec coś co od dawna mi się nie zdarzyło...mam zakwasy mm. pośladków...masakra po prostu, hehe.

Dzisiejsze ćwiczenia:

- trening Vitalii - 66 minut,

- 3x8 minut ABS level 2,

- dzień 32 A6W,

- 10 minutowy trening brzucha MelB,

- 60 minut ćwiczeń mm. brzucha (czyli powiedzmy szczerze caluteńki dzień był podporządkowany temu nieznośnemu koledze).

Jutro wyjątkowo dzień odpoczynku (a nie w piątek). Powiem szczerze, że kusi mnie by się nie trzymać zasady jednego dnia nie ćwiczenia i wyszukuję info obalające ją...nienormalna jestem, ehhh.

-

16 lipca 2012 , Komentarze (3)
Wyjdę teraz na ignorantkę...niedawno, idąc tam "gdzie król chadza piechotą" dorwałam z pokaźnej kupki kolorowych pisemek jedno z nich i dokonałam odkrycia...otóż, dowiedziałam się w którym roku (ubiegłego wieku) urodził się Karol Strasburger ;) 

Karol Strasburger w roli opata podczas Dni Raciborza 2009

Przyznam się szczerze, że nie trawiłam (delikatnie pisząc) tego Pana, aczkolwiek obecnie czuję do niego coś na wzór podziwu. Rocznik 47., a wygląda lepiej niż niejeden 40. czy 50. latek. Natomiast sprawności fizycznej (i pasji) pozazdrościć mogłoby mu wielu 20. latków i chociażby za to, że się nie "zapuścił" szanuję gościa i niech sobie już te familijne dowcipy sypie z rękawa ;)

Po cichutku liczę, że w jego wieku, czy też w wieku Tao Porchon-Lynch (najstarszej instruktorki jogi według Księgi Guinnessa, l. 93) też będę się mogła cieszyć taką witalnością.

Tao Porchon-Lynch

Z przerwami (niestety), pracuję nad tym, by mój wiek dojrzały właśnie tak wyglądał...bo wszak od tego co robię teraz zależy moja przyszłość :)

Dzisiejsza aktywność (inna niż gotowanie, zakupy etc.):
- trening Vitalii - 111 minut,
- 3 x 8 minut ABS level 2,
- dzień 30. A6W,
- 10 minutowy trening brzucha MelB,
- 60 minut ćwiczeń nakierowanych na mm. brzucha, ramion, nóg i pośladków.

Od wczoraj pobolewa mnie stopa...mam nadzieję, że to stan przejściowy i nic groźnego się z nią nie dzieje.

15 lipca 2012 , Skomentuj
Trzynaście dni - tyle czasu pozostało mi do zakończenia pełnego cyklu Aerobicznej 6 Weidera. Jak ten czas szybko płynie. Na co bynajmniej nie narzekam, bo już zaczyna mnie trochę  nużyć wykonywanie tego zestawu ćwiczeń. 

Z moim kręgosłupem wszystko w porządku...jeśli się rozleci to pewnikiem przy 42 dniu...wszak przed tym przestrzegają na przeróżnych forach. Dziwne, bo mnie ból nie doskwiera ani w trakcie ich wykonywania ani po... Czyżby kolejny miejski mit? Bo popatrzmy na to z tej strony...nie odrywasz lędźwi, a samą obręcz barkową...ruch płynny, żadnego szarpania etc. Muszę poszperać w mądrych księgach, bądź zapytać speców z tej dziedziny ;) 

Jedyne czym się martwię to brakiem dnia odpoczynku dla moich "mięśniaków", co nie da się ukryć zdrowe nie jest...i choć pewnikiem jest to oznaka mojego braku odpowiedzialności to wytrwam do końca. A skoro ja, to i one ;) Nie ma bata, nie poddam się tak łatwo ;) 



14 lipca 2012 , Komentarze (1)
Bez pracy nie ma kołaczy - mówi stare polskie przysłowie i jak to bywa w tych naszych pra (pra)dziadów mądrościach coś w nim jest.

 Mogę myśleć o tym by przekraczać ograniczenia mojego organizmu i przy tym pozostać obrastając w tłuszcz, albo podjąć konkretne działania w tym kierunku. Wybrałam opcję drugą...i przy niej pozostanę :)

 Od nowa odkrywam przyjemność płynącą z ćwiczeń i tego zmęczenia po, które paradoksalnie pobudza zamiast "sedować" :) A zmiany zaczynają być widoczne dla otoczenia "gołym, nie uzbrojonym okiem":)


Mój cytat dnia (jeśli nie tygodnia, albo i miesiąca): "Nienawidziłam każdej minuty treningu, ale powtarzałam sobie: nie poddawaj się, przecierp teraz i żyj resztę życia jako mistrz." [Muhammad Ali]


13 lipca 2012 , Skomentuj

Od zeszłego piątku:

- przećwiczyłam ponad 1227 minut,

- spadek w obwodach to po centymetrze w talii, udach i pasie oraz dwa centymetry w biodrach,

- waga spadła o ...1,4 kilograma (i to jest niesamowite, kiedy przestała być wyznacznikiem mojego szczęścia to robi takie niespodzianki ;)),

- od 27 dni ćwiczę A6W,

- od 16 dni  wykonuję ABS level 2 (w czwartek przechodzę na level 3...nowe wyzwanie, bo szczerze mówiąc dwójka nie robi już na mnie większego wrażenia),

- wczoraj zaliczyłam 22 dzień treningu z Vitalią (dzisiaj mam dzień odpoczynku),

- od 12 dni spotykam się z MelB i jej kompanami od treningu brzucha (filmik znam już na pamięć, hehe).


Raczej nie jestem wzorem do naśladowania w zakresie odchudzania. Pozwalam sobie na zjedzenie cukierka, czy innych zakazanych (zdaniem mądrych głów) pokarmów. Nie liczę kalorii, nie przestrzegam przerw godzinowych między posiłkami. Zdarza mi się zjeść dwie godziny przed snem, a nie przepisowe trzy (ups). Grzeszków mam więcej na sumieniu, ale przemilczę je ;P

In plus: zdecydowanie jem mniej i jakoś nie odnotowałam w ostatnich dwóch miesiącach niekontrolowanego napadu obżarstwa. Jest dobrze :)


7 lipca 2012 , Skomentuj
Chyba powinnam jakoś opić ten półmetek...najlepiej moim ulubionym sokiem z dodatkiem papryczki chilli. Łączmy dobre z pożytecznym. Wszak, to małe czerwone cudo przyśpiesza przemianę materii :D 

Jeszcze 21 dni i ...koniec. Ciekawe czy będzie mi go brakowało...będę tęsknić czy też nie? Oto jest pytanie. ;)

Przedłużyłam abonament fitness o kolejny miesiąc, czyli będę sobie ćwiczyć z Vitalią do 24 sierpnia, a potem wracam do klubu. Nie ma lipy - jakby powiedział Hardkorowy Koksu ;)

Dzisiejsze ćwiczenia:
- trening Vitalii (FatFree) - 102 minuty,
- 8 minut ABS level 2,
- A6W dzień 21,
- 10 minutowy trening brzucha MelB,
- ćwiczenia mm. brzucha, ramion oraz ud - 90 minut.

"Brzuchol" zaczyna mi się zmniejszać...w ciągu tygodnia odnotowałam spadek o dwa centymetry w pasie i jeden w talii. Jest szansa, że ludziska przestaną się mnie pytać: "na kiedy masz termin?" ;)

6 lipca 2012 , Komentarze (2)
Dwudziestka z Weiderem, oczywiście. I jeszcze mnie ten pan nie znudził, czego obawiałam się tak po cichutku...jako bliźniak nie znoszę monotonii w niczym, a on cóż nie grzeszy zmiennością. Niczym nie zaskakuje, taki zgred  z niego. Ale jaki ma "kaloryferek" za to ;) Tylko pozazdrościć.
 

Prawda, że piękny? ;)

Dzisiaj dzień odpoczynku, więc więcej ćwiczeń nie było...a moja aktywność ograniczyła się do przejścia drogi z i do pracy oraz pościerania kurzy na chacie. Uff, ależ się zmęczyłam ;)

Aaa, i ugotowania pierożków z kapustą i grzybami (niestety nie halucynogennymi).