Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Po prostu Agnieszka :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 17894
Komentarzy: 110
Założony: 7 lutego 2011
Ostatni wpis: 17 września 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
vainilla

kobieta, 33 lat, Leeds

161 cm, 58.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 maja 2011 , Komentarze (4)

Jestem, wróciłam!
Wreszcie!
Pierwsze dwie praktyki za mną, obydwie zaliczone zresztą na 5
Ale było ciężko... Ćwiczenia od rana do wieczora, pomiary geodezyjne, potem rysunki prezentujące te pomiary... Jechałam z myślą odpoczynku, oderwania się do nauki, a tu proszę - niefajna niespodzianka.
No, ale dałam radę, zaliczenie jest, to najważniejsze.
Następne wyjazdy dopiero od 27 czerwca, a teraz SESJA...
Jutro pierwsze egzamin, w czwartek kolejny... Siedzę z nosem w książkach, wpadłam na chwilkę napisać co i jak u mnie

Podczas wyjazdów schudłam - całe pół kilo. Niby nie dużo, ale nie sądziłam, że w ogóle coś schudne - w końcu jedzenie zupek chińskich i innych dań 'na szybko' to nie dieta marzeń...
Dzisiaj już zaczęłam jadać normalnie - dietetycznie, po mojemu...
Waga z dzisiaj - 58kg. Mierzyć się nie mierzyłam, bo za pare dni będzie @, także wymiary trochę zakłamane były by.
Nic, uciekam dalej się uczyć, zajrzę do Was dziś wieczorkiem jeśli dam radę
Trzymajcie się cieplutko ;*

11 maja 2011 , Komentarze (6)

Padam Dziewczynki, padam!
Jest tak niesamowicie ciepło, że aż za gorąco - do tego multum chodzenia, biegałam dziś z jednego wydziału na drugi, żeby sobie wpisy pozałatwiać, potem duuuże zakupy przed praktykami, no i niestety...
Nie dość, że gorąco, to jeszcze strasznie mi nogi spuchły (stopy i łydki).
Mam wrażenie, że powiększają się dwukrotnie jak tak puchną.. Eh..

Niestety muszę się zasmucić - podczas praktyk będę zyła na samych zupkach typu gorący kubek i na pieczywie chrupkim z różnymi dżemami. Nie ma innej opcji
Może jeszcze jakieś muesli z jogurtem naturalnym w pierwszym dniu... Bo potem wiadomo, bez lodówki to ciężko z jogurtami jeszcze  takiej temperaturze...
Może przeżyję...

A w ogóle to z ciekawości się wczoraj wieczorem zważyłam - 57, 3 kg
Czyli mamy -1,2kg
Zawsze coś no i przede wszystkim wreszcie regularnie biegam do łazienki, zero zaparć, wzdęć... Cudowne uczucie!

Uciekam zajrzeć do Was i zmykam dalej się uczyć

9 maja 2011 , Komentarze (6)

Ha! Kolejne rzeczy pozaliczane, jestem mega szczęśliwa!
To taki mój cel - zaliczyć wszystko jak najwcześniej - biorąc pod uwagę 2 miesiące praktyk - zostaje mi miesiąc wakacji... I nie chciałabym wtedy mieć poprawek, dlatego staram się jak mogę, żeby teraz wszystko pozaliczać
Jeszcze jutro 3 wpisy trzeba zebrać i 1/4 zaliczeń gotowa

Dietowo dzisiaj dobrze - białko jednak działa - cały metabolizm ruszył jak z procy, dawno nie czułam się taka lekka i nie miałam tak płaskiego brzuszka
Wczoraj jednak nie biegałam - wzięłam się za robienie referatu zaliczeniowego i siedziałam do 1 w nocy, wydrukowałam, padłam tak jak siedziałam i obudziłam się dopiero dziś rano..
Eh.. dzisiaj nadrobię, obiecuję!
+ dodatkowo ćwiczenia rozciągające

Lecę poćwiczyć, a wieczorkiem zajrzę do Was ;*


8 maja 2011 , Komentarze (4)

Powrót na dobre tory! Wreszcie!
Dzisiaj już z dietką rewelacyjnie, wszystko wg planu, wieczorem dodatkowo wybieram się pobiegać Miałam 2 dni przerwy w ćwiczeniach, ostatnim razem za bardzo się przeforsowałam i niestety... Zakwasy takie, że ledwo nogi podnosiłam... A tak zupełnie serio - moja kondycja jest w opłakanym stanie, kiedyś potrafiłam biegać i biegać, ładne kilometry robiłam, a teraz? 1 km i język do ziemi, koniecznie muszę nad sobą popracować, bo aż wstyd...
Miałam się dzisiaj zważyć i zmierzyć, ale z racji okresu postanowiłam, że w tym tygodniu sobie daruję - tak więc pomiary będą w przyszłą niedzielę sama jestem ciekawa czy cokolwiek się ruszy...

Jutro kolejne dwa zaliczenia mnie czekają, na szczęście to tylko zaliczenia ćwiczeń, więc kolokwia z całego semestru i tyle, nie powinno być źle, aczkolwiek różnie to na tej uczelni wygląda...

Lecę poćwiczyć, powtórzyć na jutro, wypić obrzydliwe, ale jakże skuteczne 500ml czerwonej herbatki i porządnie się wyspać
Trzymajcie się cieplutko Chudzielce ;*

i maleńka motywacja na kolejny tydzień:



7 maja 2011 , Komentarze (3)

Przepraszam, że wczoraj nie pisałam - było mi zwyczajnie wstyd. Zawaliłam, przyznaję.
Poszła jedna wielka biała bułka z ogromną porcją masła czekoladowego, typu milky way.
Nikt mi nie kazał, nie byłam głodna, po prostu mi się zachciało. Odbieram to jako porażkę, nie z powodu tego, że to zjadłam, stało się. Ale z powodu mojej słabej woli i chęci ulegania pokusom.
Mało tego, stanęłam dziś na wadze - no i zgadnijcie. Spadło! Całe 100g, śmiech na sali.
To ja ćwiczę, biegam, ograniczam jedzenie i co z tego mam?
Liczyłam na spadek ok. 1kg tygodniowo - bo najzdrowiej, bo najpewniej uniknąć efektu jo-jo.
A tu taka niefajna niespodzianka.

Chciałabym Was poprosić o radę - otóż za tydzień wyjeżdżam na praktyki, na 5 dni, powrót na weekend i znów wyjazd na 5 dni.
I pytanie - co wziąć do jedzenia? Nie będzie tam lodówki do naszej dyspozycji, a przenośnej niestety nie posiadam
Nie chcę się faszerować się zupkami chińskimi i innymi daniami w kilka minut, bo mam niestety baaardzo wrażliwy żołądek i nie mogę jadać takich rzeczy - kończy się bólem i wzdęciami.
Co radzicie abym wzięła?

Co do komentarzy dot. mojego ostatniego wpisu - sprawa wygląda następująco, ja już raz powiedziałam mu, że ma skończyć tą znajomość z nią. Bo nie miałabym nic przeciwko, gdyby tu chodziło o zwykłe kumpelstwo czy wyjście na kawę raz na jakiś czas. Ale ona jasno pisze, że chce sie z nim spotkać, bo go kocha, bo chce do niego wrócić. Także, same widzicie, że moje obawy nie są bezpodstawne... No i ok, ostatnim razem postawiłam ultimatum, i mój A powiedział, że jestem tylko ja i że mnie kocha i chce ze mną być. I było fajnie, do czasu. Ostatnio w jego urodziny znów napisała, złożyła życzenia i znów się zaczęła litania jak to ona go bardzo nie kocha i tęskni... Oczywiście kiedyś się tak śmialiśmy i zapytałam czy dalej pisze, on powiedział, że nie...A ja głupio zrobiłam i go sprawdziłam, miałam jego nr gg na swoim laptopie, zalogowałam się no i nagle wiadomośc od niej... Nie pisałam z nią, w żadnym razie! Zapytałam go ponownie o to kiedy się zobaczyliśmy, znów zaprzeczył - powiedziałam, że jest perfidnym kłamczuchem, bo wiem, że ze sobą piszą. Wtedy się przyznał, do wszystkiego. Postawiłam ultimatum, albo ja albo ona, bo nie mam zamiaru być jedną z dwóch. Niby jej coś tam napisał, że ma nie pisać, że ja jestem najważniejsza... Ale jakoś nie potrafię znów zaufać...

Łooo, kończę to marudzenie, bo już esej napisałam...
Lecę poczytać u Was
;*

5 maja 2011 , Komentarze (6)

Wreszcie! Wreszcie dziś rano dostałam @ ! cieszę się jak głupia, bo jestem z tych, które dość ciężko przechodzą ten czas. Kiedy normalnie osoba przybiera na wadze 1-2kg przed, mi waga waha się do 5kg - jestem opuchnięta, stopy i dłonie aż proszą się o wbicie w nich igły i wypuszczenie tego wszystkiego... W pierwszy dzień zawsze to wszystko 'schodzi', cała ta woda okropna... Za to wiecznie jestem wtedy zielona, boli mnie wszystko. Ciężko być kobietą.

Dietkowo ok, nie wazyłam się, no bo nie ma o sensu obecnie. Zważę się już po @
Dziś nie ćwiczyłam, za to baaaardzo dużo chodziłam, miałam troszke załatwiania na miejście i dzielnie maszerowałam

Dzisiaj humorek już zdecydowanie lepszy, pogodziłam się z A. Wojna od poniedziałku, znów o jego eks. Panna sama go zostawiła i jak sie dowiedziała,  ze ja z nim jestem to jest, że jak to ona go bardzo nie kocha. i tak w kółko od 3 lat, momentami mam dość. Co jakiś czas do niego pisze w ramach przypomnienia mu jak to ona go nie kocha, że tęskni, że chce sie spotkać. A mnie to cholernie denerwuje, jestem z natury bardzo wybuchowa i zazdrosna. No i są wojny. Ehh...

Koniec tego marudzenia !
Lecę poczytać Wasze wpisiki, trzymajcie się cieplutko

4 maja 2011 , Komentarze (6)

Dzień pierwszy, chyba najtrudniejszy.
Wczoraj do północy modyfikowałam dietę, a dzisiaj w efekcie zaspałam, ot cała ja
Pisałam dziś egzamin, chyba poszło całkiem nieźle, ale tfu tfu, nie zapeszam, na studiach nauczono mnie, że niczego nie można być pewnym, nawet wtedy, kiedy ma się rację. Taki mały paradoks.

Dietowo okej, głodna nie jestem, głowa mnie troszkę boli, ale to pewnie znów moje cholerne zatoki się odzywają. Z niecierpliwością czekam aż trafię na stół operacyjny, bo takie problemy potrafią nieźle uprzykrzyć życie człowiekowi.

Jedna z dziewczyn się pytała czy będę ćwiczyła na dietce - owszem, planuję biegać wymiennie z rowerem + ćwiczenia  na pośladki i ramiona z Tamilee Poza tym ja codziennie mam sporą dawkę ruchu - dużo chodzę, zamiast jazdy autobusem wolę się przejść - ot, pożyteczne z przyjemnym

I na koniec chciałam podziękować za tak wiele miłych słów skierowanych do mnie, to naprawdę podbudowywuje  wielkie dzięki !

3 maja 2011 , Komentarze (9)

Dziś trzeci dzień diety przygotowawczej do diety właściwej.
Jutro zaczynam już właściwą dietkę - zmodyfikowaną przeze mnie dietę kopenhaską.
Kiedyś juz na niej byłam - schudłam wtedy 7kg, po diecie nic mi nie przybyło
Oczywiście, nie mam już takiej nadwagi jaką miałam kiedyś, więc tym razem efekty nie będą tak spektakularne, tu się nie ma nawet co łudzić.
Dietka będzie nieco zmodyfikowana, na pewno będzie bardziej kaloryczna niż w oryginale

Wrzucam zdjęcie z soboty, co prawda moja figura nie jest tu super widoczna ze względu na typ spodni, ale chodzi mi o pokazanie ogólnego zarysu


ja to ta z lewej - jak widać brzuszek sporszy i głowny problem - szerokie biodra i duuuża pupa. Nad tym głownie trzeba będzie popracować

1 maja 2011 , Komentarze (3)

Pierwszy maja, pierwszy dzień nowego miesiąca, czy to nie najlepszy czas, że spróbować jeszcze raz?
Wstałam, stwierdziłam, że to jest to i postanowiłam - odchudzam się.
Nie od jutra, nie od poniedziałku, od dzisiaj. Koniec, kropka.
Mam silną motywację, chęć do działania, czuję, że to się uda, a przecież nastawienie i pozytywne myślenie to juz połowa sukcesu, nieprawdaż?

Dieta będzie białkowa, bo taka najlepiej na mnie działa, póki co - przez kilka najbliższych dni same białka, potem białka + warzywka
Do tego rower, bieganie, ćwiczenia na pośladki i ramiona, ot cały plan


Startuję z wagą 58,5kg  - jestem przed @ także prawidłowa waga jest na pewno niższa, ale przyjmuję, że to moja waga startowa

27 kwietnia 2011 , Komentarze (3)

Dawno mnie tu nie było...
Miesiąc, dwa... Sesja, potem nowy semestr, góra nauki i rzeczy do zrobienia, a doba wciąż nie chce się przedłużyć..
W każdym razie odchudzam się dalej, raz bardziej się przykładam, raz mniej.
Ważę 56,5 kg na dzień dzisiejszy, czyli łącznie od początku odchudzanka mamy - prawie 7 kg na minusie
Dzisiaj znalazłam swoje starsze ciuszki skrzętnie schowane na dnie szafy, przymierzyłam i zamarłam - moje niegdyś ukochane spodnie dresowe są teraz co najmniej 2 rozmiary za duże!
Miła niespodzianka
Dzisiaj jeszcze troszkę poćwiczę - swoją drogą polecam ćwiczenia z Tamilee - różne części, na różne partie ciała - świetne są i naprawdę widać efekty!