CZEŚĆ
Niedobrze, po prostu niedobrze.
Przestałam miesiączkować, chodzę bez energii, nie mam apetytu, dostałam jakichś problemów trawiennych, kładę się spać po południu, ciągle mi zimno no i przytyłam!!! Czuję się jak babcia po siedemdziesiątce, a nawet gorzej. Wbiegając do autobusu to mi każdy powinien ustępować miejsca bo ledwo stoję. Walczyłam z tym, zmuszałam się do wyjść ze znajomymi, do jakiejś aktywności, do skupienia się na czymś, ale najchętniej to bym cały dzień leżała i patrzyła w sufit. Poza tym jakim cudem jedząc tak jak zawsze, dodatkowo ćwicząc ja mogłam przytyć?!
Pozytywne myślenie, wewnętrzne motywowanie się do czegokolwiek i przekonanie o tym, że to chwilowe w końcu mi przestało wystarczać, zaczęłam szukać przyczyny. A przyczyna na pewno nie tkwiła w pogodzie, bo ją biedną na początku winiłam.
Każdy się śmiał i mówił: CIĄŻA
No nie, to nie ciąża. Zbadałam tarczycę. Tak wyszło:
Jakichś dużych odchyleń nie ma, ale po konsultacji z lekarzem dostałam tabletki, które mam przyjmować pół godziny przed śniadaniem i milion innych badań do wykonania.
DLACZEGO, DLACZEGO, DLACZEGOOOOO :(
Tyle razy czytałam o niedoczynności, ale nie myślałam, że kiedyś to mnie może spotkać..
No i taka sytuacja.
Teraz tylko od lekarza do lekarza, ale może nie będę musiała już więcej zbierać sił na wyjście do supermarketu. Ostatnio to nawet muszę je zbierać wychodząc do łazienki.
No ale mam nadzieję, że będzie lepiej.
pa :*