Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

NIE mogę na siebie patrzeć - i chcę żyć normalnie:))

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11168
Komentarzy: 146
Założony: 2 marca 2011
Ostatni wpis: 9 lipca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
niulajf321

kobieta, 41 lat, Warszawa

177 cm, 129.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 kwietnia 2013 , Komentarze (7)

Dziś  się zważyłam i w ciągu tygodnia mniej więcej mam -1,5 kg. W święta, pomimo pogody sporo się ruszałam, może stąd taka miła niespodzianka, wydawało mi się, że będzie bez zmian:) Szczególnego obżarstwa nie było, ale na pewno trochę więcej niż standardowo. 

Dzień zaczęłam od sałatki jarzynowej z 4 plasterkami polędwicy. Na drugie śniadanko banan. A resztę się zobaczy:) Miłego wtorku

1 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

Z Ewą Chodakowską. Zamówiłam książkę, teraz czekam tylko na dostawę i zaczynamy. 30 dni..to nic- uwielbiam taką formułę 'dzień po dniu' , lubię realizować punkty i odhaczać ;)Świątecznego obżarstwa o dziwo nie było, na razie się nie ważę, jak poczuję większe luzy to sprawdzę. Śnieg sypie od wczoraj niemal non stop, krajobrazy bajkowe..Ciekawe jak długo jeszcze:) Czy zna ktoś sprawdzone, skuteczne suplementy wspomagające podstawę, czyli dietę i ćwiczenia? Jakie efekty i działanie? Czy lepiej sobie odpuścić "wspomagacze"?

27 marca 2013 , Komentarze (3)

Idzie mi jak krew z nosa. I przygotowania świąteczne, i to całe odchudzanie. Ważę się codziennie (wiem, wiem- błąd) i waga wskazuje wciąż te same okolice. Trochę ćwiczę, liczę na to, że z każdym cieplejszym dniem bardziej będzie mi się chciało. Dieta w miarę OK. Panicznie boję się cieplejszej pogody i tego, że trzeba będzie chodzić w lżejszych ciuchach, sama myśl mnie paraliżuje.Najchętniej zapisałabym się  do jakiejś realnej grupy wsparcia (takiej na żywo) ;)...Poszukam, w końcu w Warszawie nie powinno być z tym problemu. Trzymajcie się ciepło:)

17 marca 2013 , Komentarze (3)

Więc tłumaczę sobie, że to dla mojego zdrowia, lepszego samopoczucia, nienarażania innych na niefajne widoki...i staram się w to wierzyć. Ruchu u mnie w ciągu ostatnich miesięcy jak na lekarstwo, dziś się zmobilizowałam i poszłam na spacer, dość szybki jak na mnie- 45 minut. Wróciłam tak zmęczona, jakbym co najmniej 10km przebiegła. Ale trzeba zacząć.

Moje dotychczasowe dzisiejsze menu:

9:00 - śniadanie: 2 kromki chleba żytniego z serkiem 4% tł., 2 jajka na miękko, ogórek + kawa
11:00 - II śniadanie: 3 łyżki musli z mlekiem (jakieś 100ml)
13:30 - obiad: pół worka kaszy gryczanej z połową kostki twarogu półtłustego, kilka rzodkiewek

A później ok.16:00 pomarańcza w ramach podwieczorku, około 18:30 zjem kolację, ale nie mam na razie koncepcji- ważne, by była lekka.

Tak sobie myślę, że jakieś 20kg temu, czyli jak już ważyłam ponad setkę, masa osób mówiła mi, żebym coś zrobiła z tym, że warto zadbać o zdrowie, że młoda itd...a teraz? Teraz nikt już NIC nie mówi...Tak bardzo mi wstyd- z jednej strony jestem na siebie wściekła, z drugiej szkoda mi samej siebie.

Moja samoocena jest tragiczna, nie umiem siebie takiej polubić, choć kiedyś nie miałam z tym problemu. Ale mam nadzieję, że właśnie to, przewrotnie, wbrew temu co gadają, będzie punktem wyjścia do zmian i walki o lepsze.

No pain, no gain..jak to mówiła J. Fonda.

17 marca 2013 , Komentarze (4)

pieprzony waleń..ze mnie Jeśli tym razem się nie uda, to nie wiem co zrobię. Jestem gotowa na wszystko, byle tylko schudnąć. Nie mogę już patrzeć na siebie, nie mam sposobu, za każdym razem to samo- porażka. Zamiast wziąć się w garść - tylko żarcie i żarcie, nie umiem sobie pomóc, nie wiem co takiego mam napieprzone w głowie, że akurat mi nie wychodzi. Nie przeżyję kolejnego lata z taką wagą, ukryta w dżinsach w 30stopniowym upale.Nie wiem, kur**!!

10 listopada 2012 , Komentarze (5)

na plusie mam 3,5 kg i poważny kryzys w związku, ale czas się pozbierać. Co ma być to będzie, natchnęło mnie dziś do walki znowu...i wciąż wierzę, że się uda. Buzię zaklejam plastrem i zabieram się do roboty;o)
Wciąż szukam własnej motywacji, jeszcze uważniej silnej woli.
Chcę być szczupła!!

15 września 2012 , Komentarze (4)

..to i efekty mizerne. Czas przecieka mi przez palce, niby wciąż coś robię, a jakoś tego nie widać. Brakuje mi energii i ciężko zebrać się do kupy, w międzyczasie wydarzyło się kilka rzeczy, a nawet nie chciało mi się o tym pisać;) Obejrzałam sobie metamorfozy dziewczyn, które sumiennie wcieliły w życie programy Ewy Chodakowskiej i jestem powalona sukcesami, jakie ciała...Po kilku tygodniach różnice są powalające...Muszę się jakoś do takiej regularności przekonać, naprawdę warto. Nie zapominam o swoim celu, do końca roku muszę zobaczyć dwie cyferki, a wtedy do wiosny...achh...zabieram się do roboty :)

6 września 2012 , Komentarze (4)

który odbył się we wtorek..w dodatku przyjaciółki, którą znam od 23 lat (jej faceta zresztą tyle samo!), co prawda kontakty nasze się rozluźniły odkąd wyjechałam, ale..poczułam się dziwnie nieswojo, potem się wkurwiłam i na końcu poryczałam..albo nie nadaję się do tych czasów, albo jestem pierdolnięta..ale do szału doprowadzają mnie relacje z każdej minuty życia, począwszy od łóżka, 134 zdjęć dziecka jedzącego śniadanko, a skończywszy na relacjach na porodówce;/ życzenia z każdej okazji tam, inf o imprezach u znajomych jako wydarzenie na fejsie..nie masz i wypadasz z obiegu, tak jak ja, która nie poszła na spotkanie klasowe z okazji 10lecia ukończenia szkoły...bo nie odczytałam wiadomości wysłanej na FB, a co najśmieszniejsze akurat byłam w swoim rodzinnym mieście ( a bywam nieczęsto, bo to aż 600 km )..a potem już odczytałam "posty na tablicy" z pretensjami ;/ Dieta idzie dobrze, choć jakaś opuchnięta jestem, śmigam na basen na razie codziennie, dzisiaj robię sobie swój dzień i wszystkie te kosmetyczne pierdoły, a co...I tym optymistycznym akcentem mówię PA ;o)

3 września 2012 , Komentarze (5)

Jeszcze niezbyt konkretny, ale jest!
Mój plan :

- Za mną prawie 15 kg w ciągu 2,5 miesiąca. Policzyłam sobie, że do Świąt zostało równe 16 tygodni i każdy mijający chciałabym żegnać lżejsza o 1kg. Jeśli pójdzie jak zakładam- to w Wigilię ujrzę wagę dwucyfrową, która będzie najpiękniejszym prezentem gwiazdkowym:o) Plan wydaje mi się realny, zaczęłam od dziś z wagą 114,8 kg.

- Kupiłam też dzisiaj karnet na basen, nieograniczony, zamierzam chodzić tam min. co drugi dzień, dziś był pierwszy:o) Uwielbiam pływać:o) Kupno karnetu na siłownię na razie odłożyłam, bo jest droższy i nie wiem jak wyrobię się czasowo.

- Dieta MŻ do 1500 kcal - kontynuacja

- bardziej regularne ćwiczenia domowe, bo na razie mam tylko zrywy dwudniowe :o), a potem tydzień NIC.

Nie wierzę jeszcze do końca, że to się już dzieje, że udaje mi się gubić te kilogramy, miliony razy próbowałam, zawsze kończyłam przyrostem wagi. A tu, ot tak...i jakoś się kręci już tyle czasu. Powodem z pewnością było osiągnięcie krytycznego punktu, kiedy miałam siebie już tak serdecznie dość, że nie było mowy o kolejnym "od jutra", widziałam, że życie przecieka mi przez palce, że te wszystkie rzeczy, które odkładam na czas "gdy schudnę" mogą nigdy się nie wydarzyć. Wstydziłam się własnego odbicia w lustrze, witrynie sklepowej itd, coraz ciężej było mi się poruszać i wiedziałam, że jeśli nie zacznę to będzie już tylko źle. Ze łzami w oczach modliłam się o to, bym wytrwała...Dziś wiem, że będzie już tylko lepiej. Miłego dnia :o)

30 sierpnia 2012 , Komentarze (2)

..zagoniona, rozleniwiona po przedłużonym urlopie i zadowolona z siebie - dziś, dosłownie 5 minut temu, waga pokazuje 115,2 kg. Trochę mniej zrzucone niż w głębi ducha liczyłam, ale nie jest źle. A czuję, że dopiero zaczynam się rozkręcać ;o)) Miłego dnia:o)