Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agi78

kobieta, 46 lat,

168 cm, 77.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 lipca 2011 , Komentarze (7)

Oj. Mial byc inny tytul: "Moj wielki, tlusty, pyszny koktajl", tak jak "Moje wielkie, tluste, greckie wesele", albo "Moje wielkie, tluste, greckie wakacje". Uwielbiam te filmy, i za kazdym razem jak je ogladam, zasmiewam sie do lez.

Dlaczego mial byc koktajl? Bo strzelilam fotke, o prosze. Uwaga, to moj debiut we wstawianiu zdjec do posta, zobaczymy, co z tego wyjdzie.

No, i gowno wyjdzie za przeproszeniem, nie moge wstawic. Jakis blad sie wyswietla. Szkoda. Sprobuje innym razem.

 

Strasznie w ogole pogieta jestem, nie moge sie wyspac do konca, wstaje jak jakis duch i zanim w ogole zalapie, ze to juz dzien, i ze trzeba przestac spac, to troche mija. Zle sie czuje, boli gardlo i bola plecy, mam katar, zaraza jakas mnie dopadla.  Pocwiczylam dzisiaj jednakze sumiennie, na szczescie na dzisiaj przewidziane tylko ("tylko" - ha!!!) ksztaltowanie miesni brzucha, przezylam. Serek czosnkowo - cebulowy na kolacje bardzo smakowal, ale potem, ze tak powiem, jazda do rygi, czy jak to sie mowi, myslalam, ze cale swoje wnetrznosci wyrzygam, przepraszam bardzo za takie slownictwo.

I jakby tego bylo malo, snil mi sie dzisiaj moj byly, ze bylismy do niego do domu zaproszeni, razem z moimi rodzicami i siostra, zebym poznala jego zone, i mnie na dzien dobry ucalowal. Czy to jest normalne????????? Co jest, kurde?

 

W ogole jakis mega spadek formy, to chyba przez pogode. Zimno, wietrznie, te skoki temperatur sa po prostu smiertelne, wczoraj prawie 40 stopni i duchota, dzisiaj niecale 10.

Najchetniej zakopalabym sie pod kocem, przed telewizorem, z ksiazka w reku, chociaz ta ksiazka, ktora obecnie czytam, tez jakas taka nudna jak flaki z olejem.

Jak rany, mega pozytywne nastawienie do zycia:)

Przestaje smecic, ide cos zjesc i zrobic salatke do pracy. Milego dzionka:)

 

13 lipca 2011 , Komentarze (3)

pooooszedl, nie powiem gdzie:))) A wszystko przez Was, zapedzilyscie mnie w kozi rog, drogie kolezanki i jestem Wam za to baaardzo wdzieczna. Planowalam bowiem dzisiaj nie robic nic. Slownie: N - I - C. Zle spalam, wstalam jakas taka wymieta i pogieta, musialam pojechac z Pluszakiem do weta i mialam zamiar nie cwiczyc. Ale przeczytalam, jak to mnie dopingujecie i w ogole, i ze taka ambitna jestem, no i glupio mi sie zrobilo, przegonilam lenia, wlaczylam DVD i dobre 50 minut sapalam, skakalam, sciskalam, naprezalam i nawet nie wiedzialam, ze mozna sie spocic w takich miejscach, w ktorych sie wlasnie spocilam. I czuje sie znow bosko, za co Wam moje drogie bardzo dziekuje :******

Bo tak sobie mysle, ze tajemnica tego mojego zaparcia do cwiczen jest fakt, ze sprawiaja mi one po prostu MEGA frajde. Cwicze razem z ta plyta i sie smieje jak nienormalna, bo takie to fajne jest. I jestem w drugim tygodniu owych cwiczen, co zaczyna podchodzic pod rekord swiata, bo nigdy chyba tak dlugo nie cwiczylam z jedna plyta. Regularnie, mam na mysli.

 

Wielkie dzieki za slowa wsparcia dla mojego Pluszaka. Jeszcze wczoraj miala kryzys, ale dzisiaj juz sie na pewno czuje lepiej, bo nie kontempluje w samotnosci, tylko lezy w jadalni, i wlasnie wali ogonem o podloge, bo sie do niej wychylilam. I byla juz nawet sama w ogrodku, zeby cos tam sobie oszczekac. Wiec bedzie dobrze. No:)))

 

I tak w ogole, zeby nie bylo, ze jest tak cudnie i pieknie, to powiem po cichu, ze ledwo co przestal mnie bolec ow miesien przy lewek lopatce, to dzisiaj mnie zaczal bolec po drugiej stronie. No, bo dlaczego nie? Jakies urozmaicenie musi byc, niech szlag je trafi.

 

Zupa selerowo - kurczakowa na obiad dzisiaj - rewelacja. Mam straszliwa ochote na druga porcje, ale poczekam, az kierownik wroci do domu, moze tez laskawie poprobuje. Jak nie, to jego strata:) Na sniadanie dzisiaj mialam przewidziany twarozek z cebula i czosnkiem, ale nie moge przeciez tak ziejaca isc do pracy, umycie zebow i rozne plukanki paszczy tego nie zabija, wiec zamienilam sobie kolacje ze sniadaniem, najwyzej chuchne malzonkowi memu i nie bedzie mial problemow z zasnieciem.

 

Milego popoludnia:)

12 lipca 2011 , Komentarze (6)

Moj biedny Pluszaczek:( Dostala narkoze,  i ma teraz dziure w tylku, buuu. Zapalenie gruczolow okoloodbytowych, mimo ze z takim zawzieciem i poswieceniem jej wyciskalam, i przy okazji kazdej wizyty u weta tez prosilam o ich oczyszczenie. Lezy sobie w drugim pokoju, bo jak Pluszakowi cos nie pasuje, albo jest na swiat obrazona, to wynosi sie do drugiego pokoju, gdzie tez ma swoja podusie, i kontempluje w samotnosci. Wczoraj zjadla kolacje, ale dzisiaj sniadania juz nie, zobaczymy wieczorem. I teraz co drugi dzien do weta na plukanie. Tjaaa...

 

Kupilam sobie wczoraj siodelko zelowe do roweru. I na dodatek takie pod tytulem "Tour". Mieli tez "Trekking", ale porownalam sobie i Tour jest szersze. No wszystko dla mojego dupska, coby bylo wygodnie, bo jakze by inaczej.

Oprocz tego cardio i modelowanie brzucha na dzisiaj zaliczone, dziiizzz, cala godzina dzisiaj, pot mi normalnie zalewal oczy, nawet mi sie powieki spocily. Ale czuje sie bosko po prostu.

 

Po poludniu na psi plac, chce mi sie dzisiaj jak cholera:/// Cos mam dzisiaj stany zwatpienia, Molka mnie doprowadzila do rozpaczy na sladzie, jak juz jedno robi lepiej, to pieprzy drugie, i zamiast sie czegos uczyc i ze sladu na slad robic to lepiej, to nie, ona wie najlepiej:(( Buuu, juz mnie brzuch boli, jak pomysle o tym egzaminie:( A to jeszcze miesiac.

 

A w ogole cieplo dzisiaj, najgoretszy dzien tygodnia podobno, a ja tu siedze i marzne, normalnie mna trzesie i mam mega gesia skorke. Ale o co kaman???

 

I, jak rany, dzisiaj na wadze 67, 7 kg!!! Po tych hip - hopowych podskokach rzecz jasna. Tja. Ciekawe, co powie waga w piatek, bo ja juz znam jej zagrywki:///

A wczorajsze puree marchewkowe na kolacje - normalnie rewelacja.

 

Milego dnia:)

11 lipca 2011 , Komentarze (4)

Very easy. Najlepiej zjesc na dzien dobry cwierc tabliczki czekolady i duzego orzechowego prince polo. Dobre bylo, nie powiem, ale juz zaczynam miec zgage i wyrzuty sumienia.

Bo sie denerwuje strasznie. Pluszak nm sie rozchorowal, o 9:30 mam wizyte u weta i boje sie, co powie, bo nie wyglada mi to dobrze, zesz kurde, w morde, nienawidze, jak psy choruja, no nienawidze tego po prostu.  Lezy mi tu biedna, dyszy, nie chce chodzic i tylko wyc mi sie chce, jak na nia patrze.

 

Bylismy wczoraj w tym naszym ulubionym ogrodku, opalilam sobie jedna reke na czerwono, bo jedna strona siedzialam do slonca, nie robilam zdjec, bo nie wzielam aparatu, ale nadrobie to, albo poszukam gdzies w kompie, bo wiem, ze juz cos tam pstrykalam, ale aparat nie byl jedyna rzecza, ktorej nie wzielismy, mianowicie zapomnielismy pieniedzy. Doslownie. Na luzie sobie pojechalismy, o cudzie, znalezlismy miejsce parkingowe, wysiadamy, a kierownik mowi, ze zapomnial portfela. Bosko. Mnie juz kiszki marsza graja, sie ciesze na mile popoludnie, a tu bingo. Poszlam zatem sama zajac ulubiony stoli, a kierownik pojechal do domu. Tak sie jaralismy, ze jak sie spacerkiem jedzie, to auto tak malo pali, nie musze chyba nadmieniac, ze w trakcie tej jazdy to tylko sie kurzylo i auto spalilo z letka wiecej.

 

Poza tym pomierzylam sie w piatek, bo mierze sie raz na miesiac, i jest mnie mniej o kilka centymetrow, zwlaszcza w talii i brzuchu, tylko w cyckach nic nie moge zrzucic, niech to szlag, trzyma sie ta stowa tam jak szalona i nie drgnie ani o pol milimetra. W udach tez nie chudne, ale to akurat mi nie przeszkadza, moga sobie zostac takie, jakie chca.

 

Ech, generalnie jestem dzisiaj nieszczesliwa i w ogole czuje sie do doopy. Martwie sie, no cholera. Zaraz jade.

Milego dnia mimo wszystko.

9 lipca 2011 , Komentarze (3)

Po pierwsze: mam naprawde fajna diete na przyszly tydzien, juz nie moge sie doczekac, kiedy to wszystko wyprobuje.

 

Po drugie: dzisiaj rano na wadze, uwaga, uwaga, 67,9!!!!!!!!!!!!!! Czary jakies normalnie, hokus - pokus czy jak? Nie dowierzam. Poczekamy, zobaczymy.

 

Po trzecie: czesc chalupy juz odgruzowana, slad Molkowy z samego ranca ulozony, kierownika szlag nie trafil, jak to zykle bywa, jak musi cos z moim psem zrobic :DDDD Dzien juz moge zaliczyc do udanych:)

Ale moze nie mowmy hop itede, bo jeszcze psi plac dzisiaj przed nami. Olaboga:)

 

Po czwarte: stol naprawiony, bez zbednych komentarzy, tylko teraz musze uwazac, jak skacze, bo juz nie bedziemy mieli go jak przestawic, zeby nie bylo widac brzydkiego, sklejonego, zepsutego przez mnie miejsca.

 

Po piate: chyba bedzie jeszcze dzisiaj lalo, bo duszno znow, najchetniej to stanelabym pod zimnym prysznicem i w ogole z niego nie wychodzila.

 

Po szoste: trzeba cos zaimprowizowac na obiad, jak to zwykle w weekend, wezme na dzisiaj rybke z jutra i jutro bede sie dalej martwila. Moze wyciagne tego leniwego malzonka do naszego ulubionego ogrodka, na wieeelkiej gorze, stolik tuz przy barierce i widac wszystko, co w dole. Przecudnie. O, i jak mi sie go uda wyciagnac, to zrobie zdjecie:)

 

Po siodme: milego dzionka, towarzyszki niedoli:)

8 lipca 2011 , Komentarze (6)

Zaraz na dzien dobry Vitalia mnie zdenerwowala, bo nie wyswietlila mi sie strona, na ktorej powinnam wpisac swoja aktualna wage i nic nie moglam uaktualnic. Napisalam zaraz gdzie trzeba i prosze, naprawilo sie od razu:)

Kurcze, ale pogoda! Stanelam wczoraj na tarasie, popatrzylam okiem znawcy, wzruszylam ramionami i powiedzialam: Eee tam, nic nie przyjdzie. Po czym pol godziny pozniej rozpadalo sie jak szalone, tysiac - piecset - sto - dziewiecset burz przyszlo, jedna tuz obok, jak pierdyknelo na polu za domem, to myslalam, ze wypadne z lozka. I tak lalo cala noc, i leje teraz tez, dzieci mialy miec dzisiaj Dzien Sportu, juz widze ten Dzien Sportu, haha, czyli normalnie trzeba isc do roboty i nie ma szans na wagary. No trudno.

I zasypialam wczoraj, juz cieszac sie na dzisiejszy poranek i nowa sesje z Hip Hopowymi ABS - ami. To jakas rewelacja uzalezniajaca normalnie. Tak intensywnie cwiczylam, ze zepsulam stol, kierownik bedzie musial cos podkleic, bo dolny blat w stoliku troche zlamalam i nie chce sie on teraz trzymac na tym jakims magicznym kolku. No nic, jak sie bedzie czepial (kierownik, nie stol), to powiem, ze on zepsul umywalke w lazience i musielismy kupowac nowa  I bardzo dobrze, przy okazji wymienilismy tam meble

A hip - hopowe skoki i wyskoki zakonczylam cwiczeniami na brzuch z Mel B. Jezu, co za katorga!!!!

A teraz najwazniejsze: mam 0,9 kg na minusie w porownaniu z poprzednim piatkiem. Jej!

7 lipca 2011 , Komentarze (3)

To na zarty oczywiscie. Ale nie do konca, hehe. Wstalam, umylam sie, nakarmilam psy, zrobilam co trzeba w toalecie, zwazylam sie. Potem sie zwazylam po Molkowym sladzie, a potem sie zwazylam po dzisiejszych cwiczeniach - dzisiaj kolejne spalanie tluszczu/cardio, i rewelacja, czuje sie jak mlody bog normalnie:)))

No i od samego rana "schudlam", uwaga, uwaga, cale pol kilo. Przyprawia mnie to o spazmy wrecz, histerie i szalenie poprawia humor, haha. Normalnie moge sie zaraz usmiac jak norka. Cud jakis, czy co.

 

Co nie zmienia faktu, ze po tych cwiczeniach mam naprawde niesamowity przyplyw energii  i chce mi sie gory przenosci.

Do popoludnia zapewne

Przeczytalam jednakze wczoraj w gazecie (kupuje kazda gazete, ktora ma na okladce "Plaski brzuch w trzy godziny/trzy dni/trzy tygodnie" itede), ze ten spadek energii w okolicach 15 - 16 to rzecz najnormalniejsza na swiecie, i ze nalezy sprobowac jakiejs zdrowej szybkiej przekaski, np. migdaly z jablkiem i cynamonem, czy po prostu powachac ulubiona przyprawe, co w moim przypadku pewnie tylko wzmoze glod, no ale jak nie sprobuje, to sie nie dowiem, albo bede sie zapychala czeresniami, tak jak wczoraj, dobrze bylo i sie udalo, albo znow jakis koktajl, jasne, ze to dodatkowe kalorie, ale przynajmniej nie takie puste, jak te z czekolady.

Dobrze bedzie, co nie? Dzieki za slowa wsparcia i dobre rady. Teraz nie wypada sie poddawac, bo glupio mi bedzie sie wam przyznawac

Milego dzionka:)

6 lipca 2011 , Komentarze (5)

Przeczytalam dzisiaj na milionkobiet artykul o uzaleznieniu od slodyczy. To o mnie.  Spojrzmy wreszcie prawdzie w oczy: nie moge sie obejsc bez czekolady. Sieganie po czekolade nie jest moim swiadomym odruchem, ale kompulsja.

Bosko. Jak bedzie moim swiadomym wyborem, a nie koniecznoscia, to znaczy, ze wyszlam z uzaleznienia. Cudnie. Tylko jak to zrobic????

Zawsze tak dobrze zaczynam dzien. Ambitnie, pieknie, zdrowo. Przedpoludnie i wczesne popoludnie sa jeszcze w porzadku. A potem, w okolicach godziny 16, zaczyna sie. Nerwowosc, z letka trzesace sie rece, nie wiem, co ze soba zrobic, dopoki nie zjem czekolady. Chwile sie fajnie czuje, a potem zaczynam sie na siebie zloscic, ze nie dalam rady, i z tej zlosci zjadam jeszcze kawalek, bo skoro zjadlam juz wczesniej, to ta nastepna kostka, czyli w sumie osiem, juz nie zaszkodzi.

Zdaje sobie z tego sprawe. Umiem nad tym zapanowac, ale nie zawsze. Niestety, czesciej nie umiem, niz umiem.

Nie przypuszczalam, ze az tak psychiczna jestem. Nerwica natrectw, stany depresyjne, a teraz jeszcze kompulsje. A myslalam, ze zupelnie normalna i przecietna jestem.

Bo pewnie na co dzien jestem. Bo cala reszte potrafie jakos ukryc.

 

Dobrze. Dzisiaj zatem uswiadomilam sobie, ze jest gorzej, niz myslalam. Zawsze to jakis pierwszy krok. Szkoda tylko, ze w moim przypadku ciagle jeden krok do przodu i dwa do tylu.

A moze najwyzszy czas, zeby to zmienic?

Koniec z gadaniem, ciagle tylko bla, bla, bla, sama juz jestem soba znudzona.

 

A Hip Hop ABS - w dalszym ciagu twierdze, ze to rewelacja:) Normalnie zyc sie chce po tym treningu.

5 lipca 2011 , Komentarze (4)

Jednak sie troche poruszalam. Dostalam nowe plyty z cwiczeniami. Wlasnie wyprobowalam Hip hop ABS. Rewelacja!!!!!!!!!!!! Ten workout trwa 35 minut, i w ogole nie wiadomo, kiedy ten czas mija. Spocilam sie jak swinia i czuje sie bosko!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

5 lipca 2011 , Komentarze (4)

Pogoda brzydka, wiec chociaz sobie tutaj przez rozowe okulary popatrze.

I tak sobie mysle, ze moja aktywnosc fizyczna na dzisiaj skonczy sie na sladzie ulozonym dla Molly i przeciagnieciu przez ow slad. Przez Molly, a jakze. No bo moj miesien lopatkowy niestety nie odpuszcza. Dzisiaj o swicie kierownik mnie obudzil, zeby przykleic mi plaster rozgrzewajacy przed swoim wyjsciem do pracy. O 5:30!!! Ale przynajmniej niech pogrzeje. Wczoraj mnie dzieciaki w pracy przetresowaly, i to chyba przez to zaczelo znow tak bolec.

 

I chyba rzeczywiscie woda mi sie zatrzymuje w organizmie, przed owulacja (wiem, bo znowu robilam test, tadam, zeby nie bylo, ze cos sobie wymyslam), bo roznica na wadze miedzy wczorajszym a dzisiejszym dniem to kilogram. Slownie: kilogram

Albo jednak warto trzymac sie diety  

I znow udalo mi sie wczorajszy dzien bez slodkosci przetrwac, taka dzielna jestem, o.

A na dzisiaj mam zaplanowane odgruzowywanie kuchni. Nie mam juz gdzie chowac tych wszystkich fajnych rzeczy, ktore sobie zamowilam z Tchibo, a glupio, zeby tak stalo na wierzchu. Tylko ze wszystko z kolei, co w szafkach, potrzebne jest i juz sama nie wiem, co zrobic. Najchetniej kupilabym nowa kuchnie, ale nie da rady, buuu.

Milego dnia, chudzielce:)