Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam sporo zainteresowań między innymi: ezoteryka, reiki, astrologia, anioły, uzdrawianie itp, czytanie, rysowanie, malowanie itp, pisanie/książki,blogi/ poezja w tym haiku a ostatnio przysłowia i aforyzmy, filmy, grafika, joga, układanie krzyzówek. Ogólnie kocham wieś, dom, ciszę, spokój, pozytyne emocje i nie znoszę wysiłku fizycznego... A odchudzam się bo miałam problemy z poruszaniem się i bóle kręgosłupa o zadyszce nie wspomnę a przy stadzie kotów i psie nachodzić się trzeba... Cel na ten rok 79 kg

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1507524
Komentarzy: 54674
Założony: 12 kwietnia 2011
Ostatni wpis: 27 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
araksol

kobieta, 60 lat, Będzin

163 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do końca XII 2024 - 79kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 maja 2023 , Komentarze (10)

Sebastian dziś jedzie. Kilka godzin spędzi w drodze. Kiedy przyjedzie nie wiem...

U mnie jest inwazja dzików. Zrobiły mi dziurę w ogrodzeniu. Ostatnio rozniosły ludziom worki ze śmieciami na ulicy. Chodzi tez locha z młodymi. Pod wieczór i rano strach wyjść na ulicę. Mają byc usypiane i wywiezione. Dobrze, że nie będzie odstrzału, bo ich szkoda...

W moim piekarniku zrobiła sie dziura w dnie/przenośny/. Przykryłam ją blachą i nadal  piekarnika uzywam, bo działa ale długo nie pochodzi. Czeka mnie wkrótce zakup nowego. Szkoda, bo ten był nie do zabicia przez ponad 5 lat. Lubie trwałe rzeczy. Piekarnik drogi nie jest...

Moja mama planuje sie wyprowadzić. Tu jej źle i całe życie na ten dom pomstowała. Gdy była jeszcze stosunkowo młoda kupiła dom w górach i tam sie na kilka lat przeniosła. Wróciła i znowu narzeka... Ze mną związana się nie czuje i chce mieć spokój. Ja jej przeszkadzam i Krzysiek i Sebastian. Sąsiedzi przeszkadzają. Ma 82 lata.

A tu oczywiście Krzysiek i koty. Żbicza to Punia, czarna Onka i rudy Aronek...

7 maja 2023 , Komentarze (4)

Dziś odpoczynek ale i praca będzie. Teraz pracuję codziennie jeśli osoby chetne na wrózby są. Ten miesiąc na razie kiepski ale przypuszczam, ze wkrótce coś sie ruszy. Maj to jeden z moich zwykle dobrych miesiecy. Gorszy będzie czerwiec, bo planety w bliźnietach.

Dieta idzie dobrze. W tydzień 2,5 kg mniej. Część to woda i jelita ale i tak cieszy. Teraz odchudzam sie inaczej.Nie ważę się codziennie, a raz na tydzień. Nie ma mobilizacji i myslenia o diecie. Po prostu jem inaczej i mniej. Dziś pieczona na ognisku kiełbasa, sałatka z twarogu, jajek, ogórka i czosnku niedźwiedziego i serek wiejski. Wczoraj była młoda kapusta z koprem, tuńczyk z twarogiem i surówka z pekinki z musztardą.

Jutro Sebastian juz jedzie. Będzie mi smutno. Kiedy przyjedzie, nie wiem. Zaczyna mu sie sezon na wedkowanie i w każdy weekend będzie jeździł na ryby na noc. On ryby przeważnie puszcza, bo czai sie na drapieżnika - sandacza, szczupaka. Część ryb oddaje koledze do oczka. Wczoraj mnie wkurzył i obraził ale zaraz przeprosił i na przeprosiny zrobił kawę. Ostatnio ma do mnie podejście.

Znalazłam moje małe magnesy i weszłam w akupunkturę z tym, ze punkty pobudzam magnesami. Może jeszcze kupie moksę. Gdy przykleiłam magnes na punkt odpowiadający miedzy innymi za zaparcia/meridian jelita grubego/ zaczął mi sie ruch w jelitach i zrobiło się ciepło w brzuchu. Zobaczymy co dalej.

Kupiłam dwie książki. Obie za pobraniem. Krzysiek mnie jutro udusi...

Moj żbiczy skarb. Mruczuś ....W tym roku skończy 17 lat...

6 maja 2023 , Komentarze (18)

Krzysiek dziś pracuje po południu. My z S coś podziałamy ale  ze wekeend i to tak będzie odpoczynek. Praca zawodowa oczywiście będzie. Ostatnio ciagle mi sie śni, ze mam rozmowę o pracę. Moze wiec cos sie znajdzie. Wysłałam chyba z 30 aplikacji i nic jak do tej pory. Oczywiście mam świadomość, ze w moim wieku może być trudno o pracę. Moze jednak ja w dodatku złe CV piszę. Moze powinnam skończyć kurs pisania CV? Są takie. Jeszcze nie ukończyłam kursu excel. Uczyć się zacznę gdy Sebastian pojedzie. Na razie czytam, bo część książek przyszła.

Koty Sebastiana akceptują, bo z nim śpią. Kładą się jednak dopiero wtedy gdy on juz usypia. Pies tez go akceptuje. Nawet sie przytula.

Mama jest na mnie obrazona odkąd zablokowałam ja w telefonie. Dzonić potrafiła i siedem razy dziennie gdy miała nastrój. To mnie irytowało. Ostatnio gdy do niej poszłam po liste na zakupy, niechętnie mnie wpusciła i stroiła fochy. Stwierdziła wprost, ze nie chce kontaktów ze mną ale na pismie dać tego nie chce. Innym razem ma znowu pretensje, ze musi stać u mnie pod drzwiami i pukać. No i ja mam być z tego jej zachowania mądra. Dzis jest tak jutro inaczej. To dla mnie objaw niezrównoważenia. Takie osoby na mnie maja bardzo zły wpływ. Ja zdanie zmieniam, bo tylko krowa ponoć nie zmienia, ale zmieniam rzadko. Ona moją niechęć do siebie czuje, a jaeszcze sobie sporo doda, bo ma skłonność do paranoi. No i kłopot gotowy. Dobra to z tego nie będzie. Ostatnio stwierdziła, ze zawiadomi MOPS. Chce pomocy ale nie ode mnie. Ja jej pomagac mogę, ale nie z serca a z obowiązku. Tak uważam, ze dzieci maja obowiązek pomóc rodzicom.

Wczoraj Rozi najadła sie czosnku niedźwiedziego,  a on jest szkodliwy dla kotów. Część zwróciła, a ja teraz ja obserwuję i drżę co będzie.

Mikuś pozuje jak model. Moim zdaniem jest piękny... Ostatnio włozyłam baterie do mojego Nikona i znowu robię zdjęcia. Ponoć to ma dobry wpływ na psychikę...

5 maja 2023 , Komentarze (12)

Pobyt S zbliża sie do końca. Tym razem awantury nie było. On sie stara. Awantury były zawsze gdy sie upił, a teraz tego nie robi. Były też gdy nie chciał robić tego o co go prosiłam. Teraz robi. TYm razem też trochę pracy wykonał. Dziś powinniśmy zebrać resztę śmieci z pokoju Adriana. Będą jeszcze z 3 worki. Maja byc wywiezione we wtorek. Trzeba jeszcze powiesić 2 obrazy i wkręcić kilka kołków i to juz koniec na ten raz. Ja mam jeszcze plewienie i juz trzeba trzeba myśleć o koszeniu.

Przyszły mi warzywa, sadzonki. Niby temperatura ma byc odpowiednia ale mieli je przysłac po 15 V dopiero. Boję sie zimnej Zoski. Wsadziłam już brukselkę i pory, brokuły. Nie wiem co zrobić z papryką i pomidorami, dynią. Te ostatnie to warzywa ciepłolubne. Paprykę chyba wsadzę, bo ma iść do donic i kilka pomidorów też. Jakby przyszły mrozy to je ewentualnie wniosę do ganku. Co z reszta nie wiem...

 Kupiłam resztę kwiatów na ten czas ale jeszcze nie przyszły. 

Nadal piszę listy z osobami ze świata. Teraz to kobieta z Japonii, 2 z Rosji. Pisze do mnie też mężczyzna z Polski ale po angielsku. Nadal piszę po Angielsku z aplikacji w telefonie. Jestem w stałym kontakcie z 3 mężczyznami.

Wczoraj obejrzałam cudowny film o czasach prehistorycznych i początkach udomowienia psa, a w zasadzie wilka. Film był w telewizji. Na Netflixsie zaczyna się 3 sezon Bridgertonów.

Kupiłam znowu 2 książki i czekam na nie. To już koniec na ten miesiąc. Mam jeszcze tylko kupić krzesełko turystyczne dla Sebastiana. Chce mieć na ryby. On wędkuje, a ja sie złoszczę. To jego pasja ale nie uznaję sprawiania bólu żywymy istotom. Ryby też cierpią i też wtedy gdy sie je łapie i wypuszcza.

4 maja 2023 , Komentarze (3)

Wczoraj przeanalizowałam dokładnie horoskop partnerski mój i S. Jest dość trudny, bo masa w nim aspektów bardzo wiążących i wpływajacych na wzajemną atrakcyjność w relacji ale sa i aspekty trudne. Stąd te huśtawki, konflikty i wybuchy emocji. Z Krzyśkiem tez nie mam pozytywnego horoskopu. Widoczne takie trudne relacje mi pisane na to zycie. Inna sprawa, ze bardzo rzadko zdarzają sie związki/horoskopy w których sa tylko dobre aspekty. Sporo horoskopów przeanalizowałam w swojej praktyce więc wiem co mówię. Przeważnie są średnie ogólnie czyli aspekty i takie i takie. Ja bardzo dobry horoskop miałam tylko z moją ciocią Resią i faktycznie tylko ja zdecydowanie dobrze wspominam. Co do S to juz znajomości zrywać nie będę, bo z nim mi czasem źle, a bez niego też dobrze mi nie jest. Poczekam aż sie znudzi i znajomość zakończy. Jesteśmy razem ponad 7 lat i chyba docieranie na tym etapie sie zakończyło. No zobaczymy. Na teraz wiem, ze gdyby Krzyśka nie było, byłabym z S. Nie ma co szuakć idealnego związku, bo na taki raczej nie trafię u siebie pod pierzyną a i szukać nie lubię. Chodzenie na randki, poznawanie się, strojenie itp zabiegi sa dla mnie nudne. Szkoda mi na coś takiego czasu. Wolę relację przecietną z kimś kogo juz znam i kto nie jest zbyt wymagajacy, absorbujący niż nowosci. To nie wiek. To natura. Co do S to mam z nim tk jak z Krzyskiem, aspekt wspolnej działalności charytatywnej. To może chodzić o zwierzęta. Niby na nie pomstuje ale i jeść da i wody naleje...:)

Dziś S potnie mi trochę drewna. Do tego przygotował mi dwie ładne, dość długie deski na pólki. Trzeba było przeszlifować i przygotować do skręcenia. Musze tylko kupić metalowe, ażurowe wsporniki i mi wtedy wykończy. Przydadzą mi się na książki. Zrobił mi takie pólki już dwie. Mam na ikony.

Ja chcę wyjść do pracy na dwór. jeszcze mam plewienie ale dziś może wyjdę z sekatorem do malin. Trzeba wyciąć zeszłoroczne pedy, bo jesienią tego nie zrobiłam.

Wczoraj był problem z pilarką. Przestała chodzić. Sebastian ją wyczyścił i juz jest ok. Przy okazji okazało się, ze licho przysiadło nowy łańcuch do niej. Obszukaliśmy wszędzie, wszystkie dziury i nie było. Była mas a nerwów, krzyku. Znalazł Krzysiek i to w nieprawdopodobnym miejscu.

Krzysiek bardzo źle znosił zmianę leków. ciągle był wściekły. Teraz już bierze lek silniejszy i wydaje sie względnie spokojny. Ta agresja juz tak od niego nie bucha. Zobaczymy dalej.

Kupiłam dwie książki. Rodzinne sekrety i tą...

3 maja 2023 , Komentarze (30)

Na razie dieta normalna, ale chcę później wprowadzić herba life. Moze uda się na tym etapie wiecej niz 4 kg zrzucić. To mi ułatwi wszystko, bo odkad przytyłam nienawidzę gotować. Jedzenie to wróg i jak mam cos długo przygotowywać to wolę nie jeść wcale. Dlatego chleb ma takie powodzenie. Powinnam na stałe zrezygnować z tego co łatwo i przyjemnie. Powinnam zacząć jeść to co muszę. Powinnam sobie wmówić, ze musze jeść żeby zyć, a nie że jem bo lubię. Mam do zrzucenia jeszcze połowę tego co powinnam. Zostało  około 20 kg. Pierwsza połowa poszła łatwo w 2 lata chyba. Z drugą sie bujam już kilka lat. Potrzebuję stałej kontroli, bo niby chudnę łatwo ale wciąż dopada mnie jojo. Muszę byc cały czas czujna. Motywacja u mnie wysoka gdy jestem na diecie. Po diecie hulaj dusza i efekty sa jakie są.

Ostatnio saturn uczy mnie cierpliwości. Na wszystko muszę czekać, a wszystko prawie idzie jak po grudzie. Na remont czekam, na spadek wagi, na pracę, na pieniadze i na kursy. Ja czerpię paliwo do życia z osiągnięć. Teraz sukcesy każą na siebie czekać i osiągnięć nie mam. Nastrój mam fatalny, bo z jednej strony złość, a z drugiej stres, ciągła mobilizacja. Chyba powinnam sie nauczyć cieszyć drobiazgami. Dostrzegać je. Ludzi cieszyć potrafi uśmiech bliskich, słoneczny poranek, zachód słońca czy kot mruczacy wsparty  na ramieniu. Moje życie, zadowolenie to sukcesy.  Prostych przyjemności nie dostrzegam, a gdzie wdzięczność za nie? Powinnam zmienic swoje podejście. Wiem to. Tylko jak to zrobić? Jak dostrzec i skupić się na tym co przyjemne. Jak skupić sie na teraźniejszości? Tyle potencjalnych przyjemnosci mam w życiu. Mogę przytulać sie do bliskich w tym do zwierzat, a one są tak wdzieczne. Mogę delektować się zapachem palącej się świecy i smakiem herbaty. Mogę leżeć w miekkiej pościeli. Mogę patrzeć na swieżo rozkwitłe kwiaty i masa innych przyjemności. Dawnych przyjemności, których teraz niedostrzegam. Gdzie tak gnam? Skąd to poczucie, ze gdy nic nie robię albo nie robię nic typu zarobkowego, produktywnego tracę czas?

Inna sprawa to ja mam co robić i te dokonania to tez by mogły być sukcesy, ale nie ja sie teraz uparłąm na to co niemozliwe.

i to co kwitnie...

2 maja 2023 , Komentarze (8)

Ostatnio zastanawiałam się nad przyjemnością. Wiem już, ze mnie nie napedza przyjemność, a obowiązek. Ja mam plan na każdy dzień i jak go zrealizuję to jestem zadowolona i mam satysfakcję, że dobrze wykonałam pracę. Za przyjemnościami nie gonię. Czy ja wogóle odczuwam przyjemność? Chyba rzadko albo wcale albo się po prostu nad tym uczuciem nie skupiam.

Wczoraj S mimo świeta pracował. Pocioł drewno ale nie na dworze a w pokoju Adriana. Ja muszę skończyć z tym, ze pospiech nie jest niezbędny. Teraz nagli plewienie i wycinanie chaszczy. Dziś cos podziałam. Krzysiek idzie do pracy, a później jedzie na zakupy. S coś też poczyni ale nie wiem jeszcze co. Chciałabym, zeby usunął zeszłoroczne pedy malin ale nie wiem czy będzie miał cierpliwość pracować sekatorem.

Dieta trwa. Jest tragedia z wagą. Pewnie przez miesiąc spadnie 4 kg ale i tak będzie duzo. Nie uda mi sie planu na ten rok zrobić. Jeśli nadwaga będzie to mnie zadowoli. Chyba się nie uda do końca przyszłego roku osiągnąć wagi, którą zaplanowałam. Celu nie osiągne i wstyd będzie, bo plan nie wykonany. Dziś kotlet mielony,  buraki i jajecznica z pieczarkami. W zasadzie to ja myśle o diecie zupowej. Moze w lecie spróbuję. Teraz jestem na 800 kaloriach i nie jem węglowodanów typu ziemniaki i owoce. Niby waga spada ale potrzebuję jakiejś nowej diety, zeby dla organizmu był szok. Wtedy 10 kg by spadło. Większość diet jednak wypróbowałam. W zasadzie prawie wszystkie poza tłuszczowymi. Tych sie boję, bo mam skłonność do kamicy w woreczku.

Pięknie kwitną mniszki. Chciałam zrobić syrop, bo pijemy go do kawy. Niestety nie ma 200 kwiatów. Zostawię je w tym roku w  spokoju. Niech sie rozsieją. W przyszłym roku będzie wiecej.

1 maja 2023 , Komentarze (11)

Mam nowe karty anielskie. Zaznajamiam sie z nimi. Są fajne tylko duze. Nie bardzo lubie duze karty, bo mam drobne dłonie.

Od piątku plewię. Przy okazji zrobiłam zdjęcia tego co kwitnie na podworku. Roślinki przesadzone w zeszłym roku z ulicy, ładnie wzeszły. Bałam sie o nie, bo przesadzalismy przeciez późno. Na szczęście zima była lekka. Zamontowałam tez płotek. Jest brzydki-plastikowy, a ja nie uzaję tego tworzywa. Kiedyś kupię moze drewniany. Plewienia mam na trzy dni tak po 20-30 minut. Jest jeszcze koszenie.

U mnie na drugim podwórku są klatki po nutriach. Są w fatalnym stanie no i ja nutrii juz hodować nie bedę. Sąsiad gdy będzie robił porzadek na zakupionej ode mnie działce, obiecał je usunąć koparką. Nasypie mi dobrej ziemi, a ja kupię wierzbę, czarne bzy, brzozę. Chcę tam zrobic zagajnik. Klatki są na mojej części, ale z mama i tak będzie przeprawa, bo według niej pozbywam sie wszystkiego po przodkach. Dla niej cenne sa nawet uszkodzone meble typu szafeczka nocna bez nogi czy wyszczerbiony stolik. Ja owszem wszystko co stare cenię, ale to co mam w domu musi byc we względnie dobrym stanie.

Wybrałam jeszcze trochę roślin. Wkrótce kupię. Chcę tez kupic kilka kokonów murarki. Domek mam i chcę go zasiedlić.

Starałam się zadbać o cały dom w tym o część mamy. Robiłam to bo tak trzeba według mnie. Dom powinien byc zadbany a mama juz ma lat 82 i do pracy sie nie nadaje. Sadziłam rosliny, plewiłam, kosiłam i teraz usłyszałam, ze zagarnęłam cały dom i się panoszę, rzadzę. Kusi mnie zabrać wszystkie rośliny z jej części i przestać cokolwiek na niej robić. Tak chyba zrobię. Już teraz koszona jest tylko moja część podwórka, bo ona swojej nie pozwala. Teraz kosiłam jeszcze wjazd. Ostatnio usłyszłam, ze wjazd jest jej. Tak mi chodzi po głowie, zeby wejście od strony podwórka zrobic sobie z drugiej strony. Z sąsiadami sie powinnam dogadać. Powinnam z mama całkiem kontakty zerwać i mam ochotę to zrobić. 

Kusi mnie też poszukać kogoś do pomocy w domu odpłatnie. Nie chce Krzysiek sprzatac w domu to nie. Zapłacę komuś by to robił. Już męskie prace robi S. Dość mam awantur z Krzyśkiem. Mam dość przypominania, nakłaniania, szantaży itp. Zaczyna do mnie powoli docierać, że nie pasujemy do siebie. Mamy inne priorytety i stąd ciągłe konflikty. Ja chcę żyć na średnim poziomie. On chce żyć jak ludzie z marginesu. Ja sie ściagnąć nie dam i dlatego z nim walczę. Te walki mnie juz męczą. Ja stosuję przemoc przychiczną. On mnie juz tak nienawidzi, że zaczyna stosować względem mnie przemoc fizyczną. Ja nim gardzę niestey a raczej takim podejściem do zycia. Dobrze juz chyba nie będzie między nami.



















































,























































30 kwietnia 2023 , Komentarze (4)

Chyba powinnam zrobic badania. Myślę o insulionopornosci i tarczycy. Myślę by po wyjeździe S pojechać. Nie wiem czy w tej przychodni co zawsze robia z palca zestawem dla dzieci. Ja tak muszę zrobić, bo krwi z żyły sie mi pobrać nie da. Ja mdleje, a krew i tak nie leci. Znalazłam jakiś czas temu mojego byłego lekarza w innej przychodni. Myślę by się do niego przepisać tylko muszę sie dowiedzieć czy przepisuje leki przez telefon. On jest dobry z tego powodu, ze sam przepisuje leki i nie wysyła do specjalisty. Trzeba mu tylko podpisać, ze sie na specjalistę nie wyraża zgody. Rzadko tez wysyła na badania. To dla mnie plus, bo nigdzie chodzic nie chcę.

Nie wiem jeszcze co z badaniami ale na pewno odstawie pieczywo. Wszelkie. do czasu zejscia z wagą ponizej 70 kg. Już takie okresy miewałam gdy pieczywa nie jadłam i dobrze mi to robiło. Poza tym znowu zacznę ograniczac węglowodany. Teraz dieta ścisła od jutra, a później dalsza kontrola. Tym razem sie wściekłam. Teraz przekonam Krzyśka by sobie kupował bułki. Wtedy mu nie ruszę. Dla mnie pieczywo jest jak narkotyk. Wezmę 2 kromki. Za chwile następne itd... Niby kasza czy makaron to wiecej kalorii i weglowodanów, ale tu kontrolę mam. Nie ugotuję woreczka kaszy, bo chce coś przekąsić. Nie będzie mi sie chciało. Chleb wziąć łatwo...

Kupiłam żeniszki i szałwie błyszczącą czerwoną. Żeniszki nie wiem czy sie sprawdzą. Chce jeszcze werbenę i to koniec...

Zauważyłam, ze gdy nic nie robię, czuję niepokój. Podświadomie szukam sobie wtedy zajecia, a tym zajęciem moze być np. jedzenie.

29 kwietnia 2023 , Komentarze (17)

Zapowiadany był na dzisiaj deszcz i nie wiem jak będzie z pracą na dworze. Coś by trzeba zrobić. To znaczy ja i S, bo Krzysiek idzie po południu do pracy. Ja mam plewienie i koszenie. Ani jedno ani drugie w deszcz sie robić nie da. Po deszczu też nie. Musi być sucho. No cóż zobaczymy.

Ostatnio siedzę dłuzej na portalu z wróbami i faktycznie zarabiam wiecej. Nie jest to jednak zarobek na tyle duzy, zebym o innej pracy przestała myśleć. Jestem w trakcie podpisywania umowy na prace dodatkową ale tez duzych pieniedzy z tego nie będzie. Nadal szukam czegoś konkretnego i oby sie znalazło jak najszybciej. Chcę dorobić minimum 2000 zł. Mam troche planów ale teraz jest S i na realizacje przyjdzie czas gdy pojedzie. Teraz chcę podgonic to i owo w domu i koło domu. S pomoze, bo Krzysiek sie broni. On aż taki zmęczony z pracy nie przychodzi. Czasem efektywnie pracuje tylko godzinę. W domu jest problem z jakąkolwiek pracą. Chce spać, ogladać telewizję i rozwiązywać krzyżówki. W gre tez wchodzi słuchanie muzyki i ewentualnie czytanie. Nic poza tym. Gdy jest cos do zrobienia, muszę mówić 10 razy i często wszystko i tak kończy sie awanturą. Muszę krzyczeć, szantazować, bo nic nie zrobi. O tym by sam sobie prace szukał mowy nie ma. Strasznie mnie to wszystko denerwuje. Jest jak krnąbrne, opieszałe dziecko. Ciągnie mnie na dól. Mama też niestety. Ani jedno ani drugie nie odczuwa potrzeby dbania o dom, siebie czy otoczenie. Nie wiem czy to wynika z choroby. Moze i tak... Czasem jednak ja juz jestem bardzo zmęczona... Nie jestem tez skuteczna. Niby moja strona domu zadbana na średnim poziomie ale zaniedbana strona mamy, zaniedbana mama i Krzysiek. To niestety muszę sobie odpuścić, bo za uszy nikogo do normalności ciągnąć sie nie da. Czas zrzucić z siebie odpowiedzialność za innych i pomyśleć o sobie. Ludzie się z Krzyska śmieją, że chodzi zaniedbany, w zchachmęconych ciuchach, nieogolony z przydługimi włosami. Mama tez zadbana nie jest, ciuchy ma niedoprane, a zlewki z wiadra wylewa na podwórko koło drzwi wejściowych. Na podwórku po jej stronie wala sie wszystko co jej zbędne. Jest smietnik. Ja mam tylko jedną głowę i jedną parę rąk...

Warsztatami z EFT jestem szczerze mówiąc nieco zawiedziona. Temat to idealny mężczyzna, bo chciałam przepracować relację z Krzyskiem. Niestety to co podaje pani prowadzaca warsztat, to co zaleca ćwiczyć i opukiwać, odreagowywać nijak sie ma to tego co ja czuję. Ja nie jestem smutna, ze Krzysiek mnie zawodzi, nie czuję żalu, rozpaczy. Ja jestem wściekła na niego i na los, ze takich partnerów mi zsyła. Z drugiej strony czy on jest winny, ze jest chory? Tylko czy to aby na pewno tylko choroba? Czy naprawdę nie jest w stanie wziąć sie w garść?

Z pozytywnych rzeczy to to, ze pokój Adriana prawie uprzatniety...Jeszcze trochę i będzie ok. To dla mnie wazne jeszcze z tego powodu, ze ta strefa to mój punkt związu według feng szui. Liczę, ze jak zrobię porzadek to i w związkach zacznie sie lepiej układać. Dziś chcę przejrzeć listwy przypodłogowe. Może by S wymienił jeśli trzeba?

Wczoraj Mikus po raz pierwszy wabił Krzyśka na dwór. Krzysiek  wyszedł z nim i Mikuś sie załatwił... Niedługo Mikuś  skończy 13 miesięcy. To uroczy piesek, przylepka ale nieznyt posłuszny. Pikuś był bardziej karny no i kotów nie gonił. Mikuś pogoni ale krzywdy im nie robi. Dwa Kajtka i Majusię bardzo lubi ale też goni i męczy swoją aktywnoscią...