Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nigdy nie jest za późno aby coś w sobie zmienić. Nieważne ile razy upadasz ale to, ile razy podnosisz się z upadku. Mam nadzieję, że te słowa w końcu skłonią mnie do zmian w swoim życiu i akceptacji samej siebie. Czas pomyśleć o sobie :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4079
Komentarzy: 12
Założony: 4 maja 2011
Ostatni wpis: 25 sierpnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Natalcia00311

kobieta, 33 lat, Rzeszów

168 cm, 72.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 sierpnia 2016 , Komentarze (2)

Od poniedziałku nie mam weny, żeby o siebie zadbać. Do środy jeszcze ćwiczyłam, ale dziś odpuściłam nie tylko z ćwiczeniami ale i z jedzeniem...jem co popadnie teraz właśnie kończę frytki. Oby to było tylko przejściowe... 

21 sierpnia 2016 , Skomentuj

Nie było mnie tu całe 4 dni, ale wróciłam może nie z pompą bo na kacu ale powrót jest :pWczoraj, a w zasadzie to jeszcze dzisiaj bawiłam u znajomych na weselu, impreza była przednia ( nie licząc tego, że jedzenia było jak kot napłakał ale za to orkiestra nadrabiała :D) Tak, więc wracając do poprzednich dni, mogę je uznać za udane...może piątek nie był najlepszy ale to tylko jeden dzień najważniejsze to wrócić dalej do gry ;) A dziś od rana chodzę nieprzytomna, co nie znaczy że odpuściłam ćwiczenia... było półgodzinki na rowerze w plenerze ( na kacu jednak nie polecam :p) i 50 min hula hop podczas meczu szczypiornistów ;) A co dobrego dziś robiłam... nic dietetycznego bo mój żołądek nie chce wiele przyjąć :p Zjadłam więc jajecznicę z 2 jajek i dwie kromki chrupkiego chleba, loda ( sorbet mango i markują-pycha ), brzoskwinie i na obiad dwie gałki ziemniaków z cebulką i kefirem (na kacu to przyjmuje najlepiej :p). Teraz muszę się chwilkę położyć bo cos czuję że długo nie pociągnę... więc DOBRANOC:p

17 sierpnia 2016 , Skomentuj

Nie wiem czemu tak jest, ale zdecydowanie łatwiej jest mi wytrwać w postanowieniu co do ćwiczeń niż do trzymania jako takiej diety... Nikt nie mówił, że będzie łatwo ale to dopiero początek a ja już nie mogę wytrwać... Ehhh, no nic może kolejny dzień będzie łatwiejszy nie ma co się zniechęcać :) Ale od początku, standardowo dzień zaczęłam od ćwiczeń o 5.15, przygotowałam śniadanie i w drogę. Tyle, że dziś nie rowerkiem (stoi sobie w serwisie, mam nadzieje że jak najszybciej będzie zrobiony) choć dziś i tak musiałby zostać w piwnicy bo rano troszkę padało. W pracy jak to w pracy te 8 godzin zleciały raz dwa. W tym czasie zdążyłam zjeść sałatkę grecką z dwoma kromkami chrupkiego pieczywa, ok. 200 g winogron i drożdżówkę. Wszystko by było gdyby nie ta drożdżówka, ale i później popełniłam parę grzeszków... Ale może po kolei, po pracy pojechałam do galerii po kilka kosmetyków ( w sobotę czeka mnie wesele kolegi, więc trzeba się jakoś zaprezentować), a przy okazji kupiłam wafle ryżowe, które zdążyłam zjeść w drodze do domu. Następnie była zupa krem z cukinii ok 300 ml, 100 g winogron i do kawy obowiązkowo cos słodkiego, czyli deser który zaserwowałam sobie również wczoraj. To co mogę uznać za sukces to 30 min hula hop po pracy i jeszcze 30 min na orbitreku w akompaniamencie gry naszych wspaniałych siatkarzy na Igrzyskach w Rio. I tak to wyglądał mój dzisiejszy dzień, no i jestem z siebie dumna bo to już kolejny mój wpis pod rząd co mi się wcześniej nie zdarzało :p

16 sierpnia 2016 , Skomentuj

Jestem pełna nadziei i może cos w tym jest, że nie powinno się zaczynać zmian w poniedziałki tak jak to robiłam do tej pory :DDziś standardowo rozpoczęłam dzień o 5.15 śmigając na orbitreku przez godzinkę, Później szybka akcja, żeby się zebrać do pracy i w drogę... rowerem. Muszę stwierdzić, że czuć już jesień zwłaszcza rano i nawet jesienna kurtka niewiele dała bo i tak zmarzłam następnym razem trzeba się cieplej ubrać ;) Śniadanko dziś zjadłam o 9, co prawda nie było dietetyczne bo biały chleb z szynką,serem żółtym i pomidorkiem ale liczą się chęci ;) W między czasie 2 kawy i jogurcik. Po pracy z uwagi na to, że byłam rowerkiem wstąpiłam do banku i na rynek po malinki (bóla na pyszny deser tak łatwo nie da się zbyć :p). Wpadłam do domu, szybko odgrzałam gołąbka od mamy i zawiozłam rower do serwisu, w końcu jak się często jeździ to trzeba inwestować. Po powrocie przygotowałam, wspomniany już wcześniej deser (5 pokruszonych herbatników, łyżka serka mascarpone i mus z malin...mmmmmmm pycha) i 3 kawa ! Troszkę tych kalorii jednak dziś było, ale i tak jestem z siebie dumna, nie mogę też zapomnieć że trochę ich spaliłam przy sprzątaniu mieszkania i pół godzinki hula hop :DA teraz już do wieczora relax........

15 sierpnia 2016 , Skomentuj

Tak bardzo czekałam na ten długi weekend, żeby w końcu odpocząć i przede wszystkim odespać :-P Troszkę pewnie się udało, choć w odniesieniu do diety dałam ciała... jak odpoczywać to odpoczywać ;-P Jedynie dziś troszkę spaliłam kalorii, trzeba było korzystać z pogody bo ostatni wolny weekend w tym miesiącu. Wybraliśmy się więc z moim K. na rowery i przejażdżkę zakończyliśmy piknikiem. Dni do osiągnięcia celu ubywa więc trzeba wsiąść się do roboty...a póki co muszę się przygotować na powrót do pracy ;-P 

11 sierpnia 2016 , Skomentuj

Najwyższy czas w końcu się obudzić, codziennie sobie obiecuję że to dziś wreszcie zacznę myśleć o swoim wyglądzie ale zawsze jest cos... Wiem, że nie ma co czekać dni uciekają jeden za drugim.

Ale od początku, chciałabym się z Wami podzielić "przeżyciami" ze swojego dzisiejszego dnia :-) Miałam mieć wolne w pracy, ale że nie mogę bez niej żyć to szkoda mi było marnować urlopu, którego i tak mam jak na lekarstwo. Standardowo dzień zaczynam od kawy w pracy, po godzinie 9 jem śniadanie (dziś były to dwie kromki razowego chleba z szynką i pomidorkiem), a że dzień w pracy był dość intensywny ok 13 druga kawka i malutkie jabłuszko. Po pracy jak to ja milion spraw do załatwienia...i troszkę zgrzeszyłam. Tyle razy słyszałam żeby nie chodzić na zakupy z pustym żołądkiem no ale musiałam iść po pracy, no i kurczę skusiłam się na dwa rogale 7 Day's. Ale w domu już pełnowartościowy posiłek, jeden z tych od Ewy Chodakowskiej i musze stwierdzić, że był pyszny i syty. Po obiedzie 3 kawa... nie powinnam jej tyle pić chyba jestem od niej uzależniona. A wieczór przeznaczyłam na ćwiczenia, już nie pamiętam kiedy ćwiczyłam wieczorem, ale to naprawdę fajna sprawa. Teraz planuję mały relaks w wannie i jak znajdę siły i chęci pokręce chwilę hula hop, choć po wczoraj mam takie siniaki że nie wiem czy długo dam radę ;-p A przecież mówi się że dla chcącego nic trudnego !!!

19 kwietnia 2016 , Komentarze (1)

Obiecałam sobie, że będę pisać przynajmniej raz w tygodniu ale przez ostatnie zawirowania nawet nie miałam kiedy. Tyle się ostatnio wydarzyło, że moja głowa nie jest w stanie tego unieść. 

Najpierw mój K rozwalił auto zaledwie po paru miesiącach użytkowania, później szybkie szukanie czegoś nowego a jak już znaleźliśmy to znowu zaczął się psuć ledwo co do niego wsiadł. Były wielkie plany oszczędzania, bo w końcu zbliża się nasz ślub ale na planowaniu się skończyło... Przede wszystkim mam dość niańczenia mojego K, no bo przecież ile można. Co jakiś problem to dzwoni do mnie, co to ja jestem jakieś koło ratunkowe. Kocham go, nie powiem że nie ale w takich chwilach jak ostatnio mam wszystkiego dość i tracę nadzieję, że kiedyś będzie lepiej.

Jedyne pocieszenie w tym wszystkim, to to że dostałam pracę. Co prawda umowa na zastępstwo ale zawsze coś :-) Muszę się zacząć mniej przejmować, a bardziej cieszyć sukcesami.

5 kwietnia 2016 , Skomentuj

niekoniecznie związana z dieta, ale bardziej naszła mnie chęć do sprzątania :) Specjalnie wzięłam jutro wolne w pracy żeby zrobić małe porządki i umyć okna. Tak się jakoś złożyło, że część postanowień na jutro udało mi się zrealizować już dziś, a mianowicie okna. Tyle razy się już zabierałam za ich mycie, a dziś tak o...chęci same przyszły i jestem z siebie dumna.

A tak poza tym, chciałam nawiązać do poprzednich wpisów, niestety nie udało mi się oprzeć jedzeniu ani w sobotę kiedy wpadli znajomi, ani tez w niedziele. Ale nie poddaję się, nowy tydzień, nowe możliwości. Wczoraj obowiązkowo przed praca godzinka na orbitreku, rowerkiem do pracy, bo pogoda wprost wymarzona i to by było na tyle. A dziś również z samego rana godzinka na orbitreku, rowerkiem do pracy a po pracy na rolki. Miały mnie odstresować, ale nic z tego... muszę jeszcze potrenować, zwłaszcza hamowanie, bo niestety u mnie na osiedlu cały czas z górki i tylko się stresowałam żeby w ogóle dojechać w jednym kawałku i wyhamować przed nadjeżdżającym autem, więc żadna to frajda :)

Teraz w końcu upragniony relaks...włączę tv i będę się obijać ;-P

2 kwietnia 2016 , Komentarze (2)

Sobota ta długo wyczekiwana... nareszcie mam czas żeby pomyśleć troszkę o sobie :-)

To nic , że trzeba umyć okna i zrobić porządki ważne że od pracy można odpocząć.  I od ćwiczeń,  nie żebym się z tego powodu cieszyła bo pogoda zachęca do wyjścia,  ale musze dać odpocząć swoim mięśniom. 

Wieczorem mają wpaść znajomi, więc będzie mała imprezka:-) Trzymajcie za to kciuki, żebym się za bardzo nie skusiła na jedzonko, bo szkoda byłoby całego tygodnia poświęceń

31 marca 2016 , Komentarze (4)

Jak niewiele człowiekowi potrzeba do szczęści... kilka promyków słońca i aż chce się żyć.

Na szczęście zaraz po świętach udało mi się podnieść dupsko z kanapy i od razu lepiej się czuję:

*wtorek- godzinka na orbitreku, pół godzinki hula hop i rowerkiem do pracy ok. pół godzinki,

*środa- godzinka na orbitreku i pół godzinki hula hop, niestety rower musiał pójść w odstawkę bo pogoda pokrzyżowała plany,

* czwartek- jedynie godzinka na orbitreku, ale nie jest źle

OBY TAK DALEJ !