Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zdrowie najważniejsze :) Postraszona wynikami badań i zdjęciami z wakacji :D wziełam się za siebie. Podobno wszystko zmienia się po 50-tce...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 174236
Komentarzy: 2775
Założony: 8 maja 2011
Ostatni wpis: 7 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PANDZIZAURA

kobieta, 55 lat, Tam

183 cm, 75.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 sierpnia 2011 , Komentarze (13)

75,3 ludzie jaka śliczna cyferka.

Bałam sie kolejnego ważenia bo ostatni tydzień troche stresujący miałam i podjadałam całkiem sporo, a tu kolejny mały sukces.

Podekscytowana i radosna jestem, zaraz wsiadam na rowerek ale jeszcze jedno pytanie mam do Was.

Gdzie powinno się mierzyć obwód uda? Pod pośladkiem czy raczej w jego połowie. Cały czas do pomiarów wpisuje wartość pod pośladkiem i nie jestem pewna czy to dobrze.

Może to głupie jest ale kurcze mnie dręczy.

18 sierpnia 2011 , Komentarze (7)

Ktoś mądry przypomniała mi ostatnio , że nic nie dzieje sie bez przyczyny. Więc wizyta moich gości tez miała mnie czegos nauczyć, coś pokazać.

Analizując poprzedni tydzień doszłam do zaskakujacych wniosków:

Minusy

-kilkudniowa nerwówka,( o której pewnie szybko zapomnę)

-braki w portfelu(ale to było do przewidzenia)

-zmęczenie( na szczęście mam urlop więc odreaguję)

Plusy:

-przestałam sie bać teściowej,może nie jej samej ale jej reakcji

-mówię wprost, co mnie boli i co mi się nie podoba

-zyskałam w oczach męża i dzieci

- co dziwne zyskałam w oczach teściowej,na do widzenia powiedziała,że bardzo sie zmieniłam od zeszłego roku( in plus)

Po analizie czas na wnioski:

1.Nigdy wiecej paniki, bo sama się nakręcam.( nie taki diabeł straszny)

2.Jasno ,od poczatku ustalone zasady.

3. czas wolny dla siebie -KONIECZNIE

4.W pogotowiu praca dla babci na wypadek pytania"No to w czym ci pomóc".

5.Reagowanie na dziwne zachowanie,jak np.ciagła obserwacja.

( babcia chyba nie zdawała sobie sprawy jak mnie wkurza jej chodzenie za mną, a ja z grzeczności nic nie mówiłam) .

                                   NO I CO WY NA TO ???

WYSZŁO NA TO ŻE NA TEJ WIZYCIE WIĘCEJ ZYSKAŁAM NIŻ STRACIŁAM. 


17 sierpnia 2011 , Komentarze (4)

W ten ostatni dzień pobytu gości.

Miłe słowa,gesty

Z tego szcześcia zrobiłam lekkostrawny piankowy deserek na pożegnanieA teraz odpoczywam,odpoczywam,odpoczywam...

11 sierpnia 2011 , Komentarze (2)

Legumina z odparowywanego,słodzonego mleka z dodatkiem mielonych orzechów lub ziarna sezamowego  Strasznie kaloryczne to jest ,a to tylko dodatek do wafli, herbatników lub biszkoptów.

Przez ten deszcz bardzo smętnie się zrobiło. Moje chłopaki takie markotne i pomyślałam o domowej leguminie (w smaku podobna do naszych rodzimych krówek).A krówki lubimy wszyscy.

Gotowałam, a tak słodko pachniało,że co chwilkę próbowałam czy się nie przypala(a jak żyję nigdy nie przypaliłam)

Potem przy smarowaniu biszkoptow też co nieco skubnęłam

Na swoje usprawiedliwienie nic nie mam, no może tylko to,że humorki nam się wszystkim znaczaco poprawiły ,a za chwilię lecę na kijki.

(w planach 1,5 h) no to przecież spalę ten nadmiar(chyba )

Dzisiejsze menu:

-owsianka z rodzynkami

-tost z camembertem i pomidorem

-pomidorowka , fasolka szparagowa

-4 biszkopty z krowkowa leguminą

- a na kolacje jogurt

Dzisiejsza aktywność:

-joga 30minut

-ćwiczenia siłowe w obwodzie 50 minut

-nordic walking 1,5 h

Poprosiłam chłopaków ,żeby schowali ciacha bo jak wrócę, żeby nie kusiło.Uśmiechneli sie i powiedzieli,że nie bedzie czego chować i to też dobrze dla mojej diety oczywiście.

10 sierpnia 2011 , Komentarze (6)

Zapowiadali na popołudnie deszcz z oberwaniem chmury, więc jak się ogarnełam ze sprzątaniem, gotowaniam obiadu, wyciagnęłam mojego wyścigowca i pomknęłam niczym wiatr.

Tere fere marzenia  .

Wiatr to i owszem był ale kurde taki,że momentami to mi  rowerem bujało co najmiej 5 w skali Boforta.

Uparłam się,ze pojadę w jedno takie miejsce gdzie z 10 lat nie byłam. Zapomniałam tylko,że droga wyboista i pofałdowana na tym moim zadupiu.

Prawie się poryczałam ale wracać nie było sensu, bo już część górek i dolinek miałam za sobą i nie chciałam się poddać .

I tak po wielkich bojach, 51 kilometrach i 2,5 godzinie zmagań dotarłam w końcu do domu.

Jestem ciagle tak zmęczona jakbym dopiero co zsiadła z siodełka.

W dodatku chyba dostałam goraczki bo cosik mnie trzęsie,na zmianę goraco i dreszcze.

Na obiad wsunęłam pomidorówkę z makaronem ,z przewagą makaronu i ległam sobie na chwilkę 3 godzinki.

W przerwie miedzy drzemką nr1, a drzemką nr2 zjadłam :

paczusie szt 3,herbatniki szt 2 i dwie kostki czekolady z orzechami.

Dla porzadku jeszcze napiszę,że rano była joga 35 minut i jedzonko w postaci owsianki z rodzynkami.

Na kolację bedzie leczo z chili i soczewicą bo mi zostało a przecież nie wyrzucę.

Jem i idę do łóżka bardzo się dzisiaj zmęczyłam.

Dobranoc wszystkim .

9 sierpnia 2011 , Komentarze (5)

Dzisiejsze jedzonko:

-owsianka z rodzynkami

-sałatka ziemniaczana

-leczo z kabaczka i soczewica z chili

-jogurt owocowy,2 owsiane ciasteczka

-banan, 3 krówki

-bułka wieloziarnista z masłem i solą

Dzisiejsza aktywność:

-joga 30 minut

-siłownia 50 minut

-nordic walking 1 godzina 30 minut

Całkiem udany dzień, energia mnie rozpiera ,aaaaaa wiem dlaczego za kilka dni pełnia. Pewnie dlatego też nie mogę się dogadać z domownikami , jakies napięcie krąży po domu. Lepiej jak rozładuję to przez ćwiczenia, uniknę emocjonalnego głoda i może oszczędzę nerwów rodzince 

9 sierpnia 2011 , Komentarze (5)

To mój nowy trening 

Będę go wykonywać 3x w tygodniu
 Każde ćwiczenie  wykonuję 
 - w tygodniach 1,2 po 15 powtórzeń jedno za drugim z 30sek przerwą miedzy ćwiczeniami w 2 obwodach, oprócz brzucha, ten po 20-25 powtórzeń w każdym obwodzie.

Co dwa tygodnie zmieniaja się obciążenia więc moje mięśnie bedą stale, na nowo stymulowane.Ćwiczyłam dzisiaj 50 minut razem z rozgrzewką i rozciąganiem na koniec.Na kartce zestaw nie wygladał na nic trudnego, jak dojechałam do końca byłam jednak zmęczonano i przecież o to mi chodzi.

Zrobiłam sobie zdjęcia w bikini (ale nie pokażę) tak dla porównania nastepne zrobię za 6-8 tygodni to może nie bedę już tak się wstydzić. Na razie  nie ma nic do pokazywania, za dużo elementów dynda i zwisa

8 sierpnia 2011 , Komentarze (5)

Cały dzisiejszy dzień myślałam nad nowym celem. Znacznie łatwiej idzie mi dietkowanie gdy nakreślę plan działania,wyznaczę ramy czasowe i cel.
W maju postanowiłam,ze na wesele chrześnicy będę o 15kg lżejsza. Osiągnęłam -8,5 kg, -65,5cm na wszystkich obwodach , pewność siebie, lepszą kondycję.Nauczyłam się wiele o swoim organiźmie, wiem kiedy naprawdę jestem głodna , a kiedy dręczy mnie głód emocjonalny.Mimo wiedzy nie zawsze mogę sobie poradzić z napadami na lodówkę ale jest znacznie lepiej niż kilka miesięcy temu.
Pozostało mi do zgubienia 6,5 kg i wiem ,że dam radę.
Odchudzanie z Wami nauczyło mnie ,że nie wolno się poddawać,że są gorsze dni ale potem trzeba się ruszyć.
Myślałam i wymyśliłam w październiku za ok 60 dni jadę z koleżankami z pracy do SPA.
Cel więc jasny chcę dobrze wyglądać mimo czterdziestki na karku .
W bikini niewiele się ukryje potrzebuję dobrego programu ujędrniającego .Wprawdzie cały czas wcieram odpowiednie preparaty ale to za mało. Skóra nie jest już tak elastyczna i bezlitośnie obnaża słabe punkty ciała. Wracam więc do ćwiczeń siłowych choć nie lubię pracy z ciężarami , bo się nudzę. Jednak cel uświęca środki .Chirurgia plastyczna nie wchodzi w grę, więc trzeba się brać do pracy.

Dzisiejszy jadłospis:
-owsianka z rodzynkami
-banan
-krupnik z kaszą
-lodzik śmietankowy ,wafelek
-jajko,kromka razowca,sałatka ziemniaczana.

Dzisiejsza aktywność:
rano-joga
16.40-18.50 rower ,trochę pojechałam 49 km w 2h 10'
.

Ufff padam Dobranoc.

8 sierpnia 2011 , Komentarze (5)

Czułam się rewelacyjnie  i chyba też dlatego wytrzymałam w 11 cm szpilkach 3,5 godziny, co dla mnie jest swoistym rekordem.

Fryzura prosta i skromna okazała się strzałem w dziesiatkę ,szalałam na parkiecie do 4 rano ,potem jeszcze na poprawinach i nic się nie rozsypało Sukienka sprawowała sie doskonale, wygodna, nie krępowała ruchów,nic nie spadało, nic nie poprawiałam i cieszę się, że nie kupiłam turkusowej(na weselu były 3 turkusy a w moim kolorze żadnej )

Zamiast rajstop pani w Douglasie polecila rajtki w spreyu ,polecam serdecznie nogi wygladają rewelacyjnie(po wypadku na motorze mam kilka blizn-prawie zupełnie zniknęły).

Jedzenie -dla mnie bomba. Gospodarze zadbali o wegetarianByły sałatki i surówki różnej maści , ryby i SERY,które uwielbiam,całe mnóstwo owoców. Na obiadek dostałam wege zupę,a na drugie zapiekany camember-pyszności Na rozpustę była fontanna czekoladowa z owocowymi szaszłykami.Ale byłam dzielna i poszłam tam tylko 2 razy  Alkoholowo też starałam się być grzeczna piłam białego wermuta chyba ciociosan.

Wytańczyłam się, wychasałam ,dzisiaj mam nawet małe zakwasy na boczkach i bola mnie nogi. Ponieważ było duszno( mimo klimy w nocy temperatura nawet 20 stopni na dworze) w każdym tanecznym odcinku zaliczałam saunę więc sie wytapiałam na maxa. Rano w poprawiny zaliczyliśmy z mężem 1,5 h spaceru i zwiedzania bo weselisko było wyjazdowe, towarzystwo jeszcze spało, a nam sie szwendacz właczył.

A to fotki z terenu zajazdu w którym odbyła się impreza.

I rzut oka na salę:

Dodam jeszcze tylko,że wodzirej był pierwsza klasa(konkursy i zabawy na poziomie-bez jajek w nogawkach pana młodego) .Repertuar muzyczny dobrany tak,że wszyscy byli zadowoleni,grali oczywiście również na życzenie. Zespół kapitalny(solistka i solista,kibord,gitara,saksofon,perkusja ,marakasy i inne  ubarwiające instrumenty)

Wszyscy muzycy trzeźwi do samego końca.

Pełnię szczęścia dopełniło dzisiejsze, poranne ważenie.Nie przybrałam na wadze!!! Je,je,je organizm działa jak dobrze pracujacy zegarek.

Podsumowując wesele było KAPITALNE. Dawno nie widziani krewni nie szczedzili mi pochwał.Oprócz jednej takiej, która  zawsze była szczuplejsza ode mnie. 

ALE NIE TYM RAZEM!!!

Zatkało ją, a potem udawała,że mnie nie widzi i kit jej w oko,ja bawiłam się absolutnie fantastycznie.



5 sierpnia 2011 , Komentarze (15)

Dzisiaj wykonałam ostatni punkt programu, który miał mnie uczynić szczupłą, piekną i uroczą( smiech).Zgodnie z sugestiami stylistki.,wracam powolutku do blond fryzurki. Sukienkę tez kupiłam zgodnie z zaleceniem stylu i po analizie sylwetki:

GRUSZKA-dużo na dole( biodra), mało  u góry  (biust).

Cytuję: "sukienka ma być prosta, żadnych falban,ani firanek(tiule) na dole. U góry ma się coś dziać (no to się dzieje).

Cieszę się,bo w Waszej opinii ta sukienka też miała najlepsze notowania. Nie było  turkusowej w moim rozmiarze , za to idealnie pasuje do butów. Mam też małą torebusię w tym kolorze.

Od chwili kiedy jestem z Wami zgubiłam 8,5 kg, do wesela zakladałam 10, no ale życie zweryfikowało plany.

JEDNAKjestem gotowa na spotkanie dalekich krewnych, wiecie o jakich chodzi-tych co nie szczędzą cierpkich słów.

UWAGA NADCHODZĘ  !!!