Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zdrowie najważniejsze :) Postraszona wynikami badań i zdjęciami z wakacji :D wziełam się za siebie. Podobno wszystko zmienia się po 50-tce...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 174938
Komentarzy: 2775
Założony: 8 maja 2011
Ostatni wpis: 7 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PANDZIZAURA

kobieta, 55 lat, Tam

183 cm, 75.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 sierpnia 2011 , Komentarze (9)

Poszukiwania obuwia na wesele zakończyły sie sukcesem 

białe do jasnej sukienki

granatowe do niebieskiej

A stalowo-czarne  dlatego,że zawsze takie chciałam mieć ale przy nadwadze moje nogi wygladały w nich żałosnie, a teraz hhyyymm podobaja mi się bardzo

Nie była bym jednak tak szczęśliwa gdybym musiała zapłacić za nie normalną cenę

Niech żyją wyprzedaże!!! JUPIKA JEJ!!!(to okrzyk radości ,zapożyczony  odmojego syna). Za te buciki zaplaciłam 147zł polskich

Normalnie z zakupow wróciłam przeszczęśliwa,żeby nie powiedzieć ,że w stanie euforii 

Moi synkowie skwitowali to słowami:

"Jak wam kobietom niewiele potrzeba do szczęścia".

Mąż sceptycznie zauważył,że jak dla mnie są niebotycznie wysokie i że mam niewiele czasu na trening chodzenia(tu ma racje odwykłam od szpilek,po urazie kregosłupa chodzę tylko na płaskich) ale płaskie tez biorę ,a przecież liczy się pierwsze wejscie i moje samopoczucie.

Niesiona radoscia i rozpierajacą energią wskoczyłam wieczorkiem na rower . Przejechałam 42km w 2h i pomysleć ,że są ludzie którzy ten dystans pokonuja biegiem i to w zbliżonym czasie.Ja jednak jestem z siebie zadowolona, pot na plecach to dowod na to,że się staram i wytapiam tluszczyk.

Dietkowo ok ,nie jem nic zakazanego, nawet krówki odstawiłam .

Ze słodkości pozwalam sobie na rodzynki. 

Wesele za dwa dni, wiadomo chcę dobrze wygladać.

3 sierpnia 2011 , Komentarze (3)

Ale to dopiero w piątek zapiszę, może coś jeszcze spadnie.

Nadla "poluję" w sklepach,tym razem szukam butów. Odkryłam coś zaskakujacego-wyszczuplały mi stopy  Do tej pory o moim chudnięciu myślałam w kategoriach: mniejszy brzuch, szczupłe uda itp.

Jeszcze pół roku temu nie mogłam włożyć na stopę co drugiego buta w rozmiarze 42. Po prostu stopki się nie mieściły.

Wczoraj co drugi pantofel latał ,mierzyłam też 41 i były dobre!!!

@ sobie poszła wiec wszystko wraca do normy

Dietkowo dobrze zjadłam:

owsiankę,brokuły z serem,surówkę z pekinki,bułeczkę fitness ,serek topiony,mizerię,chleb pełnoziarnisty 1 kromkę z paprykarzem,jabłko, a z grzeszków loda smietankowego i 4 krówki.

Rano cwiczyłam jogę,wieczorem byłam na kijkach1h30'.

Zasypiam jak dziecko, wstaję jak skowroneki niech to trwa,

aaaaa właśnie wyszło słoneczko. Pełnia szczęścia.

1 sierpnia 2011 , Komentarze (19)

Usiłowałam dzisiaj coś upolować na weselenie jest to proste,bo na dole rozmiar 40-42, a u góry mizernie, biust bardzo mi zmalał. Wybrałam 3 kiecki ale teraz do żadnej nie jestem przekonanaTe nastepne są w mojej szafie i chcę ubrać do nich bolerko bo własnie z myślą o ślubie je robiłam. A tej brązowej nie ubiorę, bo to jest nieskromne(jestem chrzestną) ale uwielbiam tę kreację bo czuję się w niej jak gwiazda na wybiegu i chciałam się zwyczajnie pochwalić

Jeśli możecie skrobnijcie coś na ten temat,kiecki w sklepie poczekają do jutra.A może wybrac którąś z szafy a zamiast sukienki kupić ekstra szpilki?

1 sierpnia 2011 , Komentarze (3)

Wczoraj nie doszłam do kompa.Po prostu padłam na twarz ale po kolei.

Rano mżawka, po nocnym oberwaniu chmury to i tak niezła pogoda.

Zgodnie stwierdziliśmy,ze idziemy na mszę polową na nóżkach.

W ten sposób zaliczyłam 50 minutowy dziarski marsz(bo moje chłopaki wolno nie chodzą.

Zastanawiałam się co robić gdy na dworze smutno i szaro. Postanowiłam "powalczyć" w kuchni i trochę rozchmurzyć towarzystwo i dogodzic podniebieniom(również własnemu).

2 godzinki w kuchni, robiłam ruskie pierogi,żeby nie dawać skwarków dołożyłam smażonej cebulki.Nie powiem ,że były rewelacyjne, bo takie to robi moja mamcia ale były naprawdę dobre-zjadłam 8szt.

Cztery to jeszcze w kuchni ,prawie z garnka bo się rozkleiły, to przecież nie wyrzucę no nie.

Na deser były lody i czekoladowe ciasto, no i oczywiście krówki, zatrzymałam sie po trzech.

Gdy leżałam na kanapie ,obliczałam ile zjadłam i łapałam doła,wyjżało słońce!!! Nie do wiary,SŁOŃCE!!! Młody przyleciał i rzucił:"mamo rower". Było bardzo przyjemnie Wprawdzie nie moglismy jechać do lasu bo strasznie mokro,błotniście ale w słońcu nawet w mieście było sympatycznie.Zaliczone 2h10' i 33,5km.

Dla porzadku podam jeszcze że na śniadanie była owsianka, a na kolację ciemny chleb i mozarella z pomidorami.

Teraz uciekam do pracki, trochę sie nazbieralo zaleglości.Słońca znowu nie ma ale jutro ma być już lato-wreszcie,może zdażę się jeszcze opalić przed weselem.

30 lipca 2011 , Komentarze (9)

Jestem gościnna lubię odwiedziny, szczególnie tych dawno nie widzianych krewnych ale od kiedy ostro wzięłam się za dietę przyjęcia są moja zmorą.

Gotowałam dla osmiu osób, wszyscy mięsożercy (ja niekoniecznie) więc nie było łatwo.Dla siebie też gotowałam- wege, stałam w kuchni ponad 4h  ale nie to było najtrudniejsze. Kurde to próbowanie doprowadza mnie do szału, kubki smakowe wariują, przecież na codzień ograniczam zakazane produkty, a tu nijak nie mogłam. Wprawdzie zrobiłam odchudzone leczo ale na życzenie siostrzeńca(ciociu kluseczki) zrobiłam całą furę kopytek, a na życzenie siostrzenicy czekoladowe ciasto.Z każdej porcji kluseczek musiałam chociaż jedną uszczknąć (kluski,placki,naleśniki,UWIELBIAM)

a ciacho mniam było pyszne.

Żeby dopełnić dzisiejsze menu :

rano owsianka, na obiad zupa serowa gulasz wege i kluseczki nie wiem ile . Na podwieczorek ciacho potem makaron bez niczego jak sprzatałam w kuchni(rozpędziłam głoda). Aaaa i jeszcze krówki , takie sporawe ,ze 4 (teściowa przywiezła).Goscie wybyli , a ja zła zaczęłam się czepiać no i awanturka gotowa. Moje kochanie wysłało mnie do lasu(chciał wysłać do czorta ale za daleko)mało tego, poszedł razem ze mną(co jest dość rzadkie). Zaserwował takie tempo, że nie mogłam mówić, no najwyżej tak,nie lub acha on cały czas nawijał ,ja usiłowałam nadążyć. Przegonił mnie tak ponad godzinę aż mi przeszło. Stwierdziłam,ze nadmiar kalorii spaliłamPo powrocie zrobiłam jeszcze dwa obwody ćwiczebne na ujędrnienie ciałka(30') i rozciaganie . Tak sobie myslę,że nie ma to jak pozłościć się przed ćwiczeniami mam wtedy niezłego kopa.

CZY WY TEZ TAK CZUJECIE,ZE TERAZ NA DIECIE OKAZJI DO OBJADANIA SIE JEST JAKBY WIECEJ???

29 lipca 2011 , Komentarze (8)

DZISIEJSZE MENU:

1.owsianka, jabłko

2.owsianka, rodzynki

3.zupa ogorkowa, 1 placuszek z cukinii ,młoda kapusta duszona z pomidorami.

4.2krakersy,1 krówka ,4 ciasteczka owsiane

5.tost z ciemnego chleba z brzoskwinią

6.activia z muesli,mała grzanka z pieczarkami.

DZISIEJSZA AKTYWNOŚĆ:

1h10' leśno-polnego marszobiegu w błocie i deszczu. 

Z psem kuzyna, młodym, niewyżytym szczeniakiem rasy beagle.

Zaliczam sobie dodatkowo cwiczenia siłowe, bo ten kilkumiesieczny osesek jest kurde strasznie silny.

No więc wróciłam mokra, ubabrana w błocie i cholernie zmęczona co najmniej jak po biegu"Katorżnika"(jak bedziecie miały okazje to obejżyjcie w necie relację z tej imprezy Tam to się dzieje.

paaaa dziewczęta do jutra.

29 lipca 2011 , Komentarze (2)

Waga wyznaczona przez pania dietetyk prawie osiagnięta. Wracam na właściwe tory, nareszciezeszła cała woda i zobaczyłam 77.

Wczorajsze menu:

1. Owsianka

2.Owsianka, jabłko

3.Rodzynki 2 herbatniki

4.pół suchego naleśnika ,ziemniaczki z serem i orzechami, korniszon

5.rodzynki, 2 herbatniki,4 krowki(no nie mogłam im się oprzeć)

6.actiwia, płatki 2 łyżki, bulka z serem

Wczorajsza aktywność:

Rano siłownia 55 minut

Wieczorem NW 1h20'.

Uciekam do sprzatania jutro cały dom gości, rodzinka przyjeżdża(tesciowa tyż)

Trzymajcie się laski. Buziaki.

29 lipca 2011 , Komentarze (2)

Odkryta ostatnio pyszna, szybka, sycąca wegetariańska zupa:

-garść włoszczyzny(mam  gotowca)

-kostka warzywna(lub drobiowa do zup)

-1-2 kostki topionego serka śmietankowego Hochland

-drobny makaron lub ryż.

-zialona pietruszka i przyprawy.

W ok 1,5 l wody gotuję warzywa z kostką warzywna.

W międzyczasie serek topiony rozpuszczam w misce dodajac szklankę gorącej wody

(jak się zrobia glutki, mieszam mikserem).

Wlewam do warzyw,przyprawiam według uznania(czasem na ostro z chili)

Dodaję ugotowany ryż lub makaron( ilość zależy od apetytu na węglowodany )

Na koniec posypuję pietruszką i gotowe.

POLECAM JEST PYSZNA 


27 lipca 2011 , Komentarze (6)

 Zjadłam dzisiaj:

1.maślanka i owsianka

2.banan i owsianka

3.jabłko

4. Zupa serowa z pestkami dyni.

5. rodzynki50g,orzechy50g,ciasteczko francuskie 60g

6.mały ziemniak surówka z rzodkiewek,wędzony leszcz

7. pół kromki chlebka, łyżka sałatki farmerskiej

Dzisiejsza aktywność:

-rower 33km 1h50'(boli mnie siedzenie)

-brzuszki 300 (jutro bedzie bolał mnie brzuch)

To tylko przymiarka, nie wiem czy bedzie mi się chciało wszystko zapisywać ale to jest jakiś sposób na wewnętrzna dyscyplinę.

Jak przestanę podjadać waga ruszy ,w dół oczywiście.

acha i pozbywam sie nadmiaru wody,wiem juz napewno, że sposób działa. Policzyłam ,byłam dzisiaj siusiu 10 razy. No i czeka mnie kolejna wizyta u specjalisty ,trzeba sprawdzic nerki

Jest takie powiedzenie:"Jak po czterdziestce budzisz się rano i nic Cię nie boli , to znaczy ,że nie żyjesz". Ja pierdziule takie życie ciągle coś...no kurde ciagle.

27 lipca 2011 , Komentarze (7)

Jeszcze nie odtrąbiono zwycięstwa ale już widzę światełko w tunelu. Moje nerki zaczeły w miarę normalnie pracować. Nigdy nie myslałam,że bedę sie cieszyła z czegos tak podstawowego jak "siusiu".Obserwuję i zapisuje,jak często odwiedzam kibelek, dobrze ,że nie muszę tego ważyć hehehehe.Ciagle jestem opuchnięta ale waga pokazuje 0,5kg mniej więc jest postęp.Piję herbatkę z pokrzywy i łykam aqua femin.

Może na wadze byłoby mniej ale wczoraj była imieninowo-urodzinowa impreza u mamy.

Tort zrobiłam czekoladowo-jagodowy,oczywiscie musiałam zjeść,żeby sprawdzić czy wyszedł.Z imprezki urwałam się na kije(1,5h)ale niestety wróciłam potem do stołu i wiadomo:rybka,sałatka,winko  gdzie ja mózg miałam?

No ale nic to,pije pokrzywkę i wskakuję na rowerekbedzie dobrze.

Jeszcze focia: