Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zdrowie najważniejsze :) Postraszona wynikami badań i zdjęciami z wakacji :D wziełam się za siebie. Podobno wszystko zmienia się po 50-tce...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 174496
Komentarzy: 2775
Założony: 8 maja 2011
Ostatni wpis: 7 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PANDZIZAURA

kobieta, 55 lat, Tam

183 cm, 75.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 kwietnia 2013 , Komentarze (7)

Rany ale  dzisiaj kursowałam. Na początek po swoim obejściu bo raniutko chciałam nadgonić sprzątanie, prasowanie,przegląd butów, zimowe do schowka lekkie na wierzch i jeszcze kilka drobnych spraw nie cierpiących zwłoki i tak od 7.00 do 13.00 Zgoniłam się jak jakiś gończy hart ale przynajmniej na żarcie nie było czasu.
Potem jazda po mamusię i do pana dottore na przegląd podwozia piątek Szczecin zakorkowany, czasu jak na lekarstwo a tu jeszcze siostrzeniec błaga,żeby go na trening zawieźć bo go wyleją z klubu. Rany zwijałam się jak w ukropie i odkryłam,że Mikra z automatyczną skrzynią ma kopa. Zdążyliśmy zawieźć młodego ,u doktora też byliśmy na czas.
 Wizyta wypadła baaardzoooo dobrze podwozie OK z tego też radosnego powodu pognałyśmy na zakupy.
Mamusia otrzymała sliczne kobaltowe pantofelki a ja jak zwykle oblizałam się smakiem. Czy już wspominałam że mam spópkę jak podolski złodziej( 43).
 
Potem ekspresem przez spożywkę i lotem koszącym odwiozłam mamcię do domu.Wpadłam na hasjendę ,w biegu smażyłam rybe dla wszystkich na późno obiad lub wczesno kolację( sama zjadłam zupę kartoflankę lights) i na 18.30 pognałam na fitnes ,zaliczyłam 2h. Ufffffff.
 Normalnie nie mam tak zawsze, kto by wytrzymał? Ale mimo zmęczenia jestem HAPPY , BARDZO ZADOWOLONA.
Rano  zjadłam płatki i kanapkę z pasta serowo-jajeczną z warzywami a potem już pudełkowe żarełko.
Szykuję sobie w małych pudełkach pokrojone :marchewkę, jabłko, brokuły, rodzynki i migdały, wafle ryżowe , kalarepkę itp .
Wymaga ciut czasu ale bez problemu radzę sobie z dietą. Na zakupach nic mnie nie kusi, w pracy nie chodzę do sklepiku(w którym nic dietetycznego oprócz wody nie ma)i ciągle mam coś do chrupania.
 Idę spać, najważniejsze,że mamcia zdrowa i z tego powodu cały dzień cudny.

18 kwietnia 2013 , Komentarze (7)

W domu chwilowo ciche dni wszystko przez chłopaków. Zaczęło się od tego,że wychodząc wieczorem na fitnes zapowiedziałam : "nie czekajcie na mnie idę na 2h i nie będę jadła po 21.00."
Po powrocie usłyszałam no nareszcie jesteś, bo jesteśmy głodni. Hę? Że co ?
Pomyslałam no dobra, uspokuj się, to tylko chwilowe lenistwo i nie warto wszczynać awantury.
Grzecznie pytam na co mają ochotę i zaczyna się wybrzydzanie..... pizgnęłam drzwiami lodówki .
Nie przebierając w słowach wygarnęłam moim panom co sądzę o całej sytuacji,  i poszłam spać.
Chłopcy się przymkneli, małż jeszcze mnie wkurzył następnego dnia, znowu się zagotowałam i byłam jak burza gradowa z piorunami.
Efekt, omijają mnie szerokim łukiem, mam święty spokuj, chłopcy wykonują polecenia, małż ciągle nadąsany ale trudno przetrzymam.
Złość już mi przeszła bo ja raczej szybko wybaczam.Nie czuję napięcia , bo mam mnóstwo pracy i jestem ciągle zajęta. Wieczorem padam na nos i zasypiam natychmiast.
Tym razem się nie poddałam, przetrzymałam kompuls .
Za każdym razem gdy ciągnie do nadprogramowego żarcia piję wodę, często biegam do wc ale  to jedyna niewygoda.
Czekam na poniedziałkowe pomiary bo czuję ,że waga spada.



15 kwietnia 2013 , Komentarze (6)

Zaświeciło słoneczko. Dosłownie bo za oknem pięknie i w przenośni bo w mojej duszy. Wprawdzie bardzo ciężko wstawałam i z porannym bólem głowy ale ważenie poprawiło mi humor: 76,9 .
Cały tydzień miałam wariacki było chwilami i tłusto i słodko.
Normy przekroczyłam kilka razy, a spadło 0,5 kg.

Reszta też się poukłada,mocno w to wierzę.

14 kwietnia 2013 , Komentarze (11)

Nie mam powodów  do radości .Waga stoi emocje opadły i już się tak bardzo nie chce jak się chciało.Pokusy wyłażą z katów, szafek i lodówki.
Jeśli do tej pory brakowało mi np.krówek, tak teraz ciągnie do wszystkiego, nawet do jedzenia za którym nie przepadam.
 Małż mówi,że narzuciłam za duże tempo i powoli nie wyrabiam.
 Niestety dla mnie , ma rację. Wysoko postawiłam poprzeczkę, zaczynam odczuwać zmęczenie psychiczne i wpadam w emocjonalnego doła.
Wyprowadzają mnie z równowagi drobnostki, wybucham i obrażam się .
Nie mogę zwalić wszystkiego na @ ,bo właśnie się skończyła.
Rano w czasie śniadanie tak się poryczałam,że zanosiłam się płaczem jak dziecko.Poszłam do siebie tylko się uspokoić a spałam 3h.
Rozmawiałam z małżem łatwo nie było, bo z zasady zawsze "staję okoniem", na szczęście mój mąż to bardzo mądry i cierpliwy partner. Układam w głowie plan minimum na nadchodzące dni, dłuższy dystans mnie przeraża.

12 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

 Czekolada to jedyna rzecz, która w tak niewielkiej ilości daje tak dużą przyjemność tak przeczytałam: Sukces czekolady, poza smakiem i finezją przyrządzania, to efekt jej niezwykłości. - Czekolada roztapia się w temperaturze ciała człowieka - kostka włożona do ust powinna tam być tak długo jak wytrzyma, nie należy jej gryźć - wówczas przychodząca przyjemność jest powolna, stopniowalna, ujawnia się po kilku sekundach.

Dieta ,dietą a takiego święta nie odpuszczę głównie ze względu na moich chłopaków, łasuchów, a i sama mam smaka na czekoladę Lindt z chili. Jest słodka, a po chwili uwalnia mega kopa, na pewno nie należy jej gryźć. Ma jeszcze tę zaletę, że nie zjem jej całej  zawsze to jakieś zabezpieczenie.

10 kwietnia 2013 , Komentarze (7)

@ przyszła jak na życzenie i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki napięcie zniknęło.
Powróciła pewność siebie, rozjaśniły się cele, które czasowo zeszły na plan dalszy.
W moich stanach "Doła z Głodomorem" , popadam w czarnowidztwo, a ponieważ jestem niepoprawną optymistką ,tęcza w kolorach szaro-burych bardzo mnie  męczy.
Wczoraj miałam okazję do małej prezentacji .Po pierwsza chciałam wyglądać profesjonalnie ,bo spotykałam się z rodzicami mojej nowej klasy. Po drugie mieliśmy szkolenie rady pedagogicznej i mogłam niby mimochodem poddać się "krytyce" koleżanek.
Całą zimę ubierałam się raczej tak,żeby się ukryć pod ubraniami.
Wystąpiłam w czarnych spodniach i  czarnej koszuli .Wierzchnia warstwa to pudrowo-pomarańczowa marynarka.
Nabyłam ją  za 5zł,trochę przerobiłam i mam pastelowe cudo.
Zdjęcie dorzucę jak mi naprawią kompa, obecnie korzystam z pożyczonego laptopa, a jest trochę leciwym dziadkiem i ma problemy z niektórymi operacjami.
Koleżanki pochwaliły moją chudszą wersję i strój.Jedna nawet stwierdziła,że jestem chuda????? oooooo .
Myślę,że to zasługa dobranych kolorów i długości.
Odkryłam co jest "godne" pokazania, zakryłam co jest do ukrycia
 i całkiem zgrabnie wyszło.

9 kwietnia 2013 , Komentarze (14)

Naprawdę się staram. Schodzę z drogi jak widzę,że ktoś strasznie napiera , nie reaguję na zaczepki, po prostu chcę być spokojniejsza. Może gdybym nie wiedziała że mam dostać @ było by łatwiej. Wczoraj w pracy byłam bardzo spokojna, przejęłam nową klasę, odbyłam spokojną lekcję z nowymi dziećmi i myślałam,ze naprawdę poradziłam sobie bezstresowo.
Na fitnesie poszalałam, wyskakałam się i było ok.
Niemoc dopadła mnie wieczorem.
Z dietą zmieściłam się w normie kalorii 1500-1600 na dzień, miałam iść spać ale się nie udało.
W kompulsie dorzuciłam kalarepę, jabłko ,a potem bułkę z szynką i jeszcze paczkę herbatników.
Pochlipałam sobie , zasnęłam na kanapie przed TV .
 Rano nie mogłam oka otworzyć, teraz mam jakby kaca i myślę ,że @ mogła by już przyjść,żeby napięcie zeszło.

8 kwietnia 2013 , Komentarze (11)

Nowy pomiar i 77,6. Szału nie ma w dwa tygodnie 0,8 kg.
Cieszę się za to z gubionych centymetrów, szczególnie z dołu: w biodrach kolejne -2cm i udo też -2cm.
Małżonek stwierdził,że znika cellulit a tyłek mam 20lat młodszy.
Teraz czas na zmianę treningu ,góra ciała wyszczuplała bardzo a dół ciągle jest oporny.Cóż jestem typową gruszką w nieskończoność odchudzać się nie będę, bo mi biust zanika.
Jak mam wyglądać proporcjonalnie trzeba dorzucić ćwiczenia z ciężarami i rozbudować górę. Obecnie rozmiar góry to38, a dołu 40-42. W ubraniu nie jest źle, potrafię się zakamuflować ale ja bym tak chciała w bikini i bez kompleksów.
Plan:
1. Umówić się z trenerem od Iskierki(od tygodni obracam wizytówkę w palcach) potrzebne świeże spojrzenie na trening.
2.Kontynuować dietę z naciskiem na dalszą redukcję( proporcje )
3. Wcierać co się da, masować jak się da.Regularnie chodzić na saunę.

6 kwietnia 2013 , Komentarze (5)

Już dawno tak dobrze się razem nie bawiliśmy.
Starszy syn na uczelni w ramach w-f miał tenis ziemny, zajęcia się skończyły , a jemu gra bardzo się spodobała.
Mamy kort na "orliku" ale jeszcze pod śniegiem.
 Udało się byliśmy dzisiaj na kortach pod dachem.
1,5 godziny wspólnego grania, kupa śmiechu i radości z bycia razem .
Im bardziej "starzeją" się nasze dzieci ,tym mniej mamy wspólnych wypraw i zabaw, o zgraniu się w czasie nawet nie wspominam.
Było super teraz czekamy aż nasz wioskowy kort wyjdzie spod śniegu.

5 kwietnia 2013 , Komentarze (16)

Zgrzytnęło wczoraj w pracy.
Zacznę od tego,że jestem wychowawcą wspierającym klasy 3 gimnazjum.Dyrekcja poprosiła mnie żebym objęła opieką inną klasę, wychowawczyni na zwolnieniu.
Uczę dziewczyny z tej klasy i lubię je, poza tym to tylko 3 miesiące. Mam zdrowe podejście do sytuacji .Nie spinam się ,nie wychowam ich przez ten czas,jedynie papierologicznie popracuję (świadectwa, klasyfikacje) normalka.
 Koleżanka -współwychowawca naskoczyła na mnie wczoraj strasznie, że jak tak mogę dawać sobie wciskać ciągle nowe projekty,ze jestem zapchajdziurą i takie tam.Nie porzucam kl 3 ,jestem z nimi już 3 lata .
 Spokojnie odpowiedziałam,że mogę i jestem  w stanie wykrzesać
z siebie jeszcze więcej, bo obecnie utrzymuję 4 osobową rodzinę .
 Byłam spokojna, a jednak ta rozmowa mną wstrząsnęła. Odniosłam wrażenie,że koleżanka odreagowuje na mnie stresy i tylko wykorzystała sytuację.Lubię ją dlatego powiedziałam najspokojniej jak umiałam,że jest ona ostatnią osobą od której spodziewała bym się ataku.Zapytała chyba zaczepnie " Czy to znaczy,że to źle jak się o ciebie martwię?" .
Tylko skąd ten atak, pretensje? I dlaczego nie czuję empatii?