Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zdrowie najważniejsze :) Postraszona wynikami badań i zdjęciami z wakacji :D wziełam się za siebie. Podobno wszystko zmienia się po 50-tce...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 174499
Komentarzy: 2775
Założony: 8 maja 2011
Ostatni wpis: 7 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PANDZIZAURA

kobieta, 55 lat, Tam

183 cm, 75.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 kwietnia 2013 , Komentarze (13)

Tobie łatwo , bo lubisz ćwiczyć. Fakt lubię ,nawet bardzo. Mogę powiedzieć,że jestem uzależniona od wysiłku fizycznego i dostaję kociokwiku gdy z jakichś przyczyn nie mogę "poskakać".
Jest jednak małe ale:
Jako 10 latka ważyłam 68kg,byłam największa w klasie, unikałam w-f jak ognia, nienawidziłam biegania i ogólnie męczyło mnie bardzo, męczenie się .
Jako nastolatka grałam w siatkówkę, biegać dalej nie znosiłam  ale ogólnie mimo sporej masy ciała byłam sprawna.
Potem co 4 lata(jakoś tak wyszło)rodziły się nasze dzieci( troje). W żadnej ciąży nie wyglądałam jak motylek. Mozolnie dochodziłam do jako takiej formy by znowu przytyć i znowu walczyć.Ukończyłam IKF, na 4 roku urodziłam najmłodszego i dalej nie byłam motylkiem ale ćwiczenia pozwalały mi dobrze wyglądać .
"Przerobiłam" chyba wszystkie możliwe diety, mam kilogramy gazet "Super linia", "Lady fitness", Shape" i nauczyłam się rozumieć i kochać swoje ciało ale WCALE !!! nie jest lekko ani łatwo.
 Kiedy czuję,że było łatwo , zmieniam trening. Nie chodzi o to bym każdego dnia kończyła zdechła na parkiecie, tylko o to żeby ciągle zbliżać się do granic, ciągle leciutko ale jednak podnosić poprzeczkę. Kto stoi w miejscu, prędzej czy później zacznie się cofać.
Jak wytłumaczyć pani,która mówi "ja to ćwiczę tu już prawie 2 lata i nie chudnę, bo ja proszę pani to nie lubię się tak bardzo spocić" ,
 że to nie metoda?

Nie próbuję mówię tylko,że lubię się tak spocić, a smak endorfin jest jak najlepsze lody i to o smaku krówek, które uwielbiam.

2 kwietnia 2013 , Komentarze (8)

Niegrzeczna byłam ;) w te święta i nie jest mi przykro.
Było by ,gdybym nie spróbowała tych wszystkich pyszności, które przygotowała moja fantastyczna mamusia (gotuje rewelacyjnie) .
A jak już poległam w pierwszy dzień, to drugiego gdy nasz dom pękał od ilości gości też jadłam, coby sobie nie myśleli, że może coś z gospodynią
 nie tak.
Dzisiaj od samiuśkiego rana wskoczyłam na właściwe tory małe odtrucie przyda się po tej mieszance pokarmów zakwaszających, które sieją straszne spustoszenie w organiźmie.
 Śniadanie: grejpfrut
II garść suszonych śliwek-zadziałały bez pudła
Obiad: Warzywa na patelnię na 1 łyżeczce oliwy z oliwek
Podwieczorek: kalarepka
Kolacja: surówka z cykorii, rzodkiewki, marchwi i rzeżuchy + bób
Do tego herbatki ziołowe i 3 l wody z sokiem z cytryny
Wszystko to pokarmy zasadowe, przywracające równowagę w organiźmie. Całość 507 kcal.
Jutro kontynuuję odtrucie, dorzucam tylko pieczywo ryżowe i vasa , zwiększam też ilość kalorii
.
Tak całkiem źle jednak nie było , jadłam dużo ale nie zapomniałam o ćwiczonkach, była skakanka, steper i joga .
Dzisiaj sprzątałam, prałam kręciłam się jak fretka i byłam na fitnesie.
Na wagę stanę za kilka dni jak zszokowany organizm ,wróci do równowagi.A święta udały się bardzo, bardzo ,i ciepło ,i rodzinnie,
 i w ogóle spoko jak podsumował Młody

30 marca 2013 , Komentarze (7)

Jaja poświęcone, ciasta są, wałówka jest, jeszcze tylko kilka godzin w kuchni na ostatnie szlify i będą święta.

Apropo czy macie jakiś patent na nie oblizywanie paluchów, szczególnie gdy w robocie jest lukier, czekolada, kajmak i inne pyszności???


To  mój ostatni wpis, przed świętami.
Życzę Wam drogie Vitalijki

 Zdrowych                  (ale bez przesadyz dietą),
 Spokojnych               (no chyba,że  jakiś szybki spacer)
Świąt Wielkiej Nocy.

29 marca 2013 , Komentarze (7)

Poskakałam trochę po Waszych pamiętnikach wszędzie tak ciepło i świątecznie.
Baby, mazurki, jaja i żur....

Święta poczułam dzisiaj po śniadaniu, pojechaliśmy do kościoła Św.Rodziny na spowiedź i adorację.
Ani porządki, ani gotowanie nie nastroiło mnie świątecznie, dopiero to chwile spędzone w kościele,
 w ciszy i modlitwie.

Ktoś tam pisze,że boi się świąt, że obżarstwo, wstajesz od stołu i jedziesz,do kolejnego i nieróbstwo i takie tam ...... a ja cieszę się ,właśnie na  te chwile spotkań
 z rodzinką przy stole.

 
Tak bardzo pędzimy na co dzień,że te chwile nic nierobienia są potrzebne. Pozwalają się wyciszyć i zdystansować, uspokoić.

Możemy podarować bliskim coś bezcennego, czego na co dzień ciągle nam brakuje. Możemy podarować im nasz czas.To chyba najwspanialszy prezent na zajączka

28 marca 2013 , Komentarze (6)

Moja nowa zabawka. Skakanka KETLER speed. Polecam , jest lekka naprawdę szybka. Mam w domu jeszcze dwie ,jedną rzemienną ,drugą sznurkową.Dopiero skakanie na tej to frajda. Teraz tylko potrzebuję reanimacji bo chyba przesadziłam wczoraj ze skokami.Strasznie bolą mnie łydki.Masażystka powiedziała,że chyba spaliłam mięśnie i poleciła odpoczynek, buuuuuuuuuuuuuuuuu.
Umówiłam się z dziewczynami na fitnes i nie odpuszczę.
 Kiedy skakałam czułam się jak mała dziewczynka na podwórku u babci.

c.d .na fitnesie ok ,przeżyłam,"ben gaj"na bolące mięśnie i poszło. Teraz boli trochę bardziej . Musiałam być bo miałyśmy dzień pomiarów.Aj bo ja chyba wcześniej nie pisałam.
No to jest nas 6.Jakoś tak się dobrałyśmy i od słowa do słowa mamy własną grupę wsparcia.Wyznaczamy sobie termin pomiarów(kolejny przed majówką) ,mierzymy zapisujemy i mobilizacja jest.Wymieniamy się też przepisami i zawsze możemy się sobie pożalić
,
See full size image

27 marca 2013 , Komentarze (8)

Wczorajsza wizyta w szkole syna zachwiała moją dietą, a przede wszystkim rozkładem posiłków.Dopóki utrzymuję przerwy między posiłkami na poziomie2,5-3,5h jest ok ale wczoraj nie pilnowałam.Stressssssssssssssssss....
Po rozmowie w szkole, odkryłam w swoim żołądku
OGROMNEGO GŁODA.
W biedronce nie mogłam się zdecydować co kupić na szybko do żarcia, kupiłam śliwki suszone i zjadłam od razu pół opakowania.
W drodze do domu jeszcze dyskutowaliśmy o zaistniałej sytuacji, poziom stresu  dalej mi synek windował( nie wygrał z dyrekcją, to komuś musiał dopierniczyć, a tylko ja byłam pod ręką).
O 18.00 wróciłam głodna,wykończona i zła.
Nie miałam ochoty robić swojego omleta i suszone śliwki doprawiłam porcją ruskich pierogów. Kalorycznie wszystko zagrało, raport dnia przekroczony zaledwie o 180kcal, za to takiego koncertu ,bulgotu i wodogrzmotów z moich jelit dawno nie słyszałam.
Nie wiedziałam gdzie się ukryć.Poszłam do "pakerni"( tak chłopcy nazywają kawałek naszej piwnicy zaadoptowanej na siłownię). Wybrałam opcję skakanka.
To było lepsze niż finałowy koncert orkiestr dętych,
 przestraszyłam kota.
Pomogło na tyle,że mogłam iść do ludzi.
Dzisiaj od rana grzeczna jestem i tak zamierzam  dotrwać ,aż do świąt.

Czego życzę wszystkim Vitalijkom i Vitaliuszom
(jak pisać o mężczyznach na "Vitalii"
?)

26 marca 2013 , Komentarze (7)

Chciałam zobaczyć na modelu 3D jak będę wyglądała z wagą z okresu narzeczeństwa . Ustawiłam na 69kg i nie mogę teraz wrócić do wcześniejszych ustaleń. Vitalia jest jakaś oporna. To chyba zostanie już jak jest, chociaż nie mam parcia żeby dojść do tego wyniku.
 Z życia rodzinki. Zostałam wezwana do najmłodszej latorośli do szkoły na rozmowę z dyrekcją(sztuk 2) oraz panią pedagog. Mój syncio za chusteczkę nie chce się podporządkować regulaminowi dotyczącemu ubioru w szkole zuniforminizowanej( chyba dobrze to napisałam). Od początku roku nagina regulamin i ciągle kombinuje. Rękawy w marynarce ciągle podwija do łokci, bo nie chce wyglądać jak "placek". Tiszerty z rękawami, pozbawił rękawów, żeby wyglądać bardziej męsko ( sam poszedł do krawca). Dzisiaj został skonfigurowany i bardzo się cieszę, bo mamy to słuchać nie chciał. Pani pedagog powiedziała, że to okres buntu i mamy to przetrzymać. Z dwójką starszych nie było kłopotów "Młody" wszystkim , o wszystko "się stawia". Na wszystko ma monopol i znakomicie dorabia ideologię do swoich pomysłów. O dziwo , szkoły zmieniać nie chce.

25 marca 2013 , Komentarze (19)

Właśnie dzisiaj minął dokładnie miesiąc odkąd wróciłam na dobre na Vitalię i do diety .
W tym czasie zjadłam  39970 kcal, 2214g białka, 5132 g węgli, 1096g tłuszczy.
Średnia dobowa to odpowiednio 1537 kcal ,85 białka, 197g węgli, 42g tłuszczy.

Ćwicząc spaliłam 18070 kcal średnia dobowa 645 kcal.
Lubię cyferki i podsumowania ,szczególnie wtedy gdy są takie efekty.
Straciłam 6,6 kg( pewnie ze 2 kg to woda ale 4,5 też dobrze) . Na obwodach ubyło -25 cm.
Zawartość tkanki tłuszczowej z 38% spadła do 29%
                                                     i to wygląda już nieźle.


Sama sobie serdecznie gratuluję i ..... Walczymy dalej

23 marca 2013 , Komentarze (11)

Katar mnie nie zatrzyma.Ani grypsko, które czai się za rogiem.
Małż ciągle chory, ba prawie nie wstaje, rozłożyło go strasznie.
Wczoraj miałam w planie 2h fitness, po 1 lekcji dałam spokój czułam,że jeszcze chwila i padnę. Ledwo dowlokłam się do domu.To jakiś cholernie wredny wirus
Wciągnęłam aspirynę, cerutin , herbatkę z miodem i cytryną i poszłam spać z termoforem.
Nie wstałam rano jak skowronek, spałam do 11.00 ale widocznie tego mi było trzeba.
Powolutku się rozkręciłam ,norma gotowanie, porządki, zaległości. Przemyślałam menu na święta, wyciągnęłam obrusy i ozdoby.
Jeszcze sił starczyło na aerobik z płytki. To jedyny moment dnia kiedy nie męczył mnie katar.
 Nie poddam się tym bardziej,że wiem od pani doktorki,że ćwiczenia mogą pozytywnie wpływać na siły obronne organizmu.
a poza tym mam plan ćwiczeń który codziennie zbliża mnie do celu. Nawet jeśli nie zrobię w 100% tego co zaplanowane ,to przynajmniej podejmę próbę moje motto:

Przypomnij sobie te wszystkie dni, podczas których z lenistwa nie poszłaś na trening i pomyśl gdzie była byś teraz.

22 marca 2013 , Komentarze (9)

No więc nie jest źle. To taka nieśmiała zapowiedź ocieplenia.

Wprawdzie wilgoć( teraz 90%) rozkłada mnie totalnie( alergia na grzyby i pleśnie) to i tak się cieszę. W końcu przecież będzie cieplej .

Od Listopada właściwie ciągle mam katar  mój nochal ma dość !!!

Dietowo blisko ideału. Ćwiczonka nawet ponad plan . W poniedziałek ważenie i kolejne pomiary.

Zaczynam szukać odchudzonych przepisów na święta . Może macie stronkę godną polecenia??? Pozdrawiam.