Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Rok temu rzuciłam palenie. Mimo aktywnego trybu życia przytyłam ponad 10 kg. To już dwa lata... i ciągle mam problemy z wagą, ale mimo wszystko warto rozstać się z tym nałogiem - zdrowsza cera i młodszy wygląd.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 16846
Komentarzy: 54
Założony: 18 czerwca 2011
Ostatni wpis: 6 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ZuzannaW

kobieta, 69 lat, Rzeszów

162 cm, 76.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 lipca 2011 , Komentarze (4)
Dzisiaj imieniny męża, Nie umiem gotować, nie próbując. Zaczęło się już wczoraj - tort truskawkowy z lekką masą i galaretką - no, ale wszystko słodkie, bardzo słodkie. I waga skoczyła - a jakże 66. Od rana dwie sałatki, no i trzeba było spróbować, czy papryka i ogórki dobre, a potem, czy sałatki dobrze przyprawione - podprawić i jeszcze raz spróbować. O rany. A ile pyszności do zrobienia przede mną. Jutro się nie ważę. Jakoś przetrwam wszystko. Ja to trochę takie dziwactwo jestem - bo niby niegruba: moje bratowe, siostra i koleżanki są zdecydowanie tęższe - a ostatnio ciągle się odchudzam. Aż wstyd się przyznać. Pozdrawiam wszystkie imprezowiczki!

8 lipca 2011 , Komentarze (5)
Humor dzisiaj znacznie lepszy, bo za oknem piękny, słoneczny dzień. Szykuję się właśnie do wyjścia na gimnastykę - dwa razy w tygodniu ćwiczę z seniorkami, a potem godzinka lub dwie na basenie i w saunie. Waga w dół - 65, 7, ale na razie nie zmieniam paska, bo nie wiem, czy uda mi się ją utrzymać. To mój problem - zrzucam nawet dosyć szybko kilogramy - ale równie szybko je nadrabiam. Mam nadzieję, że jutro na wadze dalej będzie 65 i coś tam :-)))
Miłego dnia, dziewczynki!

2 lipca 2011 , Komentarze (2)
Dieta bez większych szaleństw, a waga mimo to w górę - 66,7. Ale przykro. Co prawda nie ćwiczyłam wczoraj i nie byłam na basenie, ale sporo chodziłam - prawie dwugodzinny spacer.
Dzisiaj byłam już na basenie, ale po nim tak zgłodniałam, że zjadłam ogromne śniadanie - dwa jajka na miękko, placek dukanowski (otręby z jajkiem i serkiem) - całkiem spory, kawałek ryby wędzonej, a do tego kawa z mlekiem. 
I tak w ogóle to trochę bez humoru jestem - sama nie wiem, czy przez tę zwyżkę wagi, czy deszczową pogodę, czy diabli wiedzą przez co jeszcze. Taki nostalgiczny dzień...

1 lipca 2011 , Komentarze (1)
66,1, ale na pasku jeszcze nie zmienię. Ważne, żeby utrzymać tendencję spadkową i nie zacząć się objadać. Na razie mi się udaje.Za radą koleżanek jem pięć posiłków. Ten piąty w nocy - póki co nie mogę się bez niego obyć. Z ćwiczeniami jest gorzej - wczoraj tylko basen i porządki.Dzisiaj się bardziej przypilnuję.
Życzę miłego dnia, dziewczynki :-)

30 czerwca 2011 , Komentarze (2)
A raczej dodatkowe kilogramy stracone. Waga 66,5. Dzisiaj dalej dieta, posiłki co cztery godziny. Rano basen - potem gimnastyka. Wczoraj jednak nie ćwiczyłam i w nocy - o dwunastej - zjadłam dwie parówki cielęce.
Miłego dnia!

29 czerwca 2011 , Skomentuj
zaglądam dzisiaj tutaj. Mam nadzieję, że pomoże mi to poskromić apetyt i wytrwać. Zamiast jedzenia słaba kawka z mlekiem i lektura Waszych wpisów.  
Dobrej nocy!

29 czerwca 2011 , Skomentuj
chociaż po trzydniowym szaleństwie moja waga tak musiała poszybować w górę, że jeszcze  nie będę się ważyć. Posłuchałam rad koleżanek i od wczoraj jem regularnie co trzy-cztery godziny. Dzisiaj był basen i sauna - półtorej godziny, jeszcze czekają mnie porządki i gimnastyka- strasznie mi się nie chce, ale może chociaż pół godzinki. Teraz sobie słucham Janis Joplin i piosenek Cohena w wykonaniu m.in. Zębatego. Jest dobrze. Zębaty to moja młodość...

27 czerwca 2011 , Komentarze (5)
Wczorajszy dzień okropny - szalony i nieposkromiony apetyt. Nie ważyłam się, bo nie miałam odwagi. Dzisiaj gimnastyka i chyba jeszcze basen Ale nad apetytem dalej trudno zapanować.
Prawie wszystkie ubrania ciasne. Chyba muszę spasować i kupić sobie coś szerszego "na tymczasem". Jest coś okropnego w ciągłym myśleniu o sylwetce i odchudzaniu.A ja tak mam. Na marginesie zostają sprawy ważniejsze i istotniejsze. Znika tajemnica, niepokój przejmujący drżeniem ciało. Zostają kilogramy, ociężałość, ruch zroszony potem - i ta cała nieznośna lekkość bytu.

25 czerwca 2011 , Komentarze (2)
Niewiele, ale jednak 66,8. Zamiast gimnastyki długi, prawie dwugodzinny spacer, ale też podwójna kolacja.Muszę się wziąć w karby i zapanować nad dietą.

24 czerwca 2011 , Komentarze (3)
Mimo wczorajszych szaleństw wieczornych i nocnych waga w dół - 66,5. Nie ćwiczyłam, ale był długi spacer. Dzisiaj postaram się i poćwiczyć, i przypilnować trochę diety.
Pozdrawiam