Wczoraj znowu oglądaliśmy sale weselne i już myślałam, że się nie uda... Ale znaleźliśmy salę, którą akceptujemy oboje i co najważniejsze z wolnym terminem :) a to było mega trudne bo uparłam się, że musi być 13 (szczęśliwa i ważna liczba dla mnie) a w tym roku w sobotę wypada tylko 13 kwietnia i 13 lipca, przy czym kwiecień to za wcześnie a lipiec to szczyt sezonu weselnego... ale udało się :) :) :) więc wstępnie mamy zarezerwowaną na 13 lipca... W poniedziałek 7 stycznia jeszcze z mamami mamy podjechać i jakąś umowę spisać bo na razie tylko na twarz, a w pełni pewna będę jak będziemy mieli coś na piśmie.
Dzisiaj jak zadzwoniłam potwierdzić wolny termin (pani miała jeszcze raz sprawdzić, tym bardziej że na stronie coś było zaznaczone wtedy) i się okazało że jest jednak wolny to od razu zabrałam się do treningu :)
Jeszcze 194 dni do dnia ślubu :)
Na szczęście póki co motywację mam, treningi idą dobrze, z dietą staram się trzymać (choć wczoraj poza domem, na sali pani miała z jedzenia do spróbowania tylko ciasta bo akurat robili na sylwestra - na szczęście mały kawałek, no i obiad w knajpie ale zamówiłam mięsko i surówki bez frytek, ziemniaków czy czegoś) i waga póki co współpracuje :)