Hej
Za mną dość intensywny tydzień. Lubię wrażenia, ale po wszystkim potrzebuję odpoczynku i mam nadzieję, że zbliżający się weekend mi go zapewni :) W piątek 1 lutego po pracy odbyła się firmowa imprezka przebierańcowa. Było naprawdę super :) Wracając do domu wpadliśmy jeszcze na imprezę do sąsiadów. Wytańczyłam się za wszystkie czasy a następnego dnia miałam takie zakwasy (i przy okazji kaca :/), że szok :) Spać poszłam o 5 rano i niby wszystko OK, gdyby nie to, że w sobotę miałam imprezkę urodzinową dla mojego młodszego syna . Zamiast się wyspać i odpocząć ja od rana stałam przy garachm gotowałam, piekłam, robiłam sałatki itp. Cały dzień na nogach, wieczorem ledwo patrzyłam na oczy. Imprezka się jednak udała :) Wczoraj przyszła kolej na imprezkę urodzinową dla dzieci w Figloraju. Wzięłam z tego tytułu wolne, przy okazji podjechałam do mojej poprzedniej pracy sprostować świadectwo pracy i spotkać się z dawno nie widzianymi znajomymi. Świadectwa nie sprostowałam, za to znajomi nie mogli się nadziwić mojej przemianie :) To bardzo miłe i motywujące. Figlorajowa imprezka również się udała. No, ale to jeszcze nie koniec. Dzisiaj chłopaki mieli w przedszkolu bal przebierańców, więc wczoraj musiałam im jeszcze uszyć i skombinować stroje. Jak się pewnie domyślacie, ten bal również się udał ;)
No ale przejdźmy do tematu:
Dzisiaj Tłusty Czwartek. Szef dla każdego pracownika zakupił pączka, nie dało się odmówić :) Był pyszny! Przy tej okazji podsłuchałam dziś jedną rozmowę koleżanki z pracy z drugą
- Ja dziękuję za pączka, od czterech tygodni się męczę na diecie
- Na jakiej diecie ?
- Na Dukanie. Zawsze wytrzymuję około 4 tygodni a potem wszystko wraca. Już 5 raz jestem na tej diecie (i śmiech)
Nie chciałam się odzywać, wymądrzać itp, ale jak słyszę takie rzeczy to naprawdę mam ochotę taką osobą potrząsnąć. Mam wrażenie, że to najczęstszy błąd wielu odchudzających się osób. Dietę traktują jako wyrzeczenie, męczarnię. Byle przetrwać i wrócić do starych nawyków. Potem twierdzą, że one to już niestety taką mają przemianę materii, taki ich los a np. mi to jest łatwiej (że niby dlaczego łatwiej?). Gdy nieśmiało próbuję przekonać, że tak naprawdę, żeby schudnąć trzeba jeść to co się lubi, tylko w mniejszych ilościach, troszkę ćwiczyć i waga spadnie bez efektu jojo, to tylko każdy na mnie patrzy jak na UFO i dalej te swoje mądre przemyślenia ("To może przejdę na dietę kapuścianą/kopenhaską/norweską/głodówkę czy co tam jeszcze"). W sumie to mi wszystko jedno, to nie ja tylko one nie mogą schudnąć, ale świadomość, że sukces jest na wyciągnięcie ręki a te osoby tego nie widzą jest frustrująca :)
Moja waga na dzisiaj: 50,4 kg. Ostatnio mam zastój. Waga waga się między 50,4 kg - 51 kg