Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Najwyższy czas na zmiany!!!Dosyć sporo zaliczyłam diet... ALE... no właśnie zawsze jest jakieś ale. Brak silnej woli! Wytrzymać dzień to już duży sukces!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 55905
Komentarzy: 623
Założony: 7 sierpnia 2011
Ostatni wpis: 27 listopada 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
SunnySkyy

kobieta, 42 lat, -

160 cm, 65.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 października 2012 , Komentarze (7)

Hejka, mam jeszcze 5 minut więc działam. 
Teraz dopiero wiem co to brak czasu, no niestety ale bywa i tak.
W pracy super (zobaczymy na jak długo- hihihi).
Dziewczyny są spoko a i szefowa wydaje się faktycznie być fajna.
Także jakoś leci.
Jak wracam do domu to już w ogóle mi brakuje czasu, bo jeszcze się ten różaniec nie skończył, także jak wchodzę to od razu wychodzę. Jak wracamy z Kościoła, dla małej kolacja no właśnie a dla mnie obiad i tu jest problem.
Miałam ważyć się w sobotę, ale nie wytrzymałam i wlazłam na wagę. I co??? niech mi to ktoś wytłumaczy, bo ja już w ogóle nie kumam!!!
Dietke trzymam- a tak mi się wydaje, dla przykładu wczorajszy jadłospis:  
Śn:
- 3 łyżki płatków jęczmiennych na wodzie + miód
2 śn;
- gruby plaster ananasa
ob: 
- 3 łyżki szpinaku zagęszczonego jajkiem, 2 jajka sadzone, 1/2 ziemniaka
wieczorem
- 200 ml piwa?????

No iiiiiiiiiiiiiiiii
waga na dziś:
57,1
Czy może mi to ktoś wytłumaczyć.
Dla porównania dzisiejsze planowane menu:
Śn:
- 1 kr chleba + jajka na twardo+ 1 plaster chudej szynki
śn:
-zabrałam ze sobą koktajl
ob.
- pierogi z truskawkami i activią

No nic na mnie już pora. Ale w niedzielę mam wolne i obiecuję , że padnę na dłużej i nadrobię zaległości.
PAPA

24 października 2012 , Komentarze (6)

Chyba jestem pod wrażeniem pierwszego dnia w nowej pracy, wszystko chyba przez to, że bardzo mi zależy. Nie śpię już od 4,48 pomimo tego że zaczynam o 8, a dojazd z dojściem to jakieś 30 minut.
Nie śpię, leżę i myślę o wczorajszym dniu, co mogłam jeszcze powiedzieć a czego mogłam nie mówić.
Ale wszystko mi wychodzi, że było ok skoro mnie przyjęli. Stres- tak to chyba jest stres.

Zjadłam na śniadanko płatki owsiane 3 łyżki + kropla miodu i odrobina mleka.
Nigdy nie jem tak wcześnie i nigdy tego nie robiłam ale nie mam pojęcia kiedy będzie przerwa śniadaniowa itd. i boję się, że w pewnym momencie napadnie mnie głód, a poza tym podobno nie wychodzi się z domu bez śniadania.
Wzięłam ze sobą 2 kromki ciemnego pieczywa z pasztetem z pomidorami- nie wiem czy to dużo czy nie, nie mam pojęcia.... chyba o niczym.
Pracuję do 16-ej więc i obiad będzie późno. A na obiad dojem wczorajsze leczo bo jeszcze trochę zostało.
Nie ważyłam się dzisiaj z powodu wczorajszego wina i 1/2 piwa wieczorem- mam obawy. Jak wytrzymam to zważę się w sobotę.

To by było na tyle, nie chcę zanudzać, a jeszcze troszkę mam czasu do autobusu to kuknę sobie na wasze wpisy, bo przyzna szczerze, że wczoraj tego nie zrobiłam.
Sorki!
PaPA

23 października 2012 , Komentarze (8)

JEST,JEST,JEST!!!
Tak mocno się bałam, nie wiedziałam co dziś będzie, czego mam się spodziewać a na co się zgadzać. Miałam niesamowitego stracha. Szefowa- bo to z nią dzisiaj rozmawiałam wydaje się być miłą osobą,  wynika to nie tylko z rozmowy jaką przeprowadziła ze mną ale jak rozmawiały z nią inne pracownice.
Praca- w sklepie, nie moja wymarzona, no ale cóż dobre i to.
Płaca oczywiście najniższa krajowa ale padło słowo soboty i niedziele płatne + premie.
Wszystko tak naprawdę okaże się w praniu. A zaczynam od jutra.
Tak bardzo się cieszę, że nawet dietka poszła na moment na bok bo trzeba było oblać powodzenie winkiem, tak więc wieczornej porcji nie wypiję.
Zaszalałam również z obiadem. Zrobiłam dzisiaj LECZO z przepisów (zaraz sobie je dodam) był naprawdę przepyszne i zjadłam 2 miseczki czyli ok. 0,5 litra.
Mam nadzieję, że nie ma to zbyt dużego znaczenia, liczba kalorii nie była wysoka, no ale się okaże. A ha ponieważ ja lubię dosyć pikantne rzeczy do samej potrawy na koniec dodałam odrobinę pieprzy cyane(na pewno napisałam to z błędem).
Śniadanko to oczywiście eliksir z brzozy no i kolację już też znacie zielony eliksir z natką pietruszki.
Uwielbiam te smaki.
A ha jeszcze bym was oszukała, przed wyjście tak mnie bolał brzuch, że myślałam że to z głodu i zjadłam 1 jajko na twardo z solą i pieprzem.

A jeżeli chodzi o JUDO dla małej to za tydzień idzie sobie popatrzeć i decyduje się czy chce chodzić czy nie. Ale miejsce ma od listopada.
Także miły początek tygodnia.
Jeszcze chyba nie chwaliłam się, że i wieczorem miałam propozycję pracy. Babka zadzwoniła z ofertą pracy na kasach w REALU za 5,6 za godzinę no wiecie - odmówiłam.
Ale nie tak od razu, zastrzegłam sobie u niej czas na zastanowienie się do dziś , do "po rozmowie" kwalifikacyjnej.
Mówię wam jaka radość jak ktoś mówi " wybieram panią"!
SZAŁ!!!!
Oby tak dalej i we wszystkim.
Całusy moje kochane!!!!

22 października 2012 , Komentarze (5)

Nowy dzień-nowy początek. 
Dzień 1 
PONIEDZIAŁEK
Zważę się dopiero w środę, tak jak obiecałam, żeby nie ważyć się codziennie.
A tymczasem na śniadanie nowy eliksir:
-250 ml soku brzozowego
- 1 plaster ananasa
- 1 suszona morela
- 1/2 małego jabłka
- 1 łyżka otrąb
-1 łyżka zarodków pszennych
Wszystko oczywiście miksujemy i wcinamy.
W smaku bardzo dobra jednak jak dla mnie troszkę za słodkie.

Na obiad 
- rosół

Na kolację
- eliksir z kefiru i natki pietruszki.

Jak już wczoraj wspomniałam dziś dzwonię do instruktora judo i ju jitsu, żeby mieć jakieś pojęcie o sprawie dowiedzieć się ile ta "przyjemność" kosztuje.

A jutro - jeszcze wam o tym nie pisałam idę na rozmowę w sprawie pracy. Już z tym gościem raz się widziałam i pisałam wam, że chyba tylko tak cukrował-  a jednak nie zapomniał o mnie.
Dzwonił w piątek, że chce się ze mną spotkać i jeszcze raz porozmawiać.
Także jutro napiszę co i jak.

A tymczasem DIETKOWE PAPA

!!!

21 października 2012 , Komentarze (4)

...a właściwie to nie wiem jak jest.
Mam ciężki weekend, i tu już nie chodzi o sobotniego kaca (wolałabym tak).
Otóż, mamy piękne wczorajsze sobotnie popołudnie, mała jak zwykle na podwórku ( a świetnie się zaaklimatyzowała w nowym miejscu, do szkoły też super się przyjęła, ale tradycyjnie są wzloty i upadki.
Ale dlaczego taki,,,, upadek.
Jak już wspomniałam mała na podwórku, nagle dzwonek do drzwi, MAŁA stoi w drzwiach zapłakana.
Wyobrażacie sobie żeby 10 letnia dziewczyna podeszła do waszego dziecka i po prostu ją skopała.
Tak!!!!
Dziesięciolatka podchodzi do mojej Małej i mówi "CHCESZ SIĘ BIĆ???"
i nagle zaczyna ją tłuc i kopać.
Zawsze uczyłam córkę, że bić i ubliżać nikomu nie wolno i co teraz mam efekt.
Ona nie potrafi się nawet obronić.

Złość, rozpacz, przykrość, chęć krzyku!!!
No po prostu nie da się tego opisać uwierzcie mi.
A matka tej drugiej: " to nie moja córka zaczęła tylko Wasza"
No ludzie BŁAGAM, jak można????
Dobrze przynajmniej że po ojcu tej drugiej szło wyczuć i dał nam do zrozumienia, i mojemu mężowi przyznał rację do przedstawianych przez na s argumentów, że matka po prostu już jaka jest, że BRONI ŁOBUZA!!!
Ale ja na to nie pozwolę.
Jutro telefon i wierzcie mi Mała będzie chodziła na JUDO lub JU JITSu
Musi nauczyć się bronić!!!
Może tam trochę stwardnieje!!!

20 października 2012 , Komentarze (4)

Zważyłam się dzisiaj raniutko, jak tylko oczka otwarłam i....
56,2
O ja przeszczęśliwa i lekko chorusiana. 
Paska nie przesuwam, pomiarów nie robię, bo mam lekkie obawy, że jutro się to zmieni.
Miałam wczoraj imprezę. I zaszalałam delikatnie mówiąc wypijając 3 drinki ( JAK DLA MNIE DAWKA ŚMIERTELNA) , i zjadając 1 kr białego pieczywa z czymś tam.
Strasznie mnie boli głowa i nie mogę na nic patrzeć, nawet zapach sałatki mnie drażni, tak dorobiłam się kaca. Kładłam się dopiero o 2 n. r.

Jeżeli chodzi o "eliksir"
PYCHA
i chyba działa skoro waga spadła z 57 do 56,2 w ciągu 2 dni.
Dodam, że codziennie rano idę do toalety. Nie wiem czy to są jego uroki??>>>
Ale będę go piła.
Jedna rzecz ponieważ nie dostałam u nas awokado kroję do niego plaster ananasa a reszta według przepisu.
PYCHA, PYCHA, PYCHA

To tyle, idę leżeć i zdychać za grzechy!!!


18 października 2012 , Komentarze (4)

Dziś troszkę inaczej.
Śniadanie:
-1/2 op. serka wiejskiego light + 1 łyżeczka tuńczyka w sosie własnym+ 1 łyżeczka przecieru pomidorowego + 1/4 cebuli
Obiad: - podpatrzyłam i postanowiłam wypróbować przepis jednej z was :
- zapiekanka brokułowo-kalafiorowa z serem
Na kolację zamierzam zrobić sobie też znaleziony w necie "eliksir na przemianę materii":
- 200 ml kefiru 1,5% +1/2 małego avocado+ łyżka soku z cytryny+ łyzka siekanej natki pietruszki + łyżka otrąb owsianych +1/2 łyżeczki morszczynu

Jak wyglądało, jak smakowało i jakie są tego efekty napiszę później.

PAPA

17 października 2012 , Komentarze (6)

Nie zdążyłam wam nawet napisać, że wczoraj rano waga pokazała 56,7 a tu dzisiaj znowu niemiło mnie zaskoczyła i raniutko pokazała 57. 
ŚWIETNIE, NIE???
Ja już nie wiem co mam robić, trzymałam się diety, nic nadprogramowego nie jadłam, a w dodatku 3 godziny spędziłam na zakupach i to w biegu, bo małej trzeba było kupić kurtkę i buty a jeszcze musiała na Różaniec zdążyć.
Na kolację GORĄCY KUBEK BARSZCZU I 1 MALUTKI SKLEPOWY KROKIECIK  ok. 50 g wagi, do tego lampka wina i tyle. Śniadanie wyglądało jak zawsze a na obiad zupa pomidorowa z makaronem. Myślę, że dużo tego nie było, a jednak.
Powoli zaczynam wątpić czy mi się uda.
Aha rano wstałam taka głodna, że se pomyślałam "no 56,5 murowane"- no po byku!!!
Jestem zła, wściekła i jest mi smutno!!!

15 października 2012 , Skomentuj

Dziękuję poziomka 1905, wypiłam na noc jeszcze 2 te tabletki i rano nie biegłam do toalety, ale udało się na wadze 56,8!!!
W brzuszku lżej, więc jest radość. 
Nie potrafię myśl zebrać, więc odezwę się później.
Wypuściłam papugę z klatki ( jest u nas dopiero 3 dni) i nie wiem jak wróci do siebie z powrotem. Jest to młoda papuga, której jedzonko trzeba jeszcze podsuwać, problem jednak w tym, że siedzi jak najwyżej tylko mogła wejść. 
Już mama stresa....

14 października 2012 , Komentarze (7)

Mała ma gościa, przyjechała do niej koleżanka z poprzedniej szkoły.
Dziewczyny są całe w skowronkach,
a ja siedzę i się zamartwiam. 
"Czy do jutra się coś zmieni?"
Chciałabym się poczuć leciutka, jak kiedyś... gdy ważyłam 42 kg.
Aż łezka się kręci jak człowiek pomyśli jak może siebie zaniedbać.
Cieszyłam się jak z 68 kg doszłam do 42 kg (wspomnienie sprzed 5 lat), martwiłam się swojego czasu gdy doszłam do 47 kg, a doprowadziłam do parszywych 57 kg, a co najgorsze, że nie potrafię z tego wyjść!!!
Siedzę i liczę ile to kalorii mogę jeszcze dzisiaj dopuścić do swojego żołądka i wiecie co, żeby zmieścić się w 1000 kcal  pozostało mi jakieś 100,a jest dopiero południe.
Super nie?????
Nic mi nie pozostaje jak nie jeść kolacji.
Żeby to było takie proste...
...