Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

To jak dobrze czułam się te kilka razy kiedy udało mi się osiągnąć pożądaną wagę.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 20253
Komentarzy: 73
Założony: 29 sierpnia 2011
Ostatni wpis: 24 stycznia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Bulmusia

kobieta, 37 lat, Kraków

160 cm, 67.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 5 z przodu na 30 urodziny

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 maja 2013 , Skomentuj

Bylam dzis na badaniach i kazano mi sie zwazyc. Ostatni raz dokonywalam tej strasznej czynnosci na swieta Bozego Narodzenia, czyli praktycznie pol roku temu. Na wadze 60 kg. no coz, nie zebym sie nie spodziewala. W zasadzie mialam obawy czy za ta szesciesiatka nie pojawi sie jeszcze cos. Troche podlamka. Niby to wciaz BMI w normie, ale nie wchodze juz w rozmiar 34 i wszystkie lztnie ciuchy z zeszlego roku sa za male... Od poniedzialku ide na SB, zrzuce z 4-5 kg. Bardzo chcialabym zobaczyc, jak procentowa zawartosc tluszczu w pomiarach wraca na 22%. Nie widzialam tej liczby od grudnia... Mysle, ze do konca lipca wroce do normalnych ksztaltow. Troche pobiegam, a w przyszlym miesiacu zacznie sie tenis. Mam teraz swoj wlasny pedometr z mp3 wiec jestem profesjonalnym biegaczem;).

Czas sie wziac za siebie na porzadnie!

7 maja 2013 , Skomentuj

Heh... Po grudniowym sukcesie przyszly Swieta Bozego Narodzenia, gdzie wszystko odrobilam, (w sumie taki by plan). Niestety od nowego roku cos sie nie moge pozbierac. Co kilka dni MZ, to przychodzi weekend i jakies wizyty znajomych, imprezki, wyjscua na miasto z fastfudem i wszystko wraca. A na dukana nie mam sily.

Teraz natomiast jest wesele w rodzinie w PL za niecale 2 tygodnie i bede na nim wygladac... No, jak baleron. Co gorsza, boje sie, ze sie nei wcisne w zadna z sukienek. I juz slysze komentarze szwagierki, ktora wazy 42 kg przy 170 wzrostu i jest wyjatkowo zlosliwa istota.

Tak wiec bierzemy sie za siebie ostro, jest po drodze kilka wolnych dni, to mozna poszalec. Plan zaczelam realizowac wczoraj (ze wzgledu na gosci nie dalo rady wczesniej). Wczoraj fundnelam sobie dzien bialkowy (I faza dukana), a od dzis jestem na I fazie south beach. Do tego codziennie godzinny jogging (robie prawie 6 km, w polowie robiac 10minutowa przerwe), plus praca z hantlami i brzuszki. Musze sie pozbyc zwlaszca tluszczu na ramionach, ktory jest straszny... Wlasnie obejrzalam zdjecia z weekendu i czuje sie zniesmaczona... Tak wiec plan 15 min hantli i 10 min brzuszkow przeszedl wlasnie w 30 min hantli i 10 min brzuszkow.

Czas mam do wtorku, bo w srode juz bede u tesciow, a tam beda we mnie pakowac do upadlego. Jak jedna strona nie wejdzie, to moze od drugiej... Planuje nie pokazywac sie w domu meza az do wesela (jest tyle spraw do zalatwienia i tyle znajomych do odwiedzenia...), by we mnie nie wmuszali. Spodziewam sie latac jak kot z pecherzem i wiem, ze na jogging i inne cwiczenia nie bedzie juz ani miejsca ani czasu. troche pospalam bedac w ruchu, ale to nie to samo...

Nie mam wagi, wiec nie da rady sledzic wynikow w ten sposob, ale jest centymetr z pomiarem z wczoraj, kolejny w sobote rano i w srode rano. Plan:

1.5 cm w talii i biodrach, 1 cm w udach i rekach, dzienny niedobor kaloryczny: 1000 kcal (powinno wiec spasc 1.5 kg);

Moze laska sie nie stane, ale przynajmniej uratuje honor!

2 grudnia 2012 , Komentarze (4)

:(. Wszystko przez męża. Nakłonił mnie do jedzenia w restauracji, wybrałam lasagnię ze szpinakiem (za karę poparzyłam się w język:P) a potem przyszli znajomi i były ciastka, czekolada, czipsy, popkorn, wino, piwo. Ach, szkoda wymieniać. Pochłonęłam  1500, może 2000 zakazanych kalorii. Dziś poza zgagą i kacem budzę się z postanowieniem, że przez dwa dni białko by trochę odbić swoje grzeszki. Ech

26 listopada 2012 , Skomentuj

obczaiłam się rano w lustrze i widać już zarys linii żeber:D. Wiem, że to może brzmi jakoś tragicznie anorektycznie, ale ja zawsze mogłam poszczycić się wystającymi żebrami (śmiejemy się czasami, że bardziej sterczą niż cycki:P), więc jak ich nie widzę, to znaczy, że jestem upasiona:D. Czyli znów zaczynam dochodzić do siebie:). Tylko te ramiona takie jeszcze niedorobione. Powinnam zacząć je ćwiczyć...

23 listopada 2012 , Komentarze (5)

mam dziś kryzys. już się chyba z milion razy przekonywałam, że jeszcze nie można odpuszczać. Ciężko po dniu warzywnym wrócić na proteinki. Mam fazę słodyczową. Faaaazę.
Właśnie przejrzałam zdjęcia z wakacji i się zdołowałam. Tak szczupło wyglądałam! Wytrzymam do świąt...:(

19 listopada 2012 , Komentarze (4)

niestety praca sprawia, że sięga się po szybkie przekąski, a po powrocie jest się tak zmęczonym, że tylko odgrzewa się jakiegoś gotowca i tak w półtora miesiąca doprowadziłam się do osobistej klęski. Wspomnę jeszcze tylko o nieskończonym głodzie słodyczowym i tych popkornikach i czipsikach.... A święta już tuż tuż. Stąd moje dzielne postanowienie wrócić do świąt na Dukana. Zaczęłam dzisiaj. Zobaczymy jak mi pójdzie. Na razie głodna nie chodzę, ale żal mi straszny tych wszystkich owoców (nie myśl o słodyczach! Nie myśl o słodyczach!)

5 października 2012 , Komentarze (1)

właśnie wróciłam od lekarza z badań do pracy i jestem mega-hepi. Pan wsadził mnie na wagę i mimo iż mam pierwszy dzień @ i byłam w lekkich ubraniach waga pokazała 56,9. Więc tak normalnie jest jeszcze mniej:). Chyba za pierwszą zarobioną kasę kupię sobie wagę, bym mogła się ważyć częściej niż raz na 4 miesiące jak jestem w PL.
W tym tygodniu biegałam 3 razy. Dziś byłby czwarty, ale mnie zmogło. Aż sama się dziwię, że to jest nawet przyjemne. Biegnę 3 km wzdłuż plaży, potem schodzę na plażę, siadam na kamykach i odpoczywam kwadrans czytają książkę na ekranie komórki, a potem 3 km z powrotem. W sumie około godzinki. Niestety od poniedziałku idę do pracy i nie będzie kiedy biegać. Za to od pociągu do miejsca pracy mam 1,5 km więc jeśli zamiast jechać tramwajem te 3 przystanki, przejdę je, to będę miała dziennie 3 km spaceru. Zawsze to coś. A jogging zostawię sobie na weekendy. Może mi się nawet uda męża przekonać?

26 września 2012 , Skomentuj

I tyle wlasnie wyszło z biegania. Po pierwszym razie bolały mnie tak nogi, że dopiero po 3 dniach mogłam znowu iść, ale kolejny raz był chyba jeszcze gorszy bo tym razem zakwas dopadł również łydki, nie tylko uda. Na szczęscie odpowiednio szybkie rozmasowanie i natarcie woltarenami sprawiło, że dzień później, w pt mogłam spokojnie iść na tenis i nie umrzeć:). Przez kolejne dwa dni padało, więc nie było jak biegać a od poniedziałku szarpię się z hydraulikami naprawiającymi prysznic, więc po pierwsze nie mam czasu na bieganie, a po drugie nie miałabym się gdzie potem umyć bo nie mam prysznica! Na szczęście dziś mają skończyć (i tak to rzeczywiście wygląda) więc może jutro znów się uda?

20 września 2012 , Komentarze (2)

po zimowym sukcesie z dukanem, gdzie nawet święta w domu nie zaszkodziły mi aż tak bardzo i na wadze pojawiło sie piękne 55 kg wróciłam do domu rodzinnego, gdzie totalny brak ruchu (wynikający z totalnego braku czasu) i babuniowe obiadki dały swoje. Wyjeżdżając w lipcu było 59,4 na wadze. "Tu we Francji trochę się wzięłam za siebie z początku i nawet coś tam się polepszyło, ale potem były różne lokalne słodyczki, wina, no i ostatnio wylot do Polski i wracałam znowu zahaczając o szóstkę z przodu. Od ponad dwóch tygodni na diecie (zwykłej, na dukana próbowałam wrócić, ale na samą myśl o jogurcie naturalnym na sniadanie miałam odruch wymiotny), ale efekty marniutkie, więc wymysliłam, że skoro nie jest tu już tak gorąco - 24 w cieniu, to można by zacząć jogging (teoretycznie plan był taki, że miałam biegać od lipca, ale musiałabym wstawać o 5 rano bo tylko wtedy temperatury pozwalały na inny ruch niż do morza i z powrotem).. W poniedziałek zrobiłam 6 km. Dwa dni moje nogi dochodziły do siebie. Dziś zrobiłam 6 km. Jutro w planie tenis więc nie mogę pozwolić sobie na dwa dni niechodzenia. Zaraz jakiś woltarenik i do łóżeczka odpoczywać. Ciekawe po ilu seansach biegania nogi przyzwyczajają się do wysiłku i przestają napier****dzielać jak durne. Mam nadzieję, że ten jogging mi coś pomoże. Chciałabym w październiku znów zobaczyć mniej niż 51 cm w udach:).

3 stycznia 2012 , Skomentuj

po 10 dniach dzikiego obżarstwa moje wymiary wróciły w zasadzie do stanu z września, czyli kicha:(. Na szczęscie po powrocie na Dukana i intensywnych ćwiczeniach już po jednym dniu widać zmiany na lepsze. Mam nadzieję, że w ciągu 1-2 tygodniu uda mi się wrócić do tego, z czego ruszałam. Nie mogę się patrzeć na siebie w lustrze:/