Ostatnio dodane zdjęcia
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 20253 |
Komentarzy: | 73 |
Założony: | 29 sierpnia 2011 |
Ostatni wpis: | 24 stycznia 2017 |
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Jest sila!
M. mi dzis dupsko z rana poodbczajal i mowi, ze mniej cellulit widac:D. Moze poprostu chcial byc mily ;P. W kazdym razie kupilam sobie 2tygodniowa kuracje antycellulitowa Oriflamu i juz 4 dzien ja stosuje. Raz uzywalam, dawno temu i bylam wtedy zachwycona.
No i moje ramiona przestaja wygladac jak balerony, a zaczynaja, jak rece. Wciaz jeszcze brakuje sporo do zeszlorocznego wyniku, nie mowiac o tym sprzed dwoch lat, ale przede mna jeszcze 6,5 tygodnia diety (minimum), wiec co pewnie jeszcze da sie zrobic...
Zmiescilam sie tez w swoja spodnice z Jackpota w rozmiarze 0 i nawet sie nie wpija przy siedzeniu (mam juz ja chyba z 14 lat i roznie z zapinaniem sie bywalo:P)
Dzis tez pierwsza silownia, zobaczymy, jak nam pojdzie. Mam zakwasy po wczorajszych brzuszkach i przysiadach ;P.
Menu na dzis:
1. serek z rzodkiewka i sok pomidorowy (nareszcie ten smaczny)
2. jogurt owocowy light
3. babeczki sernikowe (zapomnialam kupic wczoraj skladnikow na salatke, trudno, bedzie dzien bardziej bialkowy niz warzywny)
4. pistacje
5. babeczki sernikowe (bialko przed treningiem)
6. losos pieczony i szpinak
P.S. Wczorajszy bigos wyszedl swietnie :).
to juz 10 dni :). Jestem dumna!
kupilam sobie wczoraj kostium kapielowy (a co!) Niestety on-line, ale jak nie bedzie pasowal, to mozna zwrocic w sklepie. Uff... Do tego doszla sukienka na plaze (moja obecna sie glownie do smieci nadaje) oraz 2 sweterki (byly 2 w cenie jednego).
Wczoraj udalo mi sie pocwiczyc, jak rowniez pobiegac. Zrobilam sobie pierwszy w zyciu bieg cardio. Mimo iz to tylko 4 km, to myslalam, ze umre pod koniec; Nie mialam sekundnika, wiec liczylam oddechy - 15 oddechow sprintu (pod koniec to juz tylko szybszego truchtu) i 30 oddechow kopytkowania. Kupilam tez karnety dla silownie dla mnie i dla M, zaczynamy jutro :).
Dzis rano tylko brzuszki, nozyce i przysiady, na hantelki nie starczylo czasu, wezme sie popoludniu.
Wczoraj wieczorem przed biegiem fundnelam sobie koktajl bialkowy ( 200 g sera bialego, 150 ml mleka, lyzeczka kakao i lyzeczka slodziku). Zwykle przed bieganiem wale sobie cos takiego. A po bieganiu wcale nie mialamjuz ochoty na jedzenie. Tak wiec nie zrobilam obiadokolacji. Usmazylam nalesniki M., coby glodny nie chodzil, a ja juz od 18.30 nic nie jadlam. I nie czulam glodu :D.
Menu na dzis:
1. jajecznica z pieczarkami i cukinia i ostatnia szklanka tego pomidorowego syfu
2. jogurt owocowy light
3. leczo
4. pistacje
5. "bigos"
6. kostka czekolady.
Czyli duuzo warzyw ;).
Musze cos wymyslic na jutro, bo jak zaraz po pracy pognamy na silownie, to padne tam z glodu. Moze upiec takie babeczko-serniczki w foremkach do mufinek i wziac 2 na przed treningiem? Bedzie to w sumie samo bialko...
Dzien 9
Rano poogladalam sie w lustrze i powiem szczerze, ze daje rade :). Cos tam jeszcze wisi z przodu, jak sie pochylam, uda jeszcze wymagaja duzo pracy, a ramiona... jeszcze wiecej :P, ale w sumie moglabym tak nawet isc na plaze bez obaw. A za 2-3 tygodnie planujemy wypozyczyc motorowke i wszyscy beda w kostiumach i bedzie masa zdjec, a wszystkie laski sa szczuplejsze ode mnie... No ale za 3 tygodnie, to kto wie, jak bede wygladac ;). Jesli naprawde ok, to kupie sobie nowy kostium kapielowy by to uczcic (taki z fiszbinami, coby mi dorobil torche cyckow, ktore niestety dzielnie chudna razem z reszta....).
Wczoraj mierzylam moj stanik, ktory kupilam, jak wazylam 54 kg (70D) i na najszerszym zapieciu juz jest ok (niestety cycki tez mi sie juz z iego nie wylewaja, jak ostatnio :( ). A rano pomierzylam swoje krotkie spodenki (to byla tragedia, gdy je wyciagnelam na poczatku wiosny i w ani jedne nie weszlam...). Dwie pary sa juz w zasadzie ok, choc jeszcze kilka mm by sie przydalo, jednej parze jeszcze troche brakuje (szkoda, bo ladne, eleganckie do pracy). Moze w przyszlym tygodniu?
Ogolnie mysle, ze schudlam na razie jakies 2 kg (patrzac w lustro), a centymetr kusi, oj kusi. Ale bede dzielna, dopiero w przyszly wtorek go uzyje! Na razie kot sie nim bawi.
Dzis niestety popelnie pierwszy powazny grzech, mianowicie bede jadla ciasto. Kolezanka z pokoju dostala podwyzke i juz wczoraj sie wypytywala, cwy lubie ciasto czekoladowe, a ja nie mialam serca jej powiedziec, ze lubie, ale jestem na diecie...
A rano mylam glowe i zdaylam tylko przysiady. Zatem wieczorem brzuszki, hantelki i jogging (za to ciasto), a potem moze male conieco z mezem ;) (jesli jeszcze bede w stanie).
Zapisujemy sie tez na silownie - raz, dwa w tygodniu, bo jest straszna promocja :)
Tak wiec menu na dzis:
1. ser bialy ze szczypiorkiem i rzodkiewka (byl za slony :/) i sok pomidorowy (jutro ostatnia szklanka tego syfu i znow kupie ten smaczny)
2. jogurt owocowy light
3. zupa pomidorowa z kawalkami camemberta light + ciaso czekoladowe (podobno jest bez masla)
4. pistacje
5. kurczak z warzywami
Wczoraj widzialam w sklepie ryz nieluskany, ale maki prelnoziarnistej nie, trz bedzie zajzec w przyszly pon do carrefoura, to moze jakies nalesniki da sie wykombinowac ;)
SB dzien 8 - poczatek II tygodnia I fazy:D
Wczorajse leczo bylo pycha:D. Dzis dojadam w ramach lunchu. A jedna porcja w zamrazalinku na zas.
Wzielam sie tez za siebie, wczoraj juz co prawda nie ruszylam hantelkow, ale dzis juz ja najbardziej.
A wiec: 10 min z hantelkami (40 powtorzen na kazde cwiczenie)
120 brzuszkow, 45 nozyc
40 przysiadow
Bilans z wczoraj: 100 brzuszkow, 40 nozyc, 30 przysiadow. Codziennie bede dodawala po 20 brzuszkow, 5 nozyc i 10 przysiadow, a raz w tygodniu zwiekszala ilosc powtorzen z hantelkami o 10.
Menu dnia:
1. omlet z pieczarkami i sok pomidorowy
2. jogurt owocowy light
3. leczo
4. pistacje
5. pomidorowa i papryka faszerowana (uuu... dwudaniowy obiad, ale za to po pol porcji :P)
6. kostka ciemnej czekolady
I wczoraj nie bylo pringelsow:P (skonczyly sie...)
A dzis jest wreszcie piekny, cieply dzien :). Jadlam lunch na dworze i juz sie troche opalilam. Jesli bede jesc codziennie na dworze, to bede wkrotce czekoladka ;)
SB dzien 7 - koniec I tygodnia
No i z wczorajszego menu nic nie wyszlo, bo pojawil sie grill. Na grillu byla salatka (z mozarella i kukurydza, ktore sa odstepstwem od I fazy, ale tak duzo to znowu tego nie zjadlam), szaszlyki z wieprzowinki i papryki i minifrankfurterki (ktorych zjadlam z 5).
A po powrocie kostka czekolady i moje 4 pringelsy. Pogrzeszylam wiec troche, ale nie jakos powaznie ;). No i wytrzymalam powalajaca pokuse na bagietke i piwo :)
Wrocilismy pozno wiec nie zrobilam zupy, dzsiejszy lunch zapowiadal sie slabo (garsc rzodkiewek i dwa jajka), a tu niespodziewanka: w pracy mielismy dzis grilla :D. Zalapalam sie na salate, pomidorki koktajlowe i 1 dluga frankfurterke (Francuzi nie maja kielbas w polskim rozumieniu).
tak wiec menu na dzis:
sniadanie: serek z rzodkiewka i sok pomidorowy (kupilam BIO i jest kropny! Chyba go wyleje i kupie ten co poprzednio...)
przekaska: 20 pistacji, kawa z mlekiem
lunch: frankfurterka, 2 jajka, salata, rzodkiewka, pomidory koktajlowe
podwieczorek: jogurt owocowy light
obiadokolacja: leczo
deser: kostka czekolady
Zaczelam sie tez wreszcie ruszac:). W sobote 6 h zwiedzania i spacerowania, wczoraj 30 min tenisa, dzis rano przysiady i brzuszki. Postaram sie wieczorem jeszcze hantle wziac, a jutro moze uda mi sie pobiegac? No i dzis troche sprzatania, to tez jakas aktywnosc fizyczna ;D
Obserwacje z ostatniego dnia I tygodnia: mimo, ze @ jeszcze trwa, czuje sie szczuplejsza. Dzinsy zjezdzaja mi z tylka i nie opinaja sie tak bardzo na udach, jak siedze.
Popatrzylam wczoraj na zdjecia, jak warzylam 54 kg. Kurde... Jednak jest roznica....
Jestem dzielna i pomiarow zadnych nie czynie az do konca I fazy. Ale zmienilam plan, kolejne 3 czesci II fazy beda trwaly po 2 tygodnie, a nie po tydzien (czyli kolejna porcja wegli i owocow wprowadzana co 2 tygodnie). Naogladalam sie zdjec na forum jak dzieczyny mojej postury scudly i postanowilam, ze ja tez tak moge! zobaczyc 52 na wadze. I 64 w pasie. I 50 w udzie (hahaha....). No wiec do boju ;)
@ przyszlo, opuchlizna troche jest, czyje sie, jakby mi ktos, no niewazne... Dzieczyny wiedza jak, a chlopacy i tak nie zrozumieja.
Z grzeszkow, zjadlam wczoraj 4 pringelsy do filmu. Ile taki prongels moze miec kalorii?
Dzisiejsze menu:
sniadanie: omlet z pieczona papryka i suszonymi pomidorami + sok pomidorowy (zaczynam sie przyzwyczajac do niego...)
przekaska: jogurt
lunch: szpinak z lososiem wedzonym i feta light
przekaska: orzechy
kolacja: pieczona ryba i warzywa na patelnie
Od dwoch dni nie jadlam nic slodkiego. Chodzi za mna ciemna czekolada, ale boje sie; ze jak bedzie w lodowce, to nie skonczy sie na dwoch tafelkach dziennie). Zrobilabym sobie serniczek, ale nie bede miala sily. Chyba fundne sobie ten kogel mogiel, co wczoraj w koncu nie zrobilam.
To juz 3 dzien. Nie chodze glodna (troche miedzy sniadaniem a lunchem, ale nie mam jak zjesc nawet przekaski w tym czasie) i swietnie sie czuje. Mimo, ze jutro dostane @, to zamiast byc opuchnieta i nabrzmiala, wydaje sie sobie troche szczuplejsza:). Ale zmierze sie dopiero po dwoch tygodniach:).
Niestety na razie nie udalo mi sie zabrac do cwiczen. Przygotowywanie sniadan zajmuje rano duzo czasu, a popoludniu mi sie nie chce... A na bieganie jest za zimno :(
Menu z wczoraj:
sniadanie: omlet z pieczarkami
przekaska: jogurt owocowy (light, musze je zjesc, bo nie bede wyrzucac)
lunch: salatka z wtorku
przekaska: orzechy wloskie
obiadokolacja - warzywa na patelnie, piers z indyka, jajko sadzone
Menu na dzis:
sniadanie: serek wiejski z warzywami
przekaska: jogurt owocowy light
lunch: kotlety jajeczne i troche surowych warzyw
przekaska: orzechy wloskie
obiad:krewetki w sosie pomidorowym
deser: kogel-mogel
SB planuje na razie na 5 tygodni. 2 tygodnie I fazy, potem co tydzien jedna porcja owocow i skrobii wiecej.
I dzien SB przelozony z poniedzialku na wtorek, bo bylo do dokonczenia risotto z niedzieli. Menu na dzis:
sniadanie: serek wiejski z rzodkiewka i szczypiorkiem i szklanka soku pomidorowego
lunch: salatka
podwieczorek: jogurt naturalny i garsc orzechow wloskich
obiado-kolacja: cukinia nadziewana miesem mielonym
deser: kakao ze slodzikiem
Co dziwne, po zjedzeniu sniadania o 7.30 do lunchu o 12 nie zglodnialam za bardzo.