Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wcześniej opisałam się inaczej. Ale teraz trochę się zmieniło. Chcę w końcu zaakceptować siebie i cieszyć sie z tego co widzę w lustrze. Mam niedoczynność tarczycy i Hashimoto. To mi wszystko utrudnia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 39937
Komentarzy: 390
Założony: 3 września 2011
Ostatni wpis: 23 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
dontdoit

kobieta, 33 lat, Wrocław

158 cm, 58.10 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Ważyć 50 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 czerwca 2013 , Komentarze (4)

Śniadanie ok.8.30 - dwie kanapki z serem feta i warzywami (ogórek, pomidor, papryka, szczypiorek)
II śniadanie ok.12.30 - koktajl (pietruszka, kiwi, nektarynka, pół pomarańczy i sok z limonki), czarna kawa
Obiad 14.30 - udko gotowane ze smażonym ryżem i kapustą kiszoną

...planuję:
Podwieczorek 17.30 - dwie kanapki z tuńczykiem i warzywami
Kolacja 20.00 - tuńczyk z warzywami

Najgorsze jest to, że jest godzina 16.00 a ja chętnie pochrupałabym coś : może orzeszki, może wafle ryżowe albo jakąś mieszankę studencką. Ja pierdole! To nie jest pustka w żołądku, nie mam też ssania ani NIGDZIE mi nie burczy ! Miałam takie przyjemne uczucia najedzenia po obiedzie - w sensie takie uczucie, jak zdrowe żarcie powoli dostaje się do żołądka i podkręcania metabolizmu co by nie umarł i nie przestał pracować. 


22 czerwca 2013 , Komentarze (1)

Śniadanie 9.00 

II śniadanie - ok.12 - koktajl wg prawie Chodakowskiej. Troche go zmieniłam gdyż ananas kosztowałby mnie 7 zł ! Nie ma opcji, nie w tym czasie. 
Mój przepis: 1 kiwi, 1 nektarynka, sok z limonki i garść pietruszki - wszystko zmiksować.Do tego garść słoneczniku. Chodakowska dodaje jogurt, ja jogurt odpuszczam. 
Smakował naprawdę fenomenalnie z tym, że chyba byłam głodna za godzine;/ Chyba, bo zjadłam ok.14
... dwie kanapki z serem i szynką, jakąś garść pestek dyni i nektarynkę. I to licze jako mój trzeci posiłek. Byłam zdenerwowana nauką, tym skwarem i jeszcze kilkoma innymi rzeczami. I tak bardzo spoko, że udało mi się zjeść tylko dwie kanapki!!! 
Praca do 19, która się nie odbyła. Dziewczyny nie przyszły i zajęcia przepadły. Zrobiłam swój trening na pośladki i wróciłam do domu.
Kolacja potreningowa 19.00 - omlet z rodzynkami i słonecznikiem + nóżka gotowana. 

Znalazłam zdjęcie dziewczyny, która ma wypracowane ciało. I bardzo boję się wyglądać tak  jak ona. Nie chce tego. Nie chce takich nóg, ani takiego sporego tułowia. Boję się ćwiczyć siłowo chociaż wiem doskonale, że na takie ciało pracuje się latami i koksiarze na siłowni też nie robią tego na pstryknięcie palcem. Kocham ćwiczyć, uwielbiam trenować, nie chce przestać tego robić. Ale mam mętlik we łbie.

M: - Najlepszy trening nie da rezultatów przy złej diecie.
Ja:- jak jeść?
M: - Rano odpuścić tłuszcze, wieczorem odpuścić węglowodany. Przestań jeść jogurt naturalny, bo nieestetycznie odkłada się pod tkanką podskórną, dając efekt "zalania". Do 15 minut po treningu trzeba dostarczyć węglowodany, nawet w ostatnim posiłku.
Ja: - To wszystko?
M: - Masz jeść co 3 godziny.I bardzo tego pilnować.
Ja: - Nawet jak nie jestem głodna?
M: - I co  tego, że nie jesteś? Zobaczysz rezultaty. Gwarantuje. Metabolizm jest podkręcany regularnymi posiłkami. Po niejedzeniu przez 4 godziny metabolizm spada. Jedz co 3 godziny, zobaczysz efekty.
Ja: - I aeroby, mnóstwo aerobów tak?
M: - Odpuść aeroby. Zrób trening w kuchni. 

20 czerwca 2013 , Skomentuj

Śniadanie 7.00 - serek wiejski z 1/2 awokado
...po drodze czarna kawa
II śniadanie ok.10 - jabłko
Obiad/przekąska 13.00 - dwa jaja sadzone z 1/3 torebki ryżu

Przed pracą 16.00 - omlet z rodzynkami i troche awokado
Przekąska ok.19 - bułka razowa (na szybkiego głoda)
W domu ok.20 - pierś z kurczaka z pomidorem i cebulką

KONIEC GADANIA I OBJADANIA SIĘ! 
RZUCAM JOGURTY. 
PRZESTAJE PŁAKAĆ PRZEZ TO, ŻE COŚ MI NIE WYCHODZI.
SKUPIAM SIĘ NA JEDZENIU !
BEZ DIETY KAŻDY ZAJEBISTY TRENING BĘDZIE DO BANI!
RUSZAM MIĘDZY PRZYGOTOWANIAMI DO EGZAMINÓW A PRACĄ! 
PEŁNĄ PARĄ !

20 czerwca 2013 , Komentarze (5)

OTO I JA, KTÓRA POTRZEBUJĘ DUŻO SAMOZAPARCIA I SIŁY, ŻEBY ZMIENIĆ TO CO JEST NA TYM ZDJĘCIU.

19 czerwca 2013 , Skomentuj

Śniadanie 7.00 - jajecznica z dwóch jaj z cebulką na oliwie z oliwek ok.300 kcal
czarna kawa
II śniadanie ok.13.00 - kefir z jogurtem naturalnym, dwie nektarynki, słonecznik łuskany, siemie lniane, malinki i cynamon (zmieszane z jogurtem).


Myślę, że trochę przesadziłam z tym kefirem i tyloma dodatkami. Już czuję, że brzuch trochę za dużo na raz dostał. Wzdęty i brzydkie uczucie balona. Jadłam szybko, w pośpiechu;/
Wyliczone ponad 500 kcal z tej przekąski / II śniadania!!! WTF 
BŁĄD.

Przekąska ok.16 - banan

Zaczynam pracę o 18.00 a kończe o 20.00. Przypuszczam, że dopiero po powrocie do domu zjem obiadokolację i tyle będzie z dzisiejszych posiłków. 

- pierś z kurczaka na parze, mizeria na jogurcie naturalnym, brązowy ryż ok.30 g - wyszło ok.350 kcal

300 + 550 + 350 = 1200 kcal ALEEEEEEE .... policzmy sobie 1500 jakbym o czymś zapomniała, albo źle liczyła.

17 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Nie wyszło. 
Już ok. 20 zjadłam jogurt a do tego 4 kanapki z żółtym serem. Nie burczało w brzuchu !
Po jogurcie mogłam przestac, ale nie wiem. Eh... .Po prostu chodzi o samozaparcie i kontrolę nad sobą! Jak jej się wyuczyc!? Spokojnie dam radę. Dałam radę nie jeśc słodyczy, dałam radę biegac, cwiczyc i jeśc regularnie to dam rade odzwyczaic się od jedzenia o tak późnej porze. Głupie przyzwyczajenia!!!

Wczoraj wieczorem dostałam okres!
Martwa przez cały dzisiejszy dzień. Dopiero teraz odżyłam.
Ból brzucha, jakieś drżenie rąk. Ja pierdziele ! Już mnie to wkurza. 

Śniadanie - omlet z dżemem (3 białka, jedno żółtko, 30 g płatków owsianych)
II śniadanie - kawałek chleba z masłem orzechowym, miska płatków kukurydzianych z mlekiem
...........długo nic
Kolacja - truskawki

Byłam kompletnie nie do życia. 
Idę powzmacniac pośladki :P

16 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Dziś:
Śniadanie - dwa kawałki chleba z białym serem rozrobionym z jogurtem, pomidor
II śniadanie - jogurt naturalny z mieszanką studencką i bananem, czarna kawa
Obiad 17.30 - ryż brązowy z potrawką z kurczaka (mięso z kurczaka gotowane z marchewką, pieczarkami i brukselką) polane keczupem

I teraz moje wyzwanie:..............................
Od dziś nie jem po 19! 

Chcę poczuc burczenie w brzuchu wieczorem, żeby wiedziec że kładę się spac bez zbędnego żarcia w żołądku... . Na razie jest okej. Zobaczymy co potem. Patrząc na rozpisane posiłki wydaje mi się trochę mało. Jak poczuję prawdziwy głód to zjem coś malutkiego. Napisze potem jak mi poszło.

16 czerwca 2013 , Skomentuj

Dziewczyny! Czytam Wasze wpisy i od razu dostaje kopa. 
To niesamowite, że niektórym z nas już się udało. Że dokonały tego czego chciały. Fajnie, że nie spoczęły na laurach i dalej dbają o swoje zgrabne tyłki i smukłe nogi. Bo to przecież sposób na życie, a nie udręka ! Wiem, że czasem jest ciężko. Bo czekolada aż do nas krzyczy!! A trening sam nie chce się zrobic ALE ale ale w porównaniu do tyyyyyyylu dni, które dałyśmy radę to przecież i tak wygrana !

Momentami, kiedy sobie odmawiam czuję żal. Myśle sobie, że "inni mogą, a ja nie". Jak to mój facet powiedział - "Ty reagujesz na słodycze jak dziecko". Prawda.
W dodatku jest tak, że jak sobie cały czas odmawiam to tym bardziej mam na to ochotę. Owoc zakazany smakuje najlepiej. Ale kiedy już minie to uczucie smutku z powodu niezjedzenia tej śmiesznej czekolady czuję się taka dumna ! Rosnę we własnych oczach! Wiem to śmieszne. Czuję wtedy kontrolę nad sobą. Łatwiej mi się rozmawia z ludźmi i czuje się swobodnie. 

Kiedy ktoś proponował coś dobrego po prostu odmawiałam, mówiąc że nie mam ochoty. 
Nie mam ochoty ?! Śmieszne ! Oczywiście, że chętnie wszamałabym jakiegoś fafoła, ale na głos wypowiedziane słowa "DZIĘKUJĘ, ALE NIE MAM OCHOTY" samej dawały mi reprymendę i jasno stawiały sytuację - nie masz ochoty to nie jesz. 
Siła perswazji to naprawdę działa ! 

Nie robię tak od jakiegoś czasu chyba przez przyjaciółkę, która zaczęła mi dopieprzac. 
"Przeciez wiem, że jesteś na diecie", "oj zjedz, nic ci się nie stanie od jednego kawałka", "zjadłabyś". Przyjaciółka i jej chłopak. Współlokatorzy. Bardzo skutecznie utrudnili moją walkę o lepsze ciało. Wtedy było fajniejsze - ciało i rozum. Byłam bardziej pewna siebie! Naprawdę! Myślałam, że z większością tych docinek rodziłam sobie doskonale, ale chyba jednak nie. Moje przygotowania obiadów były komentowane : "co, nowa dieta?", "fuuuuuj co to?" (odnośnie szpinaku). Za każdym razem, kiedy jedli jakieś smakołyki przy mnie musieli coś dorzucic w  stylu "zjadłabys co", "mmmmm ale doooobre" - i okej. Na początku było śmiesznie, ale potem przestało. 


13 czerwca 2013 , Komentarze (2)

To nie jest tak, że mało jem. Jem od poniedziałku (czyli 4 dni) wtedy kiedy naprawdę czuję głód. Wsłuchuję się w siebie. A kiedy już mam to uczucie - ssanie w żołądku i PRAWDZIWY GŁÓD a jestem poza domem, to po prostu czekam z niecierpliwością na powrót, żeby zjeść normalny obiad. Brzmi prosto i banalnie. Ale ja chyba właśnie tego potrzebuje.

Od 3 lat planuje posiłki, co do godziny. Jem regularnie a do tego wieczorami się objadam. Super opcja. Nie wiem jak z tym skończyć. Jedzenie o ustalonej porze zawładnęło całym moim życiem - DOSŁOWNIE. Zawsze na uczelnie zabierałam dużą torbę, żeby móc tam wpakować II śniadanie i obiad plus rzeczy uczelniane. Nie jadam w momencie, kiedy mam ochotę, tylko kiedy trzeba. I wszystko by grało, gdyby nie to, że czasem zwyczajnie nie starczało mi posiłków, bo "coś się przedłużyło" i wracałam później do domu. Wtedy chodziłam po sklepie rzetelnie wybierając co mogę zjeść. Padało np. na serek wiejski. Ale czy aby na pewno byłam głodna ? Przypuszczam, że nie. W ogóle pożegnałam się z tym uczuciem. 
 1.Nie sprawia mi kłopotu jedzenie piersi z kurczaka - gotowanej lub na parze. Jest naprawdę wyśmienita! Kocham mięso w każdej postaci.
2.Warzywa - żadnego problemu. Zawsze jadłam. Ale wplotłam ich więcej do posiłków. I potrafią świetnie urozmaicić smak obiadu i w ogóle wszystkich posiłków.
3.Słodycze - w domu nigdy nie brakowało. Ale odkąd studiuję po prostu ich nie kupuję i w ten oto banalny sposób ich nie zjadam.
4.Picie dużo wody - wyuczone, nauczone. Teraz nie wyobrażam sobie wyjść z domu bez butelki wody.
5.Inne rzeczy, które pozmieniałam chcąc schudnąć i zdrowo się odżywiać: 
- płatki owsiane wcześniej na mleku, teraz na wodzie - smakują bombowo z orzechami, słonecznikiem, malinami i cynamonem (moja własna kompozycja)
- dużo czerwonych i zielonych herbat - na początku nie smakowały, ale teraz nie pijam zwykłej, bo mam ochote na zieloną !
- czarna kawa - w tym momencie lepsza od tej z mlekiem (czasem dosładzam ją miodem; wtedy już w ogóle wymiata!)
- co tam jeszcze.... najpierw przestałam jeść bułki, potem zamieniłam biały chleb na ciemny, obecnie chce wykluczyć chleb w ogóle. 

ALE NA BOGA ! Od jedzenia zależało, czy wyjdę wieczorem z koleżankami czy nie, czy będę mogła zostać u kogoś dłużej, czy mogę już wyjść na zakupy, czy może lepiej poczekać, bo za godzine mam kolejny posiłek; aaaaaaaaaaaaaaa jestem taka zła jak o tym pomyślę.
Im więcej się tym interesuję i czytam na te tematy zdrowego odżywiania i trzymania w ryzach swoich zachcianek tym więcej zakazów zaczęłam sobie wprowadzać. Przez większość czasu trzymałam się swoich złotych zasad. Ale kiedy coś poszło nie tak (czyt. wielkie obżarstwo) zachowywałam się jakby świat mi się zawalił. Chora psychika. 
Piszę to w czasie przeszłym. Heh.. mimo tego, że tydzien temu jeszcze płakałam przez nocne goferki, czekoladki i drażetki. Wiem, że na pstryknięcie palcem mi to nie przejdzie. 
Ale dziś jest ten dzień racjonalnego myślenia. Dobry dzień. 

Tak więc - nie jem mało. Chce się po prostu nauczyć uczucia głodu.
Obiad zjadam ok.14 (bo wtedy wracam z praktyk i naprawdę czuję się głodna jak wilk). To jest syty obiad. W dni wolne od pracy obiad starcza mi do wieczora. Też mnie to dziwi. Ale w brzuchu zaczyna burczeć dopiero, kiedy jestem w łóżku i chce już spać. A wtedy to już zasypiam i tyle. Jak pracuję, czyli np. dziś - godzina fitnessu, godzina basenu to zjadam. Dziś o 21.30 jogurt naturalny i to co poniżej (4 kanapki na cienkich waflach ryżowych)

Śniadanie 7.00 - kanapka z białym serem, szynką i pomidorem
II śniadanie 11.00 - jabłko, czarna kawa
Obiad 14.00 - mielony z buraczkami i marchewką surową
Kolacja 21.30 - to co widać wyżej

WYSZŁO CO 3-4 GODZINY ! Jaaaaa Oprócz kolacji.

13 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Nie pisałam nic, bo weekend w Opolu z drugą połówką dietowo można zaliczyć do nieudanych. Znowu złapało mnie to COŚ, co kazało jeść jeść i jeszcze raz jeść.Słodycze. Gdyby ich nie było w zasięgu mojego wzroku to naprawdę radzę sobie z niejedzeniem ich doskonale! Ale nie ma lekko. Pokusa była i jej uległam. Wyrzut sumienia mnie zniszczył i jadłam dalej. 
OT I MOJA HISTORIA!

"Jedz kiedy jesteś głodna" 
- śniadanie - kanpaka
- II sniadanie - jabłko
- obiad
I tyle. Więcej nie potrzebuje... . 

Wsłuchując się w burczenie brzucha , naprawdę można zjeść niewiele w ciągu dnia.

Potem coś na temat głodu / a głodu.Mam chęć się rozpisać. Teraz idę do pracy.