Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co mnie skłoniło do odchudzania: głównie względy zdrowotne, a tak w ogóle to zaczynałam w 2009 roku ważąc 163 kg. Instagram: potatocourier

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 92579
Komentarzy: 1581
Założony: 5 września 2011
Ostatni wpis: 12 kwietnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
luumu

kobieta, 36 lat, Kraków

168 cm, 106.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 września 2012 , Komentarze (4)

zauważyłam głupią rzecz. że im bardziej przejmuję się dietą, ważę produkty, pilnuję godzin posiłków, stosuję mniej kaloryczne zamienniki ulubionych produktów, tym mniej chudnę, a czasem wręcz przybieram na wadze.
czyli wychodzi na to, że powinnam kompletnie olać skrupulatnie prowadzony plan odżywiania się i o przypadkowej godzinie porywać to, co znajdę w lodówce. również obżerać się czekoladą.

dzisiaj zdążyłam zjeść dwa plastry sera żółtego z keczupem i dwie parówki drobiowe.

i drugi dzień biorę Asystor Slim, który ufundował mi Luby, aby wspomóc proces "heidklumowania".

24 września 2012 , Komentarze (1)

"wskoczyłam" radośnie świtem bladym na wagę i mina mi zrzedła, gdyż zamiast oczekiwanego 112,5, ujrzałam 114,5 kg. zawyłam z rozpaczą "Bogumił, ja umieram!*" i poszłam płakać do kącika.
dlatego dzisiaj w ramach protestu jem wyłącznie jabłka i zapijam kompotem z jabłek.

* wołałam Bogumiła Niechcica, wzorem Barbary oczywiście.

20 września 2012 , Skomentuj

pół dnia siedziałam w wirtualnej przymierzalni H&M i przebierałam modelkę w ciuszki głównie czarne i kobaltowe.

Luby przysłał mi 50zł na Asystor Slim oraz jakieś witaminki na włosy. w tytule przekazu wpisał CUKIERKI. swoją drogą "cukierki" jako tabletki to kojarzą mi się wyłącznie z psychotropami, po których koszmarnie i szybko przytyłam, i włosy zaczęły wypadać garściami.

fotomenu nie będzie, bo nie chciało mi się robić wczoraj (20-09) zdjęć, ale zjadłam grahamkę z szynką i małosolnym, pół grahamki z górą sałaty i jajkiem mollet oraz leczo z ryżem i na poko kisiel instant.

a dzisiaj (21-09) do tej pory wchłonęłam owsiankę z migdałami, kanapkę ze szynką i keczupem oraz zupę koperkową z ryżem.

pozdrawiam cieplutko.

-edit-
dodałam daty, bo pamiętnik pokazuje, że tę notkę pisałam wczoraj, a to nieprawda.

20 września 2012 , Skomentuj

dzisiaj mam trochę więcej czasu dla siebie i zamiast się zająć czymś normalnym, myślę o jedzeniu. gdybym mogła, opędzlowałabym lodówkę. i dopchała ciasteczkami Oreo, które kupiłam dla braci.

wczorajsze (19-09) atrakcje spożywcze.
śniadanie: grzanka pełnoziarnista z rozwalonym jajkiem sadzonym i sałata z pomidorem, utopiona w sosie z jogurtu typu greckiego light i czosnku.

drugie śniadanie: nic, ponieważ byłam w terenie i wróciłam dopiero na obiad.

obiad: leczo z kurczakiem i resztką kukurydzy (dlaczego miała się zmarnować?) + dwie łyżki ryżu.
po spróbowaniu wydało mi się za mało ostre, po czym sypnęłam łyżeczkę chili w proszku. nadal było za słabe.

poko: serek wiejski z dużą ilością pieprzu. 

pozdrawiam ciepło, chociaż jest mi cholernie zimno.

19 września 2012 , Komentarze (3)

kiedy wczoraj rano umieściłam zdjęcia poniedziałkowego menu, najpierw pojawił się głos, że jem za mało. gdy po południu Was zapytałam o tę kwestię, pojawiła się opinia, że za dużo. więc moje menu jest względne. i zostałam ofuknięta za ananasa z puszki. brałam, co miałam w domu. :)

wczorajsze (18-09) pyszności.

śniadanie: kromka pełnoziarnistego chleba ze szynką i ogórkiem kiszonym.

drugie śniadanie: kromka chleba pełnoziarnistego z jajkiem na twardo i sałatą.

obiad: mała miseczka zupy pomidorowej z ryżem i łyżką jogurtu typu greckiego light.
miało być leczo, ale przyszłam za późno do domu i gdy skończyłam je gotować, była godzina 16:30, czyli pora na poko. a i tak nie byłam specjalnie głodna.

poko: garść chrupek kukurydzianych typu Flips.

podkładka w kolorze ostrego różu niestety się rozsypała. na szczęście mogę kupić identyczną za 1,49zł w Carrefour.

poszłam dzisiaj pod Halę Targową w ramach spaceru (łącznie 4 km, a stopy jeszcze bardziej bolą). i tam jest stoisko bardzo miłej Ukrainki sprzedającej bieliznę, która pokazała mi prawie cały asortyment w moim rozmiarze. wybrałam czerwone majtki z czarną koronką za 7zł oraz czerwony biustonosz za złotych czternaście. miseczki są dobre, ale mam nieco sadełka po bokach, które się usiłuje wydostać spod stanika. najczęściej górą.

pozdrawiam wyjątkowo ciepło.

18 września 2012 , Komentarze (6)

gdy wybieram się na dłuższe wycieczki, sprawdzam później przebytą trasę na google maps. aplikacja ta niestety zawsze jest mądrzejsza ode mnie, gdyż ciężko manualnie ustawić przebytą drogę, kiedy uda mi się już zrobić wszystko po swojemu i kliknę gdzieś nieopatrznie, gm wraca do swoich ustawień.
dzisiaj dużo chodziłam, gdyż, przypominam, komunikacja miejska w Krakowie jest koszmarnie droga, a remarszrutyzacja (dla mieszkańców centrum miasta) okazała się kompletną klapą i ciężko gdziekolwiek dojechać bez miliona przesiadek. i po powrocie włączyłam mapę, by zobaczyć, ile dziś przeszłam, pełna nadziei, że to więcej niż 7 kilometrów. niestety ku mojemu zaskoczeniu, przeszłam zaledwie 4,5 km. a nogi mnie tak bolą, jakbym przebiegła ultramaraton. nie bolały mnie tak, gdy przeszłam 11 km z Lubym.
oprócz tego pogoda była fatalna, gdyż głowa mnie rozbolała i wypiłam dwa litry wody oraz pół litra pepsi light.

dziękuję Wam za ciepłe słowa dotyczące słit foci jedzonka. i pytanie do koleżanki. jak to mało? mnie się wydaje, że za dużo tudzież kalorycznie jem i powinnam jeszcze przyciąć menu.
pozdrawiam i idę wymoczyć stopy w wodzie z solą sosnową do kąpieli.

18 września 2012 , Komentarze (3)

po raz pierwszy na zdjęciach moje menu. wczorajsze. nie wiem, czy będę tak robić częściej, bo szczerze mówiąc nie chce mi się robić zdjęć, czując na sobie zdziwione spojrzenia członków rodziny i słuchać ich głupich komentarzy. "napisz jeszcze, że jesz pięć takich" w przypadku drugiego śniadania. bardzo mnie to zabolało i się popłakałam. no i potem ich obrabiać w programie graficznym. lenistwo to zło.

wczoraj miałam przyjemność skonsumować: 
śniadanie: owsianka na mleku 0,5%, 1/3 puszki ananasa, łyżka jogurtu typu greckiego light.

drugie śniadanie: bułka pełnoziarnista z szynką, serem żółtym, pomidorem i sałatą.

obiad: sałata z połową gruszki, jogurtem typu greckiego light i prażonymi płatkami migdałów oraz papryka pieczona z nadzieniem ryżowo-warzywnym (papryka, chili, kukurydza, seler naciowy, cebula, czosnek).
niestety papryka się nie upiekła pomimo trzymania jej niemalże godzinę w piekarniku, więc wyjadłam tylko nadzienie, a paprykę oddałam osobie, która lubi ją na surowo. nie znoszę surowej papryki.

poko: galaretka pomarańczowa z gruszką i łyżką ananasa z puszki.

pozdrawiam ciepło.

14 września 2012 , Komentarze (1)

wczoraj miałam przyjemność zjeść:
śniadanie: parówki po dyrektorsku (tutaj przepis).
drugie śniadanie: resztka jogurtu typu greckiego light z łyżką dżemu + grzanka.
obiad: cienki kapuśniak kryzysowa jarzynowa, ziemniaczki pieczone w folii, parówka z musztardą, galaretka cytrynowa ze śliwkami.
poko: galaretka cytrynowa ze śliwkami, wata cukrowa, mikroskopijna porcja karkówki z grilla, kiełbaska z grilla, ziemniaczek z grilla, hektolitry kawy i herbaty z cukrem.

kapuśniak zostawiłam na dziś. jakoś nie miałam ochoty wczoraj. poza tym musieliśmy zjeść parówki, ponieważ osłonki były już trochę niemiłe w dotyku.

byłam na festynie z okazji Święta Dzielnicy. niestety sama, więc trochę się zaszyłam w krzakach, żeby popłakać nad swoim beznadziejnym żywotem. później okoliczne ciumcie dostrzegły, ze siedzę w bezruchu na ławce i zrobiły z tej ławki przechowalnię bagażu. pilnowałam dziesięciu plecaków, siedmiu bluz dresowych, dwóch hulajnóg i roweru. a towarzystwo znosiło mi jedzenie. w sumie najsmaczniejsza była karkówka, ale dostałam ostatni kawałek.

14 września 2012 , Komentarze (2)

tytuł może być nieco mylący, bo wczoraj byłam radosna i natchniona, i w ogóle. ale to piątek, a w piątek zawsze jest mi smutno i źle. jestem pewna, że gdybym mogła, wsunęłabym wielką czekoladę z orzechami i dopchała lodami czekoladowymi z sosem malinowym.

wczoraj wchłonęłam zjadłam:
śniadanie: 170g jogurtu typu greckiego light, pomarańcza, grzanka.
drugie śniadanie: surówka z marchewki z imbirem i sokiem z pomarańczy.
obiad: kapuśniak w wersji odchudzonej, ziemniaczki.
poko: galaretka cytrynowa z pomarańczą połową pomarańczy.

plany na dziś:
śniadanie: parówki po dyrektorsku (tutaj przepis).
drugie śniadanie: resztka jogurtu typu greckiego light z łyżką dżemu + grzanka.
obiad: cienki kapuśniak, ziemniaczki pieczone w folii.
poko: galaretka cytrynowa ze śliwkami.

i jeszcze się pokłóciłam z Lubym. w sumie o pierdołę, bo nazwał mnie spieszczeniem, które doprowadza moją nerwową osobę do szału. odpowiedziałam Mu w trochę niemiły sposób, to się obraził.
już się pogodziliśmy, ale od płaczu rozmazał mi się tusz do rzęs.

12 września 2012 , Komentarze (1)

kiedyś pisałam, że w Żabce można kupić 10g masła Lurpak za 50gr. niestety od pewnego czasu można dostać tam jedynie miks. i też za 50 groszy. więc podziękowałam i kupuję masło pakowane po 100g, które dzielę na kostki 10g. i już mnie nie kusi, by do śniadania użyć więcej niż jedną.

wczoraj rano poszłam na zakupy spożywcze. w tym tygodniu kilogram pieczarek 4,99zł. i w dziale warzywnym przy koszach z pieczarkami już o 9:07 była cała horda ludzi, która mnie przeraziła swoim zachowaniem. wyrywali sobie foliowe torebki, odpychali wzajemnie od koszy, a pieczarki latały dookoła i lądowały tuż pod stopami innych kupujących. w końcu, gdy się rozpierzchli, podeszłam do kosza i zapakowałam do siateczki 100g pieczarek, które wykorzystałam do zrobienia omletu.
kurde, nie umiem zrobić omletu. zawsze mi się rozwala podczas składania go na pół, chociaż uzbroiłam się w wielką łopatkę do takich celów. 

wczorajsze atrakcje kulinarne:
śniadanie: brakło czasu.
drugie śniadanie: 340g jogurtu typu greckiego light, 30g czekoladowych płatków Fitness
obiad: kubek zupy pomidorowej zabielonej jogurtem light, łyżka makaronu; omlet z dwóch jajek i 100g pieczarek.
poko: coca-cola zero
grzechy: pięć kawałków krajanki (była cała torba na widoku).

pomidorowa to moja ulubiona zupa, gdy robię wersję klasyczną, zawsze dodaję łyżkę jogurtu albo dwie mleka. 

plany na dziś:
śniadanie: 170g jogurtu typu greckiego light, pomarańcza, grzanka.
drugie śniadanie: surówka z marchewki z imbirem i sokiem z pomarańczy.
obiad: kapuśniak w wersji odchudzonej, ziemniaczki.
poko: galaretka cytrynowa z pomarańczą.

jestem trochę nawiedzona, gdyż filetowałam pomarańczę z taką precyzją, że znowu usłyszałam, że byłabym świetnym chirurgiem.