Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MUMStacha

kobieta, 42 lat, Poznań

168 cm, 111.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 lutego 2012 , Komentarze (4)

W końcu leniuchuje choć dziś bardzo pracowicie.
Postanowiłam zacząć od nadrobienia wszystkich zaległości w papierach, aby później móc się cieszyć i nie zaprzątać sobie myśli obawami że znowu się nie wyrobie.

Poszalałam jednak w kuchni.
Dziś na obiad pstrąg w dwóch odsłonach:
- I tradycyjnie faszerowany warzywami
- II faszerowany pomarańczą i miętą
Pachnie obłędnie ale muszę jeszcze poczekać na resztę domowników...

Za wcześnie się za to zabrałam...

Buziaczki

13 lutego 2012 , Komentarze (9)

Kochane!!
Byłam dziś u dietetyka, myślałam, że będzie strasznie bo tak jak wam pisałam ostatni tydzień ciągle w rozjazdach i ciągle gulasz, mięso, sos i pyry!! Wchodzę na wagę i szok!!

DYSZKA STRZELIŁA!!!!

Aż dietetyczka była ze mnie dumna! I to wszystko na chwilę przed @!
Po prostu energia rozpiera! Jeśli teraz dołożę jakiekolwiek ćwiczenia będzie lepiej!!
Dzięki za wsparcie dziewczyny Buziaki wielkie!

12 lutego 2012 , Komentarze (6)

Wczoraj nie robiłam nic. Pojechałam na obiad do pizzy hut, potem zakupy ale nic nie kupiłam bo wszystkie spodnie jakie mi się podobały kończyły się w rozmiarze 46 a to niestety jeszcze nieosiągalne dla mnie.
Dziś dzień w piżamie:) i nawet moją matule namówiłam do tego aby poleniuchowała, więc leży w pościeli i ogląda TV sącząc kawę.
Mam luz więc dziś na obiad się pobawię, kurczak w cytrynie i porach i do tego szpinak:) Dziwne połączenie ale zobaczymy co wyjdzie.
Pozdrawiam dziewczynki

Kurczaczek pyszny, a sos z porów jeszcze lepszy:) Będę musiała zaserwować tę nowość na najbliższej imprezie rodzinnej. Nie do końca pasował szpinak ale i tak zjem go na podwieczorek:)

Jutro wizyta u dietetyka i raczej będzie bura niż pochwała ale trudno:(

11 lutego 2012 , Komentarze (3)

Byłam wczoraj na spotkaniu z współpracownikami w knajpce. No i oczywiście obiadek był smakowity choć w normie i bez szaleństw. Siedzimy, śmiejemy się, całkiem miło ale oczywiście wszyscy piwkują, drinkują, whiski się leje. No i w końcu nie wytrzymałam i stwierdziłam że jak inni szaleją to ja też i zamówiłam lody!!
Wszystko dlatego, że w karcie deserów przeczytałam lody smażone!! Nikt nie chciał ich zamówić a mnie ciekawość zżerała jak można smażyć lody??!!
Zamówiłam i to była kulka lodów waniliowych w skorupce z wiórek kokosowych, podpieczonych pewnie z dodatkiem mąki i innych takich, podana na musie z brzoskwiń i mandarynek. Całkiem smaczne choć już w oczekiwaniu na to danie miałam wyrzuty sumienia!!
Ogólnie cały tydzień zapi..al taki że szkoda gadać. Obiady jadłam u różnych osób i wszędzie dawali ziemniaki z ciemnym sosem i mięskiem. Pyszne ale absolutnie nie w mojej diecie ale jak się nie ma wyboru i coś obłędnie pachnie to się je...
Efekt pewnie nic nie schudłam a w poniedziałek wizyta u dietetyczki i to po 2 tygodniach. Strach się bać...

Na szczęście od poniedziałku zaczynam urlopik to może jakiś ruch będzie. Dziś nawet zaliczyłam woskowanie u kosmetyczki:)
Pozdrawiam dziewczyny i czytam co u Was:)

5 lutego 2012 , Komentarze (6)

Wracam właśnie z teatru, gdzie widziałam sztukę "I love you". Podobało mi się, nawet bardzo i naśmiałam się. Tylko później naszły mnie refleksje, bo oczywiście przekazem spektaklu było, że najważniejsza miłość i w każdym wieku jej szukamy.
Tylko gdzie gruba, niemal trzydziestolatka ma znaleźć faceta??? No GDZIE?????
A może wyczerpałam już swój przydział miłości na to życie? Jeśli wiesz, że znalazłaś już swoją najprawdziwszą, największą miłość to jak szukać kolejnej?
Każda następna jest tylko namiastką tego co było...
Znacie to powiedzenie, lepiej kochać i stracić niż całe życie nie kochać wcale... Nie mam pewności czy jest prawdziwe. Stracić aby całą resztę życia tęsknić za czymś co było, to chyba lepiej nie znać tego szczęścia.
Ogólnie dolina i koniec z filmami czy spektaklami o miłości!

1 lutego 2012 , Komentarze (3)

Cześć dziewczynki.
Byłam dziś bardzo wcześnie w domu bo aż o 16.40 i właściwie nie wiem gdzie mi się ten czas podział. Poleżałam pod kołdrą bo zimno, pogadałam z dawno nie słyszanym kumplem i już noc niemal...
Udało mi się dziś załatwić dentystę, co mnie bardzo cieszy bo ułamany ząbek od weekendu zaczął mnie już irytować, samym faktem ułamania oczywiście bo nic nie bolało. No i wiadomość też dobra bo zrobili mi go w ramach gwarancji:)

MAM GŁODA!!!

31 stycznia 2012 , Komentarze (6)

No i zdarzyło się. 34dzień diety i się ugięłam. Wróciłam wcześniej do domu i zamiast wziąć się do pracy papierkowej, czekałam na obiad. Pachniało obłędnie...
No i zjadłam: dwa ziemniaczki, mnóstwo żeberek i słoik buraczków!!!
Powstrzymałam się jedynie od zrobieniem sosu, a byłby przepyszny....
Teraz się zastanawiam po jaką choinkę te ziemniory zjadłam!!

Poczucie winy - gigant.

30 stycznia 2012 , Komentarze (7)

Cześć dziewczynki.
Nie chce mi się uwierzyć, że to już miesiąc minął.  Efekty w tym tygodniu mizerne bo tylko 0,8kg mniej, a biorąc pod uwagę że ostatnio było -2.1kg płakać się chce. Wiem, że to moja wina bo znowu za mało wody piję.
Ostatecznie:

Pierwszy miesiąc - 7.5kg

Z jednej strony super wynik, z drugiej spadek w pierwszym miesiącu jest największy więc mogłoby być więcej... Polak nigdy nie zadowolony hihihi
Gdyby tylko kolejne miesiące były tak samo owocne, to 30kg na 30 urodziny całkiem realne:)

Po wczorajszych biegach oczywiście gardziełko boli:) Z kolejną turą poczekam do wiosny. Buźka.

29 stycznia 2012 , Komentarze (11)

Może co niektóre z was pamiętają mój wpis o tym jak marzę o bieganiu... Więc po ostatnich sukcesach wagowych i ogólnym lepszym samopoczuciu, gdzie znajomi mówią że jestem szybsza, zwinniejsza i w ogóle postanowiłam spróbować!!
I.... zdycham....
Chyba więcej czasu zajęło mi szukanie długich spodni dresowych (przy -6stopni trzy czwarte nogawki odpada) i adidasów jeszcze z czasów studiów niż samo to bieganie. Oddechu brak, gardło przemarznięte mimo, iż starałam się oddychać nosem. O dziwo serce nie skoczyło mi do gardła, co mnie dość zastanawia, to jednak wzrost ciśnienia musiał być bo najchętniej siedziałabym z zamkniętymi oczami.
Chyba jeszcze poczekam z tym bieganiem, przynajmniej na zerowe temperatury, a jutro może zacznę brzuszki...

29 stycznia 2012 , Komentarze (5)

Witajcie Kobietki.
Nie było mnie już cały tydzień niemal, ponieważ co dziennie zostawałam w pracy po godzinach. Masakra mówię wam, ale trzymałam się dzielnie. Zabierałam kilka pudełek do pracy z uszykowanym jedzeniem. Pierwsza przekąska, obiad, druga przekąska i kolacja w samochodzie jadąc do domu/ Wyglądało to komicznie ale najważniejsze to ostro trzymać się zasad.

Dziś natomiast odkryłam nowy problem.
Zaczęłam przymierzać rzeczy dawno już za ciasne i niestety wciąż nie pasują. Zjechał mi tyłeczek i uda, biodra i podbrzusze tak że moja dolna część ciała mieści się w spodnie czy spódniczki, ale wszystko nad pasem się nie zmniejszyło!! Wylewa mi się wielka fałda sadła nad pępkiem. Nawet jak stoję nago to jest ona bardziej wystająca niż dolna.
Dziewczyny poradźcie jak z tym walczyć?? Czy brzuszki na to pomogą??

Odnośnie komentarzy:
No właśnie mam brzuch podzielony i zawsze ta górna warstwa szybko malała. Wystarczyły trzy dni diety i byłam płaska w brzuchu jak deska, ale tyle razy to już się powtarzało że chyba w końcu obraził się na mnie i nie chce się skurczyć.Zwłaszcza, że przy ostatnim rozpasie zrobił się szeroki na boki aż ciężko było trzymać ręce przy sobie.
To okropne uczucie, kiedy spodnie spadają mi z tyłka, bo są za luźne w pasie a i tak wystaje nad nim wielka fałda. Czuje się jak faceci co noszą spodnie na szelkach pod brzuchem!! Zawsze muszę je kupować z wysokim stanem ale i to ostatnio nie pomaga.
Wiem że aktywność fizyczna jest ważna ale chodzi mi o najlepsze ćwiczenie właśnie na tą górną partię brzucha...
Pomóżcie!!!


Dziś na obiad:
Łosoś ze szpinakiem i pieczarki mniammmmm