Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witam ponownie ,choć po pewnej przerwie to wracam z pokorą do odchudzania w vitalii, tylko tu jest fachowa porada i skuteczność ,bo po moim ostatnim sukcesie i zrzuceniu paru kilo waga już nie wróciła do dawnej pozycji. A tak poza tym to uwielbiam gotować(i to mnie gubi), lubię czytać książki i oglądać dobre filmy -choć czasu na to brak. No i ogólnie rzecz ujmując to lubię swoje życie :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 57965
Komentarzy: 25
Założony: 13 stycznia 2006
Ostatni wpis: 24 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
exzonka

kobieta, 48 lat, Grzybno Dolne

166 cm, 79.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 stycznia 2014 , Komentarze (2)

Tak jestem po wizycie dietetycznej iiiiiiiiiii, no i pozbyłam się znienawidzonej 8 z przodu :-)  , jestem mega przeszczęśliwa. Wiem być może spadek z 80.10 na 79 nie jest spektakularny biorąc pod uwagę ,że dokonał się przez prawie miesiąc, ale ja jestem zadowolona. Biorę poprawkę na święta, które nie obyły się bez objadania, i okres poświąteczny, który też wzorcowy nie był-organizm musiał na nowo przywyknąć do rygoru jedzeniowego, tzw. wpaść w tryby i wpadł. Mało tego Pani dietetyk mnie pochwaliła gdyż okazało się,że dorosłam już do samodzielnego układania jadłospisu- fajnie nie ;-)

Zmieniając teraz temat chcę wam powiedzieć, że u nas na termometrze -15 stopni, a rano było -20 stopni, zimno i to bardzo a do tego wiatr jest chyba z Syberii i mrozi bez litości.
Śnieżku troszkę też leży ale np. na sanki to zdecydowanie za mało.

Pogoda jest czysto domowa, tzn. z powodu zimna ( a ja zimna nie lubię) siedzi się w domu, i w moim przypadku szydełkuje i mam już dwa efekty jeszcze ciepłe moich posiedzeń. Jeszcze nie podszyte podszewką, i nie zblokowane ale już mogę się pochwalić



Bardzo mi się podobają :-) , taka ze mnie samochwała.
Mam też sweterek, który z kolei i mojemu mężowi bardzo się spodobał

Jest super milutki i mega ciepły.

No i takim robótkowym frontem żegnam się z potencjalnymi czytelnikami i życzę nam wszystkim szybkiej wiosny i ciepełka.

9 stycznia 2014 , Komentarze (1)

No i dziś miała być wizyta i ważenie a tu okazało się ,że nic z tego :-(
Moja Pani dietetyk podłapała grypę żołądkową i wizyta została przesunięta i to na 22 stycznia.
Hmmm , może to i dobrze bo mam więcej czasu na zgubienie dodatkowych kilogramów i sprawienie by ta wizyta była przyjemnością zaskoczenia spadkiem wagi :-)

Tak więc ,no cóż trzymam się dalej diety i czekam. Szkoda tylko, że z kręgosłupem jest coraz gorzej, nic się nie poprawia, czasami po prostu nie mogę chodzić a wstawanie ostatnio z łóżka to droga przez mękę.
Oj chyba wybiorę się do jakiegoś lekarza jeszcze prywatnie, bo tak się nie da żyć, ani chodzić ani siedzieć tylko leżeć i to na plecach-koszmar, zwykłe czynności codzienne to maraton nie do pokonania-muszę coś z tym zrobić, jakoś ciężko mi uwierzyć, że tak naprawdę nic się nie da z tym zrobić-na pewno jest jakaś metoda, jakiś sposób i zamierzam go poszukać.

Pogoda u nas czysto wiosenna, temperatury 11 stopni na plusie, często słoneczko aż nie chce się wierzyć ,że ta paskudna zima jeszcze przyjdzie, ale przyjdzie niestety :-(
Gdyby nie mój kręgosłup to pewnie bym sobie podłubała już w ogródku co nieco, bo pogoda jak najbardziej odpowiednia :-)

Do zobaczenia i usłyszenia przy następnych wieściach z frontu zdrowotno-odchudzaniowego.

6 stycznia 2014 , Komentarze (3)

Oj tak zbliża się czas ważenia u pani dietetyk, no cóż w chwili obecnej mam nadzieję i modlę się o to by waga nie pokazała więcej niż poprzednio. Poszalało się w ten wolny czas, nie będę ściemniać ,że byłam święta i się bardzo pilnoiwałam więc jeśli waga pokaże tyle samo to będę w siódmym niebie :-)

Święta ogólnie minęły spokojnie w rodzinnym gronie bez kompa :-) i trzeba przyznać, że wcale mi go nie brakowało. Sylwester w domku z mężem i dziećmi, pobawiliśmy się ,potańczyliśmy i było fajnie. Nawet wyjazd do rodzinki w Kętrzynie też zaliczony, więc wolny czas spędzony aktywnie i wesoło, a teraz no cóż, czas wracać do codzienności. Obowiązki przypomniane, najbliższe dni zaplanowane od rana do wieczora bo dużo spraw do załatwienia i nadrobienia.

W takim razie czas pokorzystać jeszcze z ostatniego wolnego wieczoru i czekać na wsakzanie wagi ;-) , do usłyszenia 9 stycznia.

16 grudnia 2013 , Komentarze (6)

No i wizyta udana, spadło z wagi 2,3 kg od ostatniej wizyty czyli od początku odchudzania ,które trwa już równy miesiąc spadło 6 kg, pięknie- jestem przeszczęśliwa. W dodatku wychodzi na to że spadam głównie z tłuszczu co bardzo mnie dodatkowo cieszy no i są widoczne pierwsze rezultaty. Potrzebuję pasków do spodni ;-) nareszcie spodenki mi spadają.
Jestem naprawdę uradowana , w anielskim nastroju i niech tylko nic mi go dzisiaj nie schrzani.
Następna wizyta 9 stycznia a do tego czasu mam instrukcje na święta i sylwestra, ale takie fajne ,że dieta to sama przyjemność -jeszcze nigdy nie byłam tak usatysfakcjonowana na diecie-super.

W tym radosnym nastroju żegnam się , bo mam jeszcze dużo spraw do ogarnięcia-jak to przed świętami.

12 grudnia 2013 , Skomentuj

Witajcie

dziś dzień bardzo pochmurny, deszczowy i byle jaki, do tego synka złapał wirus i od rana męczy się z bólem brzuszka i nudnościami.
Tak więc postanowiłam zrobić coś by ten dzień nie był taki całkiem ponury-zabrałam się za przygotowania kulinarno świąteczne.
Porobiłam już skorupki do orzeszków, nadzienie do babeczek kruchych i ciasto i farsz i ciasto do pasztecików. Dziś zamierzam to wszystko skończyć i jutro dalsze plany-keksiki i może makowce a w przyszłym tygodniu pierogi i uszka mnie czekają. Tak więc pracy nie brakuje.
W poniedziałek mam wizytę u Pani dietetyk i jestem ciekawa jak tam będę wyglądać z wagą czy zobaczę już 7 z przodu czy jeszcze odrobina cierpliwości. W każdym razie już po ubraniach widzę,że jest mniej więc jestem szczęśliwa. Dieta nadal jest przesmaczna-teraz mam nowy jadłospis i jest mega dobry :-)

Pozdrawiam was cieplutko i pachnąco-ale u mnie pachnie nadzieniem do babeczek ;-)

4 grudnia 2013 , Komentarze (1)

Ach jak dawno mnie nie było. Jestem jak ten syn marnotrawny co to powraca po czasie i znów zaczyna od nowa. Tym razem jednak wiele się zmieniło.
Zacznę od tego, że nie przeprowadziłam diety vitalii do końca, owszem podrukowałam sobie ale nie skończyłam. Potem był czas zastoju myślowego od odchudzania, czyli przejście do etapu jestem jaka jestem i dobrze mi z tym. Niestety bardzo mocno dokucza mi kręgosłup, tak mocno, że choć bardzo nie chciałam poszłam do lekarza, a potem do drugiego i trzeciego i tak dalej. Diagnoza mnie powaliła, szereg zwyrodnień kręgów i krążków międzykręgowych które są powodem strasznego bólu. Pytałam więc co z tym zrobić-odpowiedź-zalecana byłaby operacja ale jednocześnie nie polecana i nie zaaplikowana w chwili obecnej gdyż przy tych zwyrodnieniach nikt nie da mi pewności ,że po operacji będzie lepiej a jeśli tak to po operacji muszę tak żyć by praktycznie wyłączyć kręgosłup w ogóle z prac siłowych bo inaczej wózek, więc posiłujemy się rehabilitacją i oczywiście zalecenie lekarza koniecznie schudnąć minimum 15 kg. No cóż rozpacz mnie ogarnęła bo jak żyć z ciągłym bólem i to nie bólem lekkim ale takim prowadzącym do chwilowych paraliży części ciała.
Tu też zaczyna się historia naszej służby zdrowia, poszłam się zapisać do lekarza rehabilitanta i otrzymałam bardzo szybki termin za 3 miesiące :-), ale to nie koniec gdy zbliżał się termin otrzymałam telefon ,że pani doktór nie będzie i mam przyjść przełożyć wizytę. Więc się zebrałam i optymistycznie pojechałam a tam w okienku słyszę -skierowanie proszę
-słucham
-skierowanie proszę!
-ale jakie skierowanie skoro ta wizyta nie odbyła się z powodu nieobecności lekarza i miała być tylko przełożona
-a to pani tak bez skierowania chciała? też coś
No to się zebrałam do lekarza pierwszego kontaktu po skierowanie-nie muszę mówić jaką miał minę gdy usłyszał tą historię, takie rzeczy tylko w Polsce
Jadę i rejestruję się ponownie do rehabilitantki i już tylko miesiąc czekam na wizytę ;-D
Na wizycie Pani doktór po oględzinach mnie i moich wyników informuje mnie,że tak ,że będzie rehabilitacja, rowerek i bieżnia ale mam się zarejestrować do niej w styczniu bo na ten rok już się punkty skończyły a w moim stanie i tak już się nic nie zmieni więc nie jestem pacjentem pierwszej potrzeby.
Cholera jasna pierwej umrę niż dostanę się na tą zakichaną rehabilitację, pewnie prywatnie to już bym była po ale weź tu wybul 100-150 zł za sesję a tych sesji z 10-15 musi być to już taniej mi siłownia wyjdzie i tam mam wtedy bieżni i rowerka do bólu.

Tak więc podjęłam kolejną walkę o wagę, myślę sobie trzeba to trzeba .Zapisałam się do Pani dietetyk bardzo zachwalanej na stronie internetowej dobry lekarz, i ,i powiem wam ,że warto. Teraz wiem ,że wizyty u żywego dietetyka nie zastąpi żadna vitalia ani inna dieta internetowa. Pani mnie gruntownie przebadała, przeanalizowała co lubię czego nie, bez czego nie umiem żyć( przy okazji okazało się ,że jest rehabilitantką i lekarką w jednym a do tego dietetykiem) i na podstawie tego ułożyła mi dietę. Mam z nią kontakt kiedy chcę, mogę pytać do woli i zmieniać do woli i kontrolę co 2 tygodnie.
I pochwalę się są już pierwsze efekty, spodnie zaczynają spadać, a ja czuję się super niczego mi nie brakuje, nic się nie nudzi bo jest bardzo różnorodnie.
Teraz czeka mnie kolejna wizyta przed świętami ,ale już wiem jak postępować na święta i jestem mega zadowolona-naprawdę polecam żywego prawdziwego dietetyka.
Podam wam jeszcze ,że okazało się ,że wiek metaboliczny mojego organizmu w momencie zaczęcia diety był koszmarny tzn 52 lata, przeraziłam się.Dodatkowo miałam lekką otyłość już a teraz zeszłam na nadwagę. Mam również zalecenia co do rehabilitacji i to wszystko w jednej cenie

Teraz myślę tylko pozytywnie i nie mam nadziei ale wiem, że będę piękna i zgrabna a do tego zdrowa i najedzona. Śmiali się ze mnie w domu, bo mówiłam ,że tak najedzona jak na diecie to jeszcze nigdy nie byłam-a jednak chudnę.

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających

19 lipca 2013 , Komentarze (2)

Sama nie wierzyłam jak stanęłam dziś na wadze-2 kilo w dół !!!!!
Fantastycznie, jednak jestem wielka i mi się udało.
Jednak najlepsze jest myślenie małymi kroczkami, do końca tygodnia dam radę i wtedy to wygląda całkiem inaczej.
Jestem męga przeszczęśliwa, myślę,że zrobię sobie zdjęcia-ale tylko dla siebie, i za jakiś czas porównam efekty przed i po , mam nadzieję, że będę miała powody do radości.
Na zawsze chcę pożegnać znienawidzoną otyłą sylwetkę.

15 lipca 2013 , Skomentuj

Właśnie zaczynam nowy tydzień walki o lepszą ja, dziś nastawienie jest super dam radę pokonać wszystko-i tak ma zostać.Całkiem nie rozumiem czemu tak ciężko jest przezwyciężyć stare nawyki, skoro dieta mi smakuje ,nie jestem po niej głodna to czemu wracam do złego jedzenia? Sama siebie nie rozumiem :-(
W każdym razie od dziś ma być zdrowo i do przodu :-))

12 lipca 2013 , Skomentuj

No to praktycznie dotarłam do punktu wyjścia ,czyli do wagi z jaką zaczęłam. Schudłam 0,9kg i podejmujemy dalszą walkę, z jednej strony jestem z siebie dumna bo oparłam się wczoraj olbrzymiej, naprawdę olbrzymiej pokusie schrupania jakiegoś ciasteczka, chipsa czy czegoś równie niezdrowego-już jedną nogą byłam za progiem domu w drodze do sklepu i udało mi się zwalczyć pokusę, zjadłam banana i od razu zrobiło się lepiej, potem stanęłam przy desce do prasowania i głupoty z głowy wyparowały. Och żeby tak zawsze udawało się wygrywać z samą sobą-ale to jest bardzo trudne, łatwiej wygrać z kimś aniżeli ze sobą.
Taki paradoks ziemski, łatwiej stoczyć walkę z wrogiem niż ze swoim ciałem

Stoję przed kolejnym tygodniem i zastanawiam się co będzie-chcę by było dobrze i mniej na wadze za tydzień ale się nie zarzekam.

Do następnego razu

8 lipca 2013 , Komentarze (1)

Tak ,tak , jakoś coś i przestałam uważać ,znów sobie pozwoliłam, jadłospis leżał bo leżał a ja wcinałam co popadnie usprawiedliwiając się ,że nie jest tak źle, wyglądam nie najgorzej i wogóle tym podobne bzdety.
Fakt ,że kłopoty się trochę nakumulowały też nie pomógł, miałam już olbrzymią nadzieję ,że w końcu ruszę do pracy a tu jak zwykle lipa, strasznie mnie to zdeprymowało i odpuściłam na maksa.
Wcinałam kiedy popadło i co popadło a najlepiej te najmniej zdrowe, aż do obrzydzenia i mam efekt 2 kg do góry- i co wy na to? !!!!
Sama jestem na siebie wściekła i nie wiem co robić,żeby wygrać z samą sobą i swoimi słabościami. Teraz nie trudno sobie wyobrazić jak ciężko jest wyjść człowiekowi z nałogu-jakiegokolwiek.

Ach kończę smucić trzymajcie się ,oby wam szło lepiej.