Pamiętnik odchudzania użytkownika:
crazydaisyy

kobieta, 38 lat, Kielce

168 cm, 93.80 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

17 lipca 2015 , Skomentuj

Moje życie od początku lipca kręci się wokół kuchni. Mam tego dość. Nic się nie zmieniło.  Miałam wyrabiać nawyk i przez czerwiec jako tako dawałam radę, może nie pisałam już na vitalii ale starałam się dalej zapisywać to co jem i ograniczać się  i nawet jakbym trochę chudła. ale przyszedł ten pieprzony lipiec i siedzę non stop w domu. Znaczy na początku przyjechał chłopak i jak to zwykle bywa  jego obecność rozbiła mój powiedzmy "rozkład dnia." Zaczynając od tego że część czasu poświęcałam na niego, jakieś wspólne czynności, oglądanie filmów do późna a więc później nie wypanie nad ranem. W taki to sposób padło zapisywanie co i kiedy jem a z tym regularność jedzenia padła. Nie wspominając że jakość jedzenia też ucierpiała na rzecz lodów i tym podobnym... Druga rzecz to ta nieszczęsna kuchnia.. Jestem trochę uziemiona bo moja matka jest chora i do tego zaborcza i nie chce zostawać sama w domu. Codziennie słyszę że czuje się źle, że za gorąco, za duszno, zła pogoda etc etc etc.. tak więc co najwyzej mozna ją zostawić na 30 min żeby iść do sklepu kupić jej coś jeść. Do tego jest marudna, ciągle chce jeść, codziennie musi byc cos gotowanego, zje talerz i juz chce cos innego. Co chwile jej coś nie smakuje, tego jeść nie b ędzie tamto że niesmaczne, a tamto jej śmierdzi plackiem i nie będzie jadła a tamto to już chyba popsute. i co chwila DAJ MI JEŚĆ, ugotuj jajko, daj masło z chlebem.. a gdzie pomidor, ugotuj mi mleka, zrób kakao, dolej mleka, ugotuj ziemniaków DAJ MI JEŚĆ  (i płacz) przykładowy dzień wczorajszy wstałam rano dałam jej śniadanie zabrałam się za krupnik w międzyczasie zjadła kanapkę zjadła krupnik potem gotowałam galarete, zjadla kanapke, potem galarete nie smakowala jej znowu chce jesc. w między czasie jeszcze coś jadła ze 3 razy już nie pamięam co ale ja pol dnia spedzilam w tej pierdzielonej kuchni na gotowaniu. dziś tak samo ugotowalam zupe zjadla raz drugi raz przeciez juz nie bedzie  bo musi byc cos innego co chwle wola o kanapki. Gdy w koncu poszlam  do siebie i chcialam pocwiczyc to jedno ze mi wydzwaniala i przerywala   to 15 min przed koncem oczywiscie byla znow glodna. Powiedzialam ze za 15  min. Jaki byl efekt ? po 15 min zadzwonila do mnie z placzem i krzykiem ze ona glodna i chce jesc. Ryk jakby ją żywcem zarzynali DAJ MI JESC i do tego jakies wyzwisko. wrocil brat z dziewczyną do domu to juz do nich spokojnie  i   zeby  zjedlii  i zale  bo  onna pol dnia glodna niby.

jestem  gruba,  nieszczesliwa  z poczuciem  wielkiej pustki w srodku.

19 czerwca 2015 , Komentarze (3)

no to dziś pohulalam :) 90 min hulania przy ogladniu filmow.  jak na razie jeszcze wagowo nie zrownalam sie z paskiem na Vit. ale pare deko ubylo.   Codziennie ćwiczę hula choć czasami wierzcie lub nie ale mi się straaasznie nie chce. Ale tym razem nie chcę się poddać. Popatrzyłam znów na moją szafę na moje przyciasne ubrania na to że nie mam co na siebie włożyć.  Zwłaszcza że kilka rzeczy kupiłam sobie tak specjalnie jak już schudnę a i tak miałąm zastój.  teraz nie bardzo mogę je nałożyc bo mi boczki wystają za bardzo. Ale moze systematyczne hula cos na to zaradzi. Już mi nawet w jednych spodniach suwak poszedł bo ciasne takie były a przecież całkiem nowe to spodnie były. Jak tak się działo to już  było naprawdę źle. 
Pogodziłam się z facetem. Niestety to ja musiałam zagadać  i szczerze mówiąc na początku rozmowy było coraz gorzej i nie miało się do pogodzenia a do zakończenia. Jak się pozniej okazało nasze milczenie zbiegło mu się z kłopotami finansowymi i jedyne czego wtedy chciał to świętego spokoju.  
No nic. Jesteśmy pogodzeni i  delikatnie mu przypominam że oboje musimy się za siebie wziąć i schudnąć bo to już nie jest dobrze.  także no będziemy się razem odchudzać.  A jemu zgubić z 15 min kg też by się zdało bo prowadzi brzuch przodem.  
Oczywiście jest oporny bo tak naprawdę jakichśtam zmian w diecie czy coś to mu się nie chce wprowadzać. Długo musiałąm go przekonywać że coś jednak musi być nie tak z dietą skoro ma 20 kg nadbagażu. On oczywiście uważa że wcale dużo nie je.  No cóż może i je za mało. tak źle i tak nie dobrze. 
Kolejny dzień hula i trzymania kalorii na wodzy zaliczony..
drobne wykroczenie LODY :D  ale wliczone w bilans.. tyle że to cukry.. 

15 czerwca 2015 , Skomentuj

oj kusi jedzenie i jakos glodniejsza jestem i więcej by zjeść chęć była ale no jakoś zapisuję dalej w apce to co jem i jakos sie trzymam przynajmniej w wyliczeniach.  o hulaniu nie zapominam jak powiedziałam tak robie 30 min hulania codziennie. Troche mi czasu ostatnio brakuje więć w pisaniu mam zaległości. Do tego się dziś dowiedziałam że już niedługo zasilę szeregi bezrobotnych.. znów a ledewie rok sobie popracowałam i to nawet nie na pol etatu ino 1/3.  Co za czasy :( 

11 czerwca 2015 , Komentarze (2)

Dziś prawie przegapiłam hulahoop. przepisowo 30 min dziennie powinno byc ale tak siadłam do kompa  koło 19 i siedziałąm i siedziałam aż mnie 21 zastała  i już miałam sobie darować ale nie :D pokręciłam  tak no z niechęcią ale jednak :) 
Dietowo może kalorii nie przekroczylam ale dziś to praktycznie caly dzień jajka na twardo jadlam. Pustki w lodówce. :/ trzeba z jednej strony zrobić zakupy. Z drugiej strony trochę deficyt finansowy. no to nic. Poki co jemy jajca. Może jutro jajecznica albo na miękko albo tosty albo ech... trzeba wybrać się do sklepu na większe zakupy. 

10 czerwca 2015 , Komentarze (2)

Elegancko znów udało mi się nie podjadać. Może też dlatego że unikałam przebywania w kuchni.  Może dlatego że pozniej wiem że będę zapisywać w mojej apce i  myślę że nie powinnam się przejadać. To swego rodzaju przypominacz.  Skupiam się na diecie na pozbyciu się nawyku podjadania. nie od razu Rzym zbudowali. wcześniej  zapisywalam efekty na tablicy motywacji  znaczy wklajalam buzki usmiechniete tam gdzie sie udalo a zle smutne jesli sie nie udalo. taki byl pierwszy krok do uregulowania posiłków. Choć efekty byly różne ale uzmysłowiły mi konieczność jeszcze wiekszego zwrócenia uwagi na diete. Bo źle jadłam. Za często. Za dużo. Powiedzmy że była to taka zaprawka a teraz konkretnie mogę się wziąć za poprawę diety. 

9 czerwca 2015 , Komentarze (1)

Pora w kimę lecieć ale jeszcze dla formalności krótki wpisik zeby sobie przypomnieć iż dziś było w porządku pod względem nie podjadania.  Zainstalowałam sobie apkę poki co         mnie ciekawi wiec bede wpisywala do niej co nie co i daje mi ona taki wglad w to ile jem i jak jem.  dziś wychodzi nato że zjadlam mniej i wcale jakas glodna nie jestem  wiec ewidentnie wczesniej jedząc kiedy tylko przyszla na to mi ochota albo kiedy to przechodzilam kolo lodówki to jadlam raczej wiecej niz potrzebowal tego moj organizm.  No nic najblizsze dni musze zwrocic szczegolna uwage na to co jem. tylko tak schudne cokolwiek. bo same cwiczenia nei przynosza mi rezultatu. 
a On się nadal nie odzywa. Nie wiem co o tym myśleć. Brakuje mi go  ale duma nie pozwala mi się odezwać pierwszej. 

8 czerwca 2015 , Komentarze (2)

Dzisiejszy dzień trzymam dietowo nawet dobrze.  nie objadałam się.  Muszę znów zapisywać co kiedy zjadam i kontrolować ilość spożywanych kalorii bo jak zauważyłam te niby drobne przekąski  to jednak uzbiera się tego wszystkiego dużo i to przez to nie mam efektów odchudzania, pomimo że się staram ruszać. Przez najbliższy tydzien skupię się głównie na tym ile jem i co zrobić żebym nie jadła za dużo.   
Dzisiejsze hulahoop zaliczone 
A on się kolejny dzień nie odzywa... trochę mi go brakuje trochę o nim myśle może trochę za dużo  ale jak nie odzywa się, nie pisze.. to co ja będę. 
smutno troche

7 czerwca 2015 , Komentarze (5)

Po kroczku po kroczku wprowadzam w moje życie zmiany.. Może nie jest mi z tym łatwo ale zaczęłam już więcej kręcić hulahoopem a przecież tyle przeleżało pod łóżkiem. 
Przez długi czas zaniedbałam się. Straciłam zapał i choć wiedziałam że powinnam coś zmienić to właściwie nie zmieniałam nic.. Ostatnio pokłóciłam się z chłopakiem. W sumie pierdoły same, nic nie znaczące ale  z tych pierdół wyszło to że od prawie tygodnia się nie odzywamy. Żadne z nas nie napisało... To mi dało dużo do myślenia.. Także o tym że przy nim trochę się zapuściłam.  Z różnych względów głównie finansowych nasze spotkania wyglądały tak, że przyjechał do mnie i cały weekend w domu przesiedzieliśmy.  Chciałabym też móc wyjść gdzieś coś poprzeżywać  razem a my ciągle tylko przed komputerem albo na kanapie. Ewentualnei spacer do sklepu. Trochę to dla mnie za pusto. Jedyne imprezy na których byliśmy to dwa wesela, z mojej strony więc można powiedzieć że to ja zorganizowałam nam wyjście i opłaciłam.  Rutyna i pustota jakaś. Przestałam się starać, przytyłam, przestałam się malować... on do szczupłych nie należy, jakiejś staranności w stroju też nie trzyma o taki co nałoży nawet z dziurą to i jest.. 
Nie miałam okazji się stroić to i się nie stroiłam.. ulubione jeansy koszulka bluza i to mi wystarczyło. no bo po co się stroić ? Po pewnym czasie sukienki które leżały w szafie przestały nawet pasować, wylewające się boczki sprawiły, że jeszcze bardziej zagrzebywałam je w szafie aż w końcu całkiem porzuciłam.  Chyba przestałam w którymś momencie czuć się kobieco..  teraz czuję się tłusto i wolę się chować w ubraniach bo co nałożę wydaje mi się że jestem bardzo tłusta. Wszystko takie przykuse i opięte. 
Wracając do chłopaka nie wiem ile to nasze milczenie potrwa ale dało mi to do zrozumienia że bardziej by się starał gdybym była laseczka jak wtedy gdy się poznaliśmy i był zazdrosny że faceci zaczepiają mnie na ulicy.  Druga rzecz to to że jego ni jak nie podciągnę i nie zacznie się starać jakoś bardziej dbać o siebie o wygląd jeśli właśnie nie zacznę ja dbać o siebie i ta odrobina zazdrości nie sprawi że będzie się chciał podciągnąć żeby się ktoś inny bardziej atrakcyjny nie przypałętał.  Nie mówię że ja całkeim bez winy.  Przez to że nie podobam się sobie spadła wiara w siebie, wzrosły kompleksy,  stałam się też pewnie bardziej zrzędliwa, przez to siedzenie ciągle w domu. 
CZasem duszę się i jestesm wszystkim tak przytłoczona że czasami myślę że mniej we mnie radości niż wtedy gdy mnie poznał..  Fakt że gdy mnie poznawał nie znał wielu ciemnych aspektów z mego życia a ja umiejętnie ukrywałam wszelkie moje bóle i problemy.  Dałam się poznać z tej "beztroskiej" choć czasem udawanej strony.   Z drugiej strony czuję czasem niedosyt mocny. Patrzę jak znajomi jeżdżą na wycieczki, idą do kina, do restauracji no cokoliwiek robią razem coś przeżywają a ja się nudzę.
Tak czy inaczej moje złe samopoczucie sięgnęło zenitu.  Postanowiłam solennie że się biorę za siebie. Znów będę laseczka którą zaczepiają faceci pytając czy może mnie podwieźć.  W naszym związku zle siędzieje. Nie wiem ile się nie będziemy odzywać, w sumie postanowałam że to będzie zależało od niego.  Ja nie będę zawsze pierwsza się odzywać bo on " nie wie co mi powiedzieć"   Jeśli będzeimy razem to oboje musimy się więcej starać. Ja wiem że sama też bez winy nie jestem. Też powinnam więcej okazywać mu uczuć.. No nic zobaczymy jak się to rozwinie..

20 maja 2015 , Skomentuj

Znów staram się schudnąć. Ważę za dużo, o tyle za dużo iż czuję się słaba ociężała bez energii, zakompleksiona. Unikam zdjęć unikam patrzenia w lustro. W szafie pełno ubrań z tych "chudszych" czasów które teraz nieestetycznie opinają, uwydatniają boczki, podciągają się ukazując galaretowaty brzuch. Demotywujące jest to że ogólnie staram się zachowywać aktywność jakąs. Mam zrywy zaczynam cwiczyć ale po 1,5 tygodnia brakuje sił, czasu, cos wypadnie. Słowem standardowe wymówki i powody. Efektów nie ma a nawet jeśli schudnę jakiś kilogram czy dwa to szybko wróci gdy tylko ja zaprzestane jakiejs aktywnosci. Ale to chyba nie tyle o aktywnosc w moim przypadku chodzi co o złe nawyki żywieniowe. Nieregularne jedzenie i podjadanie. tak tak... czuję się winna. Jestem głodna jem, gotuję innym, próbuję i podjadam, szykuję mamie kanapki znów skubne sobie coś. a jeszcze stresy które nauczyłam się "zajadać" ciągle konflikty w domu, problemy w życiu no to czym się tu pocieszyć jak nie czyms dobrym do jedzenia. 
Pierwszy krok który poczyniłam to stworzyłam sobie tablicę na której zapisałam 5 posiłkow dziennie. Moim zadaniem na najblizszy miesiac bedzie jedzenie tych 5 posiłkow bez podjadania pomiedzy. Organizm tez musi poczuc sie głodnym bo tak to ja nigdy nie schudnę. Dziś 3 dzień i na razie jest dobrze (nie bardzo bo mam odstepstwa np czasowe bo tego dnia o danej porze jestem np zajęta) ale pomału wyrobię ten nawyk jedzenia tylko wtedy gdy jestem glodna.

 Chcę wrócić do mojej poprzedniej wagi. 60 kg było dla mnie dobre. 

18 maja 2015, Skomentuj
krokomierz,1044,9,63,730,689,1431975098
Dodaj komentarz