Pamiętnik odchudzania użytkownika:
crazydaisyy

kobieta, 38 lat, Kielce

168 cm, 93.80 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

9 marca 2023 , Komentarze (3)

Zastanawiam się czy już sięgnęłam czy jeszcze mogę zejść niżej..  aktualnie chodzi mi o nastrój bo dziś jakas taka smutna jestem.. 

moze to ta pogoda taka przygnębiającą...cały dzień szaro buro ponuro i deszczowo..   

No nic 

jutro będzie piękny dzień    calkiem nowy...jeszcze nie skażony niczym .. ani krytyką ani narzekaniem ani innymi negatywami... piękny nowiutki dzień w którym moze sie zdarzyć wszystko to co najlepsze.

8 marca 2023 , Komentarze (6)

No cóż gastro przeżyłam ale było źle...naprawdę zle... 

ogólnie nie za dobry dzień

z mężem się pokłóciłam i wogole mam nerwa na niego... 8 marca nawet nie bąknął  "wszystkiego najlepszego"  mojej mamie tez nawet nie złożył życzeń... a miał czekoladę wolał zeżreć sam... właściwie 2 czekolady zeżarł..  

jak to jest ze przed ślubem to facet pamięta kiedy ma dziewczyna urodziny imieniny kiedy są walentynki i inne święta...  i pamieta  o wszystkich wręcz kobietach w domu 8 marca... a jak już jest po ślubie...  to już  żadne święta nie są dla niego  istotne... dzień jak codzień...

  bo co zaklepana kobieta nie trzeba już się starać o nią?  Lepiej czekoladki samemu zeżreć... 

wogole mam do niego żal... 

usycham przy nim... jeśli byłabym kwiatkiem a on ogrodnikiem juz dawno bym uschla...  bo on z kwiatków to chyba tylko kaktusy uznaje... wiec staje się  kaktusem... niedostępnym klujacym kaktusem... a on się dziwi dlaczego...

7 marca 2023 , Komentarze (2)

Wiem, że trzeba planować. Co chcę osiągnąć za tydzień miesiąc za dwa za rok... ale to wszystko się ładnie mówi... gorzej wytrwać. Kiedyś to zrobię ale jeszcze nie dziś. Dziś po prostu JESTEM. 

Dziś nie jem dużo.. Jutro mam mieć gastroskopie i ktoś mi powiedział żeby trochę dłuższą zrobić sobie przerwę  od jedzenia przed tym badaniem.  Trochę się go obawiam..  Jedno, że na kartce którą trzeba podpisać tyle jest ostrzeżeń co złego może się wydarzyć i ja muszę się na to ryzyko zgodzić.. drugie, że wiem że u mnie od razu włącza się odruch wymiotny i  nie wiem jak sobie z tym poradze...  trzecie boję się że włączy mi się nerwa czyli inaczej cisnienie skoczy jak głupie,  serce zacznie  kołatać albo nierówno bić i jeszcze jakiego zawału dostanę...  Wiem, wiem może i przesadzam.. może nastawiam się na najczarniejszy scenariusz a nie powinnam... 

Wszystko będzie dobrze.. wszystko będzie dobrze.... wszystko będzie dobrze....

6 marca 2023 , Komentarze (14)

Dziś  ponownie umieszczam wpis na Vitalii... Niosę się z tym zamiarem juz od kilku dni.. sporo lat minęło od ostatniego wpisu.. w między czasie miałam założone inne konto (miał być nowy początek ale  po jakimś brakło systematyczności i konsekwencji)  do którego nie pamiętam już teraz hasła i loginu więc żeby nie zakladać kolejnego konta  sprawdziłam stare konto.. I DZIAŁA!  

Więc wychodzi na to że znów jestem w punkcie wyjscia.. kolejny  tzw początek.. waga praktycznie ta sama.. 

Oczywiscie w moim zyciu pare sie zmieniło  choćby to że założyłam rodzinę co jest dla mnie najważniejsze... ale ...

no właśnie nie jestem zadowolona ze swojego życia i ze swojej wagi.. ze swojego wyglądu...

moje życie kuleje pod tym względem i jako że  młodsza też się nie robię to sytuacja obecna powoduje u mnie dużo stresu co w połączeniu z  wagą powoduje różne schorzenia dolegliwości ...

te z kolei powoduja stres martwienie się i koło się nakręca...

Dlatego jestem tu jeszcze raz 

żeby zawalczyć o siebie

żeby nauczyć się systematyczności

żeby poprawić swój stan zdrowia

żeby nauczyc się radzenia sobie ze stresem..zajadaniem emocji.. 

żeby przelać swoje myśli na ten pamiętnik i żyć dalej 

żeby w razie potrzeby może przeczytać komentarz wsparcia

żeby zobaczyć że nie jestem w tym wszystkim sama... że jest tu cała społeczność kobiet takich jak ja

i w koncu żeby robiąć wpisy nauczyć się systamatyczności i kontroli.. 

zacząć sterować swoim życiem.. wziąć odpowiedzialność za myśli i emocje.. zaopiekować się swoim ciałem 

utulić siebie

pokochać siebie

uwierzyć w siebie..

a więć niech to będzie dzień pierwszy...

Dzień w którym zastanowię się nad planem... nad tym co dalej.. 

jakie są moje cele..

i jak je osiągnąć.

25 sierpnia 2015 , Komentarze (2)

No to tak. Podsumowując dzisiejszy dzień znów ćwiczyłam mój zestaw. 60 min. Poćwiczę go może przez miesiąc a później zrobię zmianę organizmowi i albo wrócę do Mel B albo Skalpel. Dawno dawno temu ćwiczyłam skalpel kondycje poprawiał ładnie i wytrzymałość co jedynie to nudny był trochę i jednak obciążało mi stawy/.  Ale mam zamiar wprowadzać zmiany zeby sie ciało zbytnio nie przyzwyczajało. Druga rzecz to mam zamiar pilnowania nie podjadania. Moja mamuska jest często głodna i ja chyba automatycznie szykując jej czasem zjem plasterek czegos. może to nie wiele ale wyeliminuje to może to były nadmiarowe kalorie i one w jakims stopniu przeszkadzały. trzecia rzecz to gotowanie.  U mnie w kuchni podporządkowane wszystko mamuśce ma byc zupa taka a taka jest zupa. ma być takie danie a takie no i jest. kluski ziemniaki. Postanowiłam się odciąć od tego i jeśli trzeba będzie gotować dla siebie oddzielnie to będę. Np dziś mamuśka chciała pomidorową i normalnie to wszyscy zjedliby pomidorówkę a że szybko głodnieje człowiek po takim to pół dnia by się ją jadło. No z kluskami dobra smaczna ale siły po tym nie ma i gdzie białko ? No to dodatkowo  kupiłam paprykę fileta z kurczaka, wzięłam cukinie  i ugotowałam kaszę jaglaną z warzywami :D Zaczynam eksperymentować z innymi smakami. No mamie nie zawsze pasuje co nowego ugotuję ale niech nie je.  KONIEC Z dyktowaniem mi co mam jeść.  Pora zadbać o to co wrzucam do mojego kanisterka w końcu jakie paliwo wrzucę tyle będę miała mocy. I jeszcze jedno :D wprowadziłam smoothie czy jak to sie zwie :D nikt w domu nie lubi :D np dziś pietruszka pomarańcza i seler zalane wodą i zblendowane  ::D mi tam smakuje :D wiem że zdrowe i że mi potrzeba więcej warzyw :) a inni niech się krzywią ;) 

24 sierpnia 2015 , Komentarze (6)

Zaczęłam drugi miesiąc ćwiczeń. Porzuciłam Mel B na inny rodzaj treningu  z zestawu o wdzięcznym tytule Słuchaj i chudnij albo Słuchaj i ćwicz. zestaw ćwiczeń od rozgrzewki przez ćwiczenia ud, klatki piersiowej ramion brzucha a kończące na ćwiczeniach rozciągających. Cały trening trawa godzinę.  Moja waga po miesiącu z Mel B nie uległa zmianie. sprawdzę jak będzie po tych ćwiczeniach. Mam 168 cm wzrostu i 73 kg wagi. Przydałaby mi się jakaś osoba która ma takie same parametry i która by mnie pogoniła żebym nie załamała się :D oczywiście ze wzajemnością. Osoba z która można by czasem ponarzekać i pomotywować się :D Prawda taka że przeżywam obecnie kolejny kryzys pod tytułem  nic nie chudnę ćwiczę i to wszystko na darmo a wiec TO NIE MA SENSU

16 sierpnia 2015 , Komentarze (1)

Ostatnio przegladajac rozne strony natknelam sie na takowy filmik http://www.aerofitness.pl/432/kortyzol-najwieksza-swinia-w-sporcie/  i tak sobie mysle ze moze tu pies pogrzebany. Powinnam chyba zając się poszukiwaniem równowagi i harmonii z moim ciałem. Ciągłe stresy napięcia działająna mnie depresyjnie. Tracę zapał, motywację, wiarę. Tym bardziej jeśli nie widzę efektów a nie będę ich widzieć jeśli moj organizm będzie w ciągłym stresie. Zamknięte koło. Dziś postanawiam się pięknie wyspać.Zaraz wyłączam komputer i zajmę się wyciszeniem trochę mojego ciała. Może muzyka relaksacyjna, może zwykłe siedzenie w ciszy mi pomogą. Mój umysł jest w ciągłym biegu. nie mam koncentracji, nie mam spokoju, nie mam ciszy. Już sama zagłuszam myśli bo żeby nie myśleć o jednym wyłączam się ale w zamian pakuję do głowy sceny z filmu bądz jakies obrazki z internetu. Mój mózg jest leniwy, mój mozg jest bombardowany setkami obrazów. Mój mozg miażdzony jest natłokiem myśli często negatywnych, pełnych strachu i obawy.  Nawet idąc spać przed zamknięciem oczu wpatruję sie w telefon i jeszcze cos patrzę na internet. Moje oczy mówią odpocznij, moj mózg mówi odpocznij, moje ciało mówi dobrze ci robią ćwiczenia a źle siedzenie przed komputerem, kręgosłup mi mówi pozbądz sie ciezaru z barku, rozluznij się, zrelaksuj,  lepiej pocwicz bo po tym czujesz sie dobrze. odejdz od komputera, wyłącz telefon, połóż się  i zacznij słuchać swego ciała. 

15 sierpnia 2015 , Komentarze (9)

Cwiczylam caly miesiac cwiczylam cwiczonka z mel b  a na poczatku miesiaca to jeszcze po godzinie hulalam. po miesiacu sprawdzilam na wadze i lipa 73 kg  wymiary tez fatalne nic nie spadlo. Jeszcze pare dni temu myslalam ze moze jednak sa pomalu jakies rezultaty bo jakbym miesnie zaczynala widziec na udach. Tak jakbym troche silniejsza byla. Ale jesli chodzi o chudniecie to jedna wielka porażka. Aż sie nie chce już nic. Po co ja sie staralam po co robilam cwiczenia po godzinie nie raz zeby teraz popatrzec na wymiary i na wage i stwierdzić że jest tak samo źle jak bylo bez tego męczenia się na macie. Dupa dupa dupa...

30 lipca 2015 , Skomentuj

Mało się odzywam bo obowiązki różne domowe ale  o tym że chcę schudnąć pamiętam. ostatnio znów przestałam zapisywać co jem ale nadal w miare staram się ograniczać. do tego ćwiczenia bo średnio staram się z poł godzinki poćwiczyć  co piąty dzień robiąc przerwę na odpoczynek.  Troszkę opuściłam się w hulaniu. Ale ruszam się w domu sprzątanie porządki to nie jest tak że siedzę tylko. A efektów odchudzania jak na razie brak. Waga okrutnica pokazuje własciwie więcej niż ustawa przewiduje (może to przez okres- tak sobie tłumaczę) a może po prostu nadal mam złą dietę.  Jedyny plus to od ćwiczeń zaczynam widzieć na udkach mięśnie. Serio. otoczone są masą tłuszczową ale  podczas niektórych ćwiczeń gdy podniosę nogę gdzieś tam dostrzegam delikatny łuk mięśnia.  Może najpierw muszę odbudować mięśnie a potem dopiero będę spalać ten tłuszcz obrzydły.  Byle się nie poddać byle walczyc a na właściwe efekty poczekam gdy będzie już po miesiącu "działania" 
Walczyć dalej, walczyc o zdrowe zgrabne ciało.. walczyć i dbać. 

21 lipca 2015 , Komentarze (1)

Naprawdę sięgnęłam psychicznego dna. Było mi ostatnio tak źle i tak mnie wszystko wkurzało i taka nerwowa byłam że ja nie wiem. A ćwiczyć to już w ogóle mi się nie chciało ale... mimo wszystko zmuszałam się do kręcenia hulem i robię swoje wyzwanie. Włączam filmy na kompie wyłączam mózg i kręcę. To pomaga, pomału  się restartuję. Jeszcze nie jest tak jak być powinno energią zbytnio nie tryskam ale pomału wychodzę z  tego psychicznego dołka. Zrobiłam sobie rozpiskę  i wywiesiłam w widocznym miejscu w pokoju by kontrolować kiedy kręcic hula hoop.  moja rozpiska polega na tym ze co 5 dzien jest przerwa a w pozostałe dni trzeba zapisywac minuty. do tego uzupełniam wpisy na Wyzwaniu. Pierwszy tydzien za mną i wytrwale walczę z własnymi słabościami. Kolejny tydzien będzie decydujący bowiem w drugim tygodniu nie widząc efektów często się załamuję i gdzieś tam jeden dzień ćwiczen odpada potem drugi potem na pocieszenie czekoladka i leżę i kwiczę. Także no niech ktoś trzyma za mnie kciuki.  Chcę schudnąć w końcu, chcę by mi się to udało, CHCĘ. 
Coś czuję że muszę wspomóc moje stawy kolanowe bo czasami czuję jakies bóle. Jakieś pół roku temu dopadły mnie straszne bóle kolana takie że nie mogłam wstać.  Brat mówi że jak się za mało pije wody to organizm słabo nawodniony a także i stawy i te chrzęstki suche.  Teraz piję więcej wody ale więcej też się ruszam więc jeśli przez ćwiczenia i zwiększenie aktywności nie chcę by dopadł mnie ból kolana który zsabotuje moje poczynania względem wyglądu to muszę chyba zainwestowac w jakieś medykamenty  które wpłyną pozytywnie na chrząstki. Ktoś coś może doradzić ? 
Będzie dobrze. Musi być.