Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18692
Komentarzy: 330
Założony: 19 stycznia 2012
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Olcikk258

kobieta, 28 lat, Świdwin

165 cm, 99.60 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Raczej szkolne: Do rozpoczęcia roku 92 kg!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 stycznia 2012 , Komentarze (14)

Ohh jaka jestem szczęśliwa :)

Już tydzień jestem na diecie!!!

A z racji z tego - dzisiaj się ważyłam...
W sumie to ja się prawie codziennie ważyłam, ale
dzisiejsza waga dopiero była brana do mojej świadomości :)

A więc... od czwartku 19 stycznia, do czwartku 26 stycznia schudłam
!! 3,1 kg !!

a więc moja aktualna waga wynosi 93,70 kg :))
a teraz jestem przed @, powinnam jutro z rana dostać !


Z racji z tego, pozwoliłam sobie na coś..

Ale najpierw :D



Ćwiczonka:

+ Steper: 10 min 25 sek :D / 725 kroków
+ Przysiady: 100 !!!
+ Brzuszki: 20


Od jutra dosiadam także swój rowerek stacjonarny :)
Co prawda nie lubię go zbytnio, bo jest lekko popsuty.
Podczas pedałowania STRASZNIE piszczy, bo coś tam się obciera i do tego
nie ma on za dużego oporu. Czyli pedały latają takim luzem
i po prostu to nie jest przyjemne... Ale damy radę :)))


Ah i złamałam swoją zasadę :D
Wyszłam z psami, a miałam w ogóle nie wychodzić przez 2 tydz ferii z domu :D
Jak mnie nogi bolały przy schodzeniu ze schodów po tych ćwiczeniach... nie życzę nikomu :D Takie zakwasiory...




            A teraz czas              

Dzisiejsze Menu :


Śniadanie:

Parówka + keczup ^^
+ 2 kromki p. wasa z: szynka, pomidorek
+ kubek ciepłego mleka


2 śniadanie:

jabłko

Obiad:

zupka ogórkowa, jedna micha
(robiona na piersi z kurczaka, zabielana mlekiem... wiecie, by jak mniej kalorii :)) )

Podwieczorek:

surówka
+ 2 cukierki ( tak, nie mogę bez nich żyć! )
+ pół wątróbki z patelni (mama jadła na obiad, a ja tak lubię... )



KOLACJA *.* :


W pierwszej odsłonie wyglądała ona tak.. :






Ale.. mój mózg miał wyrzuty sumienia
(mimo, że serce krzyczało,
by zjeść i to, co na patelni zostało...)
I kolacja zmieniła się w takie coś:








Przyznam.. Troszkę tych  ziemniaków zjadłam (3 sztuki ) :D Ale robiłam sama, na oliwie z oliwek i jeszcze jak głupia wzięłam papierowy ręcznik i wchłaniałam nim pozostałości oliwy ^^



Do tego zjadłam także ten kawałek piersi z kurczaka.

A te pomidorki i ogórki z talerza znalazły się właśnie na tych kanapeczkach ^^





A ziemniaczki zjem jutro, na śniadanie, przed ćwiczeniamii :))






A bym zapomniała!!

Jeszcze wiadomość z której jestem prze szczęśliwa (tak się to pisze?) !!!

Mój brzusio...
Zawsze był taki twardy jak cegła >:-]
A teraz.. taki fajny flaczek się powoli staję :)
Tak jakby... W piłce plażowej mocno nadmuchanej
zrobiona taką tyci tyci dziurkę,
I po jakiś 2h ulatywania powietrza :D
Niewiele widać, ale jak ktoś znał tę piłkę,
to wie, że jest inna ^^ !!!


25 stycznia 2012 , Komentarze (13)

         Witam was moje kochane :)       

Dziękuję, że jesteście ze mną i wspieracie mnie :*
Mimo, że mam wsparcie w mojej kochanej siostrze
trudno byłoby bez was ! :*


Tytuł to zmiany.

Nie zmiany w moim wyglądzie, ale zachowaniu.
Mimo, że doskwiera mi głód nawet w tej chwili
to nie zjem nic.
normalnie rzuciłabym się do lodówki!
A wiecie co jest dziwne? Że ja naprawdę teraz dużo jem!
Ja kiedyś w ogóle nie jadłam, ale po dosiadaniu się z kanapkami w nocy widać było efekty...
Ale wydaje mi się, że jeszcze potrafię nad sobą zapanować.

Drugą rzeczą jest to, że zaczęłam doceniać moją mamę.
Zawsze ją doceniałam, ale teraz...
Widzę jak robi dla mnie to co zachcę
i aż mnie serce boli, że jestem nic nierobiącym spasionym dzieckiem!
Posprzątałam jej wczoraj w nocy jak spała całą kuchnię.
Tak dokładnie, wyciągnęłam wszystko za szafą na szafie pod lodówką.
Był tam straszny bałagan mówiąc delikatnie.
Dopóki mama nie poszła do pracy było czysto.
Ale starsza siostra ma już własne życie, tata na misji w Bośni.
Żyję sama z mamą, chociaż tata wraca 2 lutego :)

No, ale wracając... Wszystko pięknie posprzątałam!
Zostałam obudzona o 7:00 wielkim całusem.
Naprawdę zrobiłam TAKĄ rzecz sama z siebie bezinteresownie!


I przez ten czas sprzątania (ponad 2 i pół godz....)
zapomniałam o jedzeniu :)

To naprawdę szok zapomnieć o jedzeniu siedząc w kuchni ! :P





I macie rację :)
Nie będę ważyła się codziennie!
Co tydzień. W moim przypadku... co czwartek.
Chociaż możliwe, że przerzucę się na niedzielę.
Nie chodzę do kościoła to chociaż mnie może będzie
mimo to jakaś dobra
nowina spotykała... :D





Dzisiaj...  dużo zjadłam. A jestem głodna jak wilk!!

Śniadanie:

3 kromki p. wasa z szyneczką, sałatą i pomidorkiem
+ kubek ciepłego mleka

2 śniadanie:

jabłko

Obiad:

pierś kurczaka z ryżem (napchałam się :3)
+ szklanka soku jabłkowego

Podwieczorek:

troszkę surówki

Kolacja:

4 kromki tego samego z tym samym co na śniadanie
(no co, że 4.. byłam jestem głodna :( )

+ 3 cukierki... Wybaczcie, ale bez nich bym nie przeżyła, mimo, że jeden ma ok 85 kcal... :(
+ 1,5 l wody gazowanej




Ćwiczenia:

+ 10 minut steper ( w końcu przyniosłam z piwnicy)
razem 650 kroków.

(jeszcze dzisiaj zrobię i WIEM, że zrobię)
+ 50 przysiadów
+ 30 brzuszków





Kochane, teraz jazda biorę się za czytanie waszych pamiętników :)
Jeszcze raz wszystkim dziękuję!




24 stycznia 2012 , Komentarze (9)

Eh..
Załamałam się..

Wstałam rano, wchodzę na wagę, a tam

+ 0,3 kg

od wczoraj...




Wiadomo, nie mogłam nic nie jeść...
Zatem zjadłam:

Śniadanie:
2 kromki p. wasa z sałatą, twarożkiem, pomidorkiem i ogórkiem.
(ale kochane... ile to? 4 plasterki cienkie ogórka, 2 plasterki cienkie pomidora?)
+ jajko na miękko
+ herbata

Obiad:

gotowana pierś z kurczaka
(no to to chyba się po takim czymś nie mogę mieć wyrzutów sumienia...)

Podwieczorek: jabłko

Kolacja:
3 kromki p. wasa z sałatą pomidorkiem, szynką i serkiem wiejskim.

do tego 1,5 l wody gazowanej
+ 2 szklanki soku jabłkowego


Co prawda jest jeszcze mały grzeszek...
2 cukierki.





Ale nie no.. po dwóch cukierkach?
TERAZ 95,4 kg ???




Coś mi się zdaję, że chyba jestem przed @, bo to już moja pora...
Ja się tylko o to modlę :(



Ahh... już jestem trochę zniechęcona!
A ćwiczyłam!


- 30 min aerobik
- 50 skoków na skakance
- 35 przysiadów

jeszcze mam zamiar brzuszki porobić, bo załamana jestem...


Robię wszystko, a tutaj takie coś... :(



Zaraz idę pod prysznic wszystko przemyśleć...


Może nie ma już na mnie nadziei?

23 stycznia 2012 , Komentarze (4)


           ! Jestem w pozytywnym szoku !            


Zniecierpliwiona weszłam zaraz po pobudce na wagę... 94,90 kg.
Pomyślałam, że jak na czczo to nie za wiele... Może to przez te wieczorne cukierki?


Zjadłam śniadanko i tak po ok. godzinie wzięłam się w końcu, po raz pierwszy za ćwiczenia! :))




skakanka: 65 skoków (robiłam to pod dachem więc raczej nie było miejsca)
brzuszki: 20 (nie dałam rady więcej :) )
twister: 10 min.
steper: 10 min.
jakieś dziwne coś robienie od czego w niewiadomy sposób się spociłam: 15 min.



"Coś robienie" w sensie skakanie, do muzyki tańczenie opieranie się na ścianie...
Wyglądałam jak jakaś wariatka, ale w sumie sprawiło mi przyjemność:)



Ale po tym wszystkim ponownie weszłam na wagę...
94,40 kg !!!
To na prawdę? Nie wiem.. kilka razy wchodziłam i ta sama waga!
Szczerze to coś mi się wierzyć nie chcę...
Powinnam znowu pójść do okulisty bo -1,25 w okularach na lewe i prawe oko to chyba znów za mało... Nowych szkieł mi potrzeba :P !






Następnie o godzinie 16:30 przyszła z pracy moja mamusia i przyniosła obiecane frytki <3
No to się w piekarniku zrobiło :) Frytkownica na razie się kurzy :D

 I tutaj dowiedziałam się od mojej mamy, że też od dzisiaj jest na diecie, bo sama nie wierzyła, że ja będę trzymała ją dłużej niż 1 dzień!
Ja też nie wierzyłam..




Przed chwilą się ważyłam... 94,80 kg. :) Jestem szczęśliwa, bo od wczoraj to... -0,30 kg. !
Jak na dopiero 4 dzień, to jestem w niebywałym szoku! Nigdy nie znałam przypadków by po 4 dniach schudło się już równe 2 kg!







Dzisiejsze menu <3


Śniadanko: 3 (albo 2.. nie pamiętam :P ) kromki tego co zawszę z szyneczka, pomidorkiem i ogórkiem + płatki kukurydziane z mlekiem
Obiad: Frytki z piekarnika ze śladową ilością ketchupu
Podwieczorek: jabłko
Kolacja: 2 kromki tego co zawsze z tatarem + jogurcik biszkoptowy z płatkami kukurydzianymi

Do tego 1l wody gazowanej i 1,5l soku jabłkowego :))






Zaraz lecę kochane pod prysznic się jakoś odprężyć :)
no może nie tak zaraz, za jakieś 45 min.

Ściskam mocno i idę czytać wasze dzisiejsze wpisy w pamiętniku :*


22 stycznia 2012 , Komentarze (5)


Hehe, ja się jeszcze cieszę, że zjadłam 2 cukierki... Ah weźcie mnie :D
Zjadłabym jeszcze jednego, ale przeczytałam ile dokładnie TE cukierki mają kalorii... I może lepiej będzie jak już nic nie tknę.. :D


Właśnie wzięłam sobie prysznic. Taki relaks. Chociaż to nie to co kąpiel z hydromasażem <3




Mam ferie od tygodnia. Teraz ostatni tydzień. Zrobiłam coś baaaaardzooo niezdrowego.
Powiedziałam wszystkim znajomym, że wyjechałam, a siedzę w domu i nigdzie nie wychodzę. Mam gdzieś zewnątrz, nic nie robię... Leniwiec ma przy mnie ADHD! Po prostu jestem już tak zmęczona, że zrobiłam sobie wolne od wszystkiego. Czasami wyskoczę do miasta na zakupy (bo mieszkam na poboczach miasta :) ) lub odwiedzić mamę w sklepie :) A tak to mnie nie ma!!!




Ale przez to zaniedbałam swoje włosy! Mam kręcone i potrzebuję porządnej pielęgnacji. Niestety nic nie robiłam tylko myłam i stały się jedną wielką szopą!
Ale właśnie przed chwilą poleciały moje 3 odżywki i jedwab :)
To dla was włoski!







Martwię się o swoją koleżankę. Ma ten sam problem co my wszystkie - chce schudnąć. Niestety nie może. Co zrobiła? Przeszła na tę dietę kopenhaską...
A niech sobie ją stosuję! Ale nie w wieku zaledwie 15 lat (rocznikowo)
Różni są ludzie. Polecałam jej tą stronę, ale ciężki charakter. Chce pomocy, ale nie da sobie pomóc...

Trudno





Ja jutro zaczynam ćwiczenia!
Jestem tydzień jeszcze dla siebie samej. A jutro znowu do 17:00 sama w domu. Dam z siebie co tylko mogę :)
To za te cukierki! :D

Idę zaraz spać

22 stycznia 2012 , Komentarze (8)

I już 3 dzień za mną :)

Z samego rana myślałam - ta dieta nie jest zła!
W końcu... W końcu normalnie jem. Zawsze to jadłam tak:
Śniadanie - nic
Obiad - nic
Kolacja - to co jest w lodówce + to słodkie co mama przyniosła z pracy.
Godz 20:00-2:00 - pierwsze cukierki, które nawiną się pod ręką.


Straszne, prawda?
Oh przepraszam! Jeszcze kanapki w szkole!
Ale to tam..


A teraz? Elegancko śniadanko pyszne, obiadek, kolacyjka... :3



Okey, mówiłam, że dieta nie zła. Ale teraz. Wieczorkiem, po kolacji..
Ja mam ochotę otworzyć lodówkę i zjeść wszystko co ma w sobie chociaż śladowe ilości cukru...
Nie myślałam, że jestem uzależniona od słodyczy... I to tak strasznie!

Pozwoliłam sobie na kupno małego kartoniku nektaru jabłkowego 1l. Oczywiście już godzinę temu dawno wypity... Ale nie ma za wiele kalorii :)

Coś czuję, że zaraz porządnie się złamie, tym bardziej, że w nocy nie mogłam spać, bo spotkała mnie bardzo stresowa sytuacja (nie będę opisywała jaka) i ten baton MAXI king, o którym pisałam... Tak krzyczał - zjedz mnie, zjedz mnie!!! No i  zjadłam... Ale nawet nie żałuje. Musiałam odreagować.

A właśnie dokładnie TERAZ gdy to piszę przypomniałam sobie, że mam cukierki schowane w szufladzie. Tak, tej szufladzie koło mojej prawej nogi :(

Ale nie, to nie jest aż TAK dobre, bym mogła bez tego nie przeżyć :3
Trzymajcie za mną kciuki... :D




Ale jest plusik :3
Weszłam na wagę.. 95,1 !!
A to oznacza... że 0,4 kg spadło do wczoraj!


A co ja takiego jem?



Śniadanie: 3 kromki pieczywa wasa z twarogiem, pomidorkiem, szynką, ogórkiem. + jogurt biszkoptowy + herbata
Obiad: kotlecik schabowy obtaczany w samym jajku smażony na oliwie z oliwek + selerowe frytki z piekarnika (4/5 się spaliło, więc nie było tego za wiele...)
Podwieczorek: jabłko
Kolacja: 4 kromki tego co na śniadanie z tym samym co na śniadanie (4, bo mówię, że strasznie się stałam głodna) + płatki kukurydziane z mlekiem + actimel (chociaż to powinno się pić z rana :) )


Na obiad pozwoliłam sobie więcej, bo stwierdziłam, że za mało jem.. Za mało zróżnicowanego menu. Zacznę eksperymentować, ale pewne jest jedno, że jutro na obiad zwyczajne frytki (z piekarnika)! :D


21 stycznia 2012 , Komentarze (5)

Ehh, wiedziałam, że tak będzie.

Weszłam z samego rana na wagę i patrzę - kilo ubyło.
No to CAŁA w skowronkach poszłam zjeść śniadanie.
Śniadanie "lajcik"... Obiad.. Ehh ten obiad..
Już długo zalegały u mnie w lodówce kotlety do zrobienia hamburgerów... No a szkoda przecież wyrzucić ! I to bardzo szkoda..  A że tak bardzo szkoda, no to sobie zrobiło się hamburgerka... :3
To dopiero początek, bo pod wieczór weszłam na wagę. Aż 0,1 kg więcej niż wczoraj :(

Błąd, wielki błąd... ALE to na razie wykończenie tego, co zostało w lodówce.

Ale to jeszcze nie koniec. W lodówce leży i woła mnie batonik MAXI king...
Oj maxi maxi...


A dzisiaj

Śniadanie:
3 kromki pieczywa wasa z twarożkiem i cieniutkim plasterkiem pomidorka na każdej :3
kakao :D

Obiad:
hamburger (też z biedronki...)

Kolacja:
3 kromki wasa z szynką
herbata



A poza tym 1,5 litra wody (gazowanej :D )

21 stycznia 2012 , Komentarze (5)

Ahh..! Na tym świecie są 3 rzeczy, których moje kubki smakowe nie trawią.. A mianowicie:

- ser
- sól
- woda.

Co do tego trzeciego...
Boże, gdyby ktoś widział moją minę jak ja mam wziąć tylko łyk zwykłej wody...
Patrze na to jak na jakąś truciznę. Po prostu mi nie smakuje :(
Nawet jak jest smakowa i tak odrzuca mnie.. Co innego woda gazowana!

I tutaj moje pytanie: Czy jakbym piła wodę gazowaną to bym przytyła?
Według mnie nie... Przecież to zwykła woda, w której znajduje się po prostu więcej gazu, że tak to ujmę. A od gazu nie można przytyć. Można się także szybciej tym napchać. Dlatego się mówi, że od niej się tyje, bo żołądek się napycha...

Nie wiem, doradźcie mi, bo za równą godzinę będę chodziła po korytarzach Biedronki i szukała coś do picia :)

20 stycznia 2012 , Komentarze (6)

Przypomniało mi się dlaczego zaczęłam się odchudzać :)
Otóż.. Zazwyczaj myjąc się biorę prysznic. Ostatnio coś mnie wzięło na kąpiel i to taką z hydromasażem.. ahh ! Więc nalałam wody tyle co zawszę. Niestety.. woda dochodziła do nadzwyczajnie wysokiego poziomu. I tym się zmartwiłam. Weszłam (z ogromnym stresem!) na wagę.

Moja reakcja: ufff


Dziękowałam Bogu. Moja waga nic się nie zmieniła od ostatniego ważenia... Może i nawet zmalała o 0,5 kg. Ale od tamtego dnia (3 dni temu :] ) zdecydowałam, że MUSZĘ się wziąć za siebie.

A teraz siedzę na tej stronie kiedy się da i czytam jak pięknie schudły inne kobiety !

Samo komentowanie przez innych dodaję takiej otuchy i chęci do dalszego działania !

Niestety wiem jedno: moim określonym celem jest waga 65 kg... jak dojdę do 67-68 kg wiem, że wtedy zakończę dietę i to nie będzie celowe!..  Znam siebie, a szkoda :)

20 stycznia 2012 , Komentarze (6)

Jestem w szoku!

Co do mojego poprzedniego dzisiejszego wpisu..
Właśnie weszłam na wagę.
Nie wiem CO mam o tym myśleć?
Nawet nie wykonywałam żadnych ćwiczeń, co prawda byłam dzisiaj w ruchu, ale nie takim, by móc się wykończyć... Wiecie o co chodzi :)

Wydaje mi się, że to to coś co zalegało w moim żołądku powoli zanika.


Ale czuje się z jednego powodu winna - nic prawie nie piłam..
niecała szklanka wody i jeden kubek herbaty...


To się nie powtórzy! Już zaraz lecę wypić przynajmniej z 2 szklanki...