Pamiętnik odchudzania użytkownika:
morella

kobieta, 35 lat,

175 cm, 91.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: z szacunkiem dla siebie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 kwietnia 2013 , Komentarze (7)

Same pyszności jadłam przez święta. Nie miały one tak dalece nic wspólnego z dietą, że aż przykro myśleć, ale były cudne!

Na uczelni kiepsko. 
Utknęłam z pracą mgr.
Jutro mam kolokwium, we wtorek następne a później jeszcze dwa egzaminy.
Dlaczego na innych uniwersytetach studenci ostatniego roku prawa mogą już w całości poświęcić się magisterce i nauce do aplikacji, a u nas nie?

Dzisiaj ruszam z moim osobistym planem: "sto dni". 
Może to i głupie, ale sprawdzę, czy na mnie zadziała. Cyferki są wymowne.
Tak jak te na mojej wadze- dzisiaj rano stanęłam i zasmuciłam się poważnie. Ale co tam, walczę. Zamówiłam sobie książkę K. Bosackiej o tym cudnym chudnięciu i muszę jutro pójść po nią na pocztę, ale to w drodze powrotnej z uczelni. Jak będą tam jakieś ciekawe rzeczy, to Wam napiszę:)

Wracam tu.
Ogarniam wagę.
Piszę pracę mgr do 25 kwietnia.

Małymi kroczkami.

Zatem:
1/100
dzisiejszy ruch: 9,5km rowerek stacjonarny

A oto uwiecznienie rozkoszy (przez najbliższe miesiące jedynie przez ekran mogę się z nimi spotkać):

na obiadek makaron ryżowy z krewetkami, warzywkami, sosikiem:

później babeczki cynamonowe z żurawiną:

tarta cytrynowa z brzoskwiniami:

Uff, były jeszcze lody, sernik i inne, ale nie będę Wam tu gitary zawracać:)
Miłego dnia!

26 marca 2013 , Komentarze (6)

Czekam na tę wiosnę, jak chyba wszyscy, z rosnącym niepokojem!
Chcę już słońca i ciepła!!!

Dzieje się ze mną coś dziwacznego- jem słodycze, a jednocześnie jem zdrowo i codziennie niemal jeżdżę na rowerku, raz 10 km, a raz 20km.

O co tutaj chodzi?

W niedzielę mam urodziny i będzie sporo pyszności z tej okazji. 

Mam ochotę na dietę z prawdziwego zdarzenia, tzn. bez żadnych grzeszków. Z dużą dawką ruchu. 
Kwiecień?


14 marca 2013 , Komentarze (4)

Ok, od czterech dni jem zdrowo.
Ćwiczę prawie codziennie, pomalutku i spokojnie.

Wysłałam pierwszy rozdział pracy magisterskiej do promotora z prośbą o uwagi. Czekam na efekty.
Staram się nie dobijać myślą, że inni wszystko już napisali, zamknęli sesję, a nauka do aplikacji już przebiegła i teraz to tylko powtarzają! I, że ja w związku z tym, żadnych szans na egzaminach wstępnych nie mam!
Robię wszystko po kolei. 
Powoli.
Koncentruję się na jednej czynności- piszę pracę.

W kwietniu i maju mam jeszcze ostatnią sesję na uniwerku.

Postanowiłam się nie spinać, nie stresować.
Przestraszyłam się, gdy ostatnio serce zaczęło mi strasznie nierówno walić i poczułam duszność, kiedy zobaczyłam w gazecie kolejny artykuł o aplikacjach prawniczych. Dodałam do tego jeszcze te godziny w nocy spędzone na gapieniu się w sufit i niemożności zaśnięcia, te rozdygotane ręce i oblewanie się potem w ciągu dnia, tak zwyczajnie.

Jakoś się rozdygotałam.
I zamierzam odzyskać spokój.

Będę się ważyć, kiedy mi się zachce, może raz w miesiącu, może częściej.
Czekam na wiosnę.
Chcę jeździć na moim wielkim rowerze na uczelnię i uśmiechać się do ludzi po drodze!
Iść do parku z moim T. i siedzieć na ławce.

Chcę poczuć, że nad wszystkim panuję.

Jest to tym trudniejsze, że moja Mama ma chore nogi i będzie miała operację, Tata jest już od ponad pół roku na emigracji i nie może wrócić z powodów finansowych. Martwię się i martwię.

Ale T. jest obok.
Najlepszy Człowiek, jakiego znam.

Trzymajcie się i dziękuję za Wasze komentarze:)

5 marca 2013 , Komentarze (8)

Stało się ze mną coś bardzo złego. Pojechałam do domu, tam były pyszności i depresyjne wieści i poległam. Zjadłam tonę złych rzeczy, a przez ostatni tydzień się szarpię- cały dzień jem zdrowo, a potem nagle tabliczka czekolady, czy inne coś.

Nie ćwiczę.
Każdego dnia zasypiam z myślą, czego to ja jutro nie zrobię i jak pięknie będę komponować posiłki.

Po czym wstaję i jem parówki.
A skoro i tak zaczęłam źle...

Fuck.
Marzec jest miesiącem MOICH urodzin! Moim miesiącem! 
A ja, jak ta beznadziejna pipa, wszystko psuję! Oddałam już 5 dni!
I jeszcze od kilku dni jestem chora- kaszel, katar i kupa ogólna.

Muszę się polubić.
Nie mogę mieć skoków glukozy.
Muszę o siebie dbać.

Wczoraj zaczęłam pisać pracę magisterską- przez 6h napisałam 2 strony!!! 
Matko, w takim tempie to obronię się w trzydzieste urodziny!
A wyobraźcie sobie, że ja się autentycznie tym zmęczyłam! 

Ok, idę sobie.
Poczytywałam Wasze pamiętniki cały czas, ale jakoś wstyd było zostawiać komentarze, jak u mnie tak wszystko leży...

Miłego dnia!

19 lutego 2013 , Komentarze (2)

Hej, pisze z telefonu, bo nie mam od jakiegoś czasu internetu, a tęskni mi sie za Wami:) Dietę trzymam właściwie, czym sama sie zadziwiam bo powodów do objadania sie było w ostatnim tygodniu co nie miara. Zdałam wszystkie egzaminy i zamknelam przedostatnia sesje:) nie mogę sie zmotywowac do pisania pracy magisterskiej. Ćwicze, choć waga stoi... Wybaczcie błędy i brak polskich znaków gdzieniegdzie, ale iPhone (siebie poprawił na duża literę), wie wszystko najlepiej :/ Pozdrawiam Was ciepło! W czwartek będę w domu a tam jest wifi, więc będę Was mogła poczytać i pokomentowac:)

11 lutego 2013 , Komentarze (11)

Zdarza się i to- kompletny spadek formy, poprawkowy egzamin i zły nastrój. A do tego za oknem zamiast wiosny, śnieg.
I problemy rodzinne, większe i mniejsze.

Tylko T. jest obok, bez wahania i ciągle gotowy do wsparcia!
Jadłam przez weekend pizzę, snikersa i trochę chipsów. Pewnie z uwagi na ten podły nastrój, a także dlatego, że w piątek waga pokazała tylko 0,5kg mniej. Ale nie załamuję się. Powoli, spokojnie. Mam ogromną ochotę na tłuste i słodkie jedzenie (pewnie ze stresu przed tą poprawką) i zamiast pędzić po wór czekolady i batonów, zrobiłam galaretkę. Stygnie w lodówie i będzie moim ratunkiem.

Trzymajcie się, mam nadzieję, że Wam idzie lepiej!

7 lutego 2013 , Komentarze (13)

Jako że jutro mam ostatni egzamin w sesji i powinnam nie wychodzić spod notatek... przeszukuję internet! 

Trafiłam na stronę Zary i znalazłam buty na wiosnę (która mam nadzieję nas nawiedzi szybciej, niż się spodziewamy), na które polowałam już od długiego czasu. Oszałamiająca cena 49,90 zł nawet mojego skromnego budżetu nie zrujnuje, toteż zamówiłam:) 
Oto one:


Zmienię w nich tylko sznurówki na bardziej zbliżone do koloru butów. 
Szaleństwo!

Najbardziej podoba mi się ich cena:)

I, Dziewczyny! Chciałam Wam wszystkim bardzo podziękować za wszystkie komentarze pod poprzednim wpisem ze zdjęciami. Naprawdę się spodziewałam, że mi i mojej wielkiej pupie się dostanie za swoje! A spotkałam się z komplementami, na jakie sobie nie zasłużyłam. I z krytyką- uzasadnioną i konstruktywną! Czego chcieć więcej? Jestem naładowana energią do dalszej ciężkiej pracy, która przede mną!
Ale brnę, bo przecież za jakiś czas trzeba mieć zdjęcia porównawcze, prawda?:)

DZIĘKUJĘ!

Ok, uciekam do notatek:)

Ps. Nie zjem dzisiaj pączka, limit wyczerpany przedwcześnie ;)
A jutro ważenie i mierzenie!

6 lutego 2013 , Komentarze (18)

Boję się wrzucić tutaj swoje zdjęcia, ale szczerość to podstawa, prawda?
Poza tym, może będą mnie motywować jak będę patrzeć na to, co sobie zrobiłam. 

Ok, dodaję. 
Przepraszam za jakość zdjęć, nie mam dużego lustra w domu (tak dużego, żeby mnie objęło:P) i światło też kiepskie... 

waga: 88 kg




Wiem, że nie umiliłam Wam tym widokiem dnia, ale mimo wszystko- miłego!

Ps. Przepraszam za ten bałagan w pokoju, ale to pokój mojej siostry, a drzwi otworzyłam, żeby wpuścić do przedpokoju trochę światła!

4 lutego 2013 , Komentarze (10)

Wkurzam się, bo nie mogę być teraz wyczerpana, a jestem. Uczę się do egzaminu jutrzejszego, a w tym tygodniu mam jeszcze jeden.

Z dietą dobrze. 
Na szczęście pojeździłam też dzisiaj na rowerku, 10 km, zawsze coś. Od kilku dni nie mogłam się ruszać, bo poćwiczyłam z Jilian (raz!) i miałam wielgachne zakwasy. Pomyśleć, że kiedyś trenowałam siatkówkę...

BTW, tęsknię za siatkówką. Pograłabym.

Mam nadzieję, że u Was lepiej!

31 stycznia 2013 , Komentarze (8)

Egzamin ze spółek (i reszty, która była mniej "masakryczna") zdany! Nie wiem, jak to się stało, bo rozwiązując test w większości nie znałam odpowiedzi, tylko starałam się drogą dedukcji i zgadnięcia ratio legis, zaznaczyć najwłaściwszą odpowiedź.

Tym sposobem dostałam niezbyt lotne, ale jakże piękne- 3,5!:)

Tak mnie to naładowało, że wróciwszy po egzaminie, nie walnęłam się na kanapę z czekoladą, jak to bywało w stresujących sytuacjach, ale poczytałam sobie kilka ciekawych artykułów na rozluźnienie, zrobiłam zdrowy obiad i zdążyłam wymyślić i nauczyć się na jutro na egzamin z retoryki. A w następnym tygodniu jeszcze dwa! Najtrudniejsze. No, równie trudne, co spółki;p

A teraz nawet wskoczyłam na rowerek i przejechałam 15 km, choć po dziesięciu miałam ochotę przestać, ale... Zmniejszyłam "obroty" i jakoś przetrwałam:) 
Jutro ważenie i foto?

Może się odważę!:)