Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1080028
Komentarzy: 37039
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 27 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 sierpnia 2017 , Komentarze (67)

Witam ;) Chyba mam kryzys ;(                                                               Zaczynam zawalać moje " odchudzanie" nie dbam o to co jem, co piję, o których godzinach itp. Nie ćwiczę ;( Mój ukochany orbitrek stoi i się kurzy ;( aż płakać mi się chce ;( głupia JA !!!!! Może nie rzucam się na jedzenie, nie obżeram się ( jedyny plus ) ale aż się boję stawać na wagę i brać w rękę cm ;( A jutro miałam zrobić pomiary i po co ????? Żeby się tylko wkurzyć ??? Mało tego czuje się jakaś wzdęta, jak balon. Tak jakbym miała dostać @ a do niej jeszcze 2 tygodnie ;( może to przez dni płodne??? Sama już nie wiem. 

Zaczynam zawalać  rodzinę :( a mianowicie zawalam relacje. Nie radzę sobie z emocjami, wszystko mnie wkurza,drażni ;( Wystarczy jedno słowo, a mi już puszczają nerwy.  Dosłownie.... córka powie coś nie tak, coś nie po mojej myśli a ja????? Ja już się wkurzam :( Kurczę nie wiem co się dzieje..... Depresja chyba się pogłębia ;( Nie czuję wsparcia. Mam wrażenie,że jestem z tym wszystkim sama :( całkiem sama. Mało tego nikt mnie nie rozumie ;( Nikt nie wie jak się czuję. jestem tylko potępiana przez wszystkich,że krzyczę, nie się denerwuję..... Ku..a ale jakiś powód musi byc, prawda????? Boję się jednego,że któregoś dnia zrobię , coś czego boję się najbardziej... Samobójstwa ;( Tego boje się najbardziej...że nie wytrzymam któregoś dnia i to zrobię ;( Już tyle razy próbowałam i tchórzyłam...Czy to o czymś świadczy? 

Mam wrażenie,że zawalam na całej linii. Jak to zmienić,jak uwierzyć w siebie ? Jak wrócić na właściwe tory ? Jak pokochać siebie? 

4 sierpnia 2017 , Komentarze (20)

Witajcie ;) Mamy piątek to czas na małe podsumowanie. Zacznę może od tego,że mimo tego jak jem to coś tam waga drgnęła, niewiele bo niewiele ale 100 gram jest mniej ;) Do tego jest mniej 1 cm w klatce piersiowej, 1 cm w tali, 1 cm w brzuchu, 1 cm biodra ;) Każdy spadek cieszy...wiem, wiem sa osoby które chudną po 1 kg i więcej ale ja cieszę się z tego co mam ;)

Teraz czas na aktywność 

PONIEDZIAŁEK    orbitrek 4,15 km

                                     nożyce pion x 120

                                     nożyce poziom x 120

                                     unoszenie bioder x 60

                                    brzuszki proste x 90

                                   brzuszki skośne x 90

WTOREK tu niestety brak aktywności, poza chodzeniem. Dzień spędzony na załatwianiu spraw. Tego dnia miałam kontrolę u lekarza z tym palcem. Oczywiście nie było mojego lekarza bo jest na urlopie, więc przyjął mnie ktoś inny. Pan doktor stwierdził,że juz nie potrzebuję rehabilitacji i kończy leczenie....Hmmmm palec nie zgina się do końca brakuje 2 cm do pełnego zgięcia. Jednak pan doktor uznał,że"  resztę sobie sama dopracuję " to słowa pana doktora. Ale najśmieszniejsze jest to,że zapytał mnie czy chcę zwolnienie lekarskie :) :) hahahahahah uśmiałam się, no bo skoro zakończył leczenie???? To po co mi zwolnienie lekarskie????? Pozostawię to bez komentarza. Wzięłam całą dokumentację i udałam się do ubezpieczyciela, dostanę coś to dostanę.... zobaczymy..... mają 30 dni na rozpatrzenie mojego pisma. Zachaczyłam też o komornika ;) a popołudniu jeziorko :) i opalanko ;)

ŚRODA  orbitrek 3,61 km 

                nożyce pion x 120

               nożyce poziom x 120

               unoszenie bioder x 60

               brzuszki skośne x 90

              brzuszki proste x  90

             wymachy nóg na leżąco x 180

              spinanie brzucha x 120

CZWARTEK  brzuszki skośne x 80

                          brzuszki proste x 80

                          nożyce pion x 80

                          nożyce poziom x 80

                          półprzysiady x 60

                          kolano-łokieć x 90

                          wymachy nóg na stojąco x 180

                         kręcenie biodrami x 90

                       kręcenie ramionami x 150

Mimo okropnego bólu głowy( który towarzyszy mi od 5 dni )  udało się wykonać jakąś tam aktywność. Nie było lekko, bo tak jak wspomniałam ból głowy, do tego duszno i lało się ze mnie. Jednak spięłam pośladki i wzięłam się do dzieła ;) Jeśli chodzi o płyny są.... szklaneczka stoi obok mnie ;) i dzielnie notuje :)

Staram się ważyć posiłki, produkty. Póki co idzie mi ok. Wiem,wiem moje posiłki pozostawiają wiele do życzenia ;) ale nie zamierzam rezygnować ze wszystkiego i jadac tylko sałatę ;) hihihi żarcik oczywiście. Zamierzam jeść to co lubię, może nie w takich ilościach jakie jadałam ale jednak. Wszystko jest dla ludzi jak to mówią ;) 

Samopoczucie ??? Może być, za oknem nadal duszno, raz słońce a za chwilę na niebie chmury jakby miała być burza. Czas chwilę odsapnąć z kompresem na głowie aby zmniejszyć ból głowy. I aby mieć siłę na wieczorną aktywność ;) :) 

Wam Kochanie życzę spokojnego popołudnia i miłego wieczoru :) 

30 lipca 2017 , Komentarze (34)

 Witajcie Kochani :) 

Jestem, ale jakby mnie nie było. Moje myśli krążą wokół jednego i z całą pewnością nie jest to dieta, odchudzanie :( 

Teraz do rzeczy....dlaczego tytuł nosi miano zawału? W piątek prawie dostałam zawału. Chodząc po sklepie zauważyłam byłego męża. Spojrzeliśmy na siebie i każde z Nas poszło w inną stronę. Dziecko zapytało kto to ten pan, a ja to Twój tata. Chwilę później patrzę podchodzi do mnie i mówi " czy możemy porozmawiać ? "  Ja na to ----" ale o czym "  

On --- o dziecku ( dodam tylko,że dziecka nie widział 8 lat, do tego jest pozbawiony władzy rodzicielskiej) 

Ja --- zaśmiałam się i powiedziałam " O dziecku??? Jakim dziecku a Ty masz dziecko ( chciał robić badania DNA gdy córka miała 5 lat) 

On--- że chciałby wszystko naprawić, zmienić,że nagle może mi płacić alimenty ( obecnie ma nową żonę i nie mogą oboje mieć dzieci , podobno nagle stał się bezpłodny )

Ja ---  Ale co Ty chcesz naprawiać?    stojąc na środku sklepu i z tocząc z Nim rozmowę myślałam,że zawału dostanę. 

On--- że długo nad tym myślał ( fakt 8 lat to szmat czasu ) że chcialby byc obecny w życiu dziecka i takie tam bla bla....

           Nie chciałam dłużej z Nim się kłócić w sklepie ( to nawet nie była jakaś głośna kłótnia, tylko rozmowa o dziwo na spokojnie ) Wymieniliśmy się telefonami. Rozmawiałam z córką i powiedziała,że możemy zobaczyć czy  "ojciec  "się  zmienił. Dzwonił wczoraj i obiecywał cuda. Ochrzaniłam Go za to, bo Córka jest bardzo emocjonalna i Ją trzeba stawiać przed faktem dokonanym aby nie zawieźć Jej obietnicami i ich nie dotrzymać. 

        Nie wiem co o tym wszystkim myśleć, czy faktycznie się zmienił, dojrzał, zrozumiał? Jakoś Mu nie ufam, przez te 8 lat nawet nie szukał z Nami kontaktu.Nie zabiegał o dziecko, łatwo bez walki dał sobie odebrać władzę rodzicielską. 

       Może i jestem przewrażliwiona. Mam totalny mętlik w głowie. Nie moge spać a jak już uda  mi się oko przymknąć to mamy ranek. Jak nie bratowa to nagle ojciec dziecka się odezwał. 

      Mam nadzieję,że od jutra jakoś będę normalnie funkcjonowała. Poukładam sobie to i owo...chociaż serce do teraz mnie ściska :( z nerwów, strachu..... 

       Trzymajcie za mnie kciuki aby udało mi się od jutra wrócić do ćwiczeń, posiłków, bo teraz nawet nic nie jestem w stanie zjeść :( 

       Dobrej nocki życzę ( czs poczytać jak Wam idzie ) :* 

27 lipca 2017 , Komentarze (42)

Witajcie Moi Kochani ;) 

Wczoraj od samego rana, byłam niespokojna, brzuch mnie bolał, głowa tak samo. Wszystko z nerwów, przed wizytą wspaniałych gości :( nawet z tego całego stresu @ przyszła szybciej :( Teraz wszystko po kolei, ale i w lekkim skrócie ;)

Cała imprezka miała się odbyć o godz.18.00. Najpierw zjawił się M kuzyn z kobietą i dziećmi. Atmosfera spoko, z Nimi mam nawet ok kontakt. Może też dlatego,że są neutralni. Czas mijał na oczekiwania przyjazdu siostrzyczki ze szwagrem. Gdy już się zjawili, oczywiście z M się przywitali, z kuzynem i kuzynka owszem. A ze mną???? Siostra M rzuciła słowo " Cześć" ok. chociaż tyle pomyślałam,bo ostatnio nawet tego nie było....jest postęp, pomyślałam. A szwagier hmmm i tu zagotowało się we mnie. Z kuzynką ładnie się przywitał, a mojego cześć nie chciał usłyszeć. Pomyślałam spoko,ale co gotowało się we mnie to gotowało. Zapytałam czego się napiją, siostra M odpowiedziała, ale odp ze strony Jej męża nie było. Olałam go. Gdy zjawiłam się w kuchni M zauważył,że coś jest nie tak. Zapytał, a ja??? Ja powiedziała,że nie teraz,nie będę psuła Tobie tego dnia. Ogólnie wieczór mijał ok, nawet udało mi się kilka słów zamienić z Jego siostrą. Widocznie zrozumiała, stwierdziła,że nie ma sensu się boczyć. Bo i tak nie wygra. 

Posiedzieli krótko, bo jakieś dwie godzinki. Później kuzynka M zaproponowała czy Nasze dziewczynki by mogły jechac na noc do Ich córek . Pomyślałam fajnie, będzie wolna chata ;) Spędzimy ten czas razem... Dziewczynki ochoczo sie spakowały i pojechali wszyscy. 

I tu.... zaczyna się właściwa akcja całego wieczoru :( najpierw M zapytał o co mi poszło, to powiedziałam,że Twój szwagier zachował się jak cham. Że  miałam ochotę pokazać Mu drzwi...Na to M,że mogłam tak zrobić.... Ta..... ja bym zrobiła to cała rodzina by mnie obgadała. Ale powiedziałam,że następnym razem gdy mnie tak zleje to zrobie tak jak chciałam wczoraj. Zwyczajnie pokażę Mu drzwi. Rozpętała się kłotnia między mną a M. Siedział przed Tv zapytałam czy coś będzie oglądał, bo chciałam z Nim do miasta jechać. Zero odp. poszłam na górę. Powiedziałam,że nawet nie mogę Mu niespodzianki zrobić, to odparł,że konkretnie powinnam Mu powiedzieć,co planuję :( Nosz........kurczę. To by już nie była niespodzianka. trudno. Później podsłyszałam rozmowę z której się dowiedziałam,że dziś jedzie na rozładunek. A wcześniej była opcja że ktoś inny za Niego jedzie. Pomyślałam dupa, nici z wypadu do miasta bo o 3ej musi wstać :( kurczę jak mi smutno było. A płacz :( do dziś akcja serca nie wróciła do normalnego bicia :(  Owszem M twierdził,że mi mówił,że On jedzie a to ja nie pamiętałam. Liczyłam na zwykłe przytulenie.  A tu dupa. Przesiedziałam na podłodze w sypialni, wyryczałam się i zasnęłam. Około północy M przyszedł do sypialni wtulił się we mnie. Owszem nie powiem miło się zrobiło,ale gdzie był jak beczałam jak bóbr :( Męska duma??? Byc może. 

Rano zapytał czy jadę z Nim w trasę, odp,że nie. Dostałam @ i ledwo zyję :( Pojechał, ja cały czas milczałam. Powiedziałam sobie,że nie napiszę, nie zadzwonię pierwsza. No... On zadzwonił...ale dopiero za 3 razem odebrałam. Za pierwszym spałam, później pranie wstawiałam a za 3 usłyszałam. Mówił,że się martwi itp.  No ok. Możliwe. Jednak chwile z NIm tylko rozmawiałam, bo nawet szczerze mówiąc nie miałam ochoty.  Wszystko we mnie siedzie, do tego @ i wszystko się kumuluje.  

Najchętniej  bym dziś przeleżała cały dzień, a tu za dwie godzinki trzeba dziewczynki odebrać, bo Kuzyn M nie może :( a M utknął w Wawie :( Ojjj dziś gryzę nawet samą siebie. Oby mi szybko przeszło :( Zanim wrócą dziewczynki i M z trasy :( 

Mimo wszystko życzę Wszystkim miłego dnia :) 


25 lipca 2017 , Komentarze (36)

Witajcie ;) 

Dni biegną jak szalone... Dziś miałam kolejną wizytę u psychologa. Jak zwykle podczas ankiety wyszło,że nie myślę o sobie, nie dbam o swoje dobro, o swoje zachcianki. Niestety nie umiem nad tym zapanować. I nigdy się chyba tego nie nauczę. Nie umiem być samolubem, zawsze mi sprawiało i sprawia radość dbanie o innych. Niekoniecznie dobrze na tym  wychodzę, ale dalej to robię. Dużo rozmawiałyśmy o moich obecnych relacjach z bratową :( Następna wizyta będzie o asertywności hmmm.... do września jakoś wytrzymam. 

Wczorajsze aktywności? Owszem były :

---- orbitrek 11.16 km  spalone 223.2 kalorie 30 minut ;) 

---- nożyce pion x 90

---- nożyce poziom x 90

---- unoszenie bioder x 60

---- brzuszki proste x 60

--- brzuszki skośne x 90

---- wymachy na bok na leżąco x 150 

Dzisiejsze aktywności ;) zaliczone 

---- orbitrek 5.55 km spalone 111 kalorii ;)

---- nożyce pion x 110

---- nożyce poziom x 110 

---- brzuszki proste x 110

---- brzuszki skośne x 110 Pół godzinki zaliczone radość wielka :) 

Mimo,że za oknem deszcz, zimno to w domku kominek rozpalony i ciepeło aż bije :) leżę sobie pod kocykiem i rozmyślam, nad... Nad jutrzejszą wizytą siostry M u Nas. Jutro M ma urodzinki i Jego siostra z racji tego,że akurat jest w Pl postanowiła przyjechać. Hmmm Nasze relacje? Pozostawiają wiele do życzenia. Nie uśmiecha mi się siedzieć i patrzeć na Jej nadąsaną minę i Jej męża. oboje mnie nie tolerują, bo M stoi murem za mną :( I jak ja mam się zachować? Jak powiedzieć o tym M. Powiedziałam,że chyba jutro mnie nie będzie jak Oni będą, to się na mnie obraził :( ale ja źle pod własnym dachem  mogę się czuć :( wiem, wiem  to Jego siostra a co z moimi uczuciami ? Mam siedzieć z Nimi w jednym pokoju i mają mnie traktować jak powietrze???  

Czas poczytać co u Was Kochani :) Dobrej nocki życzę :) 

24 lipca 2017 , Komentarze (16)

Wiem,że dziś nie jest idealnie ale cóż. Człowiek uczy się całe życie ;) Ja znowu powoli wracam na lepsze tory ;) Może notowanie posiłków znowu pomoże mi zgubic to co niechciane ;) 

24 lipca 2017 , Komentarze (26)

Witam w ten słoneczny poniedziałek, mam nadzieję,że nie tylko u mnie słonecznie ;) 

Postanowiłam troszkę zmienić moją taktykę odchudzania ;) O ile to co robię, do tej pory to odchudzanie. Owszem codziennie męczę orbitreka ;) plus sporo staram się chodzić. Nie objadam się na wieczór. Słodkiego nie jem już tyle dni, bo ponad 50 ;( no fakt mało wody. I co??? I waga stoi :( No ok lepiej aby nie było więcej, no ale czemu nie jest mniej??????? Co jest, co robię nie tak???? Sama już nie wiem, ręce opadają. Czasami mam chwilę zwątpienia. Bo któż ich nie ma ??? Prawda?! 

Muszę coś zmienić, tylko co??? Tylko jak?? Może Wy mi podpowiecie...Jedną zmianą będzie dodanie aktywności, oprócz orbitreka postaram się dołożyć jakieś ćwiczenia. Może to pozwoli mi na zmniejszenie cm ??? Zgubienie kg ??? Muszę spiąć pośladki i znowu zacząć pstrykać fotki ;) bo menu znowu zapisuję ;) i jest jakiś cień nadziei ,że się uda ;) 

Miłego popołudnia życzę i liczę na Wasze porady ;) 

23 lipca 2017 , Komentarze (25)

Witajcie Kochani ;) Każdy z Nas ma marzenia, cele które chce zrealizować, osiągnąć w życiu. Tak też mam i JA :) Zapytacie jakie to marzenia, cele? Pewnie gdybym zaczęła robić listę, to byłaby długaaaaaaaaaaaaa. 

Marzenie 1 : Nie wiem czy to marzenie, czy cel. Waga !!! Aby szklana pokazała 55 kg ;) Hmmm pewnie pomyślicie, przecież to takie łatwe do zrealizowania?! Owszem może i łatwe, ale widać nie dla każdego. Staram się,ćwiczę. Codziennie okupuję orbitreka, nawet jak wena mnie opuszcza, to mówię sobie " przecież dostałaś go w prezencie, pokażę wszystkim że schudnę" takie słowa jakoś mnie podnoszą i kierują do działania. Posiłkowo może nie ma rewelacji, tzn nie objadam się. Słodkiego nie tykam już 54 dni ( Brawo Ja SUKCES ) Wody mało pijam ( wiem to błąd, biję się za karę w piersi ;( .... ) Dobija mnie chyba stres, nieregularne posiłki, nerwy i mało snu :(  A może to tylko wymówki???? Nazywajcie to jak chcecie. 

Marzenie 2. Nigdy o tym nie pisałam,ale od prawie roku skrobię pewne notatki, które bym chciała aby przerodziły się w książkę, poradnik..... Sama nie wiem... A o czym jest??? Pierwotny tytuł " Z pamiętnika rozwódki " Tak na prawdę, to zaczęłam skrobać już 7 lat temu, gdy nastąpił rozwód. Notowałam w zeszycie emocje...wszystko co się działo. Moje przemyślenia, uczucia, dosłownie wszystko. Każda moja relacja z płcią przeciwną. Wszystkie za i przeciw. I tak jest do dziś. Jeśli coś mnie boli, przelewam to na papier. Daje mi to ukojenie, wycisza mnie i pozwala spokojnie egzystować. Być może kiedyś zbiorę się w sobie i opublikuję część. Ale teraz jeszcze w fazie realizacji i zakopane w kompie ;) tylko dla mnie. 

Marzenie 3. Akceptacja siebie, zadbanie o swoje dobro, o swoje potrzeby. bo tego niestety nie umiem. Tzn. nie umiem w 100 %, co bardzo mnie smuci. Bo dbam o wszystkich dookoła, zadowalam wszystkich a o sobie zapominam. Wizyty u psychologa, powoli mnie tego uczą, ale wiadomo musi to potrwać. Nie da się wszystkiego od tak zrobić. Ja potrzebuje na wszystko czasu, na przeanalizowanie....cała JA !!!! Nie żyję chwilą, wszystko muszę przeanalizować, przemyśleć, zaplanować ..... 

To tylko garstka marzeń, jest ich znacznie więcej. Ale te chyba są jak dla mnie najważniejsze....

A Wy macie marzenia? Jak idzie z ich realizacją ? 

Pozdrawiam miłej niedzieli życzę :)