Witajcie
Małe wyjaśnienie braku wczorajszego wpisu. Nie, nie poddałam się... ale złość jaka mnie ogarnęła :( sięgała zenitu. Wczoraj młoda mi robiła włosy.... wszystko było pięknie, dogadane... hmmm ale chyba w pewnym momencie młoda obrała inny kierunek... nie mówiąc mi o tym :( Od ucha w dół, mam fajny blond ( podoba mi się) ale od ucha w górę :( tragedia... żółta tragedia :( Płakać mi się chce cały czas. Tak, wkurzyłam się ( bo kto by się nie wkurzył) Już rozmawiałam ze znajomą i w razie w mi pomoże ogarnąć kolor. Jutro być może jeszcze podjadę do młodej, do salonu i jeśli uda się jej to ogarnąć, to spoko... a jeśli nie... to idę do znajomej. Dziś chodziłam cały czas w czapce, nawet w samochodzie nie zdjęłam. No nic, zobaczymy, co przyniesie jutro.
Treningu brak, ale udało się ładnie kroków wydreptać. Na chwilę obecną mam już 18561, myślę, że może do 20 tyś uda się dobić i wpadnie kolejna 5 do skarbonki ;) Posiłki hmmm pozostawiają sporo do życzenia.
I posiłek: bułka poranna ( jedna połówka ze schabem a druga z polędwicą) z sosem czosnkowym oraz wafelek do herbaty u rodziców
II posiłek: leczo z serem i chlebem oraz kawka teraz
Kalorie jak widać, mało ich... no ale i jedzenia mało. Śniadanie zjadłam dopiero u rodziców około godziny 11. Nie miałam apetytu z rana. Potem jak wróciłam do domu o 15, to szybko pranie, porządki i rozgrzałam sobie leczo. Teraz dopija kawkę. Aż dziwne nie czuję głodu ( może to przez nerwy i smutek przez włosy) Ja wiem... to tylko włosy, ale w środę idę ( tzn chcę iśc na pogrzeb...a jeśli nikt nie naprawi mi koloru, nie pójdę( tym bardziej, że to ktoś bliski z rodziny) A moja rodzinka potrafi dupkę obrobić :( a tu mięliby okazję :( Jak już i to się uda ogarnąć, pokażę Wam kolor.
Oj ten rok ( kolejny z rzędu) nie zaczął się dobrze. Czy będzie lepiej? Wątpię , nie mam złudzeń. Co nie zmienia faktu, że się nie poddam. Działam dalej. Za Ciebie także trzymam kciuki. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :*