Witajcie
Kolejny dzień wyzwania za mną. Dziś był ciężki dzień, ból głowy, duszno, gorąco... nie było czym oddychać :( To drugi taki dzień z bólem, oby jutro było już lepiej...na to liczę. Hmmm dzisiejszy ból spowodowany poniekąd jest również tym, że się nie wyspałam. Tak bywa... Ale powiem Wam, że wczoraj dodałam wpis i pisałam, że nie było aktywności??? Otóż była marsz około 5 lub 6 km :) Tak wieczorem wyszłam się przejść i tak nabiłam km.
Jutro już dzień poniekąd zaplanowany i nie może nic się nie udać :) Trzymajcie kciuki. Posiłkowo dzień wygląda tak:
ŚNIADANIE: chleb z hummusem paprykowym, kolagen
II ŚNIADANIE: straciatella, brzoskwinia, borówki, porzeczki
OBIAD: placki z cukinii i marchewki z piekarnika plus domowy sos czosnkowy
KOLACJA: frytki z piekarnika i kawka mrożona
Wiem kolacja nie powala... ale tak jakoś miałam ochotę i zjadłam... czy się coś stanie? Nie. Wszystko wliczyłam. Obiadem się zajadałam jak małe dziecko ;) Dawno nie jadłam tych placków. Śniadanie na szybko, bo dziś był u nas odpust i jechałam po mamę ;) Szczerze, to z roku na rok te odpusty są coraz gorsze. Na szczęście nie mamy małych dzieci, bo dla dzieci pełno zabawek ;) Ale ceny poszły w górę... widać to.
Waga dziś znowu pokazała spadek, zobaczymy jak będzie na koniec tygodnia, bo @ się zbliża. Ale ja się nie przejmuję, idę dalej po swoje. Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Nawet jak upadniesz, podnosimy się i działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Spokojnej nocki. POzdrawiam :) :*