Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem młoda aktywną kobietą pracuję w księgowości więc niestety moja praca nie sprzyja spalaniu kalorii dlatego staram się dużo spacerować z moim psem - huskym. Do odchudzania skłoniły mnie pustki w szafie niby mieszczę się we wszystkie moje ubrania i są one tak samo opięte ale teraz zaczęło mi to przeszkadzać...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 24923
Komentarzy: 444
Założony: 30 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 1 października 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
liberteee

kobieta, 36 lat, Kraków

170 cm, 74.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 marca 2015 , Komentarze (12)

Nie wiem jak u Was ale w Krakowie wiosna powitała Nas pięknym słońcem (slonce)(slonce)(slonce) oby zagościła już na dobre, choć zapowiadają jeszcze jakiś deszcz ze śniegiem w przyszłym tygodniu... Brrr mam nadzieję że się mylą.

Wczoraj znowu było bieganie więc kolejne 7 km dorzucone do licznika :):):) Cieszę się ogromnie jeszcze 3 dni temu było zaledwie 13 km wczoraj już 28 a do końca miesiąca jeszcze 9 dni. Będzie dobrze :):):) Na kwiecień plan będzie ambitniejszy 100 km w miesiąc. Trzymajcie kciuki żebym dała radę, zapewniam że będę się starać bardzo mocno.

Wczoraj za namową teściowej, (zawsze idąc pobiegać mijam ich dom więc zawsze wstępuję na chwilę, powiedzieć "dzień dobry") która widząc mnie w stroju biegowym, stwierdziła że zeszczuplałam stanęłam na wadze. I całkiem miło mnie zaskoczyło że na wadze było 78,9 kg. Dawno nie stawałam na wadzę ponieważ po pierwsze nie mam, a po drugie jakoś odbicie w lustrze więcej dla mnie znaczy niż wskazówka na wadzę. Wolę widzieć mniej w obwodzie niż w ciężarze. Ale jak już wiem że coś się ruszyło i zaczyna zmieniać ku lepszemu mam większą motywację. A przede mną tyle planów i imprez... Chciałabym w końcu wybrać sukienkę patrząc kategoriami która będzie mnie się podobała a nie która mnie wyszczupla...  Pod tym względem nie przekraczalny termin to 22 sierpnia - ślub mojej młodszej siostry. Po drodze jeszcze ślub kuzynki męża z miesiąc za 2,5 miesiąca wakacje w Holandii (fala)(slonce)(alkohol)(fala) Tak więc jest powodów by dążyć do celu...

A żeby do tego celu dotrzeć czas przyłożyć się do diety niestety dieta to aż 70% sukcesu w odchudzaniu a ćwiczenia to zaledwie 30%. Tak więc czas najwyższy przestawić się na zdrowe gotowanie bez smażenia. Mąż będzie zawiedziony (najlepszy obiad wg Niego to kotlet i ziemniaki) no ale zrozumie :DSwoją drogą to czysta niesprawiedliwość Rafał potrafi nie jadać nic przez cały dzień, na wieczór zjeść śniadanie obiad i kolację z deserem i w ogóle nie przybiera na wadze.

No ale jako że ja nie mam tak dobrze muszę się starać i zejść w końcu do rozmiaru przynajmniej 38/M. Tak się teraz zastanawiam że miło będzie w końcu kupić coś w mniejszym rozmiarze niż 40/42. Odkąd pamiętam zawsze byłam "duża", już w gimnazjum rozmiar ubrań  to było 40, może powinnam się cieszyć że od gimnazjum nie przytyłam i nie schodzę teraz z rozmiaru 56... Nie ma co gdybać trzeba brać się do pracy.

Miłej wiosennej soboty Wam życzę

Ania

20 marca 2015 , Komentarze (4)

Do mojego biegowego celu coraz bliżej :)

Wczorajszy trening zaliczony - wynik 7,41 km w 51minut czas nie jest najlepszy ale teren też nie był łatwy :)

Nad aktywnością fizyczną zaczynam panować, teraz jeszcze muszę się doszkolić w kwestii żywienia, żeby przygotowywane obiady były zdrowsze i mniej kaloryczne. Niedługo będę mieć parowar więc będzie z tym łatwiej. 

Jak macie jakieś sprawdzone strony/blogi kulinarne ze "zdrowym gotowaniem" to bardzo proszę o linki :)

Pozdrawiam słonecznie (slonce)(slonce)(slonce) i miłego piątku życzę 

Ania

19 marca 2015 , Komentarze (5)

Oj wczoraj toczyłam mocną walkę ze sobą i swoim umysłem. Miałam do pracy na 10 więc spokojnie mogłam sobie poćwiczyć rano ale mój umysł podpowiadał i wiele przeróżnych wymówek żeby tego nie robić. Na szczęście po pół godziny walki wskoczyłam w dres, buty, wzięłam słuchawki i poszłam pobiegać. Co prawda nie długo tylko 5km ale było warto. Po 15 minutach biegu żałowałam tylko tego że nie wyszłam wcześniej i z racji ograniczenia czasowego nie mogłam zrobić więcej kilometrów. 

Ale każdy trening jest dobry i każdy zbliża Nas do wyznaczonych celów, moim jest np 50 km w do końca miesiąca, a że jak na razie mam ich zaledwie 15 to ostatnie 10 dni marca musi być baaardzo intensywne, ale codziennie przebieżka i będzie dobrze. 

Trzymajcie kciuki

A.

16 marca 2015 , Komentarze (4)

Zgodnie z porannym założeniem powrotu do treningów, zaliczyłam dzisiaj Turbo Wyzwanie z Ewką, było ciężko i po tym zauważyłam ile mojej kondycji spadło, bo jeszcze pół roku temu ten trening nie stanowił dla mnie problemu.

Ale nie ma się co załamywać dzisiaj trening zrobione z trudem ale jeszcze kilka treningów i wrócę do formy :) Najważniejsze to podejmować próbę. Ile razy byśmy nie upadli najważniejsze że próbujemy dalej (co bynajmniej nie oznacza że mamy nie zwracać uwagi na ilość upadków ;))

Teraz szybka kąpiel i jeszcze poczytać ostatnią część sagi Camili Lackberg i do spania żeby organizm mógł się zregenerować. I lepiej niech się szybko przyzwyczai do takich codziennych treningów, bo mam zamiar tak go zamęczać codziennie.

Trzymajcie się cieplutko

A.

16 marca 2015 , Komentarze (5)

Cóż piątek pod każdym względem był fatalny, sobota była... naprawcza natomiast niedziela to już całkiem w porządku. Dlatego z nowym nastawieniem powracam na dobrą drogę. Dobrą mimo bólu, potu i cierpienia ;) no może z tym cierpieniem to przesadzam.

Powracam do tego co przynosiło w moim wypadku najlepsze efekty tzn Chodakowska i z racji pięknej pogody bieganie. Do tego oczywiście zer słodyczy z małą dyspensą w niedzielę. Do świąt zostały 3 tygodnie więc tu już nie liczę na super powalające efekty ale 25 kwietnia wesele kuzynki męża to mam nadzieję że już będzie jakaś poprawa. Cel główny to czerwiec a dokładnie 10 czerwca :) już nie mogę się doczekać :) 

A tymczasem trzymajcie kciuki :)

A

13 marca 2015 , Skomentuj

Nic się nie zmienia, nic się nie dzieje. 

Minął ponad rok czasu odkąd stanęłam u siostry na wadze i zobaczyłam ponad 82kg wtedy powiedziałam sobie że muszę coś z tym zrobić, ze muszę zrzucić wagę i poprawić swój wygląd, zadbać o siebie i swoje zdrowie. Wzięłam się za siebie i popracowałam trochę nad sobą udało mnie się zrzucić 6 kg ale zaprzepaściłam to wszystko zwykłym lenistwem i słabą silną wolą, bądź też słaba motywacją co spowodowało że utracone kg powróciły. Zapewne jakbym miała większa motywację to bym pewnie dalej trwała w pracy nad sobą. No ale cóż muszę poszukać tej swojej motywacji gdzie się schowała i wyciągnąć ją znów na światło dzienne. Mam swoje małe postanowienia jak to, że np nie kupuję żadnych ubrań dopóki te co mam nie zaczną na mnie wisieć bądź spadać, ale jako że mam pełna szafę to nie jest to dobra motywacja, może brak nowej sukienki na zbliżające się wesele kuzynki (25.04) będzie lepszą motywacją?. Nie wiem, na razie nasiliły się codzienne problemy więc nie mam ochoty na nic, przez co cierpi moja dieta, nie jem nic sensownego/zdrowego/pożywnego a częściej sięgam po słodycze i jedzenie typu fast food. 

Na chwilę obecną nawet nie wiem ile ważę gdyż moja waga się popsuła z pewnością jest coś mniej niż rok temu bo to widzę po spodniach ale nadal jest to bliżej 80 kg niż 75kg. Więc jest nad czym pracować, planów treningów, ćwiczeń na teraz nie układam bo muszę to wszystko na spokojnie ogarnąć.

Trzymajcie kciuki :)

A.

15 stycznia 2015 , Komentarze (3)

Cóż, fakt że piszę podsumowanie roku 2014 w połowie stycznia świadczy tylko o tym, że wciąż odkładam rzeczy na jutro/na później.  Niestety to dotyczy prawie każdej dziedziny mojego życia. Uparcie z tym walczę, spisuję wieczorem to co mam zrobić następnego dnia a potem skreślam z listy to co zostało zrobione.  

Ale nie o tym miało być.

 Rok 2014 nie zapowiadał się takim rokiem jakim się zakończył.

 Z najważniejszych wydarzeń minionego roku to mój ślub cywilny, spontanicznie, bez przymusu w zabawnej (łatwej do zapamiętania dla mojego męża;)) dacie 6.12.2014.

A tak się prezentowaliśmy :)

P.S. Suknia na sprzedaż :)

Kolejne wydarzenie to odwiedziny siostry w Holandii pod koniec października. Strasznie Nam się Holandia spodobała i myślę że gdybyśmy mieli w dwie sekundy podać Państwo gdzie chcemy zamieszkać oboje odpowiedzielibyśmy Holandia. Zupełnie nie wiem czemu, niektórzy pewnie stwierdzą że jest wiele innych piękniejszych państw a Nam jakoś t przypadło d gustu ;)

Z rzeczy ważnych miłych i przyjemnych to tyle gorzej się mają rzeczy jeżeli chodzi o moje ćwiczenia i odżywianie. Rok 2014 zaczęłam z wagą 82,6 kg na początku marca i wszystko było dobrze do  mniej więcej połowy czerwca udało mnie się zrzucić 8kg. Widoczne efekty, znajomi mówili że schudłam było naprawdę ok. Niestety później zaprzepaściłam to wszystko, ćwiczenia poszły w odstawkę, przestałam kontrolować jedzenie i rok zakończyłam z wagą 80kg. Aż żal jak można było zmarnować tyle tygodni pracy.

To tyle na temat mojego roku 2014. Teraz muszę opracować plan działania na poszczególne miesiące na rok 2015. Zdecydowanie ćwiczenia i skrupulatne spisywanie każdej jednej rzeczy branej do ust.  Do tej pory jakoś nie wierzyłam, ze takie spisywanie pomaga ale bez tego po tygodniu zapomnę co jadłam i nad czym musze popracować.  Innymi słowami mówiąc praca, praca i jeszcze raz praca nad sobą.

Z obecnych postanowień to głównie  wrócić do treningów,  ograniczyć alkohol (puste kalorie) do tylko przy okazji.

Trzymajcie kciuki.  

A.

20 listopada 2014 , Komentarze (6)

Bardzo mi jej potrzeba, nie mogę się jakoś zmotywować do ćwiczeń, jeden dzień mam motywację ok ćwiczę pilnuję jedzenia i jest dobrze. Taki stan utrzymuje się przez kilka dni a potem upada motywacja nie ma ćwiczeń, nie ma zdrowego jedzenia... Ale wczoraj założyłam profil na portalu potreningu.pl i wyszło że do wysportowanej sylwetki muszę zgubić 15kg tkanki tłuszczowej. Tak więc bierzemy się za ćwiczenia. 

Jak na razie wczoraj (dzięki motywującej siostrze :)) Zmobilizowałam się do pozytywnego zakończenia dnia. 

Trening 

45 Turbo Wyzwanie Chodakowska

po treningu posiłek ( choć się długo zastanawiałam czy go jeszcze jeść bo zakończyłam trening to była godz 21.30) 

filet z makreli w sosie pomidorowym  

Zobaczymy co dzisiejszy dzień przyniesie :)

Miłego dnia wszystkim. 

A.

14 listopada 2014 , Komentarze (5)

Tak mówią a co zrobić gdy późno jest już za późno ? :D:D:D

Tak jest teraz ze mną biorę ślub 6.12.2014 wiem o tym od 29.10.2014 a dopiero dzisiaj zaliczyłam pierwszy trening (pomijając weekendowe pływanie) mający na celu poprawę mojego wyglądu. Jakoś tak się nie mogłam zmobilizować do ruszenia tyłka i poćwiczenia coś w domu. 

Za to mam dzisiaj karę zrobiłam zwykły skalpel, w czasach kiedy jeszcze ćwiczyłam (jakieś 3 m-ce temu) skalpel był dla mnie po prostu zbyt łatwy, zbyt spokojny robiłam skalpel wyzwanie, turbo spalanie.. A dzisiaj ten niepozorny skalpel załatwił mnie tak, że mimo iż trening był 4h temu to nadal czuję mięśnie brzucha… 

No cóż tak jest jak się porzuca treningi… Ale teraz już koniec z porzucaniem treningów (przynajmniej będę się bardzo mocno starała) trzeba się zabrać za ćwiczenia na swój ślub już wiele nie zdziałam ale ślub siostry też już coraz bliżej… Więc do nie ma co rozpamiętywać ostatnich 3 miesięcy tylko ćwiczymy, ćwiczymy, ćwiczymy…

A jak Wam idzie ??

Buziaki :*

A.