Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem zamężną mamą trójki dzieci. Lubię sport. Zawsze pomagał mi on w utrzymaniu prawidłowej wagi. Niestety od 4 lat mam z tym duzy problem. Nie lubię siebie z tą wagą i podejmuję kolejną próbę odchudzenia się.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 75273
Komentarzy: 1328
Założony: 18 lipca 2012
Ostatni wpis: 9 kwietnia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Ankrzys

kobieta, 48 lat, Częstochowa

166 cm, 87.20 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Powolutku do celu- 58 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Dzisiejszy dzień zaczęłam właściwie: śniadanko, II śniadanko, obiadek( wszystko wg zalecanej diety), ale później... no cóż? W Częstochowie Jarmark Smaku, więc spacerek, kawusia, kołacze węgierskie itp... Trudno, jutro będzie lepiej.

W końcu jutro rano jadę na zawody- muszę mieć siłę z węglowodanów, żeby dojść.

Dzisiaj, jeszcze zaliczę brzuszki i squats, resztę energii zostawię na zawody.

Trzymajcie kciuki za mój wynik, może wreszcie zacznę wracać do formy z zeszłego sezonu, no i przy okazji spalę trochę tłuszczyku.

14 czerwca 2013 , Komentarze (6)

Nie dam się!!!!

Tak jak myślałam, waga drgnęła ale w górę o 0,10kg. Jeszcze nie panikuję, bo zrobiłam pomiar cm i zawartości wody i tłuszczu w organizmie i....

Wg tych pomiarów:

Tłuszczu spadła o 0,68kg

Woda wzrosła( jak myślałm) o 0,69kg

Mięśnie też wzrosły o 0,09kg

W cm tez malutki ruch- z pasa 1cm mniej, z bioder też 1 cm mniej, uda teżc 1 cm

No to nie jest żle, a waga wcześniej czy później zmaleje. Musi, inaczej wyjdę na balkon i.. szybciutku ją zrzucę- i nie bedę się martwić brakiem spadku, bo spadek będzie i to jaki huczny!!!

Biorę się w garść, okres sie pojawi, woda zejdzie, waga spadnie a na brzuszku pojawi się kaloryfer( w końcu po coś sie męczę- wczoraj nie odpuściłam: W, Squats i krótka wycieczka rowerowa z dziećmi)

A dzisiaj: powtórka, a w przyszłym tygodniu będą już takie efekty

13 czerwca 2013 , Komentarze (4)

Mam dość. Niby słońce świeci, ciepło, miło, a ja wariuję!! Albo okres się zbliża, albo tarczyca bzikuje. Cała spuchłam- woda sie zatrzymała, nerwy mam, płakać mi się chce, a co za tym idzie..boję się wejśc jutro na wage, bo może być TRAGEDIA, HISTERIA.

Człowiek chciałby, żeby jego marzenia od razu się spełniały, a tu tak sie nie da. Trzeba pracy, cierpliwości i czasu. Troche mnie męczy cała ta walka, to codzienne bzikowanie co zrobić, żeby przyspieszyć ten proces. Chciałoby się słyszeć komplementy, widzieć zazdrosne spojrzenia i te wygłodniałe spojrzenia mężczyzn. A tu... powolne efekty, ciężka praca.

Doszłam do wniosku, że te pragnienia w zasadzie nigdy się nie skończą. Przecież jak juz schudnę, jak wszyscy powiedzą co maja do powiedzenia w tej sprawie- to przecież sie przyzwyczaja i wszystko wróci do normy. I co wtedy? Jak będę wymuszać reakcję otoczenia? Czy napewno będę czuć sie dobrze w swojej skórze? Nie wiem.. Na razie musze dokończyć realizację swojego planu, będę się martwić później.

Dobrze, że dziewczyny jesteście gdzieś tam, w tym wirtualnym świecie, macie podobne zmartwienia i wspieramy sie wzajemnie. To ważne, dla każdej z nas...

Może wieczorem będzie lepiej.. musze wziąć się w garść, zrobić sobie trening w terenie, bo w niedzielę rano zawody! A teren trudny: pagórki, otwarta przestrzeń( a ma byc 26 stopni), kamienie pod nogami, łatwo sie przewrócić, podtknąć itd...ale przyjemność i satysfakcja- NIEZAPOMNIANE

12 czerwca 2013 , Komentarze (1)

Mija właśnie 4 tydzień walki o nową siebie. Nie wiem jaki efekt w tym tygodniu, bo boję się wchodzić na wagę. Pomiar wagi mam w piątek, to się okaże. Ponad tydzień ćwiczę codziennie i boję się , że waga mogła skoczyć, a do tego mam wrażenie, że woda mi się zatrzymała. Pewnie znowu jakieś zachwiania hormonalne- u mnie to prawie norma. Ale wierzę jednak, że cm mi spadły. W ciuchach lepiej chyba wyglądam, mam wrażenie, że brzuch mi trochę wklęsł, więc może będzie dobrze.

Mam nadzieję, że te ćwiczenia przyniosą jednak więcej korzyści niż wkurzania się na mały spadek na wadze.

W związku z tą nadzieją- 10km na orbitreku i brzuszki jakieś 144( 6w), squats nie robiłam, bo miałam dziś wolne w programie. Jutro za to 130 do zrobienia. Fajnie, w końcu sport to zdrowie, no i miejmy nadzieję- Piękna smukła figura

11 czerwca 2013 , Komentarze (4)
No i wróciłam do domu. Sushi było pewnie takie jak zwykle, ale ja po 4tygodniach diety pewnie takiej ochoty i smaku nie miałam, więc nie poszalałam. No i dobrze. Z moją tarczycą też dobrze. Muszę tylko brać dodatkowo jod i trochę witamin. Pewnie dieta trochę mnie osłabiła, albo, żeby tak się nie stało. Będzie dobrze. Od jutra dalszy ciąg moich starań o piękną figurę. No jak zdrowie dopisuje, to tylko wygląd trzeba udoskonalić. I zrobię to! Do roboty!

11 czerwca 2013 , Komentarze (3)
Dzisiaj dzień w stolicy, wolne od pracy, za to wizyta u lekarza. Oczywiście nie obejdzie się bez mojego ukochanego sushi w najlepszej suszarni w Wawie. Ale rano w ramach realizacji programu sportowego, zrobiłam jakieś 144 brzuszki z 6w, zostały mi jeszcze squats do zrobienia. A wczoraj program zrealizowałam. 10km orbitrek, brzuszki i squats. Pozdrawiam, z dziś całkiem suchej Warszawy

10 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Coś mnie nosi. Jeść mi się chce, spać mi się chce, w ogóle bee. No nie wiem jaki będzie bilans dnia. Zbliża się 18, ale nie mam pojęcia jak wytrzymam bez podjadania . Muszę zrobić sobie jakieś małe co nie co, potem może poćwiczę. Jakiś deszcz wisi w powietrzu albo jakaś katastrofa. Bez sensu.... byle do wieczora

Jutro jadę do mojego lekarza, to może podkręci znowu tą moją tarczycę. życie z Haszimoto i tego tam wariacjami jest szalone. Waga w górę, waga w dół, nastrój lepszy nastrój gorszy....dziś chyba ten gorszy.....Idę coś zjeść, potem może coś pozytywnego napiszę.

9 czerwca 2013 , Komentarze (3)

No to 10km orbitreka zaliczone, ze 120 brzuszków (6W), i 100 squats. Suuper.

 

No ale wcześniej był kawałek tortu i ciasto, bo byłam na urodzinach siostrzenicy.

Ale mówili w kościele, że niedziela postu nie przyjmuje..he,he,heLuzik, jutro będzie zwykły dzień trzymania diety.

9 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Od piątku mam trochę luzu. Moja córka pojechała na tydzień na Zieloną Szkołę, więc jednego dziecka w domu mniej. Wczoraj poluzowałam ze sportem, zaliczyłam tylko 6W, w squats miałam wg programu dzień przerwy, a zamiast kijów czy orbitreka umyłam dwa samochody( zawsze to jakaś forma ruchu), no i w ogródku trochę podziałałam.

Przyroda działa kojąco na nerwy i pomaga w powstrzymaniu się od jedzenia. No i to słońce. Świeci u nas od piątku, jest koło 25 stopni- cudownie! Przeleciały jakieś małe burze, była tęcza i nadal pięknie. Tego mi było trzeba.

To ciepło i słońce przypominają mi, że NIEDŁUGO WAKACJE. A jak wakacje to trzeba wskoczyć w ładny kostium i prezentować się w nim niczym modelka na wybiegu. I to dokonam, razem z Wami, bo też macie podobne cele.

Co do dzisiejszego sportu, to może wieczorkiem, to powstrzymuje mnie od podjadania, lepiej się śpi, no i na sex ma się większą ochotę. A to przecież jest najlepsza forma ruchu jaką wymyślono. Życzę wszystkim, udanego wieczornego sportu i przy okazji zużycia duuużej ilości kalorii

7 czerwca 2013 , Komentarze (3)

10 km zaliczone, 6w zaliczone, squats zaliczone.

Nastrój kiepski, bo mnie wkurza mąż-hipochondryk, ale nie dam się. Ciastka, ciasteczka, schabowe po dzieciach kuszą, ale jakoś trwam...poszłam ćwiczyć, a teraz jest późno, to może spać pójdę. Jutro będzie nowy, piękny dzień. Pójdę z kijami jak pogoda się utrzyma i będę walczyć ze swoimi słabościami i niedoskonałościami.