Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chcę nareszcie pokochać siebie i zacząć żyć pełnią życia :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4140
Komentarzy: 55
Założony: 23 marca 2013
Ostatni wpis: 8 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
melopsmas

kobieta, 32 lat, Poznań

167 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Czuć się wolną i szczęśliwą.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 kwietnia 2013 , Skomentuj


Do kalendarzowego lata już tylko 61 dni ! :)




Pogoda coraz piękniejsza, aż chce się wychodzić na dwór, ćwiczyć i jeść zdrowo i kolorowo ;) Dzień zaczęłam więc od 40 minut ćwiczeń, a potem zjadłam zdrowe śniadanie.

Mój dzisiejszy jadłospis:


Śniadanie:

koktajl(mleko+banan+truskawki) - 260kcal
2łyżki płatków owsianych - 70kcal
kostka czekolady 72% - 70kcal
morela suszona - 25kcal
śliwka suszona - 20kcal
jabłko - 40kcal

______
485kcal






Drugie śniadanie:

lód truskawkowy - 45kcal
lód pomarańczowy (zamrożony sok) - 30kcal

______
75kcal







Jako, że tak mało czasu nam zostało do udoskonalenia się i do tego, by latem być w jak najlepszej formie na jaką nas stać, przygotowałam trochę inspiracji :)














































Pozdrawiam ;)


20 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Moja waga pokazała dzisiaj dokładnie kilogram mniej niż kiedy ważyłam się tydzień temu :)
Ważę teraz 66,8 - super zobaczyć wreszcie coś poniżej 67 (to była moja najniższa waga w ciągu ostatnich paru lat), nawet jeśli to 'poniżej' to tylko 0,2kg :D
Ale jestem dumna z siebie :)
Dopiero zaczynam wierzyć w to, że moje ciało faktycznie może kiedyś wyglądać inaczej, może nawet już niedługo :)
































Mój dzisiejszy jadłospis:

Śniadanie

2kromki chrupkiego chleba - 54kcal
jajko - 80kcal
jogurt - 30kcal
pesto - 30kcal
smoothie (banan+pomarańcza+truskawki) - 115kcal

_______
309kcal


Drugie śniadanie

2łyżki płatków owsianych - 70kcal
morela suszona - 25kcal
śliwka suszona - 20kcal
smoothie - 115kcal

_______
230kcal



Obiad

migdały - 400kcal
baton zbożowy - 116kcal
jabłko - 40kcal
_______
556kcal

Podwieczorek

lody truskawkowe - 140kcal
_______
140kcal

Kolacja

tortilla - 80kcal
soczewica z brokułem - 150kcal
jogurt grecki naturalny - 110kcal
_______
340kcal



19 kwietnia 2013 , Komentarze (2)


Dzisiaj usłyszałam od mojej babci, że zeszczuplałam :)

Bardzo to miłe usłyszeć coś takiego, kiedy ciężko się pracuje na efekty.


Mój dzisiejszy jadłospis:

Śniadanie:
baton zbożowy - 125kcal
czekolada 72% - 70kcal
smoothie(banan+mleko+truskawki) - 150kcal
_______
345kcal


Drugie śniadanie:
jogurt naturalny - 95kcal
2kromki chrupkiego chleba - 54kcal
jajko - 80kcal
pesto - 40kcal
1/2 pomidora - 10kcal
_______
270kcal

Przekąska:
pomarańcza - 100kcal
_______
100kcal

Obiad:
tortilla - 100kcal
soczewica - 150kcal
warzywa - 50kcal
jogurt - 20kcal
_______
320kcal

Podwieczorek

2lody truskawkowe(przepis poniżej) - 90kcal
______
90kcal










Lody truskawkowe ! :)

Składniki:

paczka mrożonych truskawek
szklanka mleka
4łyżki ubitej śmietany 30%
3łyżeczki miodu


W garnuszku podgrzać mleko, dodać miód i mieszać do rozpuszczenia. Dodać truskawki, wymieszać. Odstawić do ostudzenia, zmiksować blenderem, delikatnie wmieszać ubitą na sztywno śmietanę (może to też być jogurt grecki, lub zwykły - śmietana dodaje puszystości, a w małej ilości tak bardzo przecież nie szkodzi;),wlać do foremek i mrozić ok 2-4godzin.
Wychodzi ok. 12 lodów (w foremkach z ikei).
Jeden ma ok.45kcal, a są naprawdę pyszne ;)



Ćwiczenia: 45minut cardio












Na koniec jak zwykle trochę inspiracji:







































Pozdrawiam :)

14 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Dzisiaj pierwszy raz od bardzo dawna ćwiczyłam z takim zapałem i radością :)
Ta pogoda, słońce, wiatr, śpiew ptaków, szum drzew - mmmm :)
Rozłożyłam
matę, otworzyłam balkon, włączyłam płytę z muzyką i filmy z ćwiczeniami i nawet nie zauważyłam jak minął mi czas ;)

Dzisiaj rano moja waga pokazała co prawda aż 68,2kg, ale cóż - idę dalej, nie ma co się załamywać chociaż jeszcze niedawno było 67,9. Te 0,3kg robi bardzo dużą różnicę, kiedy jest to kwestia kilograma wyżej lub niżej ;)

Trochę żywieniowych i zdrowych inspiracji:













Tęsknię za świeżymi owocami !





No więc dieta dieta dieta i ćwiczenia - coraz mniej czasu do lata, coraz większa motywacja.











Do ćwiczeń staram się włączać zawsze jakieś ćwiczenia na pośladki, więcej z każdym treningiem - przysiady, przysiady z wyskokiem, z ciężarkami, planki, no i oczywiście ćwiczenia mel b





Mam nadzieję, że już niedługo moja pupa będzie wyglądać tak:











Mój dzisiejszy jadłospis:

Pierwsze śniadanie:

kromka pełnoziarnistego chleba wasa - 35kcal
jajko - 81kcal
marchewka - 20kcal
ogórek - 10kcal
dip jogurtowo-ziołowy - 60kcal
_______

206kcal

Drugie śniadanie:
jogurt - 90kcal
banan - 120kcal

_______
210kcal

Przekąska po treningu:
banan - 110kcal
jogurt - 90kcal
płatki owsiane - 90kcal

_______
290kcal

Obiad:
tortilla - 196kcal
warzywa - 60kcal

ryż - 100kcal
jogurt - 90kcal

_______
446kcal


Kolacja:

Duże jabłko
_______
90kcal

Do tego oczywiście wypiłam hektolitry wody, wody z cytryną i zielonej herbaty :)



Motywacja na dzisiaj - cudowna Miranda Kerr  *.*









Pozdrawiam :*

13 kwietnia 2013 , Komentarze (2)

Jestem już po moim 45-minutowym treningu :)
Dzisiaj pozwoliłam sobie na spanie do 12, więc przesunął mi się cały dzień, ale co tam - czasem trzeba się porządnie wyspać :)



Po długim spacerze z psem w słońcu i przy pięknej pogodzie ok 13 zjadłam śniadanie : 2 kromki pełnoziarnistej wasy z jajkiem, sałatą, wędzonym łososiem i jogurtem naturalnym oraz jogurt owocowy z winogronami.
Po 16 wzięłam się za ćwiczenia, a potem zjadłam moje pyszne po-treningowe drugie śniadanko:

koktajl bananowo-truskawkowy
(garść mrożonych truskawek+banan+200ml mleka)
3suszone śliwki
3 suszone morele
2 kostki czekolady 90% z kawałkami pomarańczy.




Mniam!


Teraz szykuję obiad (wiem - strasznie późno) : tortillę z warzywami i sosem jogurtowo-czosnkowym :)

A czym wy karmicie swoje ciało po treningu ?













Moja dieta wróciła na właściwe tory i od razu czuję się dużo lepiej - tak wiosennie i lekko.
Słońce za oknem i wiosenny wiatr dodały mi energii, optymizmu i wiary w siebie, i w to, że te wakacje będą nareszcie inne, niż poprzednie. Może nie będę ważyć jeszcze moich wymarzonych 54kg, ale wiem, że każdy dobry dzień i każdy mały krok, przybliżają mnie do upragnionego celu ;)


















Motywacja na dzisiaj - założyć takie bikini i wyglądać w nim pięknie!



Piosenka na dzisiaj :)








9 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Nie cierpię tych momentów, gdy mówię sobie 'od jutra znowu zaczynam', ale ta choroba totalnie wybiła mnie z rytmu.
Już czuję się trochę lepiej na ciele, ale dużo gorzej na duchu.. Myślę, że jutro będę się już na tyle dobrze czuła, że pójdę na uczelnię i może nawet zacznę znowu ćwiczyć!
A nawet jeśli nie, to przynajmniej będę trzymać dietę, albo zrobię sobie dzień oczyszczenia i będę spożywać tylko płyny, a od czwartku wrócę do miejsca, w którym przerwałam.
Nie mam jednak zamiaru w najbliższym czasie zbliżać się do wagi - boję się, że pokaże moją wagę początkową! Najbliższe ważenie w niedzielę - myślę, że jeśli wrócę do moich nawyków, zobaczę tam moją ostatnią wagę, i ani grama więcej!
Niedawno, gdy stanęłam na wadze zobaczyłam 67,5kg! Miło było zobaczyć 67, a nie 69 lub 70 :) 65, czy 60 wydawało się wtedy dużo, dużo bliższe ;)
Jednak już kilka dni później (mimo braku jakichś większych odstępstw od diety) było już 67,9kg, i to się utrzymywało do momentu, gdy się rozchorowałam.
No ale te ilości rosołu, jajek i miodu na pewno zostawiły jakiś ślad w moim organizmie ;/ 
Na koniec jak zwykle trochę inspiracji ;)






















8 kwietnia 2013 , Komentarze (3)




Świat za oknem nareszcie zaczyna wyglądać tak, jak powinien wyglądać kwiecień, albo raczej zaczyna go przypominać :)
Ciągle jest te parę stopni za zimno, jednak śpiew ptaków i tak długo wyczekiwane promienie słońca w zupełności mi wystarczają, a raczej muszą wystarczać teraz, kiedy leżę chora w łóżku..
Co do diety - nie trzymam się jej kompletnie.
Po pierwsze nie myślę za dużo nad tym, co jem, po drugie - ciężko trzymać się dobrych nawyków gdy, tak jak ja, wierzy się w moc naturalnych składników bardziej niż lekarstw. Mleko z miodem i z masłem, duuużo herbaty z miodem, cytryną i imbirem, tłusty rosół na mięsie zrobiony przez mojego tatę...
Mało to dietetyczne. W dodatku w ciągu dnia głównie piję, jem dopiero pod wieczór, gdy po całym dniu gardło na tyle mi się 'odblokuje', że mogę przełknąć coś w formie innej niż płynna.
Poza tym przez większość dnia nie mam kompletnie ochoty na jedzenie.
No i oczywiście nie ćwiczyłam już od paru dni. Pierwszego dnia choroby nawet próbowałam trochę się poruszać, ale byłam tak słaba i tak fatalnie się czułam, że dałam spokój po dziesięciu minutach. Nie ma co - teraz po prostu muszę się wyleżeć i tyle.

Mój aktualny jadłospis:









Ale tak naprawdę mam ochotę (a raczej mam ochotę mieć ochotę, bo i tak nie byłabym wstanie tego przełknąć i w sumie nie chce mi się jeść.. ale mój mózg chyba nie do końca rozumie, że jestem chora i i tak wysyła mi sygnały smakowe) na LODY! mniam <3
Moje ulubione to chyba czekoladowe, miętowe i kawowe, jednak uwielbiam tak na prawdę wszystkie - od mrożonego jogurtu, poprzez zwykłe lody w kulkach, te na patyku, te zrobione ręcznie w domu, po mrożone owoce.. Uwielbiam lody w każdej postaci ;)
Kiedyś poświęcę im cały post i podam wam różne świetne pomysły na to jak zrobić lody, które są pyszne i jednocześnie zdrowe i małokaloryczne :)










Mam nadzieję, że moja choroba już długo nie potrwa, bo naprawdę mam jej serdecznie dość, zwłaszcza teraz, gdy robi się tak ładnie i aż chce się wyjść na dwór z psem, pojechać gdzieś rowerem, czy wyjść pobiegać (może wreszcie przekonam się do biegania na dworze.. zawsze mi tak jakoś dziwnie głupio, myślę nad tym jak wyglądam, itd, tak, jakby wszyscy mnie obserwowali z okien), a później zjeść pyszne, wiosenne śniadanko, lub drugie, lub trzecie jak kto woli ;)

















Zostawiam was więc ze smakiem na te wszystkie pyszności, a sama zawijam się w kołdrę i będę patrzeć za okno i marzyć o tym, żeby wreszcie wyjść na zewnątrz i odetchnąć świeżym powietrzem ! :)

5 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Ciężko czasem się zmotywować do ćwiczeń - kanapa jest taka wygodna, książka taka ciekawa, film taki wciągający..
Ciężki dzień, brak siły, brak czasu, zmęczenie.. Ilość wymówek jest nieskończona. Ale jeszcze jedna rzecz jest nieskończona - ilość korzyści z ćwiczeń! Nie tylko pozbycie się tkanki tłuszczowej, ale też zdrowe, jędrne ciało, zapobieganie wielu chorobom, pozbycie się cellulitu i przede wszystkim - świetne samopoczucie !
Każdemu z nas czasem się nie chce, potem nie cierpimy się za to, że byliśmy tacy leniwi.. Za każdym razem, gdy postanawiam nie ćwiczyć (co - z dumą stwierdzam - zdarza się bardzo rzadko) cały czas zaoszczędzony na niećwiczeniu i resztę dnia spędzam na żałowaniu tej decyzji i myśleniu o ćwiczeniach.
Przygotowałam więc trochę inspiracji, które mnie osobiście bardzo motywują do ćwiczeń. Często przeglądam strony poświęcone fitspiracjom na tumblr.com. Strony zrzeszające ludzi, którzy prowadzą zdrowy styl życia i zbierają zdjęcia poświęcone ćwiczeniom, zdrowym posiłkom, ładnym ubraniom :)
































Na koniec chciałabym podzielić się z wami moim planem ćwiczeń.
Ćwiczę ok 40-50min. dziennie. Włączam jakąś dynamiczną muzykę, włączam filmy na YouTube (filmy z ćwiczeniami oczywiście;), rozkładam matę, zamykam drzwi od pokoju, otwieram okno i upewniam się czy w zasięgu mam butelkę wody.
Preferuję ćwiczyć sama - przy innych skupiam się za bardzo na tym czy nie wystaje mi brzuch spod bluzki, albo czy nie dyszę i pocę się za bardzo jak świnia :)
 Zestawy ćwiczeń znalazłam w internecie - jest ich naprawdę bardzo dużo na YouTube, dlatego też łatwo znaleźć coś dla siebie.

Czasem dodaję jakieś ćwiczenia, czasem niektóre olewam. Zazwyczaj włączam stoper i rozgrzewam się ok.5min. Rozgrzewka obejmuje szybki marsz w miejscu z wymachami ramion często z półkilowymi ciężarkami (u mnie są to półlitrowe butelki wody:), oraz bieg z podnoszeniem kolan do góry. Następnie wykonuję tą rozgrzewkę , oraz kilka ćwiczeń z przedstawionego zestawu. Później wykonuję te ćwiczenia (tylko pierwszą część, gdyż nie mam rowerka). Następnie zaczynam ćwiczenia z MelB - 15-minutowy trening cardio, dziesięciominutowy zestaw na klatkę piersiową i plecy, później wykonuję Szok Trening Ewy Chodakowskiej (tylko wybrane ćwiczenia pozbierane z kilku filmów), ćwiczenia Victoria's Secret, które lubię chyba najbardziej - są bardzo dynamiczne, ale nie przesadzone, w rogu mam licznik czasu, który pozostał mi do wykonywania ćwiczeń. Jest to intensywne i świetne 10minut. Wykonuję również wybrane ćwiczenia MelB na pośladki. Czasem włączam do zestawów ćwiczenia znalezione w innych filmikach, lub na bogach.
Na koniec oczywiście rozciągam się przez chwilę.


A jak wy ćwiczycie? Preferujecie ćwiczenia w domu, czy raczej siłownię? Wolicie ćwiczyć sami, czy więcej dajecie z siebie w towarzystwie przyjaciół?

Pozdrawiam! :)

4 kwietnia 2013 , Komentarze (2)


Dziś czwarty kwietnia, pomyślałam więc, że pora na krótkie podsumowanie poprzednich miesięcy :)


Miałam dużo potknięć i upadków, ale jestem dumna z tego, że za każdym razem udawało mi się podnieść i kontynuowałam to, co zaczęłam. Nie poddałam się - jestem ciągle w trakcie, a nie z powrotem na początku.
Moje ciało w ciągu ostatnich miesięcy uległo lekkim zmianom. Może nie diametralnym - spadło mi tylko 5kg, jednak mimo wszystko jestem już 5kilogramów bliżej celu, niż byłam o tej porze w zeszłym roku :) Najważniejsze, że waga  spada a nie wzrasta, prawda ? :)





Wiem, że nie dałam z siebie wszystkiego - nie ograniczyłam wszystkich niezdrowych produktów (głównie mówię tu o słodyczach, gdyż to one są moim słabym punktem), dopiero od niedawna rozkładam jedzenie na 5 porcji - wcześniej skupiałam się głównie na ilości spożytych kalorii, a nie na jakości pożywienia (dlatego też często pozwalałam sobie na słodkie). Zdarzało mi się też nie znajdować czasu w ciągu dnia na jedzenie i objadać na noc, lub zjadać dużo za dużo i nie tego, co powinnam.
Czasem miałam tak bardzo dosyć siebie, czułam się obrzydzona swoim odbiciem w lustrze, zdołowana, że nie widzę efektów i tym, dlaczego tak dużo mnie kosztuje to, co niektórym przychodzi bez mrugnięcia okiem (wiem, bzdury). Objadałam się wtedy, myślałam "e tam, bez sensu, po cholerę mi ta dieta, lepiej zjem tabliczkę czekolady i popcorn". Błędne koło, ale czasem po prostu ciężko mi z tym walczyć.




Jednym z osiągnięć marca było nauczenie się jeść regularnie, w 2-4 godzinnych odstępach. Dziennie starałam się też nie przekraczać 1200 kalorii. Oczywiście - nie zawsze mi to wychodziło...
Ćwiczyłam ok.45 minut, prawie codziennie - z tego jestem bardzo dumna. Oczywiście mogło być lepiej - mogłam ćwiczyć więcej i intensywniej, ale nie jest to zły wynik - zwłaszcza dla kogoś, kto przez ostatnie 6 lat praktycznie się nie ruszał (z małymi wyjątkami).
Najwspanialsze jest to, że naprawdę lubię ćwiczyć! Uwielbiam to uczucie, gdy przekraczam bariery mojego ciała, gdy z dnia na dzień czuję, że mogę więcej niż wczoraj, czy tydzień temu, kiedy wykończona padam na łóżko dumna z siebie i w dużo lepszym humorze niż 40min wcześniej. I uwielbiam zakwasy - ból mówiący "wreszcie ruszyłaś dupę!" ;)
W styczniu zaczęłam zapisywać wszystko, co spożywam (zarówno posiłki jak i napoje) oraz to ile i kiedy ćwiczę. Teraz pewnych rzeczy już nie zapisuję, jak np. ilości spożytych napojów - przyzwyczaiłam się już do picia 1,5-2L wody na tyle, że nie muszę się bardzo na tym skupiać.




Ciągle za często pozwalałam moim słabościom wziąć nade mną górę, ciągle nie daję z siebie wszystkiego. Nie chudnę w maksymalnym tempie 1kg na tydzień, raczej ok. 0,5kg. Ale jest coraz lepiej.

Osiągnięcia:

- 5kilogramów mniej
- przyzwyczajenie się do regularnych posiłków w mniejszych porcjach
- przyzwyczajenie się do picia dużo wody
- pokochanie ćwiczeń
- gładka skóra, dużo jędrniejsza niż w styczniu
- zmniejszony cellulit
- zdrowe włosy i paznokcie
- błyszczące oczy
- dużo lepszy humor, więcej optymizmu i wiary w siebie
- ujędrnione uda
- troszkę mniejszy brzuch
- zaokrąglona, jędrniejsza pupa



Motywacja na dzisiaj: The Color Run !



Jeszcze długa droga przede mną, nie ma co ukrywać, czuję jednak jakiś optymizm związany z nią. Wierzę w siebie. Coraz rzadziej używam słowa "dieta" w odniesieniu do tego, co robię. Raczej są to "dobre nawyki", czy "zdrowy styl życia". W końcu tak naprawdę celem jest być zdrową i piękną - ciało odzwierciedla to, co ma w środku. Piękna, jędrna skóra na kobiecie size plus wygląda seksownie i kusząco, a obwisła, niezdrowa skóra wygląda okropnie nawet na super zgrabnej dziewczynie (a raczej sprawia, że jej właścicielka wygląda niezbyt atrakcyjnie).





Mam nadzieję, że w przyszłym miesiącu napiszę podsumowanie co najmniej o 3 kilogramy lżejsza i dużo szczęśliwsza i dumna ze swoich osiągnięć ! :)



2 kwietnia 2013 , Skomentuj

Macie tak czasem, że po zjedzeniu jednej rzeczy, której odmawiałyście sobie przej dłuższy czas, nagle przestajecie się kontrolować?
Myślicie 'a co tam, skoro zjadłam już te nadwyżkowe 300kcal i to w formie czegoś tak niezdrowego, to i tak cały dzień jest już do dupy, mogę opychać się dalej i władować w siebie kolejne milion kalorii.' ?
Ja to mam zdecydowanie za często.



Dzięki takiemu (idiotycznemu) myśleniu nadwyżkowe 300kalorii zamienia się w nadwyżkowy tysiąc, co tak cholernie zaburza wszystko, nad czym pracowałam, nie wspominając już o tym, jak cholernie źle się ze sobą czuję. Nie - nie włożyłam sobie palców w gardło, więc może jednak nie jest ze mną aż tak źle, bo jeszcze niedawno to właśnie bym zrobiła, ale przeraża mnie to, że myśl o tym wydaje mi się całkiem racjonalna - zjadłam to zwrócę i będzie tak jak być powinno. Staram się nie nienawidzić się w takich momentach, myślę sobie, że nic się nie stało - nie przytyję kilograma, w końcu nie pochłonęłam siedmiu tysięcy kalorii tylko 2500 (o 1350kalorii więcej niż zwykle jadam dziennie!), w dodatku teoretycznie moje zapotrzebowanie kaloryczne według różnych przeliczników waha się między 1600, a 2000kcal, więc niby nie jest to tragedia zwłaszcza z perspektywy iluś tam dni, kiedy jadłam na tyle dobrze, że moja waga spadała (może nie tak szybko jak bym chciała, ale zawsze). Ale mimo wszystko ciężko mi nie czuć do siebie obrzydzenia i złości. Tak dobrze zaczęłam dzień - ćwiczyłam 45min, zjadłam zdrowe śniadanie (mango+migdały), wypiłam trzy kubki zielonej herbaty, ale potem moja siostra zrobiła popcorn, i usiadłyśmy przed telewizorem (czasem robimy sobie takie wspólne wieczory (a raczej robiłyśmy) - siadałyśmy przed telewizorem, włączałyśmy jakiś film i podjadałyśmy popcorn, chipsy..Staram się tego unikać ale czasem..no cóż - same dobrze wiecie jak to bywa, a jeśli nie wiecie to bardzo bardzo bardzo wam zazdroszczę!) i stało się - tyle czasu się powstrzymywałam, patrzyłam jak ona zjada wszystko sama (ciągle będąc chudszą ode mnie) aż w końcu nie wytrzymałam - zjadłam jedną garstkę, potem drugą, potem sięgnęłam po świąteczne słodycze.. Koszmar.



Postanowiłam więc jutro zrobić dzień oczyszczenia - spożywać tylko płyny, i od środy wrócić do miejsca, w którym się zatrzymałam(a raczej cofnęłam!!!). Trzymajcie za mnie kciuki, może uda mi się wreszcie zrealizować mój cel i do końca maja ważyć najwyżej 63 kilogramy !



Mój cel na dzisiaj: spotkać Go na Openerze i znowu w sobie rozkochać :} Wiem wiem, teoretycznie waga nie ma tu nic do rzeczy (a już na pewno nie chciałabym kogoś, dla kogo gra ona aż tak dużą rolę), jednak nie chodzi tu o podejście innych do mnie (tak na prawdę nigdy nikt poza mną samą nie dyskryminował mnie z powodu tych kilku(nastu) kilogramów nadwagi), ale o moje podejście do siebie samej i pewność siebie, które tak na prawdę determinują moje podejście do życia, w efekcie sprawiając, że jestem szczęśliwsza.


Zaczęłam (już jakiś czas temu) tworzyć listę powodów, dla których chcę schudnąć. Wszystkie w formie takiej, jak widzicie powyżej. Ten akurat jest #104.
Jak na razie mam ich aż 250 i ani jednego za tym, aby utrzymać aktualną wagę ;)