Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W końcu wzięłam się za siebie! :) Nie ma marudzenia, nie ma wymówek - trzeba działać! Znalazłam prezent od kumpeli z LO. Dostałam tego słonika na dowód, że różowe słonie istnieją, zwłaszcza takie z czerwonymi kokardkami ;D To mój prywatny symbol na to, że nie ma rzeczy nie możliwych ;) W kwestii odchudzania również.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 146143
Komentarzy: 2432
Założony: 30 października 2012
Ostatni wpis: 28 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kawonanit

kobieta, 38 lat, Warszawa

163 cm, 72.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 kwietnia 2013 , Komentarze (6)

Postanowiłam przeprosić się z surowymi warzywami i wprowadzić do codziennego menu sałatkę z mixsów + dodatki. Ugotowałam sobie pierś z kurczaka, ładnie pokroiłam i przyprawiłam, rzuciłam na wspomniany już mix sałat. Dodałam pomidora, kilka oliwek i fetę. Polałam kefirkiem, wymieszałam i zadowolona siadłam do jedzenia.

Któraś z sałat jest gorzka! Micha apetycznej sałatki na stracenie! :/

No dobra, może nie na stracenie, postanowiłam pobawić się wyszukiwanie jadalnych kąsków..., ale!
Miałam taaaaką ochotę ;(
Już nigdy, przenigdy nie kupie gotowego mixu! Niby zawiodłam się po raz pierwszy, ale drugiego razu nie będzie.
Buuuu... :(

20 kwietnia 2013 , Komentarze (8)

Pod poprzednim wpisem Pitroczna pytała mnie o przygodę z Power90. Cóż... moja przygoda trwała dwa dni... Pierwszy dzień treningu - wielkie zadowolenie i poczucie, że w końcu trafiło się na program marzeń. Nie byłam w stanie wykonać tylko dwóch ćwiczeń. Pomyślałam, że to dopiero początek i wyrobię się przecież. Podczas ćwiczeń z drugiego treningu dopadł mnie marazm...Już pierwsze ćwiczenie po rozgrzewce okazało się niewykonalne....I znowu bylo to ćwiczenie proste, ale przerastające możliwości moich rąk i nóg. No i dotarła do mnie smutna prawda. Dopóki nie nabiorę siły w kończynach, dopóki nie poprawie kondycji, to żaden program nie będzie idealny...

Wniosek? Skoro nie mam siły na te wszystkie "Chodakowskie" to powinnam zarzucić ćwiczenie? A może zmuszać się do ćwiczeń, ale z 40 minut treningu przećwiczyć tylko 15?
 
Jest też inne wyjście. Skupić się na podstawach :)

Poradziłam się męża ;) Wymyślił mi "ćwiczenia" (to raczej pozy, które wymagają użycia siły i trenowania wytrzymałości). To tyle jeśli chodzi o ręce :) Nogi są skazane na spacery, przysiady i pracę na rowerku ;) Mam nadzieję, że już za miesiąc będę w stanie pochwalić się jakimiś efektami ;) Do tego czasu nie szukam żadnych nowych treningów, ale i nie narzekam, że niczego dla siebie nie robię ;)
Moje Kochane miało też drugi pomysł. Mianowicie chodzi o Tai Chi i przyznam się - kusi mnie spróbować ;) Mam wrażenie, że taka forma relaksu też może mi się przydać ;)


13 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Na reszcie przestałam być "zdechłą żabą" ;D
Pasmo drobnych nieszczęść w końcu się skończyło ;) Trwało niby tylko dwa tygodnie, ale zaowocowało wzrostem wagi i centymetrów.
A zaczęło się od świątecznego sernika.... No popłynęłam z tym sernikiem...Chociaż akurat to było do przewidzenia. Piekłam go z intencją zjedzenia więcej niż jednego kawałka ;)
Kolejnym "nieszczęściem" była @. Nie dość, że się spóźniła to jeszcze odebrała siły i chęci na cokolwiek. I tak minął prawie tydzień.
Potem zaczęła się przygoda z chusteczkami trwająca do wczoraj.
I tak o to minęły dwa tygodnie, gdzie jadłam może nie jakoś super grzesznie, ale wystarczająco by mnie przybyło :(
Teraz nie ma co płakać tylko korzystać z entuzjazmu ;) W końcu z radością oderwałam się od łóżka. Wzmorzona grawitacja w tym rejonie przestała działać :D
Najpierw zrobię coś miłego dla swojego ciałka. Zamierzam się wypeelingować, wymaseczkować i poodżywiać ile wlezie ;) Jak już będę piękna i pachnąca wybywam na spacer pocieszyć oczy nowym "nieśniegowym" krajobrazem. No i słonka trochę wchłonąć, nareszcie! :)
A potem? O ile nie przeceniam sił dopiero co powróconych zaczynam przygodę z Power90. A jeśli przeceniam to i tak będę mega szczęśliwa, że dzisiejszy dzień spędziłam poza łóżkiem.

6 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Przyplątało się katarzysko :/ Trochę cierpię i muszę się wyżalić bo mój małżonek wspaniały podpadł mi pierwszy raz w życiu. Wykazał się dużą dozą współczucia, ale zerowym wsparciem. Cały ranek się obijał, a mógł w ty czasie pozmywać :/ O zrobieniu zakupów nie wspominając. Nie mam siły na te rzeczy ;( Siedzę pod kocem i staram się jak najmniej ruszać... Wezwali go do pracy, a ja zostałam z tym całym bajzlem i pustą lodówką.
I jeszcze ten sąsiad z wiertarką... Ile można wiercić w jednej ścianie?!
Jestem dzisiaj bardzo nieszczęśliwa :(

3 kwietnia 2013 , Komentarze (6)

Mam takie bardzo silne wrażenie, że jak zniknie śnieg to się momentalnie zrobi plus 20, i albo będzie deszczowo, albo od razu lato.
Czuje się trochę oszukana przez pogodę. Od grudnia czekam na wiosnę, bo wtedy łatwiej ruszyć cztery litery i zadbać o siebie  z werwą, motywacją i prawdziwą radością. A tak?
Czekam na tą wiosnę i czekam, żeby się przyzwoicie przygotować do lata, a jej ani widu, ani słychu...
Mówię Wam, ani się obejrzymy i z dnia na dzień zrobią się upały, a jakaś część z nas ciągle nie jest w stanie wyobrazić siebie w krótkich spodenkach i bluzeczce na ramiączkach.
Jest tu jeszcze jakaś "mądra" osóbka, jak ja? Taka co odkładała wszystko na wiosnę, a teraz do niej dociera, że wiosny nie będzie?
Eh......

2 kwietnia 2013 , Komentarze (6)

Nie robiłam zupełnie nic. Zostaliśmy z mężem sami bo miał w te święta pracować, ale i tak było go więcej w domu niż w biurze ;)
Czyli relaks i lenistwo na maksa ;)
I maratony z anime ;D
Niestety produkcja naszego ukochanego tasiemca została wstrzymana ;( :/ Trzeba było się rozejrzeć za nowym pożeraczem czasu ;)

A teraz wracamy do rzeczywistości.... Trzeba się ogarnąć i pogodzić z tym, że zima nie odpuszcza...

23 marca 2013 , Komentarze (9)

Pierwszy raz zrobiło mi się trochę głupio, niezręcznie i odczułam delikatnie mówiąc chamstwo... A wszystko przez temat, który założyłam w dziale kosmetyki, dotyczący wcierek do włosów.

Pierwsze trzy strony odpowiedzi pojawiły się w tonacji kpiącej, a obracały się wokół pytania "co to jest wcierka?". Nie wiesz? To znaczy, że nie możesz mi odpowiedzieć na pytanie, więc po co wchodzisz na taki temat.

Po lekkim wnerwie pomyślałam "dobra, ok" i przeedytowałam temat, który niejako mógł pomóc domyślić się, czymże owa wcierka jest... ale nie! Nie odczepiły się. Okazało się, że zadawanie o to pytania jest całkiem fajną zabawą....

Potem przeczytałam, że to chyba na wszy jest i pewnie takiej porady oczekiwałam.

Pojawiły się też komentarze w stylu "google nie gryzie". A otóż mnie pogryzło! Mam problem z wypadającymi włosami, naczytałam się różnych komentarzy i już sama nie wiedziałam co myśleć o danym kosmetyku... Postanowiłam się poradzić kobietek z Vitalii, bo przecież nie tylko kwestie z odchudzaniem są tutaj poruszane. Ktoś może prosić o opinie na temat butów, sukienek, podkładów to chyba można też pogadać o kosmetykach do pielęgnacji włosów?!

Potem pojawił się głos, że to głupie pytanie. Hmm.... myślałam, że nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi....

I co? Rozżaliłam się strasznie i właściwie nie wiem dlaczego.
Może po prostu za długo jestem na tym forumi i zapomniałam, że jest to tylko forum, w którym udziela się masa różnych ludzi. Nie są to ani moi bliscy znajomi ani przyjaciele, więc skąd we mnie przekonanie, że należy mi się jakaś życzliwość z ich strony?
Mój błąd.

18 marca 2013 , Komentarze (3)

Nie wiem co mi odbiło, pewnie jakieś zło podkusiło  Miałam dzień rozpusty ukierunkowany na słodycze (co dziwne, bo właściwie nie jest ze mnie "słodka babka"). I tak skończyło się na kupnym ciachu, drażach i nektarze porzeczkowym. Niby nie tak wiele, prawda? A jeszcze dzisiaj czuję cukier miedzy zębami.... Już dawno nie miałam ochoty na takie perfidne słodkie bzdetki...

I dzisiaj stwierdzam, że absolutnie nie było warto. Te ciacho jakieś takie niedorobione, nektar posiadał ledwo aromacik porzeczki, no jedynie draże były w smaku takie jak pamiętałam.
Konkluzja?
Jak już grzeszyć to chociaż czymś smacznym i sprawdzonym. Ciacho najlepiej zrobić samemu, a jak ma się ochotę na sok porzeczkowy to go szukać do upadłego, a nie zadowalać się pierwszym lepszym nektarem (bo do innego sklepu daleko...)

O dziwo, wyrzutów sumienia brak Jedynie jakieś takie niepocieszenie, że się chciało, produkty zdobyło, ale nie było smacznie... Gdzie tu frajda?

11 marca 2013 , Komentarze (6)

Naszukałam się, naczytałam i ostatecznie zgłupiałam... Na wypadające włosy farmaceutyków jest masa, opinii na ich temat jeszcze więcej... Jedyną metodą, która zdaje się mieć więcej zwolenników, niż przeciwników jest właśnie picie drożdży. Niestety tutaj trudno o jakiekolwiek konkrety. Większość osób pije drożdże bo tak, ile chce i jak długo chce. Tylko jedna z kuracji oparta była na podstawie książki, dlatego zamierzam trzymać się wskazówek właśnie tej metody. Mianowicie drożdże można pic dwa razy dziennie (po jednej łyżeczce zalanej wrzątkiem) przez 6 tygodni. Potem powinna nastąpić pół roczna przerwa.

Mój pierwszy kubeczek stoi przede mną i pachnie...hmmm... apetycznie Co prawda mój ulubiony napój to to nie jest Chociaż charakterystyczny aromacik podpiwka posiada

Heh, zobaczymy co z tego wyniknie Trądziku pozbyłam się sama, dopiero po tym jak podziękowałam za współpracę chyba dwunastemu dermatologowi. No to może włosy też uda mi się uratować samej? Trzymajcie kciuki!

4 marca 2013 , Komentarze (7)

Nigdy nie uważałam się za osobę przesądną, ale zawsze mam w pamięci babcine mądrości Stąd wzięło się przekonanie, że w poniedziałek nie można niczego zaczynać, bo już założenia nie ma szans żeby to skończyć (??) Ciekawe, prawda?
Natomiast od rodziny męża podłapałam przekonanie, że to piątek jest takim dniem (bo dzień przed weekendem, nikomu się nic nie chce i nic nie idzie załatwić, więc po co w ogóle się fatygować?). W ten oto sposób straciłam dwa dni w tygodniu na ewentualny przełom. Ignorując własne "chcenia" przeczekiwałam feralne dni, bo jak coś to od wtorku lub soboty, inaczej przecież nie można

Zbuntowałam się! Dziś jest poniedziałek, i właśnie dziś postanowiłam wprowadzić nieco zmodyfikowaną wersję mojej diety Nie będę czekać do jutra!

Mam nadzieję, że co do tego, babcia nie miała racji...