Znajomi (40)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 22961 |
Komentarzy: | 333 |
Założony: | 6 listopada 2012 |
Ostatni wpis: | 14 lipca 2014 |
kobieta, 54 lat, Bełchatów
168 cm, 135.80 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Hej Laseczki
Staram się zacząć optymistycznie, ale każdy powrót jest trudny, dla mnie ostatnio okazał sie szczególnie. Masa różnych powodów, gdzie skręciłam gdzieś w boczną ścieżkę i zgubiłam drogę główną prowadzącą do celu....
Najważniejszy i dla mnie najboleśniejszym, to jutro mija miesiąc od śmierci kogoś bardzo mi bliskiego. Pomarudzę, ale przecież po to jest ten pamiętnik. Jest on dla mnie bardzo ważny, bo nie chcę celowo napisać, że "był", gdyż wierzę, że jest ze mną dalej, tylko nie usłyszymy się już, nie zobaczymy tu na ziemi, nie dostanę kolejnego "kopa w żyć", nie doda mi nikt otuchy, bo po prostu trudno wypełnić tą pustkę.... Tylko nie zdążyłam mu tego powiedzieć. Wiem, że dziwnie wygląda, mężatka rozpaczająca po śmierci przyjaciela, ale to naprawdę był mój osobisty anioł stróż, który nie pozwalał mi na panikowanie, trzymał w ryzach i przywrócił wiarę w ludzi. A teraz go nie ma i muszę stawić czoło światu sama...
Od stycznia zawaliłam odchudzanie. Nie wiem, co się stało? Czy zmęczenie materiału, czy też po prostu zbieg głupich zdarzeń, a może jedno i drugie?
Nie mogłam się do tej pory zebrać, a przecież muszę. Tyle już zrobiłam, szkoda mi tego wysiłku, jesli by miało się skończyć na tym , co jest.
A już ostatnio położyłam i dietę i ćwiczenia, bo jak nie ma efektów, to nie ma motywacji, a jak nie ma motywacji - to wielka dupa:))))))
Koniec jednak z użalaniem się, pora otrzeźwieć i zabrać się za solidną robotę.
Wyczytałam w pamiętniku u kogoś, że dietę potraktował jak zalecenia lekarza, powiem, że przemawia to do mnie i od jutra spróbuję tak do tego podejść. Czy mi się uda?
Musi!!!!!
Wiecie dlaczego?
Bo jestem cholernie silna babka i uparta bardzo i mam w nosie, co ludzie gadają, ja chcę i będę szczuplejsza i bardzo, ale to bardzo chcę zobaczyć ich miny, gdy już nie będę musiała się wstydzić za żadną górną czy dolną fałdę
Zmykam do swoich zajęć i jestem z Wami Kochane współtowarzyszki niedoli
Przepraszam za taki szmat ciszy i obiecuję , że częściej będę pisać, słowo harcerki
Hejka,
dawno nie pisałam, porzuciłam pamiętnik, bo co tu niby pisać??? Dietę trzymam, ale mi waga stanęła i stoi sobie już 3 miesiąc. Nie wiem ile wytrzymam jeszcze, zagryzam zęby i walczę, ale to niezmiernie trudne. Poza tym zaliczyłam porządnego doła, bo jak nie ma efektów, to trudno o optymizm. Cały poprzedni tydzień nie ćwiczyłam - każdy pretekst dobry, żeby tylko nie wsiąść na rower chociażby, a kurz się zbiera, oj zbiera.
Karty na basen też wykupione i przedłużone abonamenty, bo się dupki nie chce ruszyć. Boże jak mi się nie chce nic kompletnie.
Nie wiem, czy miałyscie też taki kryzys, ja próbuję wykrzesać z siebie odrobinę chociaż zapału,ale się nie udaje, naprawdę :((((
Poza tym w pracy atmosfera wisielcza wręcz - jak dobrze, że wzięłam urlop od czwartku, siedzę i odliczam godziny, kiedy wreszcie nie będę musiała patrzeć szczególnie w jedną parszywą i fałszywą twarz.
Wiosna się też gdzieś zagubiła, mogła by już przyjść, bo przecież nawet opału powoli zaczyna brakować. Ponoć przyleciały już bociany, więc wiosna tuż tuż..... Puka do naszych drzwi, czy ja już nie słyszę nawet tego???
Wpis dziś depresyjny - wybaczcie, ale smutanie to ostatnio moje drugie imię ;)
Kochani:)
Miesiąc nie pisałam, bo nie mam co. Walczę dalej, wyników brak
No cóż, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.
Napisałam długaśnego posta i mi zżarło, więc może jak znów złapię wenę?
Buziaczki dla Wszystkich i podziwiam i pozdrawiam wszystkie walczące dusze;))))