Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam 27 lat i od roku jestem mężatką. Od jakiegoś czasu z mężem zaczęliśmy rozmawiać o dziecku. Niestety przed zajściem w ciążę powinnam troszkę spaść z wagi, a chęć posiadania dzidzi narasta z dnia na dzień, więc motywację raczej mam silną. Wiem o tym, że po ciąży znów będę musiała walczyć, ale taki chyba już mój los - wieczna walka z wagą!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 26296
Komentarzy: 845
Założony: 6 listopada 2012
Ostatni wpis: 1 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mylunia

kobieta, 39 lat, Warszawa

180 cm, 125.90 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 lutego 2013 , Komentarze (3)

Zrobiłam sobie dziś małe wyliczenia.
Mianowicie:

21 tygodni
pozostało do końca czerwca i 28 kg pozostało do zrzucenia w tym czasie.
1,3 kg do zrzucenia tygodniowo - realne???
Chyba tak...
Jak waga będzie mi sprzyjała, tak jak do tej pory to uda się!!!
Muszę wytrwać - musi się udać!!!


Teraz moje dzisiejsze jedzonko:
5:00 twarożek z miodem i 2 kromki wasy - 160 kcal
10:00 kanapka z palucha wieloziarnistego z twarożkiem i warzywami - 390 kcal
14:30 marchewka - 30 kcal
16:30 banan - 115 kcal
18:00 banan- 113kcal
20:00 jajko na twardo i dwie kromki razowca - 279 kcal
RAZEM: 1087 KCAL

Bardzo ładnie - kalorie dziś w wersji mini
Zważywszy, że z ćwiczeniami mam zastój, to kalorie, również mniejsze.
 Z resztą dziś chyba musiałabym w siebie wmuszać, bo na więcej nie
miałam ochoty...


 

5 lutego 2013 , Komentarze (5)

Witam kochane!!!
Na obiedzie dziś skończyłam i absolutnie nie odczuwałam potrzeby zjedzenia kolacji, czyli kalorie zatrzymały się dziś na ilości 1402 kcal.

Wpadłam na pomysł, żeby spróbować założyć moje "spodnie motywacyjne" - i co???
Nie zgadniecie - zmieściłam się!!!


Niestety na zdjęcie wkradł sie fragment mojego ponętnego brzuszka!!! Przepraszam z góry bardziej wrażliwych widzów za szkody wyrządzone w psychice, które mógł spowodować ten widok
Jeszcze nie dałabym rady w nich siedzieć albo pójść do pracy i spędzić w nich cały dzień, ale już dopięłam, a już miałam się z nimi żegnać. Jeszcze trochę i zrobię w pracy wejście smoka!!!
Dodam tylko, że są to jedne z większych "spodni motywacyjnych" i mam jeszcze na stanie kilkanaście par mniejszych, ale jeszcze do nich nie zaglądam, bo jeszcze będzie na to czas!!!
Daj Boże jak najszybciej!!!

Ćwiczeń jeszcze dziś brak, ale postaram się jutro już troszkę poruszać. Dziś jeszcze katar i kaszel nie pozwalał. Szkoda, bo akurat miałam ochotę

5 lutego 2013 , Komentarze (9)

Dzień doberek!!!

Humor mam już dzisiaj lepszy bo i zdrówko powoli do mnie wraca.
 Jeszcze nie jest do końca tak jak być powinno, ale sama widzę poprawę.

Idzie ku lepszemu!!!

Moje dzisiejsze jedzenie:
śniadanie i II śniadanie: kanapki z miodem i białym serem - 576 kcal
cappuccino - 71 kcal
przekąska: baton musli -  115 kcal
obiad: makaron z warzywami i szynką - 640 kcal
kolacja: ???
Razem: 1402 kcal



P.S. Postanowiłam sobie, że ważenie będzie dopiero w
sobotę rano (mam nadzieję, na aktualizację danych na paseczku - oczywiście na mniejsze)
Na razie mam obsesję i ważę się codziennie - a po co???
Ktoś wie???
Sama wiem, że to nie ma sensu, ale ciekawość jest silniejsza od rozsądku...
 

c.d.n.


4 lutego 2013 , Komentarze (4)

Dziękuję Wam moje kochane dziewczynki!!!

Jesteście dla mnie ogromnym wsparciem i ogromną motywacją!!!


To dzięki Wam jetem tutaj ponownie i dzięki Wam wytrwam!!!


Jestem  pod wrażeniem ilości miłych słów jakimi mnie raczycie!!!

To balsam dla mojej zakompleksionej duszy!!!



4 lutego 2013 , Komentarze (4)

Tak w ogóle to dziś świętuję  3 miesiące bez fajek!!!
Huraaaaa!!!


Mija też dzisiaj 18 dzień diety!!!
Jak na razie bez wpadek
 (Liczę od mojego wielkiego powrotu po Nowym Roku)





Dzisiejsze jedzonko:
śniadanie i II śniadanie kosztowało mnie:
566 kcal
przekąska: pomarańcza - 95 kcal
obiad: penne z pesto bazyliowym - 643 kcal

kolacja:  kanapka z połowy razowca z pasztetem drobiowym i ogórasem - 95 kcal
RAZEM: 1399 kcal
 
Bilans całkiem OK.
Ćwiczeń niestety nie ma i nie będzie, bo ledwo oddycham przez katar i w ogóle ledwo żyję

4 lutego 2013 , Komentarze (23)

Siedzę w  domu i szukam sobie zajęcia, które nie będzie  wymagało ode mnie za dużo fizycznego zaangażowania, bo dziś wszystko mnie męczy (wstrętne choróbsko).
Postanowiłam uporządkować sobie zdjęcia w komputerze, które właśnie czekały na taki moment.
Niestety wiele z nich przypomina mi jak wyglądałam kiedyś - chciałabym teraz tak wyglądać

Długo myślałam nad umieszczaniem zdjęć, ale w końcu się przekonałam


1) Sierpień 2010 - rozmiar 48 (waga około 105kg)
hmmmm.... pamiętam te spodnie - jeszcze je mam!!!




1) Maj 2011 - rozmiar 50 (waga około 115kg)




1) Październik 2011 - rozmiar 52 (waga około 120kg)





1) wrzesień 2012 - rozmiar 54 (waga około 135kg)




Mój cel:
do końca czerwca postarać sie cofnąć w czasie do zdjęcia nr.1
!!!

Myślicie, że jest to do osiągnięcia???


4 lutego 2013 , Komentarze (3)

Jestem załamana podejściem mojej mamy!!!
 Zadzwoniła do mnie, żeby się spytać o moje zdrowie. Powiedziałam jej, że nie poszłam do pracy.
Tylko mnie wkurzyła, bo powiedziała, że
"to wszystko przez to moje odchudzanie".
Według jej teorii jestem osłabiona i wszystkie choroby się mnie czepiają, że tylko sobie szkodzę, że mogę się poważnie rozchorować, że jak bym normalnie jadła to na pewno bym się nie przeziębiła!!!
Oczywiście - już biorę pół kilograma kiełbasy i wpieprzam i od razu jestem zdrowa - kaszel przechodzi i z nosa nie leci!!!
 
A co to jest wg niej normalne jedzenie: na śniadanie pół bochenka chleba i jakaś wędlina, na obiad zupa pół na pół ze śmietaną, fura ziemniaków z kotletem smażonym na smalcu i na kolację druga połowa chleba z jakimiś dodatkami. Taki jadłospis króluje w moim rodzinnym domu. Tylko, że mama tak nie je, tylko innym tak serwuje. Od zawsze pamiętam, że nie jadłam tyle ile ja chciałam, tylko tyle ile mama uważała, że powinnam. Jak nakładała obiad, to prosiłam tylko łyżkę ziemniaków  i jednego kotleta mielonego, to dostawałam trzy lub cztery ziemniaków
(często polane jakimiś skwareczkami) i dwa kotlety, bo "one są takie malutkie".
I to ma wpływać na zdrowie???
Nie dam się, ale bardzo mnie to denerwuje ostatnio.
Może dopiero zaczęłam to dostrzegać???

4 lutego 2013 , Komentarze (2)

Nie przeszło mi!!!
Wczoraj wieczorem zadzwoniłam do koleżanki z pracy, że jestem chora i nie dam rady przyjść do pracy. Niestety miała mieć wolne, ale skoro ja nie mogę przyjść to ona przyjdzie - któraś z nas musi byś w pracy. Może będzie kiedyś szansa się odwdzięczyć?
Nie wychodzę dziś z łóżka - muszę się podleczyć.
Ciepła herbatka, tona chusteczek i komputer - to moje dzisiejsze towarzystwo!!!


Jak do tej pory jadłam:
jogurt - 105 kcal
błonnik - 175 kcal
żurawina suszona - 128 kcal
jogurt - 158 kcal
Razem: 566 kcal

3 lutego 2013 , Komentarze (2)

Witajcie moje drogie!!!
Mój weekend minął pod kołderką kichając i trzęsąc się z zimna!!!
Fatalnie się czuję - kaszel, katar, gorączka, dreszcze!!!
No to się dorobiłam drugi raz tej zimy!!!
Źle!!!
Wróciłam już od rodziców. Mamusia skakała nade mną jak nad jajkiem!!! Całe szczęście, że mężuś rozmawiał z moją mamą, żeby nie wciskała mi jedzenia i ciągle nie namawiała. O dziwo się udało - było co prawda kilka potknięć, ale i tak było 100 razy lepiej niż zawsze!!!

Oto co jadłam przez weekend:

SOBOTA:
10:00 słatka z tuńczykiem i kromka razowca - 250 kcal
13:00 bulionówka rosołu z odrobiną makaronu - 200 kcal
16:00 kubek rosołu bez makaronu - 150 kcal
18:00 surówka z marchewki i jabłka - 300 kcal
20:30 serek wiejski - 194 kcal
chleb - 120 kcal
plaster sera pleśniowego - 75 kcal
kawałek śledzia - 150 kcal
suma: 1439 kcal

NIEDZIELA:
12:00 bulionówka zupy pomidorowej - 312 kcal
14:00 kasz gryczana z mięsem wołowym gotowanym i ogórkiem kwaszonym - 370 kcal

19:00 mix sałat z serem pleśniowym, pomarańczą i sosem balsamicznym - 380 kcal
suma:  1062 kcal

P.S. Po powrocie z domu odno
towałam spadek!!!
Jak na razie wpisałam 130kg, ale by
ło już na wadze 129,7kg, czyli można powiedzieć że trzydziestka odchodzi powoli w niepamięć!!!
Hura!!!


1 lutego 2013 , Komentarze (3)

Jest - mój wyczekany, upragniony, jedyny i najwspanialszy weekendzik na świecie!!!
Fajnie, fajowo, fajniuśnie!!!
Dziś około 21 jedziemy do moich rodziców - zostaniemy pewnie do niedzieli. Cieszę się bo dawno nie byłam, ale też martwię sie o dietkę, bo w domu u rodziców nie ma takiego słowa jak dieta!!!
Niestety też nie istnieją slowa: nie dziękuję - nie jestem głodna, to za duża porcja, nie mogę jeść takich rzeczy, jest za poźno na jedzenie, niedawno przecież jaam itp.
To mnie bardzo denerwuje, bo ze wszystkiego muszę się tłumaczyć i silować sie na argumenty przy wpychaniu mi na silę jedzenia do gardła. Niestety w moim rodzinnym domu wszystko kręci się dookoła jedzenia!!! Moi rodzice  np jak pojadą na zakupy, to jak wrocą to siadają do stolu i jedzą, bo przecież wrócili z dalekiej podróży!!! Nie ważne, że minęlo pol godziny od wyjazdu do sklepu. To straszne i tak na prawdę teraz sobie to uzmysławiam.

 No dobra - z innej beczki!!!

Teraz moje dzisiejsze jedzonko:
5:00 serek - 180 kcal
10:00 kanapki s serem i pieczonym schabem - 340 kcal
14:30 miseczka marchewki juniorki gotowanej - 80 kcal
17: 30 sałatka z tuńczyka i kromka razowca - 290 kcal
suma : 890 kcal

Nie jest źle - postanowiłam, że posłucham Waszych rad i będę jadła troszkę późniejsze kolacje, żeby jeszcze po nich nie podjadać kolejnych kalorii. Mam nadzieję, że mi wyjdzie!!!
Później jeszcze napiszę...