Ostatnio dodane zdjęcia

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 17455
Komentarzy: 173
Założony: 9 listopada 2012
Ostatni wpis: 10 października 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
helena1970

kobieta, 54 lat, Kłobukowice

163 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 listopada 2012 , Komentarze (2)
Teraz jestem już pewna,że moja nadwaga jest skutkiem nieumiejętnego radzenia sobie ze stresem. Wczoraj miałam nerwowy dzień. Musiałam iść do lekarza, załatwić kilka spraw urzędowych , no i oczywiście obowiązki domowe. Jak łatwo zgadnąć nie dałam rady wszystkiemu podołać, no i co? Ten sam błąd, co przed dietą. Nieregularne posiłki, brak czasu na przemyślane zakupy, brak dobrego planowania, długa przerwa między posiłkami, stres,że nie dam rady...A wieczorkiem grzeszki dla odstresowania. Szybka bułeczka z masełkiem i kawałek keksika ( pierwsze moje odstępstwo od diety). Muszę się znów zmotywować, do piątku jest jeszcze trochę czasu. Wczoraj druga osoba zauważyła, że "zlichłam". 
Naprawdę nie mogę w to uwierzyć, ale gdy nie jem i mam długie przerwy między posiłkami czuję się gruba i jakaś napuchnięta. Ale gdy jem regularnie, nie odczuwam głodu i chudnę. Dziwne, ale to prawda. Dieta polegająca na jedzeniu. Przecież to rewelacyjne odkrycie!Przynajmniej dla mnie. I jeszcze jedno zadanie przede mną: ODMAWIAĆ! Dla mnie to najtrudniejsza rzecz na świecie. Jak się tego nauczyć? I nie chodzi mi tu o jedzenie!

26 listopada 2012 , Skomentuj
Ciężko kontrolować wagę bez ważenia, ale ma to swoje dobre strony, bo gdy sobie troszkę pofolguję nie mam od razu wyrzutów sumienia. Weekendy są najgorsze. W sobotę były imieniny w rodzinie. Przygotowywałam się od obiadu. Zjadłam małą porcyjkę. A na imprezce kawałek pysznego mięska ( dziczyzna), 2 kawałeczki śledzika, 4 małe porcyjki sałatek ( różnych), 1 kromkę razowego chlebka oraz lampkę wina. Byłam bardzo najedzona, ale nie objedzona. Nie wiem, czy odbiło się to jakoś na mojej wadze. Zobaczymy w piątek. W niedzielę nie jadłam od 11 do 18. To nie był najlepszy pomysł. Wieczorem odczuwałam ogromny głód. Byłam na zajęciach z dzieckiem i nie pomyślałam, by zadbać o swoją dietę.
Na szczęście wieczorem jakoś się opanowałam, a dzisiaj jest już nowy dzień. Zmuszam się do treningu. Gdy już go zacznę idzie mi dobrze, ale jest mi się ciężko zmobilizować, aby go rozpocząć. Używam mniej soli, tylko troszeczkę albo wcale. Teraz więcej pieprzu: do sałatek, sera czy innych potraw. Prawie wcale nie używam gotowych mieszanek ziołowych za to więcej ziół. Ciągle próbuję nowych. Chyba niefajnie mieć dietę w święta , a mnie to czeka . Będę miała chociaż satysfakcję, że się nie objem. Trzeci tydzień nie jem nic słodkiego. nie kusi mnie, ale mam teraz ochotę na różne smaki i muszę ciągle coś wymyślać. Dzisiaj kurczaczek na ostro...Pierwsza osoba powiedziała mi komplement: " Ty chyba schudłaś..." BYŁO TO BARDZO MIŁE. No i założyłam dżinsy o numer mniejsze, które czekały na tą chwilę w szafie BARDZO DŁUGO. Ogólnie wszystko lepiej leży i nie muszę kupować nowych ciuchów!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

23 listopada 2012 , Komentarze (2)

Czynniki sukcesu

  • trzymam się zasad
  • nie podjadam
  • stosuję metodę małych kroków
  • wytyczam sobie cele, które jestem w stanie osiągnąć

22 listopada 2012 , Skomentuj
Jutro ważę się. jestem baaaaardzo ciekawa, czy moja waga się zmieni? Schudłam na pewno w ramionach i troszeczkę w pasie i udach. Pasek zapinam o jedną dziurkę bliżej. To już coś. Na kolanach pokazały się 2 minimalne kosteczki, których wcześniej nie widziałam. Najgorsza jest ta oponka w pasie, trudno mi uwierzyć, że mogę się jej pozbyć. Brzuch na pewno jest mniejszy Ale co z wagą? Czekam grzecznie do jutra. Nie podjadam, stosuję dietę z jadłospisu ok. 1300 cal. Kupiłam gruszki i chrupki chleb. To z nowości. Nie smakują mi gotowe serki, czy jogurty. Wcześniej też nie byłam ich fanką, ale teraz ich smak mnie odpycha. Kupuję zwykły biały ser/ twaróg i kombinuję: to z makrelą, to z pomidorkiem itp. lub jogurt z płatkami, orzechami, śliwkami.... Wtedy czuję smak, a nie samą słodycz.
Zapomniałam o wczorajszym treningu, bo wcale nie zaglądałam na stronę i "moje konto". muszę dzisiaj nadrobić, choć przyznam szczerze - nie mam ochoty.
Wymyśliłam coś fajnego z nagrodami za moją aktywność bądź wyrzeczenia! Nie chciałam, aby pociągało to za sobą dodatkowe koszty więc z tego, co i tak muszę robić zrobiłam sobie nagrody. No i teraz mam ładną fryzurę, zadbane paznokcie, znajduję czas na pójście na spacer, zabawę z dziećmi, pójście na nogach po córkę do szkoły czy do sklepu, a nawet pójście do ogrodu trochę posprzątać, bo uwielbiam to. Tym sposobem nie ponoszę kosztów, a mam nagrodę, przyjemność i czas na to, na co wcześniej mi go brakowało! Stosuję metodę małych kroków także w domu, w życiu codziennym, ale o tym jutro...

19 listopada 2012 , Skomentuj
Nadal kusi mnie waga, ale uparcie trzymam się zasady- ważę się tylko w piątek. ( Chyba wyniosę ją z łazienki). Wypijam więcej wody. Dzisiaj ok. 1,5 litra. Gdy tylko nogi kierują mnie do kuchni natychmiast wlewam sobie szklankę Muszynianki. Polecam! Ponieważ w diecie polecają mi sok z czarnej porzeczki np. do posiłku zakupiłam takowy. Właściwie to nektar i jest słodki. Dolewam go sobie do mineralnej i tak już prawie tydzień. Może uda mi się znaleźć 100% soku, na razie nie widziałam. Nie mam już takiej ochoty na kawę w ciągu dnia. To baaaaardzo dziwne. Do tej pory nie mogłam bez niej żyć.
Nie jem nic słodkiego. Gdy nadchodzi pora posiłków nie jestem zbyt głodna. Czasem wcale bym już nie jadła, ale grzecznie zjadam wyznaczony posiłek. Teraz widzę, że to ma sens bo nie doprowadzam do sytuacji,że jestem tak głodna,że natychmiast muszę coś pochłonąć.
Przez trzy dni jadłam zupę krem z porów na obiad! Przepyszna! Dzisiaj ugotowałam zupę z soczewicy z marchewką, cebulą i pomidorami. też smaczna. Niestety nie potrafię ugotować małych porcji, ale ma to dobre strony, bo paradoksalnie gotowanie zajmuje mi mniej czasu bo starcza na kilka dni.
Nie jem już rosołu i pomidorowej. Choć rodzina zostaje nieugięta i je tradycyjnie. Nie namawiam, ale daję im spróbować moich dań. Próbują, ale euforii nie ma. Ja natomiast jestem zachwycona nowymi smakami.
Dzisiaj wybrałam się do kosmetyczki. Drobny zabieg i już czuję się lepiej. To była moja nagroda za dzisiejszy trening. Dałam sobie wycisk, pierwszy raz podeszłam do tego  poważnie i... dałam radę. 

18 listopada 2012 , Skomentuj
Było sielsko i anielsko... Dietę trzymam, nie ważę się. Czekam do piątku.
Dzisiaj nic nie ćwiczyłam, nie miałam zupełnie ochoty, ogarnęło mnie lenistwo. Czuję się dziwnie: chce mi się spać i nie mam ochoty na żadną aktywność. Euforia minęła?
Dostałam nową dietę od Vitalii na ten tydzień. Zauważyłam, przynajmniej tak mi się wydaje, że muszę w tym tygodniu jeść mniej. dieta będzie chyba bardziej restrykcyjna. Postaram się jej przestrzegać.
Ale najciekawsze jest zadanie od psychologa. Mam sobie wyznaczyć konkretne nagrody za konkretne wykonane zadania. Miałam z tym straszny kłopot. Nie wiedziałam, co wybrać.
Dla innych- o tu miałabym wiele pomysłów, ale dla siebie? Co mogłoby mnie tak naprawdę zmotywować? Sprawić przyjemność? Myślałam cały dzień i w końcu wpadłam na kilka pomysłów. Co z tego wyniknie? Dam znać!

17 listopada 2012 , Skomentuj
W piątek rano staję na wagę i... sukces! Byłam naprawdę bardzo zadowolona i dumna z siebie! To wcale nie było takie trudne, jak mi się wydawało. Stosuję się do rad i zaleceń, piję dużo wody. Nie jestem głodna, właściwie to cały dzień jem. 7-śniadanie, 11- przekąska, 14- obiad, 17 - przekąska, 19- kolacja. Piję mniej kawy tylko 2 dziennie. Nie podjadam. Gdy chce mi się "czegoś" piję szklankę wody i szukam sobie przyjemnego zajęcia-to może być internet! Wtedy czas mija bardzo szybko i już czas na następny posiłek. Oczywiście mam dużo obowiązków więc często zajmuję się  po prostu pracą.
Śmieszne,że musiałam wydać prawie dwie stówki , żeby zająć się sobą. Tyle jestem dla siebie warta?
Jedzenie zaczyna mi inaczej smakować, pachnie. Jem różnorodnie, ale nie cuduję. Inspiruje mnie "mój jadłospis", ale dania zmieniam dowolnie , według chęci i tego co kupię i mam w lodówce. Inaczej też kupuję, więcej warzyw, ciemny chleb, inne soki.
Wcześniej kupowałam ,byle szybciej, najlepiej to, co lubią dzieci , aby mieć mniej kłopotu. Teraz myślę podczas zakupów także o sobie. Lubię rady psychologa, niby teorię znałam. Teraz zaczęłam ją stosować. 
Na razie daję radę. Zobaczymy, co będzie dalej.

15 listopada 2012 , Skomentuj
Jutro pierwszy raz się zważę. Waga stoi w łazience i kusi ... Czuję się bardzo dobrze, widzę pierwsze efekty diety: spadł brzuszek, bluzka nie jest taka obcisła, spodnie minimalnie luźniejsze. Nie podjadam, ale trudno mi gotować dwa obiady- dzieci lubią tradycyjne dania- zupki, kotleciki, placuszki , naleśniki itp. Mąż raczej też. Nie robię z tego problemu. Zamiast gotować kremy ogórkowe i brokułowe- wypijam trochę rosołku! Jeśli mam na obiad coś dietetycznego to zjadam małą porcję- jeśli nie to robię szybką sałatkę z jogurtem. Do tego trochę kiełków- kupuję w Biedronie - są pycha.
Ale tak naprawdę to czytam rady od psychologa, mnie to bardzo pomaga! Pracuję nad sobą, staram się naprawdę zrobić coś dla siebie!
Córki skakanka już zepsuta! Kupiłam drugą i dziś znowu skaczę. Przypominają mi się chwile gdy byłam małą dziewczynką i skakałam długo, lekko, dla zabawy, bez namysłu... Teraz przerywam, męczę się, mam zadyszkę...plącze się linka.
Zastanawiam się ile trzeba ważyć, żeby być zadowolonym. Ja chciałabym 60 kg- tak jak przed drugą ciążą. Ale czytam inne pamiętniki i właśnie dziewczyna o tej wadze chce schudnąć do 50 kg. A inna, która waży 80 chce ważyć tyle, co ja przed odchudzaniem. Czy to nie jest dziwne? To chyba potwierdza moją regułę, że wszystko siedzi w głowie.
A te chudsze dziewczyny na pewno można znaleźć na innej stronie. Też szukają ratunku.
Przynudzam...

14 listopada 2012 , Komentarze (1)
Na początek wpadka. Właśnie zaczynam dietę a tu okazuje się, że mam zaplanowane ważne badanie muszę być na czczo! nie jem do 11. Ale nie ulegam pokusie porannej kawy, choć nie mogę myśleć o niczym innym. Najpierw śniadanko potem wymarzona kawka, ale już z małą ilością mleka. Taka nie smakuje już tak bardzo! Odkrywam smak płatków owsianych. Gdy jesteś głodna smakują znakomicie. Dietę trzymam 3 dzień, ale nie stosuję się do niej rygorystycznie. Zamieniam potrawy na to na co mam akurat ochotę i co jest w lodówce. Oczywiście zachowując w miarę możliwości godziny posiłków i ilość kalorii . Czuję się dobrze, nie ulegam też pokusie ważenia, choć czuję się lżejsza! Picie 1,5 l wody to dla mnie przesada. W pierwszym dniu wypiłam 4 małe szklanki, potem 5. Teraz woda smakuje lepiej, widzę, że mam mniejszą ochotę na moją ukochaną kawkę z mlekiem.
Ćwiczenia nie idą mi zbyt dobrze, dostałam jakiś zestaw ze sztangami, więc zrobiłam rozgrzewkę i rozciąganie, najgorszy był bieg...Chcę ćwiczyć w domu, bo nie mam odwagi biegać po ulicy! Dzisiaj skaczę na skakance córki i robię brzuszki. 
Internet działa źle, ciągle się coś zacina i nie mogę ćwiczyć z " moim trenerem". Zresztą nie jest w moim guście! Z pisanie też mam kłopot. Wczoraj " zeżarło" mój wpis i nie miałam cierpliwości go jeszcze raz pisać. Pozdrawiam moje znajome, odezwijcie się bo ja jeszcze nie ogarniam tych wpisów tak dobrze. brakuje mi też czasu, bo mam dużo obowiązków, ale obiecuję, że dam znać, co u mnie. Nie mogę się doczekać ważenia i mojej nagrody, którą sama sobie wybrałam. mam nadzieję,że wskazówka drgnie...

9 listopada 2012 , Komentarze (1)
Od dziś zaczynam dietę... sama jestem ciekawa jak to będzie...