W dzisiejszy weekend miała miejsce coroczna akcja Poznań za pół ceny - wybrane restauracje, hotele, muzea, obiekty kulturalne, sportowe i szeroko rozumiane "turystyczne" oferowały swoje usługi za połowę tego, co trzeba zwykle zapłacić
. Ponieważ zawsze chciałam spróbować takiego "prawdziwego" sushi wyciągnęłam brata do japońskiej restauracji. Udało mi się też zjeść sałatkę z marynowanych wodorostów wakame. Obie potrawy były dla mnie smaczne - za pół ceny poszła bym jeszcze raz
Później zwiedziliśmy sobie stadion - fajnie było zobaczyć to wszystko, co się widziało w czasie Euro na własne oczy - łącznie z salą konferencyjną, szatnią, lożą prezydencką...
Dziś <oczywiście> znowu biegałam. Oczywiście moją standardową trasę i cóż - czuję, że się przez to nie rozwijam. Wybierając tą trasę idę na łatwiznę, ale po cichu wiem, że stała się już dla mnie za krótka. Ma jednak szereg plusów, ze względu na które ją wybieram:
1. Jest blisko - dojazd tramwajem albo autobusem jest kłopotliwy, bo nie mam jak zabrać ze sobą karty PeKa + legitymacji
2. Jest bezpieczna - to nie las i nie odludzie, sporo osób biega, jeździ na rowerach i rolkach, spaceruje z kijkami albo wózkami, dzieciaki biegają - mogę sobie spokojnie biegać i o nic się nie martwić.
3. Pomimo "towarzystwa" nie jest zatłoczona jak to bywa nad maltą.
4. Jest ładna, zwłaszcza teraz gdy kwitną dzikie śliwki i forsycje.
5. Jest w dużej części zacieniona, zwłaszcza gdy biega się późnym popołudniem jub wczesnym wieczorem.
Minus jest tylko jeden - jest za krótka. Zaczynam się na niej czuć jak 7-latek, który dla wygody rok dłużej został w zerówce
. Mogłabym oczywiście robić dwa kółka, ale nie lubię powtarzać tej samej trasy dwa razy... Gdzieś w podświadomości mam, że ta trasa jest krótka, więc przyśpieszam. Oczywiście dziś znów za szybko biegłam - naczytałam się o szybkim bieganiu na bieganie.pl i naoglądałam biegających Kenijczyków. Mają wspaniałe nogi - długie, smukłe i umięśnione za razem - jak gazele
Polecam do obejrzenia: