Trening był na maxa, pot cieknie lecę pod prysznic.
Chciałam jeszcze jakiegoś ZWOWa zrobić oprócz rev abs, ale nie czuję się na siłach, nie chcę sobie czegoś nadwerężyć, a po większym obciążeniu i dużej ilości krokodylków, czuję, że ręce i nogi mam z waty.
A krokodylki są moim ulubionym ostatnio ćwiczeniem, kiedyś mnie przerażało chociażby jedno powtórzenie, teraz w serii robię 13 powtórzeń, dziś serii miałam 6 i czuję po nim jak wzrosła moja siła.
Jakby któraś nie wiedziała o jakim ćwiczeniu piszę, ja robię z wyskokiem, kiedyś ledwo się podnosiłam jak babcia, ale próbowałam...
Wczorajsze żarełko już bez pizzy ;P
śniadanie w południe... i tradycyjna owsianka
obiad to kapusta duszona z cebulą z mielonym mięsem i przecierem pomidorowym, pierwszy raz robiłam z mielonym mięsem, gdzieś widziałam taki przepis i było zaskakująco dobre, będę to powtarzać
deser kawałeczek sernika, naprawdę nieduży i bez polewy
koktajl jogurt, banan, gruszka, szpinak, chili, w rzeczywistości był bardziej zielony, uwielbiam smak chili w takich rzeczach
jajecznica z dwóch jajek na dużej ilości duszonej cebuli, dwa pomidorki i kromka chleba
a wieczorem... jedna lampka jest mężusia, nie pijam stereo....
Dzień zaliczam do udanych, bez dietowych wpadek, to co było grzeszne było zaplanowane wcześniej, na tyle sobie pozwalam.
Treningu wczoraj tradycyjnie nie było jak to w niedzielę.
U mnie wprawdzie śnieg nie pada jak w wielu miejscach, ale pochmurno jest i nie podoba mi się to. Ale uśmiech na twarzy mam ;-D