Pamiętnik odchudzania użytkownika:
irena.53

kobieta, 71 lat,

165 cm, 82.80 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

25 września 2015 , Komentarze (2)

Z odchudzaniem  tak nijako  - nie idzie . Zjadane jest zbyt sporo,  nieregularnie. Np wczoraj na wieczór  dwie konserwy zjadłam, rybne,  a dzisiaj wyszłam  o 13 -tej bez drugiego sniadania, mimo,ze sniadanko było skromne - miseczka owsianki, pół kromeczki chleba z dżemem, I jedno pieczywko też z dżemem. Po dziesiątej,  to do 13-tej sporo czasu, tak,ze zanim  załatwiłyśmy na poczcie zapłaciłysmy opłaty / Za prad - gaz I za wodę, potem  totolotek wysłać, potem do sklepu gdzie chciałąm  kupić jakies pojemniki  plastikowe,żeby ładnie powkładac te ziółka. Wiec w tym sklepie, potem do Asdy - hypermarket,bo sporo rzeczy brakło.  I w sklepie  już zaczęły mi się trząść nogi,, wiec siadamy tam stoja krzesełka ,żeby zjeść banany.  BO nim zaszłabym do domu,  to juz raczej byłoby niedobrze.  WIEC zjadłyśmy po dwa banany, po bułeczce. I troche posiedziałyśmy, bo mówię,że siły nie mam, bo mi zaraz omdlewają nogi... Pogoda się nam zepsuła,  ostatnie dni padają deszcze, tak,że wczoraj wyszłam do pracy, ale uszłam z 200 metrów I szybko wróciłam sie bo strasznie zaczęło lać. WZiełam taki wełniany płaszcz I parasol I na zmiane spodnie, bo mysle,ze jak dojde to całkiem te nie będa się nadawały,żeby w nich pracować, ale jakoś było....Narazie rowerku stacjonarnego nie kupiłam, bo jakoś tak, - zajęta bardzo jestem...Chodziłyśmy do Seftonu, wyjaśniać..bo swego czasu naliczyli nam , kiepsko to wszystko funkcjonowało,   bo przez te zmieniane mieszkania,  to mamy trzy konta,  to czasem otwieraja to - to cos im sie wydaje ,ze mamy niopłacone, jedne rzeczy ida na stare konta inne są na innym.  Tak,że ten pan powiedział,że jest bardzo messi, czyli bałagan,i że trzeba to solidnie sprawdzić, że nawet jeździł do Bootlle, gdzie jest tak jakby  glówna siedziba  tego.   Sprawdzają, może nam zwróca tak powiedział. A I ja także tak myślę, biorąc na chłopski rozum....  No I tak... dzieci się nam przeprowadzają czyli syn  z dziewczyną, na wieksze mieszkanie, trzy sypialnie dinnig room tzn  pokój  taki do jedzenia, tzn jadalnia no I salon, w sumie pięć pokoi. Nieźle,  ale przyjedzie do nich Esmirki mama,   bo sama tam, a jeszcze niezbyt sprawna jest. Dobre one są dzieci.   Ale za to. synek , którego siostra jej wychowuje, czyli ma, to nie bardzo jest. STRasznie narwany szalony, wiercipięta, okropnie  aktywny,  bije dzieci, krzywdzi, I nawet nie ma zadnych skrupułów, nie zrobi mu sie przykro, jak mu sie uzmysławia,ze krzywdę zrobił.  Żadnei skruchy. Dwa dni temu przyszli do nas a wogóle dzwoniłam to byli w drodze, odprowadzali go do szkoły, bo dostał karę przez tydzień za to zachowanie mieli zabierać go na lunch do domu I potem przyprowadzać. Byli w drodze to mój syn  zdenerwowany, bo ten szaleje... Przyszedł także zdołowany. Minęła chwila  to ja wiem że zaraz ja tego od niego nazbieram.. Rzeczywiście ja za chwile mówię, ale jestem zdołowana jakbym  cos złego zrobiła  takie mam leki.  I poszłam  do kuchni, myslę odosobnię się, pooczyszczam odmówie swoje mantry  pomodlę się, -   a  I zmyję te kilka kubków, myję jeszcze wzięłam dwie szklanki, jedna w jednej ręce druga w drugiej.  Tą jedną wstawiłam  I moment   ta druga szklanka roztrzasła mi sie w dłoni. Ale tak trzasnęło jakby ktos granat wrzucil do niej. Te drobinki rozrzuciło  po całym mieszkaniu, tzn po całej kuchni.   Oni byli zdziwieni...mój syn pewnie masz pokaleczoną dłóń,  ale nie - nic.  To było  niesamowitem nienormalne, tego ja nie zrobilam  nie stuknęłam w nic nie uderzyłam.  Po prostu straszny glośny trzask.... Ja mówię,że to siły umysłu.   Myślę, że to - to co ściagnęłam z mojego syna, co on zebrał z tego chłopca.  To nie mogło  pozostać we mnie,  bo siły którym ja dysponuję to dobre siły,  I tu nastapil  rozdzwięk  zła z dobrym . To musiało mnie opuścić.... Takie coś niesamowitego..Ale ten chłopiec to ma naprawdę szatana.  Kiedys powiedziałam jej jeszcze  jak był malutki, miał dwa latka,   że powinna inaczej go wychowywać, poswiecic mu czas  , bo zle wyrośnie na niedobrego. No dobra....powiem.  Otwarcie powiedziałam  ,że będzie w więzieniu....to niech sie nim zajmie.  Nie zmieniła podejścia do dziecka I zamiast spedzać czas rozmawiać,  to nadal woli czas poświecać na facebook..... hm...  No I takie tam . Już nic nie mówię, ale dobrze nie jest wcale..-   - A tak -  Nic się nie dzieje. Ostatnio zaczęłam czytac książkę "Angielski pacjent".  Trochę przeczytałam   dobra.....Może dzisiaj też poczytam. Syn jak usłyszał to mówi,żeby mu zaraz dać bo taka dobra ksiązka.  Rzeczywiście ciekawa -  o lotniku w czassie wojny zestrzelonym  I gdzieś tam  pozostaje tylko z pielegniarka która sie nim opiekuje. Dobrze się zaczyna...No I to by bylo na tyle.......Pozdrawiam  wszystkich serdecznie.....Irena  

23 września 2015 , Skomentuj

Oczywiście zamierzaląm  napisać wpis na dietach,  ale tymczasem  pomyliło mi się I zamieściła mi sie tutaj odpowiedź do kogoś, wiec muszę zatrzeć ten wpis, bo wyglada bez związku.  Do niczego nie można go przypasować.  Coż takiego ~!!    No to nic. - A O czym chciałam  napisać.  ..?..   A otóż co porabiam  ostatnio... Ostatnio  duzo czasu poświęciłam  mojemu temu pierwszemu zieciowi,  bo I wczoraj długa rozmowa  konsultacja przez telefon. I  przedwczoraj...ale to tylko dlatego...że czuję że naprawdę trzeba mu pomóc  ...że on naprawdę chce zrobić coś I robić coś,żeby przeciwstawić się swojemu piciu,....żeby zbudować w sobie nowy wzór myślowy.....Dużo mówi,   gubi się, przykłada wage do rzeczy nieistotnych....Pozwoliłam mu sie wygadać, poświeciłam czas, wreszcie napisałm afirmację.,przedtem przeczytawszy mu  pewną afirmację, spodobała mu sie bardzo I poprosił ,żeby mu przepisać. Przepisałam na mesendzerze, podpowiedziałąm,żeby wydrukował,ze to będzie lepiej czytać. Mówił,ze będzie sobie czytał po 200 razy,.. Niech to robi.....a efekt będzie.....   AFirmuję też swojego własnego syna,  bo owszem  kiedyś wysłałam mu,  ale bardzo podejrzewam,ze nie czyta,  bo przecież ludziom się nie chce. Wolą gro godzin przeznaczyć na głedzenie o niczym  przeżuwanie swoich niepowodzeń,, a to bylo tak, a to tak,....a nic mi nie wychodzi.....wszyscy sa naokoło winni tylko samemu nie chce sie za nic wziąć...  Wiecie  jak czlowiek modli sie za grzeszników....to tak jakby gorących węgli nagarniał na jego głowę.  I może  i też tak mój syn sie jakoś czuje.,,bo napisał wczoraj wiadomość,  ze  s ----am mu życie  że zafundowałąm  mu takiego kure-----ego ojca.  Taki tam brzydki sms  wysłał mi.  Pewnie tak poczuł się. Moze nie powinnam modlić się za niego,   modlić, bo taka afirmacja to w pewnym sensie jest modlitwa.  Afirmacja modlitewna.....A ja I tak będę to robić przynajmniej przez najbliższe pół roku, a potem rok..Dzisiaj przeczytałam to 20 razy.  Zobaczcie jaka ładna ta afirmacja "...  -  -   -   W podświadomości mojego syna tkwi mądrość, która kieruje całym jego życiem.  Mój syn R ufa mądrości tkwiącej w nim, ponieważ znajdzie najlepsze rozwiązanie w jego problemach osobowościowych.Ta Boska mądrość zapewnia mojemu synowi siłę, która pozwala przezywciężyć mu wszystkie obawy I niedoskonałości.Bog napełn ia go panowaniem  nad sobą,trzeźwością, mądrością,miłością, uprzejmością,łagodnością, szacunkiem do innych ludzi. Mój syn promieniuje życzliwością,uprzejmością w stosunku do wszystkich ludzi, których spotyka,bo wie że wewnętrzny spokój I uprzejmoścktórą wysyła, wróci do niego tysiąckrotnie. Nieskończona mądrość Boga, w której mój syn ma swój udział na mocy ducha oddziałuje przez niego I objawia mu wszystko co musi wiedzieć. Mój syn jest głęboko przekonany,że otworzy mu drogę ponad nieświadomymi mechanizmami do odpowiedniego skutecznego I dającego szczęscie postępowania I prawdziwej samoreaalizacji. Mój syn wybacza sobie,że żywił negatywne uczucia wobec innych ludzi. Daje im wolność postępowania I szczerze życzy wszystkim zdrowia, szczęscia, pokoju I pomyślności. Nieskończzony Duch Święty usuwa wszystko coi złe ażeby móc zamieszkać w każdej mysli I w każdej komórce jego ciałą. Rozpoczyna nowe życie,  rozpoczyna każdy dzień, w którym jest miłośc I pokój Boski. Dziękuje Bogu. ....." Jesli macie problem,  to proszę - tylko własną myslą możemy to zmienić.     To tymczasem,  do usłyszenia, pa

23 września 2015 , Skomentuj

Przepraszam kochana ...że dopiero teraz odpisuję,  ale ja tyle zajęć mam I niemożności.  Przepraszam... Oczywiście czekałąm  na jakiś odpis.  Jak  widać  przynajmniej na tym etapie  afirmacja jeszcze nie działała....   Za krótko    za mało  ?......   A teraz już tak   inaczej..  Rzeczywiście  u nas tzn mam na myśli w Polsce  tak czasami  chamsko sie zachowują.  Myślisz >??.   Chamskie to było - prawda.....Ale ja zawsze mówię,ze trzeba o nich myśleć z modlitwą I błogosławić wszystkim.  Powtarzam  na codzień tu wszystkim naokolo. Dzisiaj tez mówię do córki....widzisz  jakie przynosi efekty  myslenie o ludziach dobrze  z miłościa.  Bo mówią że ta Anndy  co to tak tez brałą udział że przeciw mojej młodszej córci...taka złośliwość, mobbing czyli znęcanie....to przyszłą do starszej która też tam jest superwajzorem, coś jak kierownik.....I tłumaczyła sie z tej sytuacji   co do Luizy....Luiza na zwolnieniu   na depresję.....Tak Aniu , jestem w Anglii  - pięć lat, szósty zaczął się.  Tak kochana, niestety uczę się...bo ten mój mozg jakiś nieciekawy  nie zatrzymuje wiedzy, cięzko się uczyć w tym wieku, a zwłaszcza po takich przeżyciach.. Wiec uczę się czytam gazety np wczoraj I dzisiaj...Co mnie zagnało....straciliśmy dach nad głową bo zięć kazal sie wyprowadzać...a tamto mieszkanie, to wiesz rozwód, podział...malo tego zostało żeby kupić nowy,...a kredyt ?....To były takie niemozliwości....do tego trzeba było być zdrowym  zwłaszcza psychicznie stać dobrze...a my niestety nie .....  Tak więc jestem  bo Pan Bóg wybrał dla mnie to co dla mnie najlepsze..... Dobrze mi tu ....pracuję dwie godziny...dziennie, z córka  opłacimy mieszkanie opłaty  I wystarcza na życie. W Polsce byłoby mi biedniej z emeryturą 880 złotych wynajć mieszkanie życie?....  No I tu -  dobrze mi tu, a Anglicy mili są....mają inne wychowanie, bo oni tak wychowują dzieci bezstresowo I tacy są ... Spokojnie  bez pośpiechu , wszystko pomalutku....trzeba się uczyć,żeby nauczyć tego innego stylu życia..ale czasami trudno,  bo nasza nerwówka z nas wyłazi.... To do usłyszenia.....pa, pozdrawiam    Irena

17 września 2015 , Komentarze (2)

Czy ja wiem  czy jest haraszo..... No jest ,   to tylko   taki zaczepny tytuł,   cytat  z smsa  na facebooku od mojego bratanka....A dlaczego o nim.... A dlatego , bo tak mam na myśli odpisać  mu czy nie odpisać na jego odpowiedz .  A dlaczego to aż takie ważne ...  A dlatego , że ja to jeszcze takiej pewności siebie nie mam , a juz wobec ludzi takich z haryzmą,  takich przebojowych, inteligentnych , idących przez życie zwyciesko  osiagających karierę I dużą forsę.  No wobec takich ludzi nie za bardzo mam pewność siebie.  Tak, tak cały czas pracuję nad sobą,  zmieniam afirmuję. Oczywiście ,że to daje efekty.  I w związku z tym  też I odpiszę mu. Napisałąm  .... aaaa to po ostatniej bytności u mojego brata (innego) - powiedziałąm  że juz tam nie pojadę I że po niezbyt traktowaniu  takim  obcesowym  ,gdzie człowieka w żaden sposób  nie docenią , nie powiedzą,że miło,że fajno, ze jesteś , ze zrobisz coś , no nic.... Zawze się starałam , będąc tam  nigdy nie robiłam z siebie " gościa " który siedzi I czeka żeby go obsłużyli, tylko brałam się za robotę,  zmywanie , robienie mnóstwa pierogów, ( bo dla tej wielkiej rodziny)   albo chodziłam  do lasu z dziewczynami z wózkiem  po drewno... To nic ...a czasami powiedzieliby człowiekowi dobre słowo....miłe słowo.  Tak niektórzy nie umieją mówić miłych słow, czy słów "proszę , dziękuję,   ze fajno, że cieszą się ...No I odpowiedziałąm bratankowi (od drugiego brata  temu, temu -gdzie gościłyśmy z córcią)  - na zapytanie jak było. Odpisałąm ,że nie było... I że tylko mu napiszę   co niecoś.  A mój bratanek piszę,ze "moralizm zabija siebie I drugą osobę".   A ja przecież moralizować nie będę...I napiszę mu ,że ten mój list będzie majstersztykiem  sztuki korespondencyjnej , sztuki   przekazu informacji, sztuki  przekonania do tychże swoich prawd, - sztuką dyplomacji.    No I tak....  No I tak....co u mnie ... A tak wszystko nadrobić trzeba, przede wszystkim  dojść do swojego sposobu odżywiania, po tym hotelowym.  Juz tak na nowo wprowadziłam to swoje jedzonko...wiecej  jedzonka pitnego...warzywnego...bo ostatnio to aż bolał mnie żołądek te prawie dwa tygodnie po przyjeździe.  Dzisiaj miałam   taki kawałęk wędliny,  ( bez chleba) potem  dwie mandarynki, cztery sliwki...taki napój z puszki imbirowy (bez alkoholu) potem  czekoladę do picia   tak z mlekiem jak kakao... potem na drugie zupkę która zrobiłam   zaraz po przyjściu z pracy. I po pospaniu dwie godziny  miałam  drugie sniadanko... I tak pomału  dochodze do siebie ...coś zakwasiłam zołądek,  bo w hotelu zawsze cukier...słodzika nie było....  No I takie tam...Na obiad  będzie ta własnie zupka...a na kolacje nie wiem  może cispbread  czyli pieczywko   z plastrem czegoś I sałątą oczywiście pomidorem. I pomysleć , że takie przyzwyczajenie(głupie jak sałąta)to takie ważne.  No przecież bez tej sałąty to ja nie wyobrażam sobie kanapki. Teraz juz w domu  zrobiłyśmy kilakrotne zakupki, wszystko pokupowałysmy... No I eliminuję swoją nadkwaśność...  Już lepiej..  Wczoraj byłyśmy u starszej córki,  bo wnuczek miał urodziny. 16-te.  To juz taki troche duży chłopiec, - młodzieniec. Nie bardzo mi się chciałao iść bo I po bardzo aktywnym chodzeniu w Polsce, I dwa dni temu byłysmyt nad morzem  pochodziłam, nachodziłąm się . to jeszcze jakoś nie doszłam do siebie,  nie wypoczęłam.  Tak abstrahując - jeden nasz kolega zawsze jak wyjeżdża do Polski, to tam wiadomo,   odwiedziny,   może goscina,  może popije   - to zawsze mówi,że Polska go wykończyła. Mnie tez troche Polska wykończyła.  Tak troche sobie żartuję..Nawet upiekłam kruchy placek - dobry był taki maślany.Smakował.  I tak sie człowiek cieszy, że zrobil innym mila niespodziankę....ze fajno... No I to by było na tyle,   bo troche pisania mnie czeka....    Pozdrawiam  Was wszystkich  całuski -  Irena   

11 września 2015 , Komentarze (4)

Ładnie jest - na dworze ładnie, wiec wyjdę niedługo   do miasta,  tylko teraz troche uczę się angielskiego..Pouczę się, poczytam ang gazetę bom ciekawa jest co w tym naszym miasteczku sie dzieje.  Córa czyta  włąśnie,że szefowa obozu dla uchodźców  została zgwałcona... I co....powiedzieć można ,że to źle wróży -  ale cóż. My musimy żyć , aż przyjdzie co przyjść musi. Bo przecież człowiek nie będzie sobie napędzał spirali strachu, bo to by dopiero była paranoja.   No więc odejdźmy od tego ....odchudzać się zacząć czas,  bo czyta człowiek I niektórymi to sie naprawdę może umotywować,- sa piekne dziewczyny , mające samozaparcie. Idę kupić rowerek stacjonarny I tyle.  I nie ,ze to tyle,  tylko,ze zacząć ćwiczyć trzeba.... Do jedzenia troche bardziej swojskiego wróciłam,  bo to polskie hotelowe to troche odbiega od tego jakie ja stosuję,  choc nie powiem  ,że było złe.  Dobre było  tylko człowiekowi brakowało ryb,   warzyw wiecej , -   -   .No więc  do roboty ....  Do usłyszenia....I

10 września 2015 , Komentarze (1)

No I co by tu napisać .   Coś może jednak.....   O pogodzie napiszę -  a ładna u nas pogoda,  wręcz piękna. To aż niesamowite,że w Anglii taka piekna słoneczna pogoda, ale kiedys już też taka ładna jesień była. Po moim przyjeździe tutaj, w 2011 roku.  Piąty dzień po powrocie na swoje miejsce. To już doszło sie do zwykłej równowagi, już wszystko idzie swoim torem zwykłym torem.  Trzy dni pracowałąm,  jutro wolne. To dobrze .powolutku wciągnęłam sie do pracy. Wiecie przez dwa tygodnie to  można zapomnieć co sie w pracy robi...Ha...Dobry ten dzień jutroo wolny. Pojde moż edo miasta, choc byłam przedwczoraj z córka w przychodni,  bo wzięła dalej chorobowe - przedłużyła. To miałam troche spacer. Chyba mi sie wolniej chodzi,  może przytyłam. Może ....Na pewno, z pare kilogramów ... Ale nieważne...Nie jest najgorzej... Wiecie co,  byłam wczoraj w pobliskim  CPN-ie  posłąć totolotka. Ta pani za ladą, aha  położyłam  swoje kupony   te  co sobie na nich typowałąm   do zabrania   na wierzchu okulary, tamto podałąm , a ta  wybiła mi mój kupon- potwierdzenie , położyła I pyta czy mi to wyrzucić. Ja mółwie ,że nie,  ta znowu ppyta czy jednak,  a czy mi wyrzucić tamten co podawałąm  . Nie oddaje mi potwierdzenia I podanego kuponu, tylko znowu pyta czy to wyrzucić. To wiecie  ....to zaprzeczenie, to no"  to już krzyknęłam... Ale to tak jest jak ktoś ma zło,   to będzie prawego człowieka tak prowokował,  cos męcił, ględził,  , coś aby człowieka wyprowadzić z rónowagi,  zeby  zsprowokowac do złości.   Mówie że to jest mi potrzebne do mojego archiwum.  Wiecie m,żeby chociaz powiedziałą przepraszam...skoro  ktoś odpowiada,że nie....to zamiast ponownie,  powiedziałąby przepraszam, bo to się odruchowoo mówi przepraszam.  Tylko....- tylko trzeba miec ten odruch...Mówię Wam....muzułmanka.... Boże ile ci ludzie mają w sobie.....  A jeszcze teraz   zapraszają do Polski muzułman.... Ja sie nie dziwię, bo to wszystko musi sie wypełnić..  to wszystko zmierza już do końca.... No I tak....ale, ale może was zanudzam  swoim  widzeniem wszędzie zła".  Nie , nie to że widze wszędzie zło,   tylko że tyle jest tego zła w ludziach, a ja rzeczywiście to czuję I "WIDZĘ, no bo widzę... Ta muzułmanka była wybitnie zła. Chodziłam  tam nieraz to ci panowie   dwóch tam sprzedaje to troche lepsi.    a to.... Boże ...  Ale cóż wszystko to dzieje się,ażeby sie spełniły PISMA. A ja niestety  tak reaguję na takowe coś, na zło... Wczoraj napisałąm  tej mojej brataniczce  afirmacje . Długo sie nad nią zastanawiałąm,   bo  trzeba było to jakoś szczególnie ująć....w jej sytuacji.  WYsłałąm.  Zadowolona była, czekała biedna a czekała, siedziała  na tym facebooku,  coś pisała na mesendzerze..  Cieszę się,że zrobiłam  to dla niej ,  teraz niech czyta,  taka chetna jest. Taki wydaje sie Bóg ważny dla niej jest,  I tak nastawiona z ufnością,  z taka wiarą I otuchą.... Powinno być dobrze,,m,, niech czyta....Może terazx coś zrobi, bo ten jakis czas nie będzie ja nachodził,  bo pojechał na miesiąc do Niemiec.. To dobrze.... A w tym hotelu co byłam  tez spotkałąm   kobietę która też w kłopocie ... Pomogłam,,,sama mówi,że zjawiła sie tutaj w jakimś celu.. Boże biedne te kobiety , biedne my jesteśmy,  tak pragną troche miłości, troche czułości, czyjas obecność.. Była z 5-go wrzesnia urodzona . To mówi,że to nie przypadek,   że jest tu po coś, a ja mówię,że tak,że jest tutaj,  I to bedzie dobre dla niej.  Kłopoty ma - męzczyznę ma  ale matka jego przeszkadza,   bo pewnie dlatego,że ona starsza prawie 50-tka a on  33.  Boże, tak jak mówię,   biedne te kobiety,  cóz to za pan partner.... a one tak bardzo chcą kogoś mieć. Aby mieć...Matka przeciwna,  matka zamyka go w domu,żeby nie szedł na spotkanie z nią., To mówię, co to za mężczyzna ,że da się zamknąć w domu.. Widziałąm go na śniadaniu.  Ona wyciera mu mordkę ....bo otrzec po śniadaniu trzeba....  Zrobiłam jej dobra (myślę) afirmację, ona mówi, ale właśnie oni sa przeciwni. To mówię,  to nic,  czytaj to sobie... nasza podświadomośc zrobi dla nas wszystko co jej podsuniemy.  Tak bardzo pragniemy kogoś mieć...Że to aż czasem   wydawać by sie mogło ,żenujące.  Życzyłam jej I przepowiedziałąm dobrze,  to moje czesto się wypełnia. Niech jej tam Bóg błogosławi.  I taka dzisiaj mała garść refleksji.   Życzę wszystkim dobrze,   do usłyszenia. Jak mówią włosi. Ijo ti volio bene, czyli chcę dla ciebie dobrze.... Tymczasem pa -I

8 września 2015 , Komentarze (9)

Wróciłam  z wakacji.  Zajrzałąm dopiero dzisiaj,  bo te dwa, trzy dni trzeba było dojść do siebie na powrót  do normalności tutaj  na nowo egzystować .  Wróciłam  w sobote, a właściwie dojechałyśmy juz w niedzielę nad ranem, ponieważ samolot miał spore opóźnienie. Wystartował 0, 30  zamiast 22:05. A w Liverpool  tez czekałyśmy do 3ciej nad ranem, ponieważ nasz dojazd spóźnił sie godzinę, ten podwoźnik. Bo mój syn  nie doinformował go o starcie ,gdyz był na urodzinach. To wiecie....zapomniał ... Juz dziś doszłąm do siebie, troche wypoczęłam   cchoć miałam   kłopoty z zasnięciem  ostatnimi czasy - biore więc takie tabletki, ziołowe. Kozłek,  szyszki chmielu, lawenda.. Dobre są muszę brać.  A wogóle to dlatego,że byłam na bardzo adrenalinie, więc zmęczona nie byłam, ale jednak jak dojechałąm   to jakoś uspokoiło się I osiadłam.  A wogóle wracałąm w swoje urodziny, bo wystartował 6-ty wrzesień, wiec dojechałąm tak, jak wyjeżdżałąm z Polski przed pięciu laty. W niedzielę myślałam,że dzieci przyjda słuchac opowieści  z wakacji , a oni przyszli zwłaszcza zkładac życzenia, winszować , przyniesli prezenty. Niesamowite - znowu nakupowali, choc mówię,że po co...Wiecie co,  tak opowiadając o tych naszych całych rodzinach, dochodzimy do wniosku,że jesteśmy wspaniałą rodziną... Moja córka powiedziała coś takiego,,ze jesteśmy niesamowitąą,wspaniałą rodziną,że sama sobie zazdrości... Dobre.. ale rzeczywiście...  No, dobra,   bo troche piszę, nie to co chciałam, a chciałąm   napisać,że to były wspaniałe wakacje, choc nie znaczy że byczenie się, odpoczynek,  relaks, picie drinków z palemką .  Ogólnie chodzi,  najbardziej o przekonanie,, że, to my   zmieniłyśmy sie na tyle, na piękniej,że spotkałyśmy samych ludzi pięknych duchem.  Niesamowita dobroć I miłośc chrześcijańska nas spotkałą. Wartościowi ludzie, podejmowano nas...odwiedziłyśmy takich dobrych których należało odwiedzić....przekonałąm się,że pokazać ludziom,   dać troche miłości,   to ludzie mają tyle do zaoferowania. Niesamowicie.  Tylko teraz takie czasy,że wszyscvy najeżeni każdy czeka ,żeby mu coś ktoś... Ale okazać troche dobroci,  to tyle też sie dostanie Miłości !  !...Bardzo ładnie  - zaprosił nas mój bratanek. Mieszka pod Zieloną Górą, w Raculi. Teraz to juz jest wszystko Zielona Góra, wiec po obiedzie poszliśmy na spacer , ładnie nad stawy, jeziora, potem odwiedzilismy stadnine koni, zobaczyłysmy rózne konik, zobaczyłyśmy cały ten obiekt sportowy,   bo to już Drzonków, to obiekty sportowe, pływalnie, gdzie zbierają sie sportowcy.  Było miłe popołudnbie, ale nawet nie chodzi o to....   a najbardziej o jego piękną postawę, okazał dużo Miłości, przyjmując starą ciotkę I kuzynkę,  bo czegos takiego jeszcze nie było,żeby nas ktos zapraszał .  Widocznie dzwoniąc do ojca, czyli mojego brata, oczywiście że o tym powiedział, w związku z czym  I brat zaprosił mnie także, ale miałąm mieszanie uczucia, dlaczego, kiedy kiedyś czesto mnie pokrzykiwał, atakował. Byłam zdziwiona, "czegóż on może chcieć", ale moja córka jasnowidz  - Luiza mówi,ze mamuś to nie chodzi o jakieś interesowności, tylko ,ze on teraz lepszy sie stał. Miałam  obiekcje  bo przykrośc ze mnie wylazła,wzruszylam się , ale jak to ja, mówię,że zawsze trzeba wykazać maksimum dobrej woli,więc pojadę. Tylko ,że mi spełnia się to czego moja dusza naprawdę chce....a że niezbyt chciałąm - to I nie spotkałąm go, choc pojechaliśmy z młodszym bratem.  Nie było.  Ale do meritum sprawy.  Chodzi,o to ,że mój brat (starszy) zaprosił mnie pod swój Dach  !...Zadziały sie fajne rzeczy....bo dla mnie najwazniejsze sa duchowe rzeczy, a o takowe właśnie mi chodzi.... Żeby szczęsliwym  być to duchowość należy właściwą osiągnąć. Moja córka także - piekna duchem jest... I wiecie w tym pobycie dostała dwa różańce... Jeden z Ziemi Świętej,  a drugi od Papieża..., Nie chodzi mi o ważność osoby Papieża - czy jakichś dostojników,  tylko w tym przypadku o pewne Symboliczne znaczenie.... A takowe jest tutaj...Znaczenie dla mojej córki....-    -    -    To już długi wpis, więc na dzisiaj dosyć.  To był bardzo ważny wyjazd. A może jeszcze krótko.  Odwiedzając młodszego Brata,  byłyśmy tylko dwa dni, I miałąm sposobność widziec się z moimi bratanicami, a otóz jedna z nich ma nieciekawego gościa. Przyjechałyśmy to byli jak zawsze przed domem bo poustawiali tam sporo ławeczek gdzie przesiadują, ten stal także , ciemno było, bo lampa cos popsuta... Poszli wkrótce - zostalismy  oni cos mówią - bratowa ,ze  oni powinni pojść na terapie , bo szmrają się, a ja mówię. Wiecie widziałm do tylko przez chwilkę gdzies przy swietle księżyca, ale powiem wam,ze to jest zły człowiek....No,ze zy, ale że zawsze wolę byc zachowawcza,żeby nie było,ż esię wymądrzam,mówię sorry, ja nic nie mówię, nie wiem  nie wtrącam się .... A mój brat słuchał, aż odzywa się," Że on ma szatana....Wszyscy go gonią, nie akceptują, na drugi dzień udzielałam jej rady....była zachwycona,  bo mówi, że czuje jak ciocia to wszystko z niej zbiera,  jak to odchodzi, te  jego energie, co na nim osiadło.... Mówiłam  o Bogu, świecie  energiach,, nas naszych mózgach, naszych mozliwościach..  Dziewczyna byłai jest zachwycona, zobaczyła światełko w tunelu,że może jakieś odrodzenie,że może to się naprawi, ze albo na niego wpłynie, albo odejdzie, bo jest przez niego aż taka ubezwłasnowolniona,.. Ja mówię ,ze ten na Sz....n ma wielką moc.  Na drugi dzień przyszedł juz w dzień . Wiecie....straszny człowiek, wierzycie, nie wierzycie, ale to naprawdę człowiek napełniony sztańskim złem. Dziewczyna uwierzyła, czula, jak oczyszczam ją jakim dobrem napełn iam. A -  Ona piekna czysta dusza,   piekna czysta dziewczyna....Oczywiście od Boga daleko odeszli...Obiecałam pomoc,A tak rozmawiająć czułam wszystko,i mówię,że musi się ratować, bo ja nie chcę być na jej pogrzeb ie, zanim ona nie będzie na moim.   I takie mi poszły łzy.... Potem na drugi dzień, kiedy pojechałą do miasta, to dziewczyny mówią, że ona rzeczywiście już się porywałą na swoje życie.  A tak czułam to ,że jest zagrożona, że jest osaczona,   zadręczona przez przewrotnego,   wykrętnego,  pełnego nienawiści podstępu człowieka.  I przyszedł na drugi dzień, po nią... Nie pozwoliłam na nią czekać ani moment przebywać nawet obok tego domu.    -   -    Dobrze kochani,  bo jak zwykle zrobił sie długi wpis.,   Na dzisiaj dosyć ,  myslę,że uratuję ja , uratuję tą sprawę.....   To do usłyszenia, kochani -   buziaki,-  Irena 

27 sierpnia 2015 , Komentarze (6)

Taki krotki wpis, - przywitac sie chcialam. Jestem na wyjezdzie, we wsi Chlastawa, mieszkamy w stylowej karczmie Cykada. Tak chcialysmy w takim miejscu, zeby odpoczac w miejscu cichym spokojnym. Spacerujemy, odwiedzamy znajomych, Wczoraj bylysmy w Nowym Tomyslu, zobaczyc wiklinowe wyroby ustawione w miescie. W parkach w centrum  wielkie wiklinowe kosze  naprawde duzych rozmiarow i inne. Nie udalo sie byc na targach wikliny, a byly to Miedzynarodowe targi w tym roku na ktorych wykonywano, pokazano jak wiem przerozne wymyslne wyroby. Nie udalo sie gdyz ktos nas zaprosil ...  Dzisiaj takze odwiedzilysmy kogos. Tylko refleksje; ze czas idzie do przodu ludzie odchodza, rzeczy sie zmieniaja .... I tak .... Jutro plan pojechac do Poznania zwiedzic cos . Moze muzeum literackie, muzyczne badz moze koniecznie narodowe z malarstwem...Zwiedzic cos chcialysmy .  Mysle, ze bedzie to dobry, mily dzien ... jak do tej pory to fajnie, bylysmy w lesie, chociaz na jakowes zbiory grzybkow to chyba nie mozna liczyc.. bo bardzo susza. Bardzo wysuszone wszelkie pasiaste tereny pobocza drog laczki . Cos niesamowitego... a myslalam ze popada z tydzien ze zrobi sie jakas grzybnia I nazbieramy grzybkow. Pewnie nie uda sie. Milo, gdyz bratanek od brata najstarszego zaprosil na weekend na obiad w Zielonej Gorze. Przyjaciele zapraszaja na grilla czy wypad nad jezioro do Lagowa. Pieknie tam jest. Przeczysta woda zamek ladna okolica...sympatyczne miejsce.. w poniedzialek, badz wtorek czy jakos tak wyjazd w rodzinne strony  Zary Drozkow Pietrzykow.  no I narazie innych doniesien nie przedstawie, staram sie tylko pomoc komus uleczyc chorego pieska.  Wiecie sprawiedliwosc zawsze  dosiegnie dopadnie zeby wyrownac rachunki, a mam na mysli ludzi ktorzy nie chcieli pomoc, czyli wziac od nas pieska jak mielismy taki nagly wyjazd za granice juz opuscic dom I paszli.... prosilismy wezcie....Nie.. Teraz im przydarzylo sie ze od kogos wziac psa, ktory przynosi im duzo klopotu bo chory na cukrzyce, wszystko sporo kosztuje ciagle badania wizyty, u lek weter.  Narzekaja a narzekaja - ciezko.  Tak , jezeli nie ppmozesz w slusznej sprawie komus prawemu, to nie przejmuj sie - dopadnue cie . Zaplacisz.  A nasz piesek jak oddalismy do schroniska to w tym samym dniu ktos prxyszedl I go wzial. I dom I szczescie spotkalo I tych ludzi I naszego pieska....bo szczesliwi jaki mily piesek..ze byli zachwyceni. No I tak.... Odchudzanie nie idzie bo dobre jedzonko tu jest.. tzn mamy pokoj ze sniadaniem na obiadokolacje chodzimy.  W sobote tutaj w katczmie jest wesele szefowa zaprasza na weselne dania, weselne specjaly. Tez milo z jej strony. No I tak   na wsi moze byc lepiej niz w kurorcie nsd morzem Wole tak ....to do uslyszenia... tymczasem pa - Irenka

20 sierpnia 2015 , Komentarze (3)

Tytuł moze bez związku  z rzeczywistością.. No cóż każdy cos cały czas czuje. I dobrze ,ze cos czujemy. Ludzie powinni czuć - raczej wiecej niz mniej. Taki tytuł,  bo jestem pod wrażeniem  czegoś co przeczytałąm...o niekarmieniu kotów na wsi... Muszę powiedzieć,  że to wszystko posuwa sie coraz bardziej ku gorszemu.  Ale to jest przewidziane I napisane w Piśmie Świetym....Że ludzie będa posuwać sie od złego ku gorszemu".  I tak dzieje się.  Rozmawialismy ostatnio o tych rzeczach,ze ludzie homoseksualiści chcą praw,  do ślubów -  tak to już mają,   do adoptowania dzieci,  no wporzo.  Teraz  tu w Anglii  naciska sie na to,żeby było więcej takich audycji edukacyjnych, gdzie będą pary homoseksualne....żeby dzieci przyzwyczajamy sie do tego,ze to jest normalne...  No mówimy,ze niedługo  pedofile też zechcą upawomocnienia związków ,....bo on powie  "A jak kocham tak... No co....ja dzieci kocham  -  kochać - kocham.. Powiedziałąm  córce, zadzwoniłam włąsnie, a ona zastanawia się .. Co musi wpływać na taka mentalność...o co chodzi. No ja mówię,że przecież nie o taka nędzę chyba. Bo kazdy powie,ze ten biedak, to sam zje cokolwiek   zupy byle jakiej nagotuje I kot sie u niego naje tez.  Właśnie u biednego...I moja  córa zastanawia się.   A ja mówię I dochodzimy do wniosku....że to musi juz byc na wielką skalę, skoro to sie zrobiło forum dyskusyjne.  No bo takiej biedy to juz nie ma.  Opieka socjalna coś dołoży chyba...No bo przeciez te koty, to owszem  - Może w lecie upoluja jakąś mysz...a I to nie jest powiedziane,że on codziennie złapie tą mysz.A pod jesień....to co czy on będzie jadł te  nasionka trawek, czy jarzebiny naskubie czy co.  No -   może jak juz będzie taki zdesperowany  to I na ta jarzębinę wlezie I poje...  Dżizis....   I tak z każdej strony  dzieje się... Aaaa  odejdźmy już od tego.  Co dzieje się u mnie jeszcze ?...Ano do wyjazdu coraz bliżej na holiday.  A ja zaprogramowałam   sie na zdobywanie pieniędzy na te wakacje. I tak w ub niedzielę..wsród  stosu papierów w restauracji pięć funtów.tj 29 zł. W sobote w lotku 10 funtów,czyli odkjjąć co dałam  by posłąć I piątkowe  stracone tu dwa tam trzy, to wygrane 5 kolejna doba z tych juz 35 za hotel zapłacona.  WQczoraj  25  I 8 funtów odlivczyć pięć to wygrane 28 funtów. Kolejne  jakies ... No dobra.  przecież nie będę się chwalić...Jakoś wygrywaam..bo potrzeby na wyjeździe będa - jakies dojazdy, rozjazdy, może cos kupić ciuch, czy ksiązkę.... No I to tak pokrótce. W poniedziałek wracałam  z miasta, bo bylam w Seftonie podpisać, podpieczętować papier który przyslali mi z Zus -u. Taki o życiu I zamieszkaniu, co roku przysyłają, czy żyjesz.  Wracam, a tu sąsiadka zroobiła kipisz  , czyli wycięła ze swojej strony bluszcz I przerzuciła na naszą stronę. To siłą rzeczy wzięłam się za robotę, wzięłam od nich sekator,żeby wyciąć do reszty, potem  poprosiłam,że jeszcze to na łące potnę na mniejsze, bo żeby do kosza weszło.  To , w ten sposób miałam 1,5 godziny roboty, ale tu z przodu jest zrobione z grubsza, bo ten bluszcz, to już by sie ciągnął po chodniku. Dobra robota, bo ja wiem, czy to robią ci z dołu. Notabene nie ma tam nikogo, tylko ostatnio przyjeżdżali tez wyciąć rozrośniete  krzewy  u siebie.  Wczoraj I dzisiaj byłi też. Może ktoś zamieszka, chociaż nie sprzedali..Tak dobrze jak nie ma nikogo.  Aaa, myslę,że będzie zgodnie, jakby co.  I to by było na tyle.  Bo trzeba pojść na pocztę rzucić to do Zus-u. To dobrego życzę, pa Irena   

15 sierpnia 2015 , Komentarze (9)

Witam...  Właściwie  niewiele jest do napisania dzisiaj - tylko przywitać się pragnę.  Niewiele  ponieważ nie chudnie się, a raczej troche przybyło, bo na wadze  dwa kg wiecej . Więc co za euphoria może być. Nie ma euforii, trzeba cos zacząć robić naprawdę, bo to - to wszystko jedna wielka ściema.Bo inaczej tego nazwać nie mozna.  Właściwie  nie miałam pisać, az ...Co az . Czekam az jakiś efekt w pracy nad soba mojego polskiego syna będzie. Tak żartem,   chodzi o tego mojegosyneczka, co jest w Polsce.  Bo I te jego deprechy,  może nie depresja, ale mam na m,ysli takie nie nadziejowe myślenie, I wpadanie a raczej tkwienie w swoim niepoprawnym myśleniu - "Jestem sam nikt mnie nie kocha,  mam problem finansowe....nie mam dziewczyny, samotny jestem....ze juz lepiej nie żyć" I takie wejrzenie przedstawia mi mój syn...a ja z uporem maniaka..." bo nie siegnęłeś jeszcze do wielkich mocy swojej podświadomości...On znowu...że to..że tamto, a ja...No bo synu  nie korzystasz  z mozliwości własnej Podswiadomości.. I w taki sposób z nim rozmawiałąm   ....Poprosił...żeby napisać mu dobra afirmacje....To napisałam   ...Zaczęłam w środe...ale że przez dwa dni robiłam cos innego,..wiec dopiero dzisiaj dokończyłam W poniedziałek wyslę mu to tradycyjnie listem. Bo może maila nie zechce mu się wydrukować I znowu zrezygnuje ??.... No liczę,że nie...A co robiłam jeszcze ?..Ahaa... A co ze zdrowiem?..Ano moja wątroba już w porzadku..nic nie boli ani nie dolega. Oczywiście trzeba już mądrze z niezdrowych rzeczy zrezygnować ..takich jak tłuszcz..przyprawy, czyli ulubiony pieprz,, Wszystko jest dobrze.  Bóli reumatycznych nie widać...nie ma.  Ale żyję z korzystnymi myslami pozytywnymi...napełniam sie tym  czego tak we mnie brakuje. brakowało  od zarani wieków, I wcieleń.  Ostatnio  zastanawiam sie głęboko  medytuję wrecz  I medytować będę wizualizować nad przyczyną  (co nieco wiem,  ) ale musze dobrze to zrozumieć- poznać. Co jest przyczyną mojej (I nie tylko mojej, ale wogóle)Co jest przyczyną twardziny skóry, bo ja takowy fragment mam ...Więc zaczęłam solidna pracę nad tym,żeby to nie zapisało się na moim  " DRZEWIE ŻYCIA ".  Świadomie nalezy nad tym sie zastanowić...Kazdy powinien przynajmniej zastanowić sie nad tym ...bo zapisuje się na Drzewie życia, czyli inaczej w naszych genach - powiedzzmy tak.  I co jeżeli kultywujemy daną emocje niezdrową niedobrą, niemądrą, niepiękne podejście do życia, do ludzi....Narazie nie rozwijam tego..Wiec co -  kultywując to,  to co jedno I następne wcielenie bedziemy taka twardzinę posiadac na coraz większym obszarze ciała, aż dojdziemy do całego ciała.  Edgar Cause leczyl kiedyś dziewczynę która miała twardzinę na całym ciele. Wyobraźcie sobie...Moze ktos wie jakie to jest...twarda skóra w danym miejscu,  I swędzi, wysuszona, jezeli nie smarować to będziemy sie drapać ,...a to choc powoli  -powoli, ale bedzie sie rozrastać po latach.  A na całym  ciele   Tragedia...Ja ostatnio przykładam na to surowy tarty ziemniak, albo naprzemiennie marchew. Oczywiście smaruje oliwa z oliwek, lub orzeszków ziemnych. No I to tak jest...ziemniak przynosi ulgę...Ziemniak, marchew jest dobre moze na inne schorzenia,  egzemy, wrzody,  ale co. Nie mam wyjścia,  coś muszę robić.  Więc jestem na etapie  poznania,..zrozumienia  dlaczego. Jaka emocja  co to stworzyło.  Dobra...  Tymczasem na tyle o tym.  -   No I tak - ściemnia się, a Luizy nie widać - poszłą do Renaty.  Ostatnio dziewczyna odpoczywa....bo lekarka dała jej zwolnienie. W pracy troche ja napastowali.  Tak ogólnie to troche to - jak to sie nazywa "Buling" czyli takie znęcanie sie . Luiza jest za pokorna  za cicha,,, pracuje jak wariat jest szybka w pracy...napewno maja przyczynę chocby jedna nie rozmawianie po angielsku...bo co tam jakies pare cos słów...takie tam. Ale  nie mozna powiedzieć,..że źle pracowałą.  Ale jesli chodzi o prace to sobie na nia wsiedli..  Zły jest świat./// zamilczę ...  bo w takim przypadku wole milczeć ... Takie zachowania to ja bym sie I kazdy przyzwoity czlowiek wstydzil. I to Polki także , ze juz pominę, ż eCzeszka  czy slowak..No ale.....narazie  jest na zwolnieniu. Lekarka kazała po skończeniu przyjśc, chyba chce jej przedłużyć.  Wiec holiday  zamieni sie w chorobowe.  Dobrze ...bo ta dziewczyna  była juz wykończona psychicznie...  No I tak...szkoda jej I zal.  No więc - miałam  nie pisać, a zrobiło się nawet pokaźnie.  I to więc może zakończę. Cieszę się, ze może wreszcie mój syn  zacznie coś zmieniać.  Tak jak napisałam  Podświadomość, kryje siły które trzęsą Światem "/ Ja ostatnio zachodziłam  w głowę głęboko w podświadomościa byłam za pan brat, bo założyłam.  No nie mogę tyle płacić za ten hotel,  co go zamówiłyśmy...140 za dobę. No nie.....To znaczy moje jest połowa czyli 70 za dobe. A ja mówiłam  moge zapłacić 40 -ści. To jeszcze do rzeczy... I tak bylam z tym  I pewna byłam  .że to trzeba wygrać...bo niemozliwe jest żebym płaciła po 70 za dobę. No to więc w ta srodę wygrałąm  co prawda myslałam  .że będzie wiecej  tak jak przewidują na kuponie, ale że było duzo wygranych wiec było o 40 funtów mniej. No wiec wygrałąm  87 funtów. czyli o połowe prawie mojej płatności teraz mam mniej. Bo 87 funtów to jest 504, 60 liczyć funt po 5,80 bo tak stoi, a nawet pare groszy więcej.  A moja płatność byłaby 980 złotych.  Wiec  połowa mniej, to nie płacę juz po 70 zł, a po 35. No to -  to jest cos , jakby powiedział Sproket z Czeka na nas Świat". Więc Podświadomość.... Dobrze bo wielu nie zechgce się tego elaborate czytać.  Do usłyszenia kochani,  pa - Irenka