Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Pozbawiona pewności siebie, kochająca obcasy i interesująca się zdrowym odżywianiem mgr ekonomii

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 46732
Komentarzy: 871
Założony: 19 lutego 2013
Ostatni wpis: 9 sierpnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Caandyy

kobieta, 33 lat, Nowa Sól

170 cm, 61.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Czuć się dobrze w swoim ciele ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 czerwca 2014 , Komentarze (1)

Nawet nie macie pojęcia co mnie dzisiaj spotkało. Jestem tak wściekła, że nie mogę się uczyć. A niestety muszę bo samo się nie nauczy...

Jak wcześniej Wam wspominałam, miałam jechać dzisiaj do JG i jutro zdawać egzamin (na który de facto jeszcze wiele nie umiem). Uszykwoałam się, spakowałam, biorę mamę na spacer i lecę na autobus. Nie dość, że czekałam 30 minut bo się spóźnił to jeszcze ominął mój przystanek i pojechał dalej... Dodam, że z mojej miejscowości jeżdżą tylko 3 autobusy na dobę i ten był ostatni :( A jutrzejszym porannym nie zdążę na egzamin. Także jest bosko.

Na szczęście mój kochany tata zaproponował pomoc i jedziemy jutro razem. Ja pójde na egzamin a on zacznie znosić moje rzeczy do samochodu. Tak, tak jutro wracam na stałe do rodzinnego miasta. Nie wiem co bym zrobiła jakby potrzebował samochód i nie mogłabym pojechać.

A na uprzejmego kierowcę już wpłynęła skarga mailowa. Jutro rano zadzwonię jeszcze do kierownika i to załatwię. Puściłabym to płazem ale to już nie pierwszy raz... Szczęście, że wczesniej ktoś mnie autem podrzucał zawsze na PKS i goniliśmy później autobus przez 30 km. Dodam, że miasto, z jakiego chciałam jechać to nie jest wcale dziura zabita dechami. Jutro to ja bedę piekielną :)

4 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Wczorajszy dzień minął bez zadnej aktywności fizycznej. No i pojadłam ciut słodyczy ale jak mogłąm odmówić urodzinowe tortu, który sama piekłam.

Na śniadanie od kilku dni króluje u mnie owsianka z truskawkami. Mniaam! Jest przepyszna! Chyba będę ją jadła każdego dnia dopóki będą truskawki na ogródku.

Drugie śniadanie to ciągle owoce plus jakiś jogurt. Ewentualnie coś słodkiego jak mam mega ochotę ale to rzadko sie zdarza.

Wczoraj moim obiadem były 2 jajka sadzone na oliwie z bazylią, 2 ziemniaki z koperkiem i sałata ze śmietaną (bo do sklepu daleko a leń się wkradł). Dziś zupka jarzynowa.

Podwieczorek był grzeszny ale nie żałuję. Zjadłam 1 galaretką w cukrze, 2 ptasie mleczka i kawałek tortu. 

Kolacja - 3 kromki razowca zapieczone z pieczarką, papryką, ogórkiem i serem + keczup. 

Niezbyt szałowo, zdaje sobie sprawę. Ale z drugiej strony raz się żyję i będę jeść czasami to na co mam ochotę! Dieta ma być przyjemnością a nie udręką.

Dzisiaj jadę też do JG na ostatni egzamin i spakować swoje rzeczy. Jutro wracam już na stałe do miasta rodzinnego, co wiąże się z wyprowadzką od rodziców już na stałe.

Nasze mieszkanko już prawie w pełni umeblowane. Mamy juz salon, kuchnię i łazienkę. Brakuje nam tylko wykończenia przedpokoju i sypialni. Na sypialnię zupełnie nie mam pomysłu. Wiem jedno. Na pewno będzie łóżko z szufladami. Znalazłam takie w ikei - jest idealne! Zastanawiam się jeszcze nad kolorem ścian. Podobają mi się w kolorze maliny ale nie wiem czy nie będzie za ciemno.

W weekend zrobię kilka zdjęć to Wam pokaże. Może coś ciekawego mi doradzicie :)

Teraz uciekam sie uczyć bo niestety wiedza sama do głowy nie wejdzie :( 

MIłego dnia Kochane :*

3 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Wczoraj dzień skończyłam w dobrym stylu. Na kolację zjadłam dwie kromeczki razowca z pastą jajeczną i sałatkę z pomidora z cebulą i jogurtem. Jednak przed kolacją udało mi się wyciągnąć mamę na szybki spacer. Nie posiadamy kijków do NW ale zrobiłyśmy sobie spacer w superszybkim tempie bez nich. Było super. Dawno nam się tak buzie nie uśmiechały :) Może dziś znów uda nam się to powtórzyć.

Zrobiłam sobie wczoraj kalendarzyk aktywności fizycznej. Zostało mi równe 2 miesiące do wyjazdu wakacyjnego. Chcę wyglądać do tego czasu jak najlepiej. Liczyłam, że jakbym chudła 0,5 kg na tydzień to spokojnie osiągnę wagę 57 kg. Tylko, że nigdy nie udało mi się osiągnąć takich spadków w tygodniu. Największe to 0,3 -0,4 kg. Jednak jestem spokojna. Chciałabym zejść poniżej 60 kg w najbliższym czasie. Wtedy będę już bardzo zadowolona ;)

Pierwszy dzień aktywności zaliczony. Według endomondo spaliłam 232 kalorie na odcinku 2,7 km. Coś mi się do końca nie chce w to wierzyć ale niech będzie.

Plan na dziś to podłogówki z Mel B. Później dam znać co i jak :)

MIłego dnia ;*

2 czerwca 2014 , Komentarze (4)

Zmobilizowana spełnieniem weekendowego postanowienia pięknie rozpoczęłam dzisiejszy dzień. Przyszedł dziś dzień, w którym się nareszcie wyspałam. Przed śniadanie wypiłam kubek zielonej kawy (bleeh!). 

Piersze śniadanko to dzisiaj owsianka z truskawkami. Mniaaam szkoda, że nie mogłam zjeść już więcej tak pyszna była. Do tego zjadłam garstkę czereśni i wypiłam zieloną herbatkę.

Na drugie śniadanie ugotowałam jajko na miękko. Nigdy go nie lubiłam jednak od niedawna mogę jeść je każdego dnia. Do tego kromka chleba wieloziarnistego z masłem i pół pomidora. Powinno do obiadu wystarczyć :)

Obiad ugotowałam już wczoraj. Makaron pełnoziarnisty z kurczakiem w sosie śmietanowo-koperkowym. Uwielbiam!

Chcę też wybrać się na rower ale to zakichane kolano boli od wczoraj jak oszalałe. Ehh cholernie brakuje mi ćwiczeń. Nie chcę być galaretką a sama dieta nic nie da :(

Co dalej się okaże. A Wy proszę zasadzcie mi ogromnego kopniaka żebym w końcu się wzięła za moja magisterkę :)

2 czerwca 2014 , Komentarze (4)

Udało mi się spełnić weekendowe postanowienie! Nie wzięłam ani łyczka alkoholu. Jestem z siebie dumna. W sobotę spotkaliśmy się ze znajomymi na piwku i wypiłam 2 buteleczki wody zamiast, jak zazwyczaj, 2-3 piwek. Zjadłam tylko kilka garstek czipsów ale zawsze to mniejsze zło niż piwo i czipsy razem. 

Wśród naszych znajomych to dzine jak ktoś nie chce pić alkoholu. Wkurza mnie to niemiłosiernie, bo każde spotkanie, wyjazd czy cokolwiek innego we wspólnym gronie wiąże się z alkoholem. Mam juz naprawdę tego serdecznie dość. Nie wiem już jakie argumenty przedstawiać zeby zminimalizować to chlanie. Boli mnie to bo jestem w tym sama. Mój T. nie widzi nic złego w tym, żeby pić dość duże ilości (bo dla mnie więcej niż 2 piwa to już jest większa ilość) alkoholu co najmniej 2 razy w tygodniu. Jedna koleżanka była w tym ze mną jakiś czas ale znów zmieniła zdanie. Ehhh nie chcę się od nich izolowac. Bardzo ich lubię ale ten alkohol....

Od kilku dni piję regularnie zieloną kawę. Nie wiem czy dobry system sobie przyjęłam ale parzę dwie saszetki na raz i piję ją duszkiem. Inaczej nie daję rady. Od razu mam odruch wymiotny. To już prawie tydzień a ja nie widzę żadnych efektów. Może jeszcze za wcześnie. A Wy macie jakieś odczucia po zielonej kawie?

Ahh bym zapomniała! Dogoniłam wagę z paska ! :)

30 maja 2014 , Komentarze (5)

Nadal zawzięcie piję zieloną kawę (chociaż chwilami mam odruch wymiotny) i biorę kapsułkę przed głównym posiłkiem. Jeszcze się nie ważyłam ale mam zamiar zrobić to jutro rano i może chociaż dobić do wagi z paska.

Dzisiaj zjadłam już troszkę. Na śniadnie pół grahamki z masłem, serkiem hochland i papryką i banana. Trochę mało ale nie miałam apetytu o 7 rano. Później wsiadłam na rower i pojechałam do babci na działkę. Chciałam sprawdzić czy kolano będzie bolało ale o dziwo nie czułam go wcale. Tam zjadłam knoppersa i kilka truskawek (Babci się nie odmawia...). Teraz wciągnęłam 2 kromki chleba (niestety pszennego) z sałata, pomidorem i serkiem topionym.

Obiad będzie już zdrowy i zbilansowany. Makaron razowy z mięsem mielonym i warzywami (papryką, cukinią, cebulą, ogórkiem i kukurydzą). Mniaam!

Jak się dzień potoczy dalej nie mam pojęcia. Zostało mi jeszcze dużo wody do wypicia i wymyślenie pysznej i zdrowej kolacji....

Do tego mam postanowienie weekendowe. ZERO ALKOHOLU! Bo to on ostatnio mnie wybija z diety. (Cholerne zimne piwo z sokiem!).

Będzie ciężko ale dam radę! 

MIłego dnia kochane :*

28 maja 2014 , Komentarze (3)

Dawno mnie tu nie było. Jednak od dziś znów będę. Miałam trochę problemów osobistych i duuża do nauki ale to już za mną.

Jeśli chodzi o moje zdrowie.  Wszystko jest w porządku. Zrobiłam badania na tarczycę i cukrzycę i na szczęście jestem zdrowa. Ufff!

Dietowo niezbyt ładnie ale się staram nadal. Najgorszy jest alkohl bo w takie ciepłe dni uwielbiam piwko  z sokiem. Staram się jednak przerzucić na wodę z owocami i koktajle z owoców ale nie zawsze się da opanowac ochotę na piwko :)

Nie ćwiczę nadal. I okropne mi z tym. Cellulit znów rozgościł się na mnie. Skóra już nie jest ładnie napięta. A jedyne co dla niej robię to 2 razy w tygodniu peeling z kawy i cukru.

Naczytałam się różnych pozytywnych opinii o mocy zielonej kawy i wpadłam. Zaczęłam od dziś ją pić a do tego kupiłam tabletki Slimina Green Coffe. 

Wiem, że nie schudnę od tabletek i kawy. Mam tylko nadzieję, że pomogą mi oczyścić organizm i wspomogą na prawdę walkę z tłuszczem. Może pomogą też w przyspieszeniu metabolizmu. Zobaczymy :)

Pierwszy efekt picia kawy już zauważyłam. Sikam jak szalona. Dosłownie co 30 minut. A wypiłam rano tylko 300 ml z dwóch saszetek. Będę Wam pisać o efektach. A może Wy macie już jakieś doświadczenia ?

13 maja 2014 , Skomentuj

Odebrałam dzisiaj wyniki. Troche jestem zmartwiona bo mam podwyższone limfocyty fakt, że tylko o 3,5 % ale jednak do tego jeszcze dwie rzeczy są poza normą. Mid% przekroczone a Gran% za niskie. Fajnie by było jeszcze się dowiedzieć co to dla mnie dokładnie oznacza.

Martwi mnie to bo mój dziadek też miał problemy z limfocytami i okazało się, że ma białaczkę i niestety odszedł... Wiem, że trochę panikuję ale chyba każda z nas tak ma.

Znalazłam też informacje, że może to świadczyć o nadczynności tarczycy.  I w sumie kilka objawów się zgadza. Tu się kłaniają kolejne badania. Ehh jak urok to przemarsz wojsk... :(

Miłego dnia Kochane :*

12 maja 2014 , Skomentuj

Wszystko okaże się jutro. Jednego jestem prawie pewna. W ciązy nie jestem. Niby dostałam okres ale wiem też, że to nie jest wyznacznik. Chyba zrobię w przyszłym tygodniu test. Pola poczekaj aż mama studia skończy !

Zrobiłam rano morfologię krwi. Jednak Pani zaproponowała mi też zbadane tarczycy bo przy tych objawach jest "szansa" na niedoczynność. 

Z tego powodu, że musiałam być rano w ośrodku na czczo to śniadaniem był duży banan i wafelek z masą orzechową (taki malutki z Lidla w wielopaku pyyszny!). Zaraz po superszybkim śniadaniu poleciałam na miasto kupić sobię coś ładnego. Padło na piżamkę. Trochę dziecięca ale w sumie i tak nikt mi nie daje moich 24 lat więc co mi tam. Zawsze mam problem z kupnem alkoholu czy wejściem na balety. Heh i bardzo się z tego cieszę, to chyba najpiękniejszy komplement jak proszą Cię o dowód. A ta mina sprzedawców - bezcenna!

Zastanawiam się też nad kupnem kurteczki. Takiej jakby pikowanej, którą pewnie ma w szafie połowa z Was. Cena jest kusząca bo około 90 zł tylko nie wiem czy ona spełni moje wymagania... Jak kupię to się okaże.

Z racji pierwszego dnia okresu moje jedzenie dziś jest lekko zaburzone ale w ramach 5 posiłków było dziś:

I śniadanie: banan, wafelek

II śniadanie: 2 jajka na miękko, 2 kromki razowca, plasterek żółtego sera, 3 liście sałaty

coś zamiast obiadu: wafelek, jabłko, resztka makaronu razowego z sosem meksykańskim z wczoraj, buraczki

podwieczorek: jabłko, inka

kolacja: sałatka z 1 pomidora, 2 łyżek jogurtu i małej cebulki, 3 razowe tosty z twarożkiem, 2 liście sałaty

Wiem, wiem niezbyt szałowo ale od rana mnie skutecznie przeczyszcza i w sumie jakoś jeść mi się nie chce. Za to piję dużo wody i uprawiam biegi do toalety to zawsze jakiś sport :)

11 maja 2014 , Komentarze (1)

Ten weekend należał do bardzo leniwych. Prawie dwa dni spedziliśmy z T. na oglądaniu filmów i wylegiwaniu się. Zaliczyliśmy też kilka spacerów ale więcej było lenistwa. Dodam, że bez objadania się.

Najgorsze chyba były wczorajsze pieczone ziemniaki o prawie 21 ale poza tym było raczej grzecznie. Zjadłam też pucharek lodów z truskawkami i jogurtem naturalnym mniamii i wypiłam dwa drinki z whisky. 

Było mi trzeba tego lenistwa. Czuję się już ciut lepiej. Chociaż nadal mam problem z wychodzeniem z łóżka i dbaniem o siebie. Popadam chyba w jakąś depresję... 

Jutro z rana lecę zrobić badania krwi i nakupić mnóstwo pysznych owoców na koktajle. Mam mega ochotę. Osttanio z T. zjadamy owoce jak szaleni. Przez weekend daliśmy radę zjeść 2 kg pomarańczy, i po 1 kg jabłek i bananów, do tego mnóstwo sałatek i surówek.

Ahhh i w piątek w końcu przyjdą nasze mebelki do kuchni. Bardzo jestem ich ciekawa. Zrobię Wam zdjęcie do oceny. 

Miłego wieczoru Kochane :*