Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Pozbawiona pewności siebie, kochająca obcasy i interesująca się zdrowym odżywianiem mgr ekonomii

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 46762
Komentarzy: 871
Założony: 19 lutego 2013
Ostatni wpis: 9 sierpnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Caandyy

kobieta, 33 lat, Nowa Sól

170 cm, 61.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Czuć się dobrze w swoim ciele ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 czerwca 2014 , Skomentuj

Dzień dobry Robaczki :*

Wybaczcie moją kilkudniową nieobecność ale dużo się działo :) W czwartek była u nas moja P. z nowym chłopakiem (ahh jak się cieszę !). Zrobiłam trochę dobrego jedzonka i to był pierwszy dzień, w którym sobie ciut pofolgowałam. Wypiłam w końcu mój likier trudkawkowy. Miód w ustach :) Smakuje jak mus z truskawek z sokiem z limonki i odrobiną wódki. 

Jestem z siebie dumna bo spokojnie wytrwałam w moim postanowieniu nie picia alkoholu do długiego czerwcowego weekendu.  Jednak sam weekend był nieźle zaprawiany. U mojego T. w pracy szef urządził "Dzień Oponiarza" innymi słowy "Reifentag", kto pracuje w podobnej branży niech swiętuje jeśli jeszcze tego nie uczcił. W sumie każda branza powinna mieć swój dzień i go czcić.

Impreza miała trwać tylko piątek jednak w sobotę rano dostaliśmy zaproszenie na poprawiny. I tak zamiast kończyć magisterkę siedziałam tam znów do nocy ale było swietnie. Zrobiliśmy ogromne ognisko i siedzieliśmy w ciepełku. W sumie około 30 osób.

Wczoraj był już dzień bezalkoholowy i póki co tak zostanie. Postanawiam pić jedynie na większych imprezach a przede wszystkim wtedy, kiedy ja tego chcę a nie inni. 

Z całych tych imprez to się pochorowałam. Leżę w łóżku i kapie mi z nosa ;( A jutro muszę jechać do JG zanieść pracę do systemy antyplagiatowego. Ehh nie wiem jak ja to ogarnę bo mój promotor nie raczył mi jeszcze pracy sprawdzić...

Wracam do pisania pracy by udowodnić sama sobie, że dam radę. Odezwe się później :)

Miłego dnia :*

18 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Przyznać się muszę (ale bez bicia!), że wczoraj troszkę pogrzeszyłam. Ale tylko ciut. Miałam tak wielka ochotę na coś słodkiego, że przed południem wciągnęłam 2 pralinki i knoppersa. Ale to nie koniec grzechów...była jeszcze zapiekanka koło 22.oo warta ze 200 kcal. Poszłam spać koło północy więc może ciut się strawiło.

Dostaliśmy jako prezent "ślubny" na nowe mieszkanie od mojej babci zestaw supergarnków. Między innymi do gotowania na parze. Gotowałam wczoraj w nim kalafior do obiadu i się zakochałam. Nie dość, że szybko to jeszcze kalafior był miękki ale jedncześnie taki sprężysty. Nie umiem tego opisać. Najwazniejsze, że nie był papką, jakiej nie znoszę. Od dziś chyba wszystkie warzywa tak będę gotować. Chociaż bardzo lubię gotowac to z parą nie mam doświadczenia. Macie jakieś rady? Sprawdzone przepisy?

Kupiliśmy też sobie bezdymnego grilla. O takiego:

I dzięki temu zaliczyłam wczoraj z T. wieczorny 6 km spacer po specjalną rozpałkę bo z całego zamieszania nie zmieniłam na allegro adresu na nowy i trzeba było się kulać do Rodziców.

Dziś będzie pierwsza próba grillowania. Przygotowałam juz bagietkę czosnkową, boczek w ziołach i dla mnie kiełbaskę z fileta kurczaka. Do tego jeszcze zrobię jakąś lekką sałatkę i obiad z głowy :)

Dzisiaj od rana piszę magisterkę. Masakra. Do 28 czerwca muszę oddać a został mi ponad jeden rozdział. A kiedy wysłać do promotora, poprawić coś ewentualnie itp? Ehh ale tak to jest jak się wszystko robi na ostatnią chwilę :) A choćbym miała paść skończe ten rozdział dziś.

Chodzi za mną jakieś ciacho. Coś bym upiekła, zjadła i najlepiej żeby było z rabarbarem. Hmm może tartę ? Jutro będziemy mieli gości. Przyjedzie moja P. z nowym chłopakiem. Niestety stosunki miedzy nami się lekko ostatnio ochłodziły ale myśle, że nadrobimy. 

I na pożegnanie wczorajsza ja :)

Miłego dnia Kochani :**

17 czerwca 2014 , Komentarze (1)

Jak Wam mija przedpołudnie? U mnie już po śniadanku. Zjadłam 2 jajka na miękko z sałatką z pomidora, połówki czerwonej cebuli, świeżą bazylią i jogurtem naturalnym do tego 2 kromki razowca z masłem. 

Wczoraj nie byłam zbyt łaskawa dla siebie bo trochę za mało zjadłam. Można powiedzieć, że nie zjadłam obiadu - jedynie małą miseczkę rosołu u Mamy. A później trzeba było nadrobić...

Ogólnie zjadłam:

śniadanie: owsiankę na mleku z truskawkami

II śniadanie: 2 kromki razowca (1 z almette i pomidorem, druga z żółtym serem i ogórkiem kiszonym), wafelek a'la knoppers

obiad: miseczka rosołu z makaronem babuni

podwieczorek: szklanka galaretki z truskawkami, kompot truskawkowy

kolacja: 1,5 naleśnika z dżemem z czarnej porzeczki

koło 22: kromka razowca z żółtym serem i ogórkiem kiszonym

Do tego było ciut sportu. Z racji tego, że autko mamy w naprawie poruszam się jedynie na pieszo lub rowerem i dobrze mi z tym. Wybrałam się do Rodziców i przy tym zrobiłam sobie 25 minut bardzo szybkiego spaceru. Pod koniec było już ciężko bo na dworze temperatura była dość wysoka a ja się na to nie przygotowałam. 

Wieczorem siostra podrzuciła mnie do mieszkania i umówiłam się z koleżanką na ploteczki. Razem też zrobiłyśmy sobie spacer i podziubałyśmy trochę słoneczniku.

Dziś waga była dla mnie łaskawa 60,1 kg. Może już za kilka dni ujrzę wymarzoną 5 z przodu :) W sumie to odżywiam się tak samo jak wcześniej i nadal jem kapsułki z ekstraktem z zielonej kawy. Może w końcu coś się ruszy. Bo juz tak bardzo chciałabym zmienić pasek.

Miłego dnia Kochane :*******

16 czerwca 2014 , Komentarze (4)

Znalazłam wczoraj inspiracje na kolację :) Zjadłam 2 jajka na miękko i sałatkę grecką + mała kromka z masłem. 

Obiecałam Wam zdjęcia sobotnich zakupów. Oto i one:

Portaski i top:

Nie wiem czy ja gdzieś tak wyjdę bo nie jestem przekonana czy dobrze w tym wyglądam ale po domu się sprawdza. Dodatkowo spodenki są idealne na rower czy do ćwiczeń :) 

A tutaj bluza:

Kolor jest ciut przekłamany.  W rzeczywistości jest to bardzo jasny błękit. 

Co o nich sądzicie? 

Dziś dzień zapowiada się pod znakiem pisania pracy magisterskiej i spacerem do Rodziców. Może nawet coś poćwiczę ale jakoś nie bardzo mam ochotę. Jednak ciut by się przydało brzuszek umięśnić bo zaczynają pojawiać mi sie małe boczki. Ahh no i w końcu znalazłam miejsce, gdzie waga nie szaleje i pokazuje wagę bliską tej u Rodziców.

Dziś pokazała 60,3. Zobaczymy co będzie jutro :) 

Uciekam jeść owsiankę z truskawkami i czytać co tam u Was. MIłego dnia :*

15 czerwca 2014 , Komentarze (6)

Wczorajszy dzień zapowiadał się bardzo leniwie. Mamy autko w naprawie więc nie bardzo mogliśmy się ruszyć w stronę "cywilizacji". Miasteczko w jakim teraz mieszkam nie daje nam zbyt wielu atrakcji dlatego w każdy weekend urządzaliśmy sobie mały wyjazd. Wczoraj udało nam się pożyczyć autko i skoczyliśmy do Zielonej Góry na małe zakupy. 

Dawno nie kupiłam sobie nic ładnego a wczoraj udało mi się zaszaleć. Kupiłam krótkie spodenki - idealne, długo takich szukałam, krótki top z długim rękawem (coś totalnie nie w moim stylu) i mietową bluzę z kapturem (kocham ją! jest tak miękka i miła, że w końcu odciąży T. od przytulania mnie - bo jestem okropnym tulisiem). Jutro zrobię zdjęcia i wrzucę bo jestem ciekawa Waszej opinii na temat spodenek i topu :)

Zaliczyliśmy też małe zakupy w Lidlu. Dużo warzywek i pyszności - najbardziej przypadła mi do gustu konfitura z rabarbaru. Jest boska! Zaopatrzyłam się też w alkoholowy napój mojito i likier truskawkowo-limonkowy. Na miłe wieczory pewnie się przyda. Jeszcze ich nie próbowałam i póki co nawet mnie nie kusi.

Paluch po wczorajszym starciu z nożem powoli się goi. Ale jeszcze nie widziałam rany bo jestem panikarą okropną i wolę nie patrzeć.

Małe łakomstwo też się dziś wkradło. Od rana grzecznie - owsianka z truskawkami i zielona herbata, drugie śniadanie to podżeranie truskawek i składników do obiadu. Obiad był pyszny zrobiłam roladki ze schabu, młode ziemniaczki z jogurtem i sałatkę z sałaty i szczypiorku. Musiałam się postarać bo owiedziła nas mama i ciocia T. W sumie wyszło dobre - jak nie lubię schabu tak też mi bardzo smakował. Po obiadku 2 kawałki biszkopta z galaretką i niestety czipsy paprykowe :( Kolacja będzie jednak bardzo lekka choć jeszcze nie wiem co to będzie :)

Uciekam szukać inspiracji na FoodNetwork (uwielbiam, ubóstwiam i ciągle jestem głodna) a Wam życzę miłego wieczoru ! :********

14 czerwca 2014 , Komentarze (1)

Mój piątek 13. przesunął się na dziś... Rano robiąc śniadanie udało mi się rozwalić nożem pół palca ale będę żyła. To nic, że na dzień dobry prawie zemdlałam. Zastanawiam się jak będę opatrywać rany swoich dzieci jak mdleję na widok krwi...

Poza tym wczorajszy dzień bardzo udany. Mieszkanie ogarnięte, pranie zrobione. Nawet obiad ugotowałam. Była zupka "nawinie" heh. Przepis jest prosty - wrzucasz do garnka co się nawinie, blendujesz i gotowe! U mnie nawinęły się ziemniaki, cukinia, pieczarki, cebula, czosnek, kukurydza i kawałek cycka z kurczaka.

Było tak ale nie pozostałabym sobą gdybym nie użyła blendera :) Końcowy efekt był taki:

I najważniejsze - była pyszna! Jak ktoś lubi to można dodać jeszcze kwaśną śmietanę :)

Po obiedzie umówiłam się z mamą na zakupy i tu była mała aktywność fizyczna bo nie dość, że do przystanku autobusowego mam ponad 2 km (leciałam jak zwykle z jęzorem na wierzchu) to jeszcze pochodziłyśmy trochę po sklepach. Szkoda tylko, że pogoda nie dopisała ale nie można mieć wszystkiego :(

Zakupy też niezbyt udane. Kupiłam tylko sukienkę na plażę w Pepco za zawrotną kwotę 7 zł i zwykłe czarne trampki na sezon ognisk i grilli :) Ahh i ciut zgrzeszyłam - zjadłam od mamy mały kawałek pizzy.

Później już było dużo lepiej. Tylko jedna pralinka i 2 koktajle z maslanki i truskawek :)

Uciekam pisać pracę (bo termin goni) a Wam życzę miłego dnia :**

13 czerwca 2014 , Komentarze (4)

Wczorajszy wieczór bardz się udał. Pizza tak szybko zniknęła z blachy, że nawet nie zdążyłam zrobić jej zdjęcia. W końcu jednak znalazłam idealny przepis na ciasto. Kocham blogi o gotowaniu ale w tym się totalnie zakochałam. Dziewczę mi dogadza jak tylko się da!

Przepis zapożyczony z bloga Crispy Biscuits.

Pizza powinna wyglądać wg autorki jak na zdjęciu. Moja jednak uginała się pod toną pieczarek, papryki, kukurydzy, brokułów, cebuli i ogórka kiszonego :)  (Tak wiem, ogór jest tu dziwnym dodatkiem ale polecam spróbować )

Znajomi byli zachwyceni bo ogólnie są bardzo pizzożerni. Także plusów sobie nabiłam mnóstwo hihih :) Na drugi raz (czyli w ciągu kilku najbliższych dni bo mój T. już zatruwa) zrobię z mąki razowej i zawinę mozzarelę w boczki mniam!

Jak już Wam wspominałam w niedzielę odwiedziłam Wrocław. Żadnych zdjęć ze Starówki nie mam bo tam bywam często ale za to kilka z Zoo się znalazło. Ostatni raz byłam w Zoo chyba 7 lat temu w Wuppertalu więc musiałam w końcu odwiedzić jakieś inne. Tym bardziej, że wszystko co małe (nie tylko małe) i puszyste chętnie bym adoptowała do naszych 40m2 :D

Przy wejściu do Zoo zdążyłam od razu się zakochać. Moja miłość to Fenek. Jejku jakie one są słodkie. Słabo go widać bo wcale nie chciał pozować.

Za to znalazłam jedną rasową modelkę. Prężyła się do obiektywu jakby była do tego stworzona.

Największe szoł jednak robił Miś. Kto bywa w Zoo napewno go dobrze zna. Cóż za artysta. Staje na tylnych łapach i pokazuje "łapką", żeby mu dać jedzenie. 

Kocham tez pandy małe, wszelkiej maści małpiszony i ogólnie wszystko co puszyste. Moim wymarzonym stworem jest panda królewska ale milion euro na jej roczne wypożyczenie ciut zagina mój budżet :(

A wracając do tematyki odchudzania to wkurza mnie moja waga. Nie wiem ilę waże dokładnie i się chyba nie dowiem (chyba, że polecę do mamusi). Zmierzyłam się nawet dziś i dupsko znów wróciło do swojej formy. Wmiary na dziś:

biust 86 (tu by mogło rosnąć ahhh)

talia: 68

brzuch: 80 (na linii pępka)

tyłkobiodra: 102,9 (ale nie 103 :D)

udo: 58,5

waga: w kuchni na kafelkach pod lodówką 62,7, koło kosza na śmieci 61,3, w łazience 61,5 na balkonie 61,2.  A wczoraj u mamy było po dwóch śniadaniach 60,5 (potwierdzone dwoma wagami). 

Wiem, wiem waga to nie wyrocznia ale ja tak bardzo pragnę 5 z przodu ahhh :)

No i plan treningowy na dziś:

1. rajd ze ścierka po wszystkich meblach 

2. slalom z odkurzaczem

3. pucowanko łazienki i kuchni

No i obiad trzeba wymyślić. T. upomina się o zupkę i chyba jakąś zrobię. 

Miłego dnia kochane :*

12 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Parę dni mnie nie było, a to wszystko przez spontaniczne wyjazdy. Całą niedzielę spędziłam we Wrocławiu. Odwiedziłam zoo, Starówkę i zaliczyłam małą wtopkę w Pizza Hut. 

Poniedziałek był dniem sądu. Miałam poprawkę egzaminu. Myślałam jednak, że na nią nie dojadę. Przy wjeździe do JG zepsuł się nam samochód i w ponad 30 stopniach tata próbował go naprawić. Dobrze, że nie jechałam sama. Miałam  20 minut do egzaminu a na nogach nigdy bym nie doleciała. Na szczęście obok na światłach stał przemiły Pan, który podwiózł spanikowaną i zaryczaną mnie na uczelnię. Niech Bóg ma w opiece takich ludzi. W ostateczności egzamin zdany i zjedzona mała tortilla w kfc na powrocie. 

We wtorek w nocy pojechałam z moim T. do Niemiec.Jejku jak ja lubię ten kraj. Bardo bym chciała żeby u nas było tak czyściutko i schludnie w każdym mieście :) Mieliśmy wrócić w środę w nocy jednak udało nam się dopiero w czwartek wieczorem. I tym samym dwa dni spędziłam jedząc bułki, wafle ryżowe, owoce i jajecznice :) Dopiero wczoraj wieczorem zjadłam normalny domowy obiad. Cycki z kurczaka, mizerię i młode ziemniaki.

Na wadze zmian zbytnich nie ma. Niestety w mieszkaniu mamy tak krzywą podłogę, że w każdym miejscu waga wskazuje co innego. W domu dziś po dwóch śniadaniach i w ubraniu pokazała 60,5 w mieszkaniu pokazuje dużo więcej ;D. 

Dziś wieczorem mecz więc szykuje dla znajomych dietetyczną pizzę z kurczakiem i brokułami. Jutro zdam fotorelację i narobię Wam smaka jak się uda !

Ahh i jest sukces! Od początku czerwca (a nawet wcześniej ale nie pamiętam dokładnie) nie tknęłam ani piwka. Normalnie ani grama alkoholu. Jak na mnie to świetny wynik. Planuję dotrzymać do 19 czerwca bo wtedy jest firmowa impreza u mojego T. Później znacznie ograniczę. Koniec pijaństwa!

Uciekam rozpakowywać ostatnie rzeczy i gotować obiadek :) 

Miłego dnia :****

8 czerwca 2014 , Komentarze (5)

Nie było mnie troszkę ale już wracam :) W ciągu ostatnich dni wiele się zmieniło. Wróciłam na stałe do miasta rodzinnego i powoli wyprowadzam się całkiem na swoje. Ale to jeszcze długa droga bo rzeczy do przewiezienia i rozpakowania jest chyba milion.

Wczoraj miałam mały dzień obżarstwa. Ale w sumie raz kiedyś trzeba.

śniadanie: bułka razowa z masłem, żółtym serem papryką i "ciutką" majonezu 

II śniadanie: kilka suszonych fig i śliwek, garstka czereśni i truskawek

obiad: grillowana pierś z kurczaka, 2 pieczone ziemniaczki, sałatka (sałata, pomidor, ogórek, feta, cebula, oliwa)

No i się zaczęło żarcie: 2 kawałeczki ciasta z truskawkami i kruszonką i 2 kawałki tortu z galaretką i truskawkami.... koniec

kolacja: jajecznica z dwóćh jajek na kurkach, cebuli i ciut szynki, kromeczka razowca z papryką, garść winogron

Po kolacji był spacer i w sumie tak się dzień skończył :) Dzisiaj jadę do Wrocławia i mamy zamiar odwiedzić ZOO. Temperatura nie bedzie dla mnie przeszkodą, bo kocham upały :) Tylko mam dylemat. Wyszłybyście tak do ludzi na moim miejscu? Chodzi mi dokładnie o spodenki bo bluzka to tylko podlądowo. 

Na zdjęciach macie kawałek nowego mieszkanka :)

Miłego dnia :*

6 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Wchodzę rano na wagę a tam co? Niespodzianka! 60,00 kg Chyba wybauszyłam oczy jak żaba :) Jestem totalnie w szoku bo w sumie przez kilka dni się nie ważyłam i zupełnie się tego nie spodziewałam. Zobaczymy czy to tylko chwilowy spadek. Mam nadzieje, że jutro też zacznę dzień tak pięknie.

Co do egzaminu - niestety brakło mi punktu do zaliczenia ale w poniedziałek poprawię :) Nie ma spiny! Trochę psuje mi to plany weekendowe ale trudno. To ostatni egzamin, kończący moje studia więc trzeba zaliczyć :) 

Zastawiam się tez czy nie mam takiej choroby jak zbieractwo bo zwoziłam wczoraj swoje rzeczy z JG do domu i ledwo się zmieściły w dużym vanie :) 

Znalazłam też cudowny sposób na przeczyszczenie organizmu. Dziewczyny jak macie problemy z zaparciami jedzcie suszone figi - pędzą jak oszalałe ;)

Uciekam się w końcu rozpakować :) 

MIłego dnia :*