Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Pozbawiona pewności siebie, kochająca obcasy i interesująca się zdrowym odżywianiem mgr ekonomii

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 46751
Komentarzy: 871
Założony: 19 lutego 2013
Ostatni wpis: 9 sierpnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Caandyy

kobieta, 33 lat, Nowa Sól

170 cm, 61.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Czuć się dobrze w swoim ciele ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 lipca 2014 , Komentarze (1)

Powinnam już być po treningu ale po prostu boję się dziś ćwiczyć. Wczoraj wieczorem okropnie bolało mnie w okolicach serca. Ledwie mogłam nabrać powietrza. Jednak rano wszystko było już dobrze. T. karze mi odpoczywać a ja tak nie umiem już na tyłku siedzieć. 

Z jedzeniem też dziś niezbyt dobrze.

śniadanie: serek naturalny z marakują i brzoskwinią, ciastko francuskie z brzoskwinią

II śniadanie: płatki kukurydziane z mlekiem, kilka fig, pół szklanki sprite

obiad: będzie zupa pomidorowa z fetą i kluskami lanymi

Na dalsze posiłki nie mam pomysłu. Czuję się strasznie ospała i jak zaraz czegoś nie zrobię ze sobą to zwariuję.

Byłam już na zakupach ale nic praktycznie nie kupiłam. Otworzyli w końcu niedaleko mnie market. Poszłam tam rano po najpotrzebniejsze rzeczy a tam tłumy ludzi. Wszysycy się pchają. Istne piekło. Nigdy więcej nie idę do marketu w dzień jego otwarcia. Przez to też wyszłam ze sklepu praktycznie  z niczym. A miał być taki pyszny obiad dziś.. Heh będzie jutro.

Kusi mnie zrobienie chociaż Mel B na pośladki...

Miłego dnia ;**

8 lipca 2014 , Komentarze (3)

Jestem z siebie dumna. Wracam na nowo do ćwiczeń. Od kilku dni ostro wzięłam się do pracy. Wczoraj zaliczyłam ćwiczenia z Mel B: rozgrzewkę, 20 minut na całe ciało, pośladki i rozciąganie. Później był długi spacer i mały grzech w kfc.

Wczorajsze menu:

śniadanie: owsianka z pomarańczą

II śniadanie: 3 placuszki z jabłkiem, jogurt naturalny z wiśniami

obiad: zupka szpinakowa z dwoma jajkami w koszulkach

podwieczorek: banan, kanapka z pasztetem i pomidorem

kolacja: B-smart ze stripsami i napój Mojito, placuszek z dżemem

Plan ćwiczeniowy na dziś też już został wykonany. Mel B póki co u mnie rządzi. Wieczorem wybieram się na kije z dziewczynami. Już nie mogę się doczekać !

Powoli zaczynam czuć sie lepiej sama ze sobą. Bolą mnie mięśnie rąk i brzucha ale to tylko motywuje mnie do dalszej pracy nad sobą. Tym bardziej, że wczoraj spotkałam się z dawnym znajomym i dostałam dużo komplementów. Coraz więcej więcej osób mówi mi, że schudłam i dobrze wyglądam. Heh mam +1500 do samooceny :)!

7 lipca 2014 , Komentarze (1)

Ostatnio dużo grzeszę i mam ciągłe wyrzuty sumienia. Moje postanowienie o nie piciu alkoholu poszło w siną dal a wszelkie grille i pieczone jedzenie wychodzi mi bokiem. 

W piątek byłam na małych zakupach. Mieliśmy kupić tylko buty dla mnie, które wygrałam w moim zakładzie z T. Chciałam inne ale te są boskie. ale nie o buty mi chodzi. Chciałabym znać Wasze opinie na temat mojego wyglądu na kombinezonie. Czuję się z nim swobodnie i dość dobrze jednak nie jestem pewna czy korzystnie w nim wyglądam. Wszelkie opinie mile widziane.

I w bucikach.

Sobota była bardzo aktywna. Wstałam po 5 rano bo już nie mogłam spać. Koło 7 ruszyliśmy znów na Wrocław. Kolejny raz byłam w Zoo. Na szczęście teraz pogoda dopisała i można było spokojnie wchodzić do budynków i więcej zwierząt wyszło do ludzi, bo nie było okropnych upałów jak poprzednim razem. W końcu jestem zadowolona z wypadu.

Sobotnie menu:

śniadanie: 2 parówki (97% mięsa), keczup, musztarda, tost z serem, pomidor z cebulką

II śniadanie: kawa z mlekiem, wafelek a'la knoppers

obiad: pieczona pierś z kurczaka w sosie kurkowym, bukit surówek, frytki

podwieczorek: ciastko francuskie z czekoladą

kolacja: pierś kurczaka i kawałek grillowanej karkówki, cukinia z grilla z mozarellą, sałatka z pomidorów i grecka, 2 radlerki, 2 drinki, duużo wody

Z imprezy wróciliśmy o 2 w nocy więc coś udało się spalić przed snem. Na imprezie byla też znajoma, której dawno nie widziałam. Dowartościowała mnie bardzo. Dostałam od niej dużo komplementów co pomogło mi uwierzyć ciut mocniej w siebie i spiąć pupkę do roboty.

Niedziela za to była leniwa. Wstałam po 11. Zjadłam jajecznicę i słodko leniuchowałam do samego obiadu. Piekłam kurczaka żeby było zdrowo, do tego ziemniaczki i sałata z jogurtem. na podiweczorek lody z owocami a na kolację puszyste naleśniki z jabłkiem.

Najgorsze jest to, że od czwartku nie ćwiczyłam. Ale dziś jak tylko śniadanie się ułoży wskakuję w dresik i do ćwiczeń ! 

Miłego dnia :***

4 lipca 2014 , Komentarze (1)

Ojj się pogrzeszyło. Wczoraj pojechałam z moim T. w trasę. Trzeci dzień w tym tygodniu musiał jechać do Niemiec więc pojechałam z nim żeby spędzić razem więcej czasu. Lubię tam jeździć bo można zobaczyć ciekawe rzeczy i piękne widoki. 

Uwielbiam ich drogi, tunele, wiadukty i różnorodne rozwiązania technologiczne. Kraj podoba mi się absolutnie w każdym calu. Najgorzej jest z językiem bo ciężko mi się z nim osłuchać pomimo, że posługuję się nim dość biegle. 

Jeśli chodzi o jedzonko. Cały dzień były kanapki ale nie takie zwykłe i pospolite. Kupiłam nam razowe bułęczki z ziarnami. Upiekłam pierś z kurczaka w pikantnej papryce, ugotowałam jajeczka i kupiłam masę warzyw. Jedynym grzechem był sos słodko-kwaśny z Lidla. Wprost uwielbiam go do kurczaka. Kanapki były pyszne i w miarę możliwości zdrowe.

Zapakowałam też pokrojone już pomarańcze i winogron oraz serek z ostatniego wpisu.

Bez grzeszków jednak się nie obyło. Zjadłam loda (ok.150 kcal) i wypiłam pół puszki pepsi (ok.70 kcal) no i wafelka (ok.100 kcal). I nistety nie ćwiczylam bo od 2 w nocy do 19 byłam non stop w busie. Pupa mi się spłaszczy chyba od tego siedzenia. Dzisiaj nadrobię. Jak tylko Pan skończy montować mi domofon biorę się za Mel B. a później lecę na zakupy.

Kilka widoczków dla Was:

Miłego dnia ;***

2 lipca 2014 , Komentarze (3)

Wczorajszy dzień był bardzo aktywny. Zaliczyłam Mel B rozgrzewkę, 15 minut cardio i pośladki. Zaraz po tym 45 minut nordic walking i rozciąganie. Nie robiłam brzuszków bo przy każdym ruchu czuję każdy mięsień brzucha. Same wiece ile bólu sprawia kichnięcie ojj... :) Ale w końcu jestem zadowolona i bardziej radosna. Buzia mi się cieszy i mam ochotę na wiele rzeczy. 

Po Treningu pozwoliłam sobie na odrobinę szaleństwa i zjadłam pyszny podwieczorek. 3 kawałki ciasta drożdżowego z dżemem wiśniowym, bitą śmietaną i jeżynami. 

A na kolację coś mnie tknęło i upiekłam bułeczki - musztardówki. Dość szybko się je robi i sa przepyszne. Jedyna wada jest tak, że mała bułeczka ma około 150 kcal.

Udało mi się zrobić zdjęcie ostatnich bułeczek bo tak szybko się rozeszły. W środku jest ser, musztarda i dużo pietruszki.

Dzisiejszy dzień również zapowiada się aktywnie. Muszę wreszcie umyć okna bo aż wstyd, zamówić pufki, ogarnąć chatę i poćwiczyć a to wszystko dopóki T. nie wróci z pracy bo później jedziemy na basen. Zrobię mu niespodziankę bo on nie ma pojęcia o nowym stroju kapielowym. Mam nadzieję, że mu się spodobam. Już się nie mogę doczekać. 

A tu jeszcze moje śniadanko. (Jak pokazuję Wam co jem jest mi jakoś trudniej zgrzeszyć.)

Miłego dnia ;***

1 lipca 2014 , Komentarze (4)

Wczorajszy dzień był przełomowym - znów zaczęłam ćwiczyć! Byłam z M. na kijkach około godziny. Dokupiłam sobie nawet rękawiczki żeby mnie już nie obcierały. A wieczorem coś mnie tknęło i zaczęłam ćwiczyć z Mel B. Zrobiłam na próbe tylko rozgrzewkę, abs i pośladki. Kolano mnie dziś nie boli więc zaczynam wyzwanie z Mel B. 

Plan z Mel B na dziś to: rozgrzewka, cardio, ABS, brzuch i pośladki, rozciąganie

Może M. się później odezwie to skoczymy pochodzić ale coś w to wątpie.

Byłam dzisiaj na małych zakupach. Widząc swoje odbicie w kostiumie kąpielowym w lustrze przebieralni chciało mi się płakać. Moje uda są wręcz ochydne. Wszystko szczupłe, fajne a uda i tyłek wielki i galaretowaty bleeh :(

Kostium jednak kupiłam. O taki:

Przez tą przymierzalnie mam dzisiaj okropnego doła. Gotuję na poprawę humoru pyszny obiad. Bitki z chudego schabu z pieczarkami i cebulką w sosie pomidorowym, kasza jęczmienna i surówka (młoda kapusta, ogórek, pomidor i jogurt).

Do tego mój T. juz drugi dzień jest za granicą a ja bardzo tęsknię :( Jakoś pusto w domu bez Niego...

Wam życzę dużo lepszego dnia niż mój:***

30 czerwca 2014 , Komentarze (1)

Co tam Kochani? Jak Wam weekend minął?

U mnie było nawet aktywnie :) Piątek spędziłam na grillu i jadłam grzecznie. Kawałek karkówki i fileta do tego dużo sałatki greckiej i kilka kromek chleba niestety białego. No i kilka drinków.

Sobota miała być dniem z fajnie spędzonym wieczorem. Udało nam się pojechać do Zielonej Góry, gdzie odbywały sie dni województwa lubuskiego ale pogoda nie dopisała. Pospacerowalismy sobie pomimo deszczu. Zmokliśmy jak nie wiem co ale mordki nam się cieszyły. Zrobiliśmy jeszcze małę zakupy i do domciu.

Niedziela za to była cudowna. Kurczę nie spodziewałam sie, że mój T. jest taki romantyczny. Rano zanim się obudziłam zrobił nam pyszne śniadanie w samym fartuszku :D, później zabrał mnie na basen. Oj popływałam sobie. Dzisiaj mam zakwasy na brzuchu! Później mieliśmy jechać nad jezioro pospacerować ale lało więc zaprosiliśmy znajomych na pizzę. Tym razem zrobiłam dwie blachy i znów było mało. Popadłam w samozachwyt :D

Wieczorem miałam iść jeszcze biegać ale po basenie bolało mnie kolano. Zrobiłam tylko trening brzucha i kilka ćwiczeń na nogi.

Teraz jestem już po śniadaniu. Standard: owsianka z pomarańczą. Czekam aż moja kompanka od kijów się odezwie i lecimy w teren. A jak się nie odezwie to idę sama. Koniec lenistwa. Napatrzyłam się wczoraj na basenie na wielu ludzi. I to co widziałam było okropne. 90% osób i niestety w tym też dzieci jest prawie lub otyła. Mało kto nie miał przed sobą wielkiego brzucha albo ogromnych udzisk. Najgorzej patrzyło się na dzieci. Mali chłopcy a po kilku metrach przejścia czy przepłynięcia stawali z zadyszką. Koszmar. Dziwię się, że rodzice pozwalają dzieciom na niezdrową dietę i te wszystkie ochydztwa typu fastfood. Zabrzmi to może dziwnie ale "za moich czasów" w kfc czy mcdonaldzie bywałam raz na rok albo i rzadziej bo po prostu Rodzice nie pozwalali nam tego jeść. Teraz każdy z nas jest już dorosły i sam wybiera ale jestem im wdzięczna za ten zakaz.

Zauważayłam jeszcze jedną tendencję. Jeśli w parze jedna osoba była tęga to druga dużo jej nie odbiegała. A jeśli jedna osoba była wysportowana to druga tez. Mało było par "mieszanych".

26 czerwca 2014 , Komentarze (4)

Co tam Robaczki?

U mnie dziś dużo lepiej. Jem już normalnie. Stres przeszedł. Pogodziłam się z obroną we wrześniu i cieszę się wakacjami. Od wtorku chodzę z koleżanką na godzinne szybkie spacery. Dla mnie to ciut za mały wysiłek ale robię to dla niej póki co zęby podszkolić jej kondycję i mieć kompana na później :) A poza tym miłe ploteczki zawsze są pożądane.

Wczoraj kupiłam sobie kijki do nordic walking. Dzisiaj była pierwsza próba i szło nieźle. Tylko obtarłam sobie dłonie. Trzeba kupić rękawiczki. Poczekam do poniedziałku bo w netto bedą po 10 zł :)

Kolano póki co też zbytnio nie dokucza więc można śmiało śmigać :) A wy macie doświadczenia z NW? Ciekawa jestem Waszych opinii.

Dzisiaj jadłam dość ładnie:

śniadanie: owsianka z pomarańczą

II śniadanie: sałatka (pomidor, ogór, kalafior, cebulka, kukurydza, dużo pieprzu i jogurt naturalny z czosnkiem), 2 kromki z masłem

obiad: pałka z kurczaka pieczona w rękawie z cebulą, pieczarkami, ziemniakami i cebulą, surówka z młodej kapusty z jogurtem i papryką

podwieczorek: kilka truskawek i jeżyn, suszonych śliwek i  kawa z mlekiem, ciastko z milki

kolacja: 3 kromki razowca, 2 z pieczonym filetem z kurczaka, sosem słodko-kwaśnym, sałatą, cebulą i pomidorem, 1 z jajkiem, serem pleśniowym i ogórem

Miałam też spędzić miły wieczór z T. ale niestety musiał jechać do pracy bo jakiś klient przyjechał. Kurdę, kto jeździ po firmach o 21 i kupuje towar?!

Zdażyłam zrobić sobie mini spa, ogarnąć chatę i dalej siedzę sama. Ehh nie tak miało być. 

i wiecie co? Przestałam sie martwić swoją wagą. Nie ma ludzi idealnych. Wyglądam dobrze. Moim celem jest teraz ujędrnienie ciała. A waga jak zechce sama spadnie. 

Miłego wieczoru :**

25 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Od kilku dni przeżywam okropny stres. Skończyłam wprawdzie moją magisterkę ale promotor ma wiecznie jakieś zastrzeżenia. Masakra jakaś maruda okrutna. Wygląda na to, że sama nie pisałam pracy i pomimo wczesniejszej pracy licencjackiej na 5 (a temat tej jest bardzo podobny) jestem nikim. Nie znoszę profesorów traktujacych studentów jak śmieci.  Zatem przyzwyczajam się do obrony we wrześniu i w sumie nawet się cieszę :)

Co do diety. Jakoś idzie. Wczoraj zjadłam na śniadanie zapiekankę z białego ryżu i wiśni z kwaśną śmietaną, na obiad domowe hamburgery z bułką razową i kurczakiem, z ciutką majonezu, sosu słodko-kwaśnego i keczupu + dużo warzyw, na kolację sałatkę warzywną z łososiem w szpinaki i cieście.

Dzisiaj jest dużo gorzej. Nie spałam pół nocy. Dzwoniłam rano do promotora bo chciałam sie dowiedzieć czegokolwiek. Dostałam tylko opr. Z tego powodu nie jadłam jeszcze nawet śniadania a nie śpię od 7. Nawet nie mam na nic ochoty.

Co by tyle nie narzekać to powiem Wam, że przymierzam się do biegania. Umówiłam się z koleżanką na marszobiegi. Wczoraj był pierwszy raz. Dużo marszu, mało biegu ale niestety muszę być wyrozumiała bo koleżanka ma dużą wyższą wagę i brak jakiejkolwiek kondycji. Chcemy najpierw właczyć trening nordic walking ale musze nabyć kije. Jestem z niej dumna. Chodziłyśmy wczoraj godzinę w dość dużym tempie i dała mi radę :) 

I coś co mi sie ostatnio. Drze papkę dziołcha ale jakoś tak fajnie :)

MIłego dnia :**

24 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Cześć Kochane :*

Jestem z siebie dumna! Napisałam pracę. Tak się wkręciłam wczoraj, że siedziałam nad nią do 3 w nocy. Dziś zostały mi jedynie poprawki od promotora i jutro lecę oddać do systemu antyplagiatowego - swoją drogą strasznie to utrudnia oddanie pracy. Zostałam nawet wczoraj na noc u Rodziców. T. był w Niemczech więc nie chciało mi się siedzieć w domu a poza tym tutaj mam biurko i lepiej mi się piszę cokolwiek na laptopie. 

Dietowo od paru dni niezbyt grzecznie bo w week pojawiło się sporo alkoholu i niezbyt dietetycznych potraw. Od niedzieli jednak już ciut lepiej. Były pierogi ruskie na śniadanie z cebulką (bo na kacu jakoś nie miałam innego smaka), młode ziemniaczki gotowane na parze z koperkiem, mizeria z jogurtem, 2 jajka sadzone i na kolację sałatka z pomidorów i bułka z serkiem camembert, 3 kawałki bagietki czosnkowej.

Poniedziałek był już dużo lepszy bo się zaczęłam starać i się opłaciło. Zjadłam bułkę z ziarnami, serem żółtym, podimorem i ogórkiem, na obiad gałąbka z młodej kapusty z keczupem, przekąską była sałatka z tortellini i mnóstwem warzyw (niestety również majonezem) a kolacją zapiekanka z białym ryżem i wiśniami z kwaśną śmietaną. Po tym wszystkim na mojej ukochanej wadze w domu 59,9 kg :D (a na drugiej 60,5). Swoją drogą miło było zobaczyć 5 z przodu chociaż na chwilkę:)

Mam też dzisiaj małą misję treningową ale zobaczymy czy katar mi na to pozwoli.

Smacznego :***