Progestero super, beta słabo.... było 99 tyś, a dzisiaj 151 tyś. :-(
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (64)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 336838 |
Komentarzy: | 8446 |
Założony: | 21 stycznia 2013 |
Ostatni wpis: | 22 lipca 2021 |
kobieta, 38 lat, Katowice
163 cm, 63.50 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Progestero super, beta słabo.... było 99 tyś, a dzisiaj 151 tyś. :-(
Za mną wyjazdowy weekend. W piątek po pracy pojechaliśmy do siostry Męża do Wrocławia. Ponieważ Miśka zdrzemnęła się w samochodzie to mogliśmy się wybrać na pokaz wrocławskiej fontanny
Po drodze zostaliśmy przez dziecko naciągnieci na przezroczystego, świecącego balona
No wyglądał naprawdę cudnie! Niestety nie przetrwał kontaktu z podsufitką w samochodzie, więc cieszyliśmy się nim jakieś 50 minut Okazał się mniej "trwały" niż zwykły balon. Myślałam, że jest z takiego tworzywa jak piłki plażowe, a był z folii nieco grubszej niż folia spożywcza. A może po prostu trafił nam się słabszy??
W sobotę wybraliśmy się do zoo. Naszym głównym celem było Afrykanarium. Akwaria zrobiły na mnie naprawdę duże wrażenie. Trafiliśmy też na dwa karmienia Nie byliśmy zbyt długo, bo Miśka szybko się znudziła, a poza tym "Mamo nóżki mnie bolą".
Wieczór spędziliśmy w domu przy dobrej kolacji, a Ci co mogli to i przy piwku i winku. Jakoś udało mi się wybrnąć od picia alkoholu i o dziwo nikt nie dociekał.
Wróciliśmy wczoraj koło południa, na szybko zamówiliśmy pizzę, a potem skorzystaliśmy z handlowej niedzieli, żeby zrobić jakieś zakupy. Po południu wzięłam się za pieczenie jednego z dwóch ciast na urodziny mojego Męża, która zabierze do pracy. Dzisiaj robię drugie, ale w międzyczasie muszę wyskoczyć na zebranie do przedszkola.
Rano byłam na badaniach. Czekam na wynik drugiej bety i progesteronu. Jednak sprawdziłam w necie ile powinna być minimum.... nie wiem czy dobrze zrobiłam. Jak będzie za mało to będę przeżywać.... a tak do jutrzejszej wizyty byłby spokój. Koło 16 wyniki powinny być. Ostatnio nasiliły mi się mdłości (ratuje mnie guma do żucia i napar z imbiru) i wrażliwość na zapachy. W sobotę musiałam odejść od stołu, bo nie mogłam znieść zapachu kiełbasy, która stała na stole. Może to akurat dobry znak??
A tak w ogóle to matki chyba naprawdę wszystko czują... w czwartek miałam urlop, bo wymieniali mi zawór w kaloryferze. Potem zabrałam Miśkę na salę zabaw i poszła z nami moja mama. Siedzimy gadamy, na co ona w pewnym momencie pyta: "A Ty przypadkiem nie jesteś w ciąży??" Zaskoczyła mnie - powiedziałam prawdę. Zaintrygowało ją to, że 2 tygodnie temu jak byliśmy u nich na obiedzie nie napiłam się nawet kieliszka wina do obiadu. Wyszłam na alkoholiczkę
Betana dzień dzisiejszy prawie 100 tyś, więc pasuje do tygodnia. Trochę mi się poprawił nastrój.
Dziękuję Wam za wsparcie - naprawdę dużo mi to daje!! Trzymacie mnie w ryzach.
DZIĘKUJĘ!!
Dzisiaj rano byłam już na badaniach. Miałam zrobić betę. Kolejna beta+progesteron w poniedziałek. Mam zwiększoną dawkę duphastonu na 3x1. W kolejny wtorek wizyta.
Ciężko mi się nie martwić, choć wydaje mi się, że dzisiaj to raczej jest we mnie jakaś niepokojąca obojętność. Kiedy będę mogła naprawdę się cieszyć?? Może miałabym lepszy nastrój gdyby nie to, że bardzo długo szukała zarodka i kiedy już się chciała poddać nagle coś się pojawiło. Wiem, że najbliższy tydzień dla takiego zarodka to szmat czasu i wszystko może się wydarzyć, ale cały czas mam w głowie lipiec zeszłego roku. To jest naprawdę silniejsze....
Wg om 6t4d, pęcherzyk też odpowiadałby temu wiekowi. Po długich poszukiwaniach udało się znaleźć coś co może być zarodkiem też pasującym do wieku. Tętna brak, mam się pokazać za tydzień. Niestety nie jestem optymistką, choć moja lekarka twierdzi że tak może być na tym etapie.... Pierwsze zdjęcie Miski mam z 7w0d wg usg, a dzisiaj wyszedł 6w1d. Może faktycznie zbyt wcześnie??? Nie mam nastroju.....
Pokaż Kotku co masz w środku Dzisiaj wszystko stanie się jasne
ps. wczoraj zrobiłam ogólne badanie moczu - nie jest najlepsze, ale też miewałam dużo gorsze. Więc dalej obserwujemy. Leukocytoza w normie.
Z pamiętnika niskociśnieniowca
Wczoraj po pracy pojechałam z moją córką na ostatnie przedstawienie z serii plenerowych przedstawień dla dzieci organizowanych przez bibliotekę. W sumie w czasie wakacji byliśmy na 3 przedstawieniach (było więcej, ale za późno się zorientowaliśmy). Wczoraj było o tym jak zachowywać i jak nie zachowywać się w lesie. Coś tam z tego wyniosła. Miśka zadowolona, zwłaszcza że obok był też świetny plac zabaw, na którym się wyszalała. Jest odważniejsza niż nie jeden chłopiec - nie wiem czy się z tego cieszyć Będą z nią kłopoty!
Po powrocie wstąpiłyśmy do biedronki, bo tefal rozłożył taki namiot i można tam kupić "tefelowskie" sprzęty i akcesoria w fajnych cenach. W końcu kupiłam sobie patelnię do naleśników. Na co moje dziecię oczywiście pierwsze co: "Mamo ja chcę na kolację naleśniki". No i mimo upału usmażyłam kilka pełnoziarnistych naleśników. Potem kąpanie, usypianie i opadłam z sił. Dosłownie. Zaległam na kanapie.
Piotrek pyta co mi jest. Zapytałam czy zrobi mi kolację, a jak zaczął wstawać poprosiłam, żeby podał mi ciśnieniomierz. Wynik 89/58. No to już nie było wątpliwości skąd to samopoczucie. Mąż to zobaczył i najpierw zapytał czy ma wzywać pogotowie. Zmusiłam się do wstania, zrobiłam kilka wymachów, pomaszerowałam w miejscu, zjadłam kolację, wykąpałam się i było mi trochę lepiej. Powiem Wam nie jest łatwo być niskociśnieniowcem. Na dodatek jak idę do lekarza to ze stresu mam 120/70 - książkowe! Już myślałam, że ciśnieniomierz się zepsuł, ale Mąż miał 130/70. Muszę o tym wspomnieć ginekologowi jak pójdę.
Udanego weekendu - jedno jest pewne. Zapowiada się odpoczynek od upałów.
ps. wczoraj moja Chrześnica miała urodziny (kto mnie czyta to wie jakie są nasze "relacje". Dzwonię do jej mamy, a ona mówi - Martyna jest u dziadków zaraz Ci prześlę jej numer. Ok-dostałam numer - dzwonię. Martyna mnie odrzuca. Nie zna mojego nr - dopiero jak jej napisałam sms to zadzwoniła. Złożyłam jej życzenia... i tyle. Na imprezę nikt mnie nie zapraszał A gdzież by
Minęłam granicę, której nie udało mi się przekroczyć w listopadzie. No po prostu musi być dobrze! Nie mogę się doczekać wtorku. Mój Mąż ma urodziny 4.09 - ciekawe czy dostanie "wyjątkowy" prezent
Jest lato - to musi być ciepło
Ale powiem Wam, że ja kiepsko znoszę te upały. Czuję się cała spuchnięta, a wieczorem nie widać ścięgien na moich stopach, a z paluszków robią się serdelki. Dzisiaj ma być ciut chłodniej. Najchętniej to przespałabym te upały O tak - spać mogłabym teraz wszędzie i o każdej porze
Mimo upałów co drugi dzień staram się gimnastykować. Nie spalam zawrotnej ilości kalorii, ale zawsze coś tam się poruszam. Nie ma się co czarować - formy już nie zrobię. Na razie pozostaje się pogodzić z tym, że staruję z wyższą wagą i zawalczyć o "najlepszą siebie" za jakiś czas.
Dzisiaj koleżanka w pracy zrobiła nam niespodziankę i przyniosła wiadro lodów (ma budkę z lodami) Fajnie wyglądaliśmy tak stojąc na korytarzu i wcinając lody, bo w kuchni wszyscy się nie zmieścili Lody, lody dla ochłody
Nie zdałam Wam relacji po kontroli u urologa.
Byłam spokojna, ale w sumie nie przyniosło to jakiś optymistycznych wieści. Zapytał mnie najpierw o samopoczucie, na co ja odparłam, że bardzo dobrze choś wyniki mówią coś zupełnie innego. Miano bakterii w moim moczu nadal jest znaczące. Urolog powiedział, że w sumie wyczerpał na chwile obecną możliwości leczenia, ale ładowanie we mnie antybiotyków np. przez rok nic dobrego nie przyniesie. Wprost przeciwnie może przynieść więcej szkody niż pożytku. Powiedziałam mu, że nie ułatwię mu zadania, bo moja sytuacja się na kilka miesięcy zmieniła....
Powiedział, że on jest zdania (to samo mówił ten drugi urolog), że te bakterie w żaden sposób nie zagrażają ew. ciąży. Musimy teraz bacznie się przyglądać jak to się rozwija. Co miesiąc muszę robić ogólne badanie moczu i dopóki nie będzie znaczącej ilości leukocytów nie leczymy. On jest zdania, że w tej chwili jest to moja flora, która nie jest dla mnie patologiczna, bo nie mam żadnych objawów. Może się okazać, że dopiero okołoporodowo trzeba będzie podać antybiotyk, żeby uchronić dziecko przed zakażeniem. Dodatkowo powiedział, że mogę zrobić kontrolny posiew gdzie indziej (fakt - bakterii wyszło mniej, ale nadal jest to wynik dodatni) tak dla pewności.
Żeby znaleźć jakiś optymizm tej całej sytuacji powiedział, że fajna babka jestem to nic dziwnego, że się mnie te bakterie uczepiły. Generalnie mam z nim być w kontakcie, a na razie spokój i robimy wszystko (przede wszystkim nie szkodzimy antybiotykami , żeby za tydzień wizyta u ginekologa przebiegła pomyślnie.
Oczywiście czytałam fora i jest naprawdę mnóstwo dziewczyn, które się z tym boryka/borykało i wszystko przebiegło dobrze. Tej nadziei się trzymam i staram się myśleć w samych pozytywach. Dziś 38 dzień. Ostatnio wytrwaliśmy 40. Całą sprawę skonsultuję jeszcze z tym drugim urologiem. Wizytę mam 31.08. Przed wizytą u ginekologa zrobię jeszcze ten mocz ogólny, żebyśmy mieli pewność, że jest ok na tyle na ile może być.