Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Kora1986

kobieta, 38 lat, Katowice

163 cm, 63.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 października 2016 , Komentarze (8)

61,1, czyli totalnie bez zmian..... Przynajmniej treningowo dostałam wczoraj wycisk od Tomka Choińskiego.

6 października 2016 , Komentarze (5)

W sumie nigdy za bardzo nie ćwiczyłam z Chodakowską (chociaż mam 2 płyty) - jakoś nie byłam przekonana. Zresztą nie lubię robić tego co wszyscy :) 

Po 4 treningach muszę przyznać, że jestem bardzo mile zaskoczona. :) Odczuwam nawet lekkie zakwasy co oznacza, że uruchomiłam takie mięśnie, które wcześniej nie pracowały. Ze względu na to, że lubię się spocić to skalpel przypadł mi najmniej do gustu, ale też gdzieś go będę wplatać. Pulsometr też pokazuje dużo lepsze wyniki jeśli chodzi o spalanie kcal. Jedno wiem na pewno - nienawidzę deski i jej podobnych! Moje słabe ręce kiepsko sobie z tym radzą, ale praktyka czyni mistrza podobno. Na razie mam problem z podniesieniem rąk w górę :) Myślę, że ta zmiana wyjdzie mi na dobre. To tylko pokazuje, że co jakiś czas trzeba zmieniać swoje "utarte" przyzwyczajenia treningowe choć wydawało mi się, że przecież urozmaicam! Jednym słowem - miesięczne wyzwanie z Chodakiem trwa.

Jutro kolejne ważenie, ale chyba straciłam już nadzieję na jakieś spadki.... potrzeba mi teraz co najmniej kilku spadków żeby znowu uwierzyła, że dam radę. Jutro rano dam znać czy na "+" czy na "-". 

Pozdrawiam!

4 października 2016 , Komentarze (3)

Weekend sobie przebimbałam, poużalałam się nad sobą ;(, ale zaczynamy nowy tydzień;). Czy ostro wzięłam się w garść? Nie.... boję się, że niedługo znowu będzie można ze mną tylko porozmawiać na temat diet, treningów itp. Nie chcę tego - nie chcę mieść obsesji na tym punkcie, a do tego powoli zmierza mój umysł.:|

Póki co wróciłam do namiętnego picia zielonej herbaty, dla odmiany postawiłam na miesiąc ćwiczeń z Chodakowską (po dwóch pierwszych treningach czuję, że to była dobra decyzja - inne ćwiczenia, angażowanie innych grup mięśni, więcej spalonych kcal choć ekstra figura wydała mi się lajtowa..) - ciekawe jakie będą efekty (fociszcze przed porobione). Zastanawiam się też nad jakąś suplementacją witamin - jestem zdania, że będąc na diecie (ułożonej samodzielnie bez większej wiedzy) bardzo ciężko jest uzupełnić zapotrzebowanie na wszystkie witaminy i mikroelementy. Spróbuję przez 1-2 miesiące się "posuplementować" i zobaczymy czy zauważę jakąś różnicę.

Na koniec kolejne odkrycie z diety mojego chrześniaka - niebo w gębie! Na drugi dzień nawet jeszcze lepsza!

Surówka z czerwonej kapusty i ananasa (1 porcja)

SKŁADNIKI
Orzechy włoskie - 1/4 garści (8 g)
Ananas - 1/8 sztuki (30 g)
Cebula czerwona - 1/4 sztuki (27 g)
Jogurt naturalny naturalna rozkosz Zott - 1/2 łyżki (13 g)
Kapusta czerwona - 1 i 1/4 sztuki (125 g)
Koperek świeży - 1 łyżeczka (4 g)
Miód pszczeli - 1/4 łyżki (7 g)
Musztarda - 1/2 łyżeczki (5 g)
Olej rzepakowy, uniwersalny - 1/3 łyżki (3 ml)
Żurawina suszona - 1 łyżka (12 g)

PRZYGOTOWANIE
Kapustę opłukać, osuszyć i jak najcieniej poszatkować na desce (lub w melakserze). Tak samo posiekać cebulę i wymieszać z kapustą. Doprawić solą, pieprzem, można zostawić na jakiś czas lub od razu przygotować surówkę. Dodać suszoną żurawinę, posiekany koperek, posiekane orzechy, pokrojonego ananasa. Dodać składniki sosu i wymieszać.

SMACZNEGO

30 września 2016 , Komentarze (3)

Mam wzrost 0,8kg..... nie wierzę, że w 4 dniu okresu to jeszcze woda..... Nie załamuję rąk, ale dopadł mnie smuteczek.....

29 września 2016 , Komentarze (3)

Nie wiem co się wczoraj stało. Jak Miśka zasnęła tradycyjnie zabrałam się do swojego treningu. Na wczoraj miałam zaplanowany trening ud i pośladków, a ponieważ wydaje mi się ostatnio, że idzie mi za lekko do dłoni powędrowały dwa 1 kg hantelki. Oczywiście na początek rozgrzewka i potem właściwy trening. Od którejś minuty zaczęło mi się ziewać, ale po prostu co chwilę (ziew). Mój Mąż się śmieje i mówi, że za słabo ćwiczę :) Na moją prośbę otworzył okno, ale niewiele to dało…. ziewanie się nasilało i nasilało. Po 35 minucie już kompletnie nie potrafiłam tego opanować. Mój Maż mówi: “Kora - masz dzisiaj drugi dzień okresu, jeszcze 3 godziny temu bolał Cię brzuch” i odpuściłam…. padłam na sofę. :? Skąd ten stan :(? Chyba pierwszy raz coś takiego mi się przytrafiło! I najlepsze jest to, że potem zjadłam kolację, poszłam pod prysznic i potem jeszcze prawie przez godzinę sprzątałam, a jak kładłam się spać to czułam, że jeszcze nie muszę tego robić, ale pobudka o 5.15 nieunikniona, więc idę. Macie jakieś pomysły?


Wczoraj na obiad przygotowałam bardzo ciekawe danie: kurczak w gorzkiej czekoladzie i migdałach. Powiem Wam, że to danie jest tak samo zaskakujące jak i pyszne! Do tego ostry akcent chilli….. Przepis mam od dietetyka mojego chrześniaka, ale znalazłam też na stronie dietetyczne-przepisy.net


Kurczak w gorzkiej czekoladzie i migdałach – 2 porcje po 300 kcal

Składniki:

  • 200 g fileta z kurczaka

  • 20 g gorzkiej czekolady

  • 10 g płatków migdałowych

  • pół cebuli 50g

  • 70 g brązowego ryżu

  • sól, pieprz, czosnek w proszku, papryka w proszku, chili

Przygotowanie:

Ryz ugotuj w osolonej wodzie zgodnie z opisem na opakowaniu. Cebulę zeszklij na nieprzywierającej patelni (najlepiej ceramicznej), dodając trochę wody, aby się nie przypaliła. Kurczaka pokrój w kostkę, dopraw solą, pieprzem, czosnkiem, papryką i chili. Dodaj do cebuli i podsmaż. W tym czasie upraż na małej, suchej patelni płatki migdałowe. Do kurczaka dodaj pokruszoną czekoladę i duś około 10 minut. Podawaj z ryżem.


Gotujcie i smakujcie!!!

6.00 2x chleb orkiszowy na zakwasie, pasztet domowy, pomidor, inka 1,5%

7.00 kawa 2%

10.00 kefir 400g, pół papryki

13.00 placki ziemniaczane z mąką pełnoziarnistą, smażone na oleju kokosowym z jogurtem naturalnym, jabłko

16.30 (trochę porażka) 2 plastry żółtego sera, kawałek domowego pasztetu, ryż brązowy, kurczak w gorzkiej czekoladzie, ogórki z kurkumą

18.00 kawa 1,5%

19.00 400ml soku z marchwii, jabłek, buraka, grapefruita

20.00 trening: 39’ (uda+pośladki) 137 kcal/17g

21.00 serek wiejski z czubrycą, rzodkiewki


ps. jutro ważenie….

28 września 2016 , Komentarze (14)

Oto jest pytanie - stosujecie jakieś kuracje oczyszczające? Wierzycie w magiczną moc oczyszczania? Jakie stosujecie kuracje? Przypuszczam, że ile osób tyle opinii. Zresztą widać to nawet podczas wrzucenia tego hasła do wyszukiwarki. Skąd moje zainteresowanie? Ostatnio jestem trochę zaniepokojona stanem mojej skóry. Na twarzy, na rękach, plecach zaczęły mi się pojawiać różne wypryski, skóra zrobiła się szorstka... niby piję pokrzywę, ale zazwyczaj było tak, że po jakimś czasie "picia" pokrzywy problem przestawał istnieć, a uroda "zyskiwała". Czytałam kiedyś książkę Michała Tombaka, w której "rozpływał" się nad dobroczynnym działaniem detoksu. Z drugiej strony dietetycy mówią, że detoks odbywa się każdego dnia - organizm sam to reguluje wg potrzeb. Macie jakieś doświadczenia w tym temacie? Co kilka głów to nie jedna :)

Jadłospis (% oznaczają procent tłuszczu w dodanym mleku - daję raczej symbolicznie):

6.00 2xkromka chleba pełnoziarnistego na zakwasie własnego wypieku, 2 plastry żółtego sera, inka 1,5%

7.00 kawa 2%

10.00 activia śliwkowa, 3 łyżeczki pestek dyni

13.00 4 placki ziemniaczane z mąką pełnoziarnistą smażone na oleju kokosowym, 2 łyżki jogurtu naturalnego, gruszka

16.00 tortilla z chilli con carne

17.00 kawa 1,5%

20.10 Trening: 45' (brzuch+skakanka) 150kcal/19g

21.00 10 winogron, 2 parówki z szynki, 2 łyżki zielonych oliwek, ketchup

Ta późna kolacja to porażka (zwłaszcza jak się idzie spać o 22.30:)).... nie bierzcie ze mnie przykładu. Po prostu zanim się ze wszystkim ogarnęłam to było zbyt późno, żeby zjeść, bo potem trening wyszedł by późno (staram się co najmniej godzinę odczekać po posiłku). Tym sposobem najpierw zrobiłam trening, a potem dopiero coś zjadłam.

27 września 2016 , Komentarze (5)

Jak nie urok…. dzisiaj z biegunką już ok, ale za to pojawił się @. Jak nie obrócić z tyłu plecy :) Już wczoraj wieczorem  z brzuchem było lepiej - bezkarna dieta paluszkowo-waflowo-colowo-bananowa. Już popołudniu było lepiej, ale apetytu nadal nie miałam. Czułam się trochę jakbym miała gorączkę, ale termometr temu przeczył. Niemniej wzięłam jeden ibum i postawił mnie na nogi! To chyba tylko potwierdza, że to jakaś wirusowa sprawa… Grunt, że obeszło się bez specjalistycznych medykamentów. Bardzo boję się leków na biegunkę, bo przy moich skłonnościach do zaparć może to potem oznaczać kilka dni bez dłuższych wizyt w toalecie.


Wczorajszego jadłospisu nie ma nawet co wpisywać :) Jutro pojawi się dzisiejszy, bo chyba już wracam na właściwe tory. Weekend niby ok, choć wydaje mi się, że jadłam za mało. Zresztą w niedzielę wieczorem już zaczęłam się kiepsko czuć - jakieś odbijania, wzdęcia, więc nie ma się co dziwić. Teraz już wszystko będzie jak w zegarku i nawet trening dzisiaj będzie - zwłaszcza, że wczoraj kupiłam sobie nową matę do ćwiczeń! :) Wczoraj już nie chciałam nadwerężać organizmu.


Nie wiem czy kiedyś wam wspominałam, ale mój 11-letni chrześniak zmaga się ze zbyt dużą wagą. W tej chwili waży chyba więcej ode mnie. Jego rodzicom już od dawna sygnalizowałam, że on je za dużo, że za dużo waży… ale generalnie “groch o ścianę” i riposty typu: “będziesz mieć swoje dziecko to będziesz je karmić jak będziesz chciała”. Fakt, faktem, że swoje zasługi dołożyła też nadgorliwa babcia dająca drugi obiad w domu po obiedzie w szkole… Ostatnio jednak coś do nich trafiło i udali się do dietetyka - od razu mówiłam im, że będzie ciężko, bo będzie to dotyczyć całej rodziny i nie będzie to taki “prosty” proces jak u dorosłego. Dietetyk na pierwszej wizycie zlecił komplet badań i dał ogólne zalecenia typu zamiana ziemniaków na kaszę, białego pieczywa na ciemne itp. Po wykonaniu wszystkich badań okazało się, że chłopak ma insulinooporność….  mam poczucie, że zgłosili się do tego dietetyka w ostatnim momencie, gdzie jeszcze można próbować coś naprawiać. Póki co jest na diecie ok 1600 kcal - czytałam jadłospisy i są naprawdę ciekawe - nie można się nudzić. Po pierwszym tygodniu wiem nawet, że są smaczne. Myślę, że niektóre przepisy sama wykorzystam :) Jak coś upichcę to się pochwalę. Niestety ich życie zmieniło się o 180 stopni. Gotowanie z wagą, z dokładną rozpiską itp. No cóż - sami do tego doprowadzili, więc sami się teraz muszą męczyć… najgorzej żal mi tylko mojego chrześniaka - nie tak łatwo 11-latkowi wytłumaczyć, że musi wprowadzić pewne ograniczenia i pewnych rzeczy nie może jeść, a mu jeść to co “w rozpisce”. Na szczęście na razie wszystko mu smakuje - trzymajcie za niego kciuki! Ja powoli myślę, jak go “nagrodzić” za sukcesy na drodze odchudzania :)

26 września 2016 , Komentarze (3)

Od rana mam biegunkę. Moja dieta na dziś - wafle ryżowe i odgazowana cola. Dzisiejszy trening na brzuch chyba też pójdzie w odstawkę - jutrzejszy dzień przerwy przesunę na dzisiaj. Weekend w miarę grzecznie - nie mogę się bardzo "strofować". Mąż po wyjeździe zadowolony - utwierdził się w przekonaniu, że podjął dobrą decyzję.

23 września 2016 , Komentarze (12)

Potrzebowałam tego tygodnia, żeby się wyciszyć, przemyśleć parę spraw, poukładać sobie w głowie, a przede wszystkim przeanalizować dietę, wprowadzić zmiany i się ich trzymać. Wyszłam z założenia, że użalanie się nad sobą na Vitalii wcale mi nie pomaga, a Wam pewnie też nie :)

Waga na dziś 60,3, a więc jest ponad 1kg spadek… mimo, że ostatnia porażka z wagą skończyła się 3 drinkami wieczorem. Postaram się zamieszczać na końcu każdego wpisu swoje menu - jakieś dodatkowe wskazówki zawsze mogą się przydać. Poza jedzeniem to dalej trzymam się swojego planu treningowego - wprawdzie w obwodach zmiany minimalne, ale to dopiero tydzień gdzie nie mam wzrostu, więc myślę, że to musi potrwać.

Dzisiaj mój Mąż jedzie z nową firmą na wyjazd integracyjny, więc walczę sama z Michaliną. Powoli wchodzi w bunt dwulatka….. potrafi czasem 15 min płakać i krzyczeć jak coś nie idzie po jej myśli - rogata dusza….. (nawet Pani w żłobku mówiła, że miała wczoraj foch, ale trzeba temu stawić czoła). Czasem jest ciężko, ale nie ustępuję - wiem, że jak jej odpuszczę to za jakiś czas dopiero się rozpęta piekło. Niestety obie jesteśmy uparte :)


Menu 22.09.2016

6.00. 2 kromki chleba żytniego, almette, domowa wędlina z łopatki, pomidor, ogórek, inka z mlekiem 1,5%

7.00 kawa z mlekiem 2%

10.10 activia śliwkowa, 3 łyżeczki pestek dyni

13.00 35g kaszy jęczmiennej (przed ugotowaniem), zupa krem z dyni, jabłko

16.30 razowy makaron z sosem pomidorowym i mięsem mielonym z szynki

17.00 kawa z mlekiem 1,5%

18.30 pół jabłka (Michalina się rozmyśliła)

19.20 serek wiejski ze szczypiorkiem i zieloną czubrycą, 400 ml soku z buraka i marchwi

20.20 Trening: 40 min (ćwiczenia na brzuch+”turbo spalanie” - centrum sportowca)