Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Pani Perfekt, co lubi mieć wszystko pod kontrolą.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 25235
Komentarzy: 293
Założony: 31 stycznia 2013
Ostatni wpis: 5 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
giga1

kobieta, 49 lat,

164 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

7 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Waga 66,2 kg

DIETA ETAP II
tydzień 4

Tydzień był bardzo zabiegany miałam wiele spotkań i załatwiania spraw.

W przedszkolu dostaliśmy bardzo wielkie pochwały, co nas zaskoczyło. Mój synek zrobił niesamowite postępy z niemieckim przez ten krótki rok, nauczycielki twierdzą, że rozumieją go w 100% i że rozmawia lepiej niż dzieci, które się tutaj urodziły i ma bardzo bogate słownictwo :-) Do tego, ze świetnie go przygotowaliśmy do diety i że on bardzo ładnie uczy dzieci i rozmawia o zdrowiu. Przedszkole jest dla nas bardzo przychylne i zapytali czy nie chciałabym przygotować prelekcji dla dzieci i rodziców na ten temat z pomoca (z pomocą mojej siostry która dobrze zna język). Nie wiem co z tego wyjdzie, bo ja nie czuję się na siłach, Oli chyba wyjaśnił by to lepiej ode mnie, moja siostra jest mocno ograniczona czasem i nie często nam pomaga, więc nie wiem czy się podejmę.

Załatwiłam sobie dorywczą pracę i jest ok - zawsze więcej ruchu ;-)

A wczoraj byłam w Teatrze na pierwszej sztuce po niemiecku, co prawda z koleżanką zamiast mężem i dziwnie się z tym czułam, ale uwielbiam Teatr. (a mąż się raczej cieszył, że nie musi iść chyba).

Trzymam się diety i nie wyłamuje się, co dziwniejsze coraz mniej mi to przeszkadza. A to że waga spada to chyba skutek uboczny:-) wiem, że miałam się nie ważyć (moja dietetyczka mi zabroniła), ale nie mogłam się powstrzymać. 

Czuję się naprawdę lżej.

Później wpiszę może dzisiejsze menu.

II etap diety oznacza, ze zaczynamy pomalutku wprowadzać niektóre rzeczy :-)

My mamy święto w poniedziałek, więc zapowiada się piękny długi i pogodny bardzo weekend. WAM TAKŻE ŻYCZĘ DOBREGO STANU DUCHA I PRZYJEMNEGO WEEKENDU.

1 czerwca 2014 , Komentarze (7)

waga 66,9 kg

Wczoraj było tak fajnie i aktywnie, rano sobie pobiegałam, siłkę poćwiczyłam, potem siorka przyjechała i pojeżdziłyśmy na rolkach a maluch na rowerku. 

    A dziś smucę się i nijak wiem jak to zmienić......

Mój mąż ma ciągle problemy zawodowe, i tak bardzo to wpływa na naszą rodzinę, na mnie głównie. Nie umiem się z niczego cieszyć :-((((

Chciałabym żyć inaczej, wszystko robić razem, a on tylko obiecuje.....

Kiedy przychodzi niedziela, którą "kocham i nienawidzę " jednocześnie, często puszczają mi nerwy. Chcemy wtedy zrobić wszystko naraz. Ale nie da się wyspać za cały tydzień, nadrobić inne zaległości, spędzić aktywny dzień ze znudzoną tygodniem rodziną, która czeka tylko na to i być w tym świetnym, etc.

A dziś jest kolejny taki dzień, na dodatek mąż, który nigdy nie chorował nagle się przeziębił i leży w łóżku cały dzień z gorączką.

Nie mam się tu z kim nawet umówić, nie znam fajnych ludzi lubiących aktywność, wszyscy których tu poznałam są ....(nie obrażając nikogo) tacy jacyś "niemieccy",. Siedzą w weekendy tylko albo w domu, albo ewentualnie do restauracji się wybiorą, bo gotować im się nie chce, ale już coś więcej to problem.  Wyjście z dzieciakami do zoo, do parku, gdziekolwiek, to jakieś " specjalne plany". Zupełnie tego nie rozumiem.

Czy w moim wieku czy młodsi nawet o 10lat ludzie jacyś tacy drętwi. 

Jeśli coś razem zorganizowaliśmy, to dlatego, że ja skupiłam wszystkich, czy do klubu z dziewczynami potańczyć, czy na spilplatz z dzieciakami pograć, ale dziś nie mam siły "liderować" jakoś.

I tak mi jakoś smutno :-(((

Jedno dziecko siedzi w Pl samo, drugie w domu też samo :-(((

Dieta dziś:

woda 

herbata

aloes

2x razowiec z rzodkiewką, czosnkiem i ogórkiem

2x razowiec ze szpinakiem

jogurt z żurawina, słonecznikiem orzechami i sezamem

tilapia z surówką z marchwi, cukinią i ryż dziki

Dieta wczoraj:

woda, herbata aloes

jajecznica z cebulą i cukinią

razowiec z rzodkwią

cieciorka z kurczakiem w sezamie, kasza gryczana, rukola

razowiec z ogórkiem

Trening: 6km (DB622/60/84/161  , gimnastyka, trening siłowy 50', rolki 11km




30 maja 2014 , Komentarze (4)

waga 67,3 Kg

Dieta candida tydz. III

Brakuje mi bardzo kofeiny, raz nawet się wyłamałam i zaparzyłąm kawę ze stewią, ale ponieważ nie posiadam teraz w domu mleka to po próbie wzięcia łyka miałam odruch odwrotny do przyjemnego.

Diety pilnowałam i nigdzie nie poległam, nie miałam tylko ochoty na działalność twórczą w kuchni i nic nie wymyślałam, więc było bardzo prosto, ponieważ nie przepadamy za jaglanką szczególnie na śniadanie, to i ni jak wiem jak ją dobrze zrobić, to wkradło się więcej chleba, i jaj. Nie wiem czy to dobrze, czy źle ale ratowałam się tylko żeby nie zjeść nic zakazanego. Mały rzuca się na grzanki z razowca za szpinakiem (biedne dziecko marzy o serku i wędlinie) i jednego wieczoru zjadł 8szt podwójnego kromala, a ja się bałam, że mu zaszkodzi, bo z czosnkiem.

Nie mam nadal energii na ćwiczenia, bo znów się wkradły stresy - tak już mam wiecie to, że ni jak nie umiem wtedy ćwiczyć. Ostatnio myślę, że może powinnam coś zrobić w tym kierunku, jeśli mnie to tak potrafi paraliżować. Mój mąż twierdzi, że nie zna innego drugiego człowieka z takim poczuciem sprawiedliwości i moralności i że powinnam była zostać sędzią, to byłabym jedyną dającą sprawiedliwe wyroki, ale oczywiście przesadza....i że mnie to kiedyś nerwowo wykończy jeśli będę nadal tak żyć bez skazy. Oczywiście, że taka "święta" nie jestem ani się uważam, ale ma trochę racji, nie nadaję się na ten świat :-(

Dieta dziś:

woda

aloes

herbata

razowiec x2 i jajecznica z 3jaj

ciecierzyca, purre z kalafiora, cukinia biała

łosoś z rukolą 

Trening : 5 km, DB21/60/78/155 OBW1,

 RG 15',

Skalpel

Dieta wczoraj :

woda 1,5l

aloes

herbata rooibos x3

2x razowiec ze szpinakiem i czosnkiem

jogurt z żurawiną, słonecznikiem, dynią, migdałami i cynamonem

łosoś z mizerią z ogórka i jogurtem

surówka z marchwi

grzanka z rzodkiewką i papryką

jogurt z żurawiną, słonecznikiem, sezamem, cynamonem

awokado ostatnio gości u mnie często, bo po pierwsze to mój dozwolony w tej chwili owoc, po drugie świetny na kanapki -najbardziej lubię z czosnkiem i pietruszką - ale tez do sałatek. POZYTYWNIE TŁUSTE :-))


24 maja 2014 , Komentarze (5)

Dieta Tydzień II

Waga 66,5 kg

Tak pierwszy tydz.diety za mną. Nie wiem ile ważyłam na początku, jak p.dietetyk mnie ważyła, to byłam po obiedzie i w ubraniu z wagą 69,4 Kg, więc myślę, że było koło 68. A dziś waga 66,5 kg czyli jakby -2kg po pierwszym tyg. W ogóle nie myślałam, że coś mi spadnie, bo można powiedzieć, że jak na siebie to nie jem, a żre. Tak, tak wiem już od dawna, że żeby chudnąć trzeba jeść, ale nie miałam okazji przekonać się na sobie, że to jednak działa. Tym bardziej się cieszę, bo skupiam się teraz tylko na zdrowiu, a nie na chudnięciu. Wrócił mi apetyt ze zdwojoną siłą, mówię Wam. Nie dostarczam organizmowi kofeiny, której miał niezły nadmiar przez ostatnie dłuuugie lata, no i żadnego cukru i naprawdę jest ciężko. Dopóki coś robię to jakoś przeleci, ale potem chodzę jak ćma w dzień, cały czas senna i dużo śpię w ciągu dnia. Dobrze, że teraz mogę sobie na to pozwolić, no ale tak nie będzie zawsze. Dla mnie to straszne wyrzeczenie, jednak muszę Wam powiedzieć, że przez lata po obudzeniu myślałam tylko o kawie, i w ogóle cały dzień ciągle myślałam o kawie..... Teraz czuję ulgę w żołądku nie mam już tego ucisku, ale i tak myślę o kawie. 

Mało jedynie ćwiczę, sprawy mnie przyblokowały, no a w chacie miejsca brak, na dodatek jedyne miejsce na wolną gimnastykę, zajęły witryny leżące od kilku dni czekające na złożenie. Pobiegałam tylko. Będę przypominała sobie ostatnie dni diety, żeby zapisać moze się uda, bo wiecie jak to u mnie wyglada, haha.

Tak wyglądam po 16km biegania. Pozdrawiam Was i życzę miłego Weekendu.

Muszę przyznać, ze jak człowiek gdzieś zrobi sobie już zaległości, to barzdo ciężko je nadrobić. Ja nadrabiam swoje w czytaniu Was. Buziole. Giga.

20 maja 2014 , Komentarze (4)

Waga 67,5 kg

Wczoraj z Olim byliśmy u Pani Dietetyk. Chodź prywatnie jest ona moją koleżanką, poznałyśmy się na sprachkursie, to pomyślałam sobie, ze do tematu trzeba podejść poważnie i urządziłyśmy małemu prawdziwy wykład z ćwiczeniami.

Oli jest przejęty, już wcześniej w domu działaliśmy w temacie, ale teraz to zaczął się wszystkim chwalić czego nie może jeść i że bierze udział w specjalnym programie walki z "grzybem". Mamy to wiedzą jak przerobić każdą sytuację, żeby dziecięca bajka trwała.... Myślałąm, ze pójdzie mi gorzej z własnym synem, ale bardzo się cieszę, że tak się to toczy. Dziś w Kita (przedszkolu) zyskaliśmy wielkie zainteresowanie wśród całego personelu, poruszenie wśród rodziców i wielką na koniec popularność. Oby się tylko przychylili do moich próśb, bo ciężko mi będzie przygotowywać wszystkie posiłki, a Oliemu tym bardziej później. 

Mam oprócz tego wiele spraw jak to zawsze ja, ale dziś udało mi się wreszcie sprawić , że servis do pralki przyjechał (czekałam prawie miesiąc i miesiąc nie prałam) dobrze, ze mamy sporo ciuchów. Wymienili całe bebechy pralki na nowe i mam teraz nowa pralkę w starej obudowie, może starczy na kolejne 2 lata.

Myślę, zeby wrócić na kurs, bo oszukuję się tylko, że sama się nauczę. 

Zamówiłąm witryny, które kilka dni leżą na podłodze nie poskładane, bo czekamy aż przyjdą kolejne, zeby złożyć całość 2 z 4 dłuuuga inna historia :-) więc nie mam gdzie dywanówek trzaskać. 

Poza tym wczoraj zeszła mi jedna trudna sprawa i jest mniej stresu ciut. Muszę zrobić lepszy plan działania, ale ogólnie jest coraz lepiej, chodź trudniej.

Wczorajsza dieta:

kasza jaglana, jednak bardzo mało 2 łyżki nie dałam rady więcej z żurawiną

kurczak z brokułami i awokado

barszcz z buraków z fasolą

czarny ryż z warzywami

Dieta dzisiaj:

kasza jaglana z żurawiną i orzechami

razowiec x4 z awokado, czosnkiem i pietruszką (zgłodniałam)

będzie barszcz z fasolą

i nie wiem jeszcze siedze i myślę bo jestem dziś w domu, 

wspomagacze: wiesiołek, aloes, witaminy.

Chciałam Wam głównie napisać, że bez Pani Dietetyk nie dałabym rady, naprawdę.


18 maja 2014 , Komentarze (3)

Dziś mam leniwy dzień, 

Mam jak to u mnie techniczne problemy, nie ma co po prostu technika mnie nie lubi :-((

od miesiąca prawie nie mam pralki, tzn. jest popsuta, popsuła się na gwarancji, więc nie piorę, raz tylko podrzuciłam siorze 10 prań. Jutro dzwonię z awanturą, bo Ci z serwisu przeginają.

Mam flustracje i nie wiem za co się wziąć. Tak wiem, że candide  ma prawie każdy, bo chemia w jedzeniu, etc. mało kto wie, jednak coraz więcej ludzi dowiaduje się o tym, lekarz mojego męża wyśmiał go prawie. Nie wiem co robić, to mnie przeraża (te przygotowywanie posiłków). Chcę walczyć, najgorzej z maluchem, co mu tam w przedszkolu co innego serwują, jak to wszystko ogarnąć.Nie dość, że jest w innym kraju, nie zna jeszcze dobrze języka, to jeszcze ma sie czuć gorszy bo je co innego niż wszyscy. :((

Ach wiecie co nie wiem co mam pisać nawet. Pani dietetyk twierdzi, że powinniśmy dawać mu posiłki do przedszkola, ale ja nawet nie wiem czy się na to zgodzą. Jutro czeka mnie ciężki naprawdę dzień :-((((

Dieta dziś: 

woda

zapomniłam o aloesie, będzie później...

herbata, razowiec z awokado i pietruszką

13:15 barszcz z burakami i fasolą, nie jestem zachwycona, bo smak jałowy, jednak nie wiem jak wyciągnąc ten smak, zawsze dodawałam torebkę mimo to :-(

młody jakoś zjadł, ale mąż nawet pewnie nie tknie.

tak bardzo chce mi się kawy..:-( ale się trzymam i słodkiego ..

Zrobiłam sobie żurawinę z orzechami migdałami, sezamem, słonecznikiem cynamonem i jogurtem, miseczkę małą

Trening: 40min skalpel

19:00 skrzydełka z rękawa, z ryżem dzikim, ogórek z rzodkiewką i koperkiem i jogurtem -mizeria

Za mało piję , nie umiem tych herbat pic.


17 maja 2014 , Komentarze (2)

Tak więc, w czwartek wyruszyłam na zakupy żeby ratować swoje zdrowie oraz zdrowie najbliższych.

Cały ten dzień  przygotowywałam się psychicznie na tą dietę. Pożegnałam się z kawą, wypijając dwie z rana jak co dzień. Zjadłam razowiec z awokado, czosnkiem i papryką, i oczywiście nie był to dobry pomysł, ponieważ czosnek zadziałał jak naturalny antybiotyk, i bardzo obciążył żołądek co podczas podróży nie było za fajne. Zakupiłam większość potrzebnych rzeczy do mojego teraz odżywiania oczywiście, zjadłam pstrąga z warzywami i inne drobne zakupki. Po powrocie żołądek bolał coraz bardziej i szybko poszłam spać. Podróż była do PL.

Wczoraj zaczął się mój pierwszy dzień w tejże diecie :

Dieta 16.05.tydzień I (takie ścisłe mają być 3 tyg, po tym czasie będziemy dodawać pomału różne produkty, a dieta ta to min. 6mies.)

Woda

herbata

7:30 kasz jaglana z żurawiną, słonecznikiem, cynamonem, stewią, migdałami

11:00 2xrazowiec z pasztetem sojowym i masłem

woda 

14:30 zupa z soczewicą i selerem i miętą

17:00 trening, tak udało mi się pobiec 20km, na co jakoś ostatnio nie mogłam się odważyć.

20:30 makaron bez glutenu z melanzania, cukinią i żółtą papryką

Dieta 17.05 

woda

aloes

herbata rooibos

8:30 3 jajka na miękko i 2x razowiec

11:00 chrupki bezglutenowe 

12:00 orzechy włoskie

14:00 1/3 talerza zupy z soczewicy

16:00udo pieczone z kaszą gryczaną, sałata z koperkiem i dynią i jogurtem

19:00 2x razowy z awokado

Dziś czuję się lżej o 2kg i tak też jest na wadze. 

Ale właściwie to chciałam zapytać czy ktoś z Was zmagał się z takim problemem jak ja i może się wypowiedziedz o swoich doświadczeniach z walką z tym grzybem. Będę bardzo wdzięczna.

A na koniec dla jakiegoś też miłego akcentu pokaże Wam moje zdobycze na poprawienie humoru:-)

14 maja 2014 , Komentarze (7)

Słuchajcie jest postęp w sprawie!!!

Najprawdopodobniej znalazłam przyczynę mojego stanu oraz braku postępu w chudnięciu.

Mam zagrzybiały organizm po prostu!!!

Nie wiem jak opisać tą sytuację, bo jestem wku......, a jednocześnie dumna i uspokojona, że po moich długoletnich drążeniach tematu znalazł się lekarz, który mnie wreszcie wysłuchał i potraktował poważnie, i co najdziwniejsze sprawił to przypadek ponieważ nie był to mój lekarz tylko lekarz mojego synka. Drążyłam z nim temat przyczyny bólu brzuszka na którą mój Oli się uskarża od roku czasu, a ja myślałam, że to od czasu kiedy w marcu w zeszłym roku złapał szkarlatynę w przedszkolu. Aby wykluczyć dziecięcą symulację wymyślałam różne zdania i ćwiczenia szukając odpowiedzi. Winy szukałam właśnie w powikłaniach po tej chorobie. Jednak lekarz powiedział: dziecko ma grzybka i trzeba zrobić fachowe badania, a potem popatrzył na mnie i zbadał i powiedział: zlecenie zrobimy także dla mamusi, bo ona też ma grzybka. (oczywiście to nie była jeszcze diagnoza, tylko jej kierunek). Zrobiliśmy badania z synkiem i okazało się, że ja mam grzyba, który "mi fermentuje", a Oli ma jeszcze gorszy stan, bo jemu "już wytworzyły się pleśnie". Dziś mam spotkanie z dietetyczką, kto z Berlina polecam, bo dziewczyna jest młoda po studiach nasycona wiedzą, praktykowała 2 lata, chodziłam z nią na Sprachkurs, troszku się znamy :-) jest dietetykiem klinicznym. 

Będzie ścisła dieta dla mnie i dla synka, mąż musi zrobić także badania, bo 80% też posiada to samo co my. Ja będę robiła jeszcze inne badania w kierunku moich obciążeń genetycznych, związanych z moim zmutowanym genem który jest nieaktywny, ale u mojego taty uaktywnił się i był przyczyną rozkładu wątroby, która doprowadziłą do śmierci, a także (zagmatwałam się chodzi o to że moi najbliżsi zmarli na wątrobę babcie).

Tak, że smutne to ale cieszę się, że odkryłam zwykłą prawdę o swoich rodzinnych chorobach i wiem jak działać, bo jak się pewnie ze mną zgadzacie niewiedza jest najgorsza i życie w zawieszeniu.

Wkurzona jestem na to, że w Pl już w wieku 20-kilku lat miałam poważne zapalenia żałądka, a lekarze mnie ignorowali nawet prywatnie i nie zlecili żadnych porządnych badań tylko wciskali leki na żoładek, lub kazali brać przeciwbólowe, bo twierdzili, ze jestem za młoda na wrzody itd. Jedynie po moich awanturach zrobiono mi helikobakter i gastroskopię. A w ciąży z olim organizm najprawdopodobniej był już częściowo zagrzybiony i moja ciąża pod tym względem była niefajna, bóle i gorączki żołądka i ciąża była zagrożona, więc mogło przejść na Oliśia :-((

Ale trzeba się uspokoić i zapomnieć, działać w teraźniejszości i naprawiać. 

Będę teraz tutaj codziennie bo przede wszystkim dyscyplina.

Waga skoczyła mi trochę jest 68,4kg.

Brzuch boli i jest obciążony od 2 tyg bardzo.

Pozdrawiam Was kochane, mam nadzieję, że mój wpis może też kogoś oświeci, a niejedna z Was pewnie już ten temat zna, bo oczyszczanie wątroby już robi też coraz więcej ludzi.

3 maja 2014 , Komentarze (5)

Waga 66,7kg.

Dzięki za dobre słowa kochane i życzenia, (Irenko) jak widzisz odpowiedź w temacie.

Tak jak się obawiałam tak się częściowo stało. 

W czwartek zrezygnowałam z tej pracy. Praca mi się podobała, ale nie byłam zadowolona no i po przepracowanym miesiącu okazało się, że mam też czekać na część wypłaty. A od 2 tyg. chodziłam tylko na 3h. Nie dla mnie takie układy no i na 3h mi się kompletnie nie opłacało. Nie mogę czekać aż komuś się restauracja rozwinie, i pracować za darmo, bo to nie moja restauracja. Tragedii nie ma. W pon. zanoszę dok.do innej pracy, bardzo bym tam chciała, ale wszystko będzie zależało od rozmowy (co może niestety się nie udać, ponieważ naprawdę bardzo mało rozumiem ten niemiecki). Naprawdę będzie to cud jeśli mnie przyjmą i fajne dla mnie perspektywy. No jeśli nie to wracam na kurs.

Słuchajcie, tak czy siak coś tam sobie teraz poukładałam i dalej będę się zajmowała odchudzaniem. Od miesiąca waga w miarę unormowana dziś zmieniłam pasek. Ale przez mies nie było postępu.

Obiecuję, że Was poczytam i odrobię wszystkie zaległości, bo brakuje mi i ciekawa jestem. Pozdrawiam i ściskam . Całuski :-)

13 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Waga 66, 8 kg

Witajcie!

Nie za dużo mnie tutaj, ale wszystko u mnie ok. 

Nie założyłam biznesu, dostałam pierwszą w niemczech pracę, na papiery - mam umowę. Pracuje w restauracji, u klientów męża dla których on też często pracuje i dla ich rodziny, ot takie powiązanie. To indyjska restauracja.

Roboty mam co nie miara, bo 2 tyg.temu się otworzyliśmy - (piszę my zawsze o każdej pracy) bo czuję się w pracy jak w domu.  Relacje są przyjacielskie, ale każdy zna swoje miejsce. W sumie to życie jest dziwne no i to, że zostałam kelnerką, ale cieszę się że nie muszę sprzątać jak większość obcokrajowców w pierwszych pracach za granicą.

Mam kontakt z klientami uczę się i zaczynam pomału pracować sama i coraz więcej mówić. Myślę, że jak na pierwszy czas dawka niemieckiego języka jest nienachalna i łatwiejsza do opanowania niż w szkole. A praktyka jest mi teraz najbardziej potrzebna. Mąż już od 2 lat jada na co dzień indyjską kuchnię a ja się oswajam powoli... 

Poza tym poszalałam wczoraj na dyskotece mojej zaległej urodzinowej z koleżankami tak że już dziś potwierdziła się waga poniżej 67. I mam szczerą nadzieję, że chodź powoli to będzie spadać wreszcie.

Jak się do świąt z wszystkim zorganizuje to Was wreszcie poczytam. Pozdrawiam cieplutko :-)

Trening: taniec 4h

Jedzenie:

kawax3, woda 1,5l, sok pomarańczowy, herbata indyjska, herbata z cytryną

jajecznica, chlebuś z polędwicą i papryką

chucken curry,ryż, warzywa

ciemny z serem żółtym i papryką x2