A pewnie, że się da. Wszystko się da. Tylko trzeba bardzo chcieć i wierzyć w swój sukces. Bo chcieć to móc a bardzo chcieć to odnieść sukces;) Wiem, wiem, że się powtarzam, ale ja naprawdę w to wierzę. I co się dziwisz? Człowiek może więcej niż jest w stanie sobie wyobrazić. Każdego dnia jestem coraz większą optymistką i Wam kochane też tego życzę;)
PESYMIZM
TO
PÓJŚCIE
NA ŁATWIZNĘ.
Bo zdecydowanie łatwiej powiedzieć, że mi się nie uda, że nie dam rady niż spiąć tyłek i walczyć. Łatwiej poddać się i zrezygnować niż walczyć dalej mimo potknięć i upadków. A czasem jesteśmy bliżej celu niż może nam się wydawać.
DLATEGO NIE WOLNO SIĘ PODDAWAĆ!!! TRZEBA WALCZYĆ DO KOŃCA!!!
Ja dalej walczę. Dietkowo jest ok. Chociaż dziś mam gorszy dzień i ochotę na napad na sklep ze słodyczami, ale nie dam się. Po Mszy poszłam do sklepu i udawałam ślepą i głuchą na czekoladowe pyszności, które wołały; "Kup mnie, zjedz mnie, jestem cały dla Ciebie, chcę tylko Ciebie." Ale ja Cię nie chcę przepyszny, czekoladowy smakołyku. No dobra może i bym chciała, ale jak patrzę ile kalorii wciągnęłabym w siebie z tym słodkim batonikiem to mi się odechciewa. Bo ten słodki batonik, żeby zostać ze mną na dłużej osadza się w boczkach a tego to ja bardzo nie chcę.
Dalej ćwiczę z moim cudownym Billym i kocham go bardziej i bardziej. Także jestem aktywna i szczęśliwa. Jutro ważonko i zobaczymy jakie efekty po kolejnym tygodniu zmagań o zgrabna wersję siebie. Bardzo powoli pozbywam się mojej ciąży spożywczej;) Idę poćwiczyć. Dziś morderczy trening na pośladki;)
Także kochane ćwiczymy, walczymy, zmieniamy nawyki.
Wybór należy do nas.
A WIĘC CO WYBIERASZ?