Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Szalona, ale leniwa. Zbyt leniwa. Kocham teatr, książkę, film. Gdybym mogła zrobiłabym z domu schronisko dla zwierząt. Co skłoniło mnie do odchudzania? Lustro. Jak długo mogę udawać,że mam wadę wzroku i nie widzę co się ze mną stało? Nawet najdalszą podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Wystarczy maszerować! Dlatego ruszam w moją długą, czasem pewnie trudną, ale ostatnią podróż po zdrową siebie;) Krok za krokiem...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 55933
Komentarzy: 593
Założony: 29 stycznia 2013
Ostatni wpis: 23 lutego 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ambus

kobieta, 35 lat, Gdynia

170 cm, 97.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 marca 2013 , Komentarze (8)

Wracam do Was moje drogie (i może drodzy). Pracowity tydzień minął teraz mogę się trochę polenić.Szkolenie wysysało całą moją energię dlatego nie pisałam. Jadłam nieregularnie, za mało piłam i w ogóle było blee.

Ale wracam do regularności, do wypijania litrów wody i herbat a przede wszystkim ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia.
Minęło 50 dni mojego nowego życia;)
50 dni z Wami;)



W poprzednim tygodniu spadło -0,1 kg a w tym tygodniu -0,4 kg.
Mój ślimak pędzi jak szalony aż się boję, że się biedny zasapie i padnie ze zmęczenia. Dobra, dobra nie marudzę. Chciałam małymi krokami i zdrowo to mam. Ważne, że centymetry lecą. Wczoraj policzyłam, że przez ten czas postanowiły się ze mną rozstać 64 cm
To najlepsze rozstanie w moim życiu.
Oby więcej takich;)


Chciałam zacząć biegać mimo, że bardzo tego  nie lubię, ale tak sobie pomyślałam chcesz być piękna to cierp;) A kiedy już postanowiłam zostać męczennicą to zima zaskoczyła nie tylko kierowców, ale i biegaczy, bo śnieg i zawierucha trwa.Także nie jest mi pisane życie cierpiętnicy. Jak mi przykro;)



Także jak przyjdą zombie mam przerąbane. No trudno coś za coś. Ale będą mieli wyżerkę. Uratuję moje miasto, bo już nie będą mieć  miejsca na wszamanie innych. Koniec końców umrę jako męczennica;) Dobra odbija mi. Chyba mi się mózg przegrzał na tym szkoleniu;)


Podsumowując moje dziwne rozważania. Nie jest źle, dobrze też nie, ale pracuję nad tym i będzie bardzo dobrze. Zaraz biorę się za sprzątanie a później za gotowanie i ćwiczenie.
A propos gotowania macie może jakieś fajne przepisy na seler naciowy?

Na koniec życzę Wam miłego dnia, wytrwałości, rozstań z kg i cm;)
No i jeszcze mądrości Garfielda




12 marca 2013 , Komentarze (6)

No to zaczynam biadolenie...

Udany weekend.
Ten weekend był wyjątkowo udany. Pod względem dietetycznym grzecznie, ale pysznie, bo miałam czas na pichcenie;) Zrobiłam sobie też centrum odnowy biologicznej i dbałam o swoją dupkę. Wybalsamowałam i naoliwiłam się niczym mumia;D Ćwiczeniowo też rewelka. W sobote pulsometr pokazał 1044 kcal wypocone a w niedziele 1014 kcal.

Przykra niespodzianka.
Dziś wszystko się zesrało i dobry nastrój prysł. To był już 6 poniedziałkowy poranek z wagą i pomiarami. Muszę przyznać, że to był wyjątkowo smutny poranek. Wytrzymałam 6 tygodni bez ustępstw, bez najmniejszego grzechu i co? Jajco. W tym tygodniu straciłam 0,1 kg. UUUHU robię imprezę z tej okazji. Pobiłam wszelkie rekordy!!! Żeby było śmieszniej centymetry poleciały. Z brzucha i talii po -2cm a reszta ciała pozbyła się po 1cm. Dziś wymiarów nie zmieniam. Waga jednak demotywuje, ale nie poddaje się. Będę walczyć dalej, bo chudnę w oczach. Szkoda, że nie w dupie.

Pierwszy grzech.

No i stało się. Po 6 tygodniach dietowania moja silna wola przeżyła kryzys. Zjadłam dziś 2 cukierki a la mamba i 1 ciastko a la jerzyk. Wszystko przez to durne szkolenie. Trwało 8 godzin i przez cały ten czas ze stołu gapiły się na mnie te głupie cukierki i ciastka. A ja miałam taki podły nastrój. Od 8 ze sobą walczyłam, żeby się nie skusić. Ugięłam się o 15 a o 16 kończyliśmy zajęcia. Trudno. Pierwsza porażka wpisuje się w moją dietę. I oczywiście ostatnia!!!


Oj jak boli...
Moje jelita chyba zamieniają się miejscami albo dostałam skrętu kiszek albo nie wiem co. W każdym razie jak wracałam ze szkolenia dostałam jakiegoś dziwnego ataku. Dostałam gigantycznego wzdęcia aż mi płaszcza brakowało. Myślałam, że zacznę ludziom guzikami po oczach strzelać. A ból jakby mi jakiś fakir w brzuchu siedział i igłami nakłuwał. Najwiekszy szok przeżyłam kiedy zmierzyłam sobie obwód brzucha. Między pomiarem z rana a tym po ataku było 9 cm różnicy. Tak mnie rozsadziło. Wzięłam nospe max i espumax. Jest lepiej. Brzuch zmniejszył się o 5 cm, ale dalej jest twardy jak skała. Ale jaka jestem elastyczna +9cm, -5 cm i to wszystko w jedno popołudnie;)


No to kończę biadolenie z nadzieją, że jutro a w zasadzie dziś będzie lepiej.

Popełniaj błędy i naprawiaj je,
Gdy dotkniesz dna odbijaj się
Wykorzystaj czas, drugiego już nie będziesz miał!!!


Trzymajcie się i odchudzajcie.
Spinamy cycki lato coraz bliżej.


9 marca 2013 , Komentarze (4)

Dzień kobiet, dzień kobiet niech każdy się dowie,
że dzisiaj jest święto kobiet;)


W sumie było wczoraj, ale ja tradycyjnie dodaje wpis po północy.


Kocham tego gościa;) I razem z moim ukochanym składam Wam życzenia tylko jeśli chodzi o słodycze to Julian pewnie myśli o czekoladzie.
A ja zaprawdę powiadam Wam
:

Powiedzcie nie czekoladzie
niech zostanie w sklepie na ladzie!!!
Weźcie jabłko do siateczki
a na lato będziecie miały zgrabne tyłeczki;)


Także kochane życzę Wam życiowej słodyczy, wytrwałości, wiary w siebie,spadających kilogramów,osiągnięcia celu i odkrycia wewnętrznej bogini, która ukrywa się w każdej z Was;)

Rzadko tu bywam, ale działalność artystyczna troszkę mnie pochłonęła. Na czym ucierpiała moja dieta. Nie, że podjadałam czy jadłam żarełko niedozwolone. Właśnie jadłam za mało i bardzo nieregularnie a wszystko przez brak czasu...Ćwiczenia też ucierpiały. Moje 1000 kcal do spalenia poszło w siną dal, ale wrócę do tego. Dziś troszkę poćwiczyłam. Była rozgrzewka, brzuch, abs, ramiona,nogi i rozciąganie z Mel B. Ona chyba nigdy mi się nie znudzi.
Z okazji Dnia Kobiet zaserwowałam dziś przepyszną zapiekankę rybną ze szpinakiem. Wszystko grzecznie w ramach diety, Także obyło się bez słodyczy i alkoholu.


A dla tych, co dziś trochę podjadły i popiły znalazłam sposób ważenia na jutro;)


I nie miejcie do siebie pretensji, nie załamujcie się i nie wyrzucajcie sobie dzisiejszych grzeszków. Przecież nasze święto jest raz do roku;)
A jutro walczymy dalej!!!

5 marca 2013 , Komentarze (7)

I znów poniedziałek. A jeśli poniedziałek to dzień pomiarów.
                 
                  W tym tygodniu                                         Razem
Waga            -0,7 kg                                                     -4,2 kg
Biodra           -2 cm                                                       -6 cm
Talia              -3 cm                                                       -10 cm
Biust              -3 cm                                                      -8 cm
Brzuch           -1 cm                                                      -9 cm
Udo                -1 cm                                                       -4 cm
Łydka            -0 cm                                                      -1 cm
Biceps            -3 cm                                                      -6 cm


Jest dobrze. Małymi kroczkami zbliżam się do celu. Dziś mierzyłam się dodając te zgubione centymetry. Jejku jak to motywuje
Patrząc na kg szału nie ma, ale jak tą miarę przyłożyłam i widziałam te różnice to moja zagubiona energia powróciła Bo to ma sens. Powoli do przodu. Idę powoli, ale się nie cofam, więc tym razem efekcie jojo będziesz mógł mnie pocałować w mój zgrabny tyłek


KAŻDY KROK ZBLIŻA NAS DO CELU!!!!



MOTYLEM BYŁAM, ALE PRZYTYŁAM.
TAK SIĘ WKURZYŁAM, ŻE KILOGRAMY ZGUBIŁAM I SIĘ W ZGRABNĄ GĄSIENICĘ ZMIENIŁAM!!!!


I tak właśnie będzie, bo tak być musi, bo ja w siebie wierzę!!!

TO BRAK WIARY W SIEBIE SPRAWIA, ŻE LUDZIE BOJĄ SIĘ PODEJMOWAĆ WYZWANIA.



W czasie zmian mojego stylu życia miałam też pracować nad snem. Niestety na tym polu ponoszę sromotną klęskę. Jest 1.00 a ja popijam herbatkę i nie czuję zmęczenia. Tradycyjnie pójdę spać między 3 a 4 i rano nieprzytomna. Nad tym nie potrafię zapanować. Mój organizm nie ma ochoty wykorzystywać nocy do spania i nie wiem jak mu wmówić, że czas to zmienić...
Mam jeszcze jeden mały problem. W lutym nie dostałam @ i zastanawiam się czy to przez zmianę leku na Euthyrox 100 czy przez dietę, która jest przecież zdrowa i ułożona przez specjalistę. Póki co jestem spokojna. Jeśli w marcu też nie raczy do mnie przyjść to wtedy zacznę się martwić.


Dziś tzn. teraz już wczoraj dietetycznie było super, ćwiczeniowo tez nadrobiłam leniwy weekend i spaliłam 1206 kcal Była ponad godzina zumby i godzina z Mel B Kocham ją, jest taka pozytywna!!! Wyzwanie na marzec motywuje.
 

W MARCU Z UŚMIECHEM OD UCHA DO UCHA
RZEŹBIMY NASZEGO BRZUCHA,
ŻEBY NAM KILOGRAMY SPADAŁY
A UBRANIA NA NAS SIĘ WYLUZOWAŁY






2 marca 2013 , Komentarze (3)

MAM KRYZYS!!!!!!!!!!!!!



Właśnie tak chciałabym spędzić cały weekend. Ba nawet cały tydzień. Coś lub ktoś w nocy wyssał całą moją energie, wszystkie pokłady jakie miałam...A wierzcie mi na słowo, że w 90 kg można sporo upchnąć;) Moje ulubione zdanie i myśl towarzysząca każdej czynności od piątku to nie chcę mi się. Wczoraj nawet wpisu nie chciało mi się robić...Ale do Was zajrzałam. Chociaż tyle.

Sprawozdanie z wczoraj.

Jedzeniowo ok. Chociaż miałam nieodpartą chcicę na słodycze. Uratowałam się chudym twarogiem ze słodzikiem i aromatem waniliowym oraz całym, dużym opakowaniem pomarańczowych gum orbit bez cukru. Pochłaniałam jedną po drugiej aż się zaspokoiłam. Muszę przyznać, że producenci nie żartują z efektem przeczyszczającym. Kolejny minus szczęka boli mnie jeszcze dziś, ale warto było, bo miałam ochotę rzucić się na półkę ze słodyczami.
Ćwiczeniowo gorzej. Dobrze, że podjęłam się wyzwania na marzec to chociaż ćwiczenia na brzuch robię. Była Mel b brzuch i abs. I w ramach uspokojenia wyrzutów sumienia od niechcenia pomachałam nóżkami na air walkerze. Bilans spalonych kalorii całe 500..czyli połowa z planu zrobiona;/


Dziś nie jest dużo lepiej. Jedzeniowo ok. Nie mam już ochoty napaść na sklep ze słodyczami czy wyrwać przechodniowi batona wraz z ręką. Ten stan na szczęście minął, ale leniwcem dalej jestem. Dziś zrobiłam tylko ćwiczenia na brzuch. Może wskoczę jeszcze na air walkera, ale szczerze  wątpię...Nie chcę mi się



NIECH KOP W TYŁEK DODA MI SKRZYDEŁ!!!



1 marca 2013 , Komentarze (6)

Żeby jeszcze bardziej zmobilizować moją pulchną dupcię podejmuję wyzwanie w grupie Będę piękna i szczupła do lata 2013. Każdego dnia przez cały marzec pracujemy nad naszymi brzuszkami. Pomiary też mają nas mobilizować. Nie ma jak zdrowa rywalizacja;) Jutro startujemy. Także od 1.03 pracuję nad moją oponką z dziewczynami i Mel B;) Chętnych zapraszamy, bo razem raźniej a w grupie siła. A tak naprawdę siara przyznać się przed innymi, że mimo zobowiązania nic się nie zrobiło



Dziś udany dzień. Dietetycznie bez wpadek. To już miesiąc bez wpadek. Sama nie wierzę;) Woda wypita. Teraz sączę zieloną herbatę z ananasem;) Pychota;)
Już po północy, więc wypadałoby pójść spać...

Ćwiczeniowo też jestem grzeczna;) Dziś spaliłam 1045 kcal
Oczywiście była zumba. Turu tu tu tu o I'm lovin it
A z Mel B rozgrzewka, brzuch, ramiona, plecy i biust, poślady (dalej bolą...) i rozciąganie.
Mój osobisty trener dziś podkładał mi świnie;)
Mój pies ma maskotkę prosiaczka z Kubusia Puchatka, który śpiewa piosenkę o przyjaźni a jak się naciśnie na brzuszek to się śmieje. Więc przez całe ćwiczenia kiedy leżałam na plecach kładł mi ją na brzuchu i przyciskał nosem, więc ta świnia jeszcze się ze mnie śmiała. A moja mama razem z nią;)
Ale ten się smieje kto się śmieje ostatni. Za jakiś czas ja ze świni zmienię się w super laskę a ona dalej będzie małym, pulchnym prosiaczkiem;D Oczywiście mam na myśli maskotkę, żeby nie było;D

A na koniec całkiem zabawny i prawdziwy demot. Nie lubię przekleństw, ale koło tego obrazka nie mogłam przejść obojętnie;)


Na vitalii jest mnóstwo osób, które postanowiły się za siebie zabrać, żeby wygrać ze zbędnymi kilogramami lub wyrzeźbić ciało, ale jest też niestety mnóstwo takich, które chcą "schudnąć" z kości na ości i niekoniecznie zdrowo
Także spalajmy kalorie a nie mózg!!!

MOTYWACJA+WYTRWAŁOŚĆ+ZDROWA DIETA+ĆWICZENIA=MUROWANY SUKCES

i taki sukces sobie wymurujmy, cegiełka po cegiełce, bo przecież nie od razu Rzym zbudowano!!!





27 lutego 2013 , Komentarze (7)

Dziś plan wykonany;)
Według mojego wspaniałego pulsometru spaliłam dziś 1158 kcal Nawet jeśli mnie oszukuje, to i tak go kocham, bo zawsze motywuje, bo piszczy kiedy mam za słaby lub za wysoki puls. Bo trzyma mnie w strefie spalania;)

Była zumba. To jest genialna zabawa a przy tym spalamy więcej niż podczas aerobiku. Naprawdę polecam. Przyjemne z pożytecznym
Była też Mel B. Rozgrzeweczka, brzuch, abs, pośladki i rozciąganie. Trening pośladków robiłam pierwszy raz. Jak dla mnie masakra. Modliłam się o koniec. To było bardzo bolesne 10 minut. Dowiedziałam się po ponad 23 latach, że moje poślady też mają mięśnie;)


Próbowałam skalpel, ale nie dałam rady i nie mówię o poziomie trudności, ale jakoś tak nudno i tej Ewki zdzierżyć nie mogę;/ Wiem, że większość z Was ją uwielbia, ale mnie zwyczajnie drażni...

Mój wcześniej już wspomniany pies konkuruje z mamą o miano trenera;)

Dawaj!Jeszcze jedna!Nie poddajemy się!

Dziś było podobnie jak na obrazku. Co prawda podczas zumby rozwiązywał mi sznurówki co raczej nie ułatwiało treningu:) Za to przy Mel się chłopak postarał. Przez większość treningu stał nade mną i trzymał łapę na brzuchu. Pewnie sprawdzał czy mięśnie dobrze pracują;)

Także dziś upociłam się, zmęczyłam i zdecydowanie podniosłam poziom endorfin;D
Tak to już jest, że
żeby wyglądać jak kociak



                                                     trzeba się spocić jak świnia;)

Dziś znów w sklepie przeżyłam traumę ...


Tylko, że czekolada nie dość, że była biała i z orzechami ( kocham, kocham, kocham) to jeszcze była w okrutnie korzystnej promocji Ze 3 razy wkładałam ją i wyciągałam z koszyka, ale to słodkie, białe okienko wołające zjedz mnie przegrało w momencie kiedy pomyślałam ile musiałabym ćwiczyć, żeby to słodkie cudeńko spalić.

W nagrodę zrobiłam sobie pizze, ale na dukanowym spodzie, więc dalej dietetycznie;D
Czasem te przepisy z poprzednich prób odchudzania bardzo się przydają.


Chciałam tez bardzo podziękować pewnej vitalijce za przemiłą wiadomość. Miło wiedzieć, że mimo, że nie mam jakiś spektakularnych wyników to moge być dla kogoś motywacją.
Pamietaj kochana razem damy radę!!!


Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!!!

Także kochane pracujemy, żeby za jakiś czas zapomnieć o tłuszczyku i wypuścić nasze piękne, zgrabne ja;)


ale żeby tak było to MUSIMY DZIAŁAĆ,
 ŻEBY RZECZY SIĘ STAWAŁY,
A NIE CZEKAĆ AŻ SIĘ SAME STANĄ.


Więc do dzieła!!!!!!!!!!!!!!!!!

Każdy dzień zbliża nas do celu!!!!


27 lutego 2013 , Komentarze (2)

Dzisiejsze postanowienie:
ĆWICZĘ KAŻDEGO DNIA
KAŻDEGO DNIA MUSZĘ SPALIĆ MINIMUM 1 000 kcal.
KAŻDEGO DNIA ROBIĘ AEROBY I ĆWICZENIA NA RZEŹBĘ.

Żeby nakręcić samą siebie postanowiłam wypisać korzyści płynące z gimnastyki.

PLUSY:

-poprawa kondycji
-w zdrowym ciele zdrowy duch
-stracę zbędne centymetry i kilogramy
-wejście po schodach powyżej 2 pietra będzie dla mnie pestką
-na imprezach będę tańczyć do upadłego nie pocąc się przy tym jak świnia
-wzmocnie ramiona, które zawsze były zbyt słabe
-wreszcie powiem goodbye cellulite
- pozbędę się mojej mało estetycznej, tłustej oponki
-będę miała płaski brzuch
-moje długie nogi będą smukłe i szczupłe
-pośladki będą twarde jak skała
-będę miała jędrny i kształtny biust bez silikonu
-będę JĘDRNA, ZGRABNA,SMUKŁA


I CHOLERNIE DUMNA Z SIEBIE JEŚLI TO OSIĄGNĘ!!!

a osiągnę, bo chcieć to móc!!!!!

Zamienię każdy tłuszczyk w piękny mięsień tak,
by czuć się smukła zdrową i powalać urodą;)

(wszelkie podobieństwo do jakiejś piosenki nie jest przypadkowe:P)

Nic nie działa na wyobraźnie tak jak obraz, więc proszę bardzo:)



I z pewnością nie będę się już obijać, wymyślać setki wymówek, byle nie ćwiczyć lub ćwiczyć na pół gwizdka.

Najtrudniejsza praca to praca nad sobą.

Także kochane
RUSZAMY TŁUSTE TYŁECZKI
BY NA LATO WŁOŻYĆ MINIÓWECZ
KI



26 lutego 2013 , Komentarze (6)

Nadszedł czas na podsumowania.
4 poniedziałki za mną. Czyli miesiąc dietkowania minął.

W tym tygodniu -1 kg. I 8 z przodu Nareszcie;)

Moje małe postępy:


WAGA      -3,5 kg
BIODRA   -4 cm
TALIA      -7 cm                                                                            
BIUST      -5 cm                           
BRZUCH   -8 cm
UDA         -3 cm
ŁYDKI     -1 cm
BICEPS    -3 cm
SZYJA      -2 cm

STRACIŁAM 33 cm!!!!!!!!!!

Dietkowo oceniam się na 6.
Gimnastyka ma słodko-gorzki smak. Niestety dam sobie 3. I to chyba naciagane...
W tym miesiącu będzie lepiej. Tego jestem pewna, bo znalazłam ćwiczenia, które sprawiają mi radość.
Dam radę do końca!!! Nie poddam się!!!


BO UWIERZYĆ W SIEBIE TO JUŻ SUKCES, WIĘC NIE PODDAWAJ SIĘ!!!

Odchudzanie to cel długoterminowy, ale czas i tak przeminie. Duże zmiany wymagają poświęcenia i cierpliwości.



Także kochane cierpliwości, wytrwałości i radości. A po upadku spinamy cycki i jedziemy dalej;)

Nawet najdalszą podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Wystarczy maszerować!


Dziś znów oblałam egzamin na prawo jazdy. Każdy egzamin jest ciekawszy aż się boje następnego. Wniosek z dziś:
Nie poddaj się, bierz życie jakim jest i pomyśl, że na drugie nie masz szans...



22 lutego 2013 , Komentarze (4)



Dokładnie tak. Nic mi się dziś nie chciało i najchętniej spędziłabym cały dzień w łóżku.

LENISTWO JEST GŁUPOTĄ CIAŁA.
GŁUPOTA JEST LENISTWEM DUSZY.


Miałam ochotę na głupotę ciała i lenistwo duszy. Czy to tak zawsze musi być kiedy jest tyle do zrobienia? O ile na lenistwo duszy sobie pozwoliłam to glupota ciała nie wypaliła. Mama wpadła do pokoju w stroju sportowym i kazała ruszyć moją tłustą dupę;D Właśnie tak powiedziała;D Ona jest najlepszym motywatorem;D A ja juz miałam taką wymówkozę (bolą mnie mięśnie, 2 dni dałam sobie wycisk, to dziś odpocznę, jutro poćwiczę dłużej, pies i tak będzie mi przeszkadzał itp., itd.)
Mama śmiała się, że zostanie moim Osminem. A on nie trenuje tylko torturuje;) Chyba bym umarła po jednym treningu z nim. Przyda mi się taka Osminowa, bo jeśli chodzi o ćwiczenia to ja leniwa bestia jestem, wręcz kanapowy ze mnie zwierz. Także 3 dni ćwiczeń z rzędu to czyste szaleństwo;)


NIE MA RZECZY NIEMOŻLIWYCH. SĄ TYLKO TRUDNE DO WYKONANIA.

Dietetycznie jest super, ale zakupy stały się dla mnie wyzwaniem.

Właśnie tak czuję się w sklepie. Z każdej półki, z każdej lodówki wołają mnie jakieś smakołyki. W większości przypadkow nawet przed dieta bym na nie nie spojrzała, ale teraz wydaja się takie smaczne, takie apetyczne, takie kaloryczne, takie zabronione, że język ucieka mi nie powiem gdzie...
Ale wtedy myślę sobie, że:

ODCHUDZANIE TO WALKA, KTÓRA TOCZY SIĘ W GŁOWIE, BITWY ZAŚ ROZSTRZYGAJĄ SIĘ NA TALERZU.

A KAŻDA WYGRANA WALKA I BITWA ZBLIŻA MNIE DO ZWYCIĘSKIEGO ZAKOŃCZENIA TEJ WOJNY

A więc moje drogie

I pamiętajcie

UPADEK TO NIE PORAŻKA -
TO MOTYWACJA DO WALKI!!!