Ostatnio dodane zdjęcia
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 27288 |
Komentarzy: | 227 |
Założony: | 30 stycznia 2013 |
Ostatni wpis: | 9 stycznia 2021 |
Postępy w odchudzaniu
Waga rano na czczo 59 kg.
Śniadanie:kromka z żółtym serem, druga z dżemem
Przegryzka: jogurt , kromka biszkopta z jabłkiem,własnego wypieku
Obiad: gołąbek, ziemniaki, marchewka wiórki gotowana z odrobiną masła
Przegryzka(przed ćwiczeniami) jogurt
Dzisiaj zrobiłam drugie podejście do Killera. Tym razem w butach. Teraz znowu mata się ślizga.Ale w butach dużo lepiej. Kostka nie przeszkodziła. wytrzymałam 26 minut. Trochę wolniejsze tempo w niektórych ćwiczeniach, wykroki dla początkujących(bez skakania) i mały postęp jest. A teraz wyglądam jakbym stała na głowie pół godziny i cała krew tam spłynęła.
Przepiłam kwasem z buraków(na początek pół szklanki) i czuję się jak świeżo narodzona.
Kolacja: będzie kromka z makrelą z papryką, druga może z bryndzą albo szynkową kiełbasą z ogórkiem kiszonym.
Chyba mnie opętał duch jakiegoś kucharza. Siedzę w kuchni i wącham jak pachną gołąbki ,które własnie ugotowałam na jutrzejszy obiad. Robię je z delikatnego mięsa indyczego(alergia męża) i bez dodatku przecieru pomidorowego. Dokładam sos do pieczeni Knorra i dwie łyżeczki kolendry.W piekarniku dochodzi biszkopt z jabłkami. Prawie jak przed świętami.(ciasto na prośbę małżonka).
Ja dzisiaj po lekkim śniadaniu, obiad- sześć pierogów z barszczem, talerz bigosu i dwie kromki chleba na zakwasie. Jogurt dzisiaj z wkładką dwóch kostek gorzkiej czekolady.
Wypiłam przed południem zieloną herbatę i myślałam ,że padnę. Obniżyła mi ciśnienie chyba do krytycznego poziomu. Ciężko się pozbierac z takim ciśnieniem.
Kolacja-dwie kromki, chyba twaróg i kiełbasa.
Jabłka na przegryzkę nie będzie bo ono też obniża ciśnienie, nie mówiąc już o occie jabłkowym ,który pijam przed obiadem.
Kawy już wypiłam, większa ich ilość powoduje u mnie senność. Chyba muszę poćwiczyć . To będzie najlepsze rozwiązanie na podwyższenie ciśnienia.
Śnieg sypie, na spacer nie pójdę.
No to się dziś uwijam. Upiekłam chlebek. Zrobiłam "oszukany " bigos. Taki bigos dla mojego męża. Bez kiełbasy i mięs wołowo wieprzowych i bez przecieru. Taka kapusta z aspiracjami na bycie bigosem. Usmażyłam pieczarki, będą do uszek. Zaraz będę robić. Zlałam barszczyk z buraków kiszonych. Muszę chyba poszukać lepszego przepisu. Wyszedł taki sobie. Może do picia będzie w sam raz. Byłam w pracy do 17 . Cwiczyć dzisiaj jeszcze nie będę. Żywienie ok, żadnych odstępstw ani podjadania. Ochoty na słodycze brak.
A słoneczko nie świeci ale za to pada wesoły śnieżek.
A jednak postepowałam jeszcze wczoraj. Dałam radę.
Na śniadanie dziś pyszna bułeczka ziołowa z bryndzą. Obiadek "micha". Mrożone brokuły,kalafior i marchewka gotowane w mikrofali z odrobiną masełka roślinnego, posypane bazylią i zmieszane z małym kotletem z mężowego obiadu pokrojonym w kosteczkę. Po obiedzie wyjście więc profilaktycznie jeszcze banan.
Kolacja -bułeczka z kiełbasą szynkową z papryką czerwoną.
Włączyłam dziś Skalpel. Zrobiłam cały z lekkimi zachwianiami równowagi na wykrokach z początku. Zdążyłam przed kolacją. Jest ok. Lata callaneticsu nie poszły na marne.
Łydki jeszcze palą więc odpoczywam. Cwiczę tylko brzuch. Ale może już jutro..
Zalałam sobie wczoraj buraki do kiszenia. Spróbuję popijać taką pyszną kiszonkę. Dla zdrowotności oczywiście.
Obiadek dzisiaj tłuściutki. Pieczonki plus duży jogurt naturalny. Nachlałam się aż po "korek". Starczy aż do kolacji.
Na kolację kupiłam szynkowej kiełbaski. Będzie z kiszonym ogórkiem a druga z chrzanem.
Miałam w niedzielę jednodniowy katar, łyknęłam aspirynę(dlatego jednodniowy). Dzisiaj zrobiła mi się paskudna opryszczka. I boli.
Waga chyba się ustabilizowała na 60 kg.